cytaty z książki "Córka Robrojka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dobroć też jest siłą, chociaż tak często wygląda na słabość.
Nie jest tak źle, że świat jest tylko dla silnych, bo słabi w nim przeszkadzają. Świat tak samo do słabych należy, jak do silnych. A może to właśnie słabość jest ważniejsza? Może ludzie słabi mają za zadanie nauczyć czegoś tych mocnych. Silni często bywają pyszni, a wiesz jak to jest z pychą: to okropne więzienie człowieka. Pyszny potrzebuje czegoś, co go otworzy, uwolni, pozwoli kochać. Siła może mieć wiele odmian. Dobroć też jest siłą, chociaż tak często wygląda na słabość.
Trzeba rozmawiać, trzeba. Trzeba mówić, co się czuje. Człowiek zginąłby bez pomocy drugiego. A przecież ta pomoc to jest czasem tylko - posłuchać.
Wszystko w człowieku się zmienia, ciągle dojrzewa. Pewnie, że możemy sobie udzielić różnych rad, dodawać otuchy... Ale nikt nas nie zwolni od własnych poszukiwań.
-Nie umiem sobie znaleźć miejsca na świecie -wyznała Natalia. - Mam dwadzieścia pięć lat, dyplom zrobiłam na piątkę, jestem wykształcona. I nadal nic nie rozumiem. Nie wiem, czego naprawdę chcę. [...] Co jest najważniejsze? Jak mam żyć, żeby to było dobre życie? Wciąż próbuję postępować właściwie - i wciąż popełniam błędy, mylę tropy. Kiedy to się skończy?
Może ludzie słabi mają za zadanie nauczyć czegoś tych mocnych. Silni często bywają pyszni. A wiesz, jak to jest z pychą: to okropne więzienie. Człowiek pyszny potrzebuje czegoś, co go otworzy, uwolni, pozwoli kochać.
Mówiono ci już o kodzie genetycznym, poinformowano cię także o dziurze ozonowej. A nikt ci nie powiedział prawdy o krasnoludkach, nawet twoja rodzona matka.
Im bardziej się kogoś kocha, tym więcej trzeba mu zostawić wolności. Gdybym chciał się komuś zwierzyć, byłabyś może pierwsza, bo jesteś mi najbliższa na świecie. Ale wolę zachować taki kąt w duszy, do którego nikt nie wejdzie. Zwłaszcza bez pukania.
Łatwo komuś nagadać w gniewie, trudniej to potem naprawić
Sytuacja jest taka, że nikt mnie nie kocha. To brzmi głupio, ja wiem, więc lepiej: nikomu nie jestem potrzebny. To strasznie odbiera wiarę w ten sens. Nie ma się poczucia wagi, istotności tego, że się żyje. To poczucie zależy od jakiejś tajemniczej wewnętrznej siły. Patrzę na ciebie i widzę, że ty to masz. Inni też mają. Ty, na przykład, sama nadajesz wagę i istotność temu, co robisz. Skąd się to bierze, ta siła?
Ciekawe, czy to właśnie te wczesne przeżycia uczą człowieka, kim właściwie jest, i na co może w przyszłości liczyć? W jakim stopniu ciężar pierwszej poważnej porażki spycha człowieka w taki, a nie w inny los? A może jest inaczej, może los i koleje życia, w tym także pierwsza miłość zależą od tego, kim się kto urodził, jaki ma charakter, czy jest zdobywczy, piękny, pociągający, czy też przyszedł na świat jako istota podrzędniejszego gatunku: nieatrakcyjna?
Słabszy to może tylko ten, kto bardziej potrzebuje miłości.
- Czasami, kiedy się nad tym zastanawiam, zaczynam rozumieć (...), że nie trzeba bać się bólu.
- Bólu?
- Tak. W życiu tyle rzeczy nas boli. Ale zauważyłem, że jakoś zawsze ból poprzedza dobre rozwiązanie. (...) No, prawie zawsze.
Prawdziwe poświęcenie to przecież takie, którego nie widać.
... bo on rozumie, że praca jest obrazem miłości. Pracuje dla ciebie. On nawet nie wie, że się poświęca. Wszystko, co robi, wynika z jego dobroci.
Książka to jest produkt szlachetny. Trzeba go szanować. Zawsze o tym pamiętaj.
- Czy sprawiłoby ci dużą przykrość, gdybyś...
- No?
- ...mnie pocałowała? - dokończył desperacko Przeszczep i zacisnął mocno powieki, jakby się bał, że mu zaraz sufit zleci na głowę.
