cytaty z książki "Starość aksolotla"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Co po nas zostanie: rdza i miliard głuchych smartfonów.
- Ja tylko wiem, który kabel wpiąć w które gniazdo.
- I to są fundamenty wszystkich imperiów.
A machine-made man. Reset dokonany przez Złego Boga, po którym odwracają się wszystkie porządki: roboty stwarzają człowieka.
SoulEater wydał z siebie biały szum konfuzji.
– No to co robisz?
– Wychowuję dzieci.
SoulEater poddryfował powoli do Grzesia. Mech stuknął o mecha. Przymagnesowali się. SoulEater emotnął buddy movie.
– A mówią, że transformery się nie zmieniają. Że nie są w stanie się zmienić.
– Czy ja się zmieniłem?
– Sam powiedziałeś: zajmujesz się dziećmi, a nie serwerami.
– W czym różnica? Tak naprawdę zawsze zajmowałem się tym samym: opieką nad hardware’em.
(...) normalny człowiek potrzebuje złudzenia człowieczeństwa nawet po śmierci.
Grześ zanotował w myśli (log roboczy): gdy wychowują cię wyłącznie kreskówki, nabywasz kreskówkowej mimiki i kreskówkowej psychiki.
Wyjmiesz człowieka z kultury i wychowasz w dziczy, i też dostaniesz zwierzę, nie człowieka. Kultura nie jest kodowana w DNA.
Jesteśmy transformerami — i też nie wiemy, co to znaczy. Nie zmieniamy się, nie uczymy. Nie śpimy. Tęsknimy za ciałem. Powtarzamy się mechanicznie, dzień po dniu, rok po roku, wieczność po wieczności. I w tym wszystkim nijak nie potrafimy znaleźć dla siebie życia innego niż ta straszna parodia życia człowieka. Czemu? Czemu?
Całe ich życie to życie robotów: napraw to, zrób tamto, zbuduj to; całe ich życie to sen hardware’u, a czują, czują, że TO NIE MOŻE BYĆ WSZYSTKO.
Prawdziwe życie zapominamy w momencie narodzin. My płody, utuleni w ciemnych macicach matek, to wtedy jesteśmy ludźmi, wtedy się spełniamy, dotykamy pełni. A potem wyłazimy niestety na świat i wszystko to tracimy, zapominamy, i tylko tak plączemy się po Ziemi, półtrupy, wielkie cielska gnijące, inercja życia na prostej drodze do grobu.
[...] tak szybko przemykają wektory, przyrody, sny i cywilizacje [...] nikt pewnie już nie pamięta Zagłady, nikt już nie pamięta człowieka , brak mocy i zasobów na tę pamięć, zresztą czy warto, nie warto, tak naprawdę nie ma przecież żadnej różnicy, [...] bije radosny zegar pustki, a w popękanych obiektywach przerdzewiałego mecha wschodzą i zachodzą galaktyki i wszechświaty.
Zagłada życia na Ziemi bardzo szybko wywołała zmiany klimatyczne w skali przekraczającej wszystko, co zdołała wcześniej napsuć cała brudna cywilizacja człowieka. Najwięcej zła przyniosło zniknięcie elementu pozornie najmniej znaczącego: tych wszystkich drobin życia morskiego, których istnienia nie był wcześniej świadom nikt poza mikrobiologami. A w rzeczywistości plankton wiązał był gigantyczne ilości ditlenku węgla, ściągając go z atmosfery i topiąc w głębinach. W braku tej „pompy odsysającej CO2” jego poziom w atmosferze wzrósł już ponadtrzykrotnie, podnosząc średnią temperaturę o pięć stopni Celsjusza.
Star Trooper wzniósł metalowe grabule, zacisnął, otworzył, i znowu, i znowu, jakby sprawdzał w zdumieniu, czy to rzeczywiście tymi łopatami mechanicznymi ulepił był z błota człowieka.
Grzesiu skopiował się na sąsiednią partycję i przeprowadził wielogodzinną rozmowę ze sobą. Potem jeden z Grzesiów zdeletował się do czysta.
Prace inżynieryjne w głębinach morskich to jedna z tych rzeczy, za które nie ma co się zabierać bez zaplecza całej cywilizacji.
Informatycy osiągnęli na lata przed Zagładą taki stopień zjednoczenia z Cyfrą, że całkowicie odkleili się od hardware'u. Wyłonił się był wobec tego odrębny klan fachmanów od IT, których główne zajęcie stanowiło pełzanie pod biurkiem i kratownicami i którzy przechowywali w swych głowach bezcenną wiedzę, jaki kabel wetknąć w jaki slot i które karty ciągną najlepiej pod jakimi radiatorami.
Skoro to takie łatwe — to dlaczego trzymasz się tego nicka? Jesteś w ogóle człowiekiem?
Cała forma życia na nic [...] Cała późniejsza dojrzałość potwora okazuje się być kompletnie zbędna, ot, wybryk natury. Po co istnieje? Po co?
Powtarzamy się mechanicznie, dzień po dniu, rok po roku, wieczność po wieczności. I w tym wszystkim nijak nie potrafimy znaleźć dla siebie innego niż ta straszna parodia życia człowieka. Czemu? Czemu?
Gdy wychowują cię wyłącznie kreskówki, nabywasz kreskówkowej mimiki i kreskówkowej psychiki.
...teatr pustych form [...] Co robimy? Wciskamy transformery w życia jak w garnitury, w pseudorodziny, w niby-domy, angażujemy się w niby-pracę, udajemy niby-pensje i niby-etaty, wszystkimi tymi starymi rytuałami nadając sens naszej mechowej egzystencji.
Od czego uciekasz? Czego szukasz? Człowieka? Naprawdę? [...]
najbardziej przeraża cię ta możliwość, że [...] to właśnie jest i zawsze była naga prawda egzystencji [...] echo pustego złomu pod niebem nieskończoności. Nie uciekniesz, od tego nie ma ucieczki.
Jesteśmy spotworniałymi cieniami-złomami człowieka, molibdenową desperacją pustego serca.
Prawdziwe życie zapominamy w momencie narodzin. My płody, utuleni w ciemnych macicach matek, to wtedy jesteśmy ludźmi, wtedy się spełniamy, dotykamy pełni. A potem wyłazimy niestety na świat i wszystko to tracimy, zapominamy, i tylko tak plączemy się po Ziemi, półtrupy, wielkie cielska gnijące, inercja życia na prostej drodze do grobu.
Prawdziwe życie zapominamy w momencie narodzin. My płody, utuleni w ciemnych macicach matek, to wtedy jesteśmy ludźmi, wtedy się spełniamy, dotykamy pełni. A potem wyłazimy niestety na świat i wszystko to tracimy, zapominamy, i tylko tak plączemy się po Ziemi, półtrupy, wielkie cielska gnijące, inercja życia na prostej drodze do grobu.