cytaty z książek autora "Elise Karlsson"
Czasem boję się ludzi w biurze. Nie tego, że mnie zranią, poniżą, umniejszą. Nie robi to już na mnie wrażenia. Boję się, że mnie zjedzą, połkną w całości.
Przestałam robić kawę w domu. Przestałam jeść w domu. Żywię się pracą.
Wszystko da się naprawić odpowiednią dietą i pozytywnymi myślami. Jeśli coś tracę, niebawem to zastąpię czymś innym. Ale nie stracę. Nie tęsknię. Wszystko jest takie samo, bez różnicy.
Każdy pracownik ma swoją kartę zbliżeniową. Swój kod. (...) Na zdjęciu człowiek przypomina siebie, ale nie jest sobą.
Tyle już razy płakałam w biurze. Na koniec stało się to niemal odruchem warunkowym. Muszę się rozpłakać w biurze. Dopiero wtedy mam poczucie, że traktuję pracę z należną jej powagą.
Trzeba spać na sam dół, opaść na samo dno zimy. Później można znów się podnieść, wziąć witaminy, zacząć chodzić na poranne spacery. Nie możemy zacząć tego od końca. To byłoby oszukiwanie samego siebie, że można przeżyć zimę bez zadrapań. Bez uszczerbku.
Ktoś musi czuwać nad kierowcą. Ale kto czuwa nad czuwającym? Kto będzie czuwał, kiedy nadejdzie świt?
Choć na dobrą sprawę - czym jest związek, jeśli nie tym właśnie? Wspólną przestrzenią, ścianami do udekorowania. Obopólnym szacunkiem, wspieraniem się i umacnianiem się w poczuciu własnej wartości.
Rozmawiamy z Hanim o starym filmie, który widziałam już tyle razy, że mogłabym go streścić klatka po klatce. Mówię, że traktuje o pieniądzach albo miłości, albo trudnym do zrozumienia połączeniu tego pierwszego i drugiego.