Skąd się w człowieku bierze ten dziki opór przeciwko przymusowi? Im większy przymus, tym większy opór.
- Czasami strasznie się boję - szepnął.
- Czego?
- Tego całego zła - odpowiedział cicho. - Czy nie czujesz? Stale w każdej chwili, w tej też... kiedy my tak sobie siedzimy... ktoś do kogoś strzela, spadają bomby, ludzie umierają z głodu. Kiedy sobie z tego zdasz sprawę - nic nie ma sensu.
- Nie. Jakoś nie mam przekonania do poezji, do tych wszystkich romantycznych uniesień i metafor. Piękne słowa tylko ukrywają rzeczywistość.
- Piękne słowa są potrzebne dla wyrażenia piękna.
- Piękno, przyjacielu, wyraża się samo - odrzekła Bella (...).
Jak zwykle, zamiast grozy - groteska. To już moje przeznaczenie.
Gipsowy krasnalu, tu mówi Przeszczep. Jesteś dla mnie, krasnalu, symbolem. A wiesz chyba, że symbole w końcu najbardziej dostają w kuper. Tak i ty dostaniesz. Oskarżam cię o wszystkie winy rzeczywistości, jaką symbolizujesz, i wcale mnie nie obchodzi, czy zawiniłeś naprawdę. Oskarżam cię o to, że wokół panuje brzydota i pustka, nie ma sprawiedliwości i nie ma autorytetów, wszystko zostało ośmieszone i spłycone, sprowadzone do obrzydliwej groteski. Oskarżam cię o to, że ludzie gapią się w telewizor, zamiast żyć naprawdę, że dali sobie zrobić zupę z mózgu, że żyją tanimi złudzeniami, że nie czytają książek, a kultura nie jest im do niczego potrzebna. Oskarżam cię o to, że nie mam o co walczyć, a największą przygodą życia ma być dla mnie zarabianie forsy, a jeśli nie zechcę tak żyć - zostanę wyrzucony poza nawias. Oskarżam cię o to, że nie ma już miłości, idei i piękna - bo wszystko zostało zamienione w namiastki. Oskarżam cię o to, że brzydota i pustka nigdy nie przeminą, bo nie ma nikogo, kto chciałby im położyć kres. Za to wszystko skazuję cię na karę unicestwienia. Niech chociaż ciebie zabraknie.
Każdy człowiek, nawet najgorszy, ma przecież jakieś zalety, lub choćby tylko jedną. Na przykład pani Karina jest małomówna.
Pamiętaj, pierwsza rzecz w pracy - to życzliwi koledzy.
Zawsze tryskał humorem... tak jest, teraz wpadłam na właściwy trop: oto, dlaczego wydaje mi się, że on się zmienił. On już nie żartuje, już się nie wygłupia, jemu już przestało być wesoło. Nadal się uśmiecha, tak, ale już nie żartuje. A jeśli ktoś, kto był natchnionym żartownisiem, wraca po latach i już w ogóle nie żartuje, to to, Józinku, może oznaczać tylko jedno: że stracił chęć do życia.
Przypaliłem kalarepę - wyznał. - Śmierdzi jak nie wiem co. Teraz powinni przyjść goście (...).
Ja też się rumienię, kiedy mi wstyd za kogoś - stwierdziła Bella. - Ale raczej ze złości.
Ta siła - mówił Przeszczep wolniutko - musi najpierw w człowieku być. Dopiero wtedy, jak już jest, mogą się włączyć okoliczności sprzyjające. I wtedy ta siła w człowieku rośnie. A okoliczności robią się coraz bardziej sprzyjające. I tak dalej. U mnie to wszystko jest zwrócone w odwrotnym kierunku - w stronę bezsensu i bezsiły. Wszystkie trybiki kręcą się w niedobrą stronę. Nagle przychodzisz ty - i one się zatrzymują. Nie wiem tylko, co dalej.
– Nie widzieliśmy się od szesnastu lat.
– Ja tego zupełnie nie czuję – dziwiła się Gabriela. – Mam wrażenie, że nigdy nie wychodziłeś z tej kuchni!
– A ja przeciwnie (…). Ja mam takie wrażenie, jakbym objechał całą kulę ziemską, zmęczył się nieludzko i wrócił… do domu. Przepraszam, że tak sobie pozwalam… przecież jestem – no, obcym człowiekiem…
– Ty?! – zakrzyknęła Gabriela. – Przestań się wygłupiać. Choćbyś nie wiem jak udawał obcego i nie wiem jak ukrywał się pod siwizną, i tak należysz do nas: jesteś rudy!