rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ze dwa tygodnie temu już przeczytałem "Ksina na bagnach czasu",jednak dopiero teraz mam chwilę czasu aby podzielić się wrażeniami.
Po pierwsze (na czym mi zależało i co nie umknęło uwadze Autora) Ksin wraca do Suminoru,a w każdym razie do "właściwego" świata. Mamy tu jednocześnie jakby podróż w "odwrotną stronę" w stosunku do "Wyprawy kotołaka" (w późniejszym wydaniu "Ksin sobowtór") i atmosferę podobną do pierwszej części,tej zawierającej wydarzenia sprzed narodzenia kotołaka; bardzo zręcznie zostało też wplecione wcześniejsze opowiadanie zamieszczone na łamach Fantastyki,czyli "Ludzkie ciepło". Nie będę się rozwodzić nad szczegółami fabuły (nie tylko zew względu na jej długość i liczbę wydarzeń,które trzeba by poruszyć),nie będę także wspominać o pewnej drobnej chronologicznej nieścisłości,którą znalazłem w książce (będzie jasna dla tych,którzy uważnie przeczytali wcześniejsze części),skupię się bardziej na czymś innym. Otóż Autor z jednej strony zaznaczył,że to ostatnia część; temu też można przypisać dokładne "posprzątanie" w obsadzie (praktycznie kto miał zginąć,ten barwnie zginął; kto miał zejść ze sceny w inny sposób,ten też zszedł,choć w innym sensie i dotyczyło to także lubianych na pewno przez czytelników postaci) oraz domknięcie (chociaż moim zdaniem w skali dziesięciostopniowej o jeden stopień zbyt "staranne",bo albo źle zrozumiałem to powiązanie - czy to znaczy,że finałowa walka z Tagerem rozegrała się w TEJ chacie,w której Stara Kobieta wychowywała Ksina? Jeśli tak,to może odrobinę za wiele w tym symboliki) wszystkich rozpoczętych w trakcie całej kilkuksiążkowej fabuły wątków (włącznie z wątkiem przeznaczenia zawartym w części "Ksin sobowtór"); z drugiej jednak strony to "posprzątanie" wygląda jak przygotowany (w razie zainteresowania czytelników) grunt pod kontynuację i to niezależnie czy byłaby ona oparta na losach samego Ksina na Międzykontynencie (Ksin żyje,rządzi krajem graniczącym z wszystkimi znanymi nam już państwami Międzykontynentu,przypieczętował sojusz z Redrenem... nic,tylko przygotować jedną lub więcej przygód o akcji zbliżonej do "Ksina drapieżcy",tylko że już z kotołakiem w roli władcy) czy też na przygodach następnego pokolenia (szczerze mówiąc np. mała Igara mogłaby być godną kontynuatorką poczynań ojca,tym bardziej że też jest czystej krwi kotołaczką). Może nie jest to do końca klimat z pierwszych książek,które ukazały się wiele lat temu jako "Ksin" i "Różanooka",ale też i nie przeskoczymy faktu,że spora część z głównych bohaterów (Hanti,Rodmin,Irian) nie żyje,a inne (jak Mistrz Jakub) dobrowolnie wykluczyły się z tego życia.Może trochę szkoda,że Autor nie zdecydował się jednak (przy kolejnym wydaniu i rozbudowie serii) na zagospodarowanie reszty tej pięcioletniej luki między rozpoczęciem przez Ksina służby jako kapitan królewskiej gwardii,a wydarzeniami związanymi z powrotem Królowej Matki, jednak niezależnie od tego wszystkiego Ksin, przynajmniej na koniec, wrócił na właściwy... trop kotołaka. Chociaż wziąwszy pod uwagę pewne okoliczności,na które zwróciłem uwagę... może to jednak nie jest definitywny koniec?

Ze dwa tygodnie temu już przeczytałem "Ksina na bagnach czasu",jednak dopiero teraz mam chwilę czasu aby podzielić się wrażeniami.
Po pierwsze (na czym mi zależało i co nie umknęło uwadze Autora) Ksin wraca do Suminoru,a w każdym razie do "właściwego" świata. Mamy tu jednocześnie jakby podróż w "odwrotną stronę" w stosunku do "Wyprawy kotołaka" (w późniejszym wydaniu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ksina po raz pierwszy przeczytałem 23 lata temu i odtąd właśnie ta powieść oraz Różanooka były moimi ulubionymi książkami (czytanymi tak wiele razy,że obie już się rozsypują); do poprzednich wznowień miałem ambiwalentny stosunek,gdyż nie jestem zwolennikiem akcji pt. "ponowne odcinanie kuponów od dawnego przeboju",a właściwie ponownego sprzedawania tego samego; Ksina Drapieżcę kupiłem ze względu na nowe,świetne jak poprzednie,opowiadanie. Średnio do gustu przypadły mi części dziejące się "po drugiej stronie lustra",czyli Wyprawa Kotołaka i Ksin Koczownik (prawdopodobnie powodem był tam brak Suminoru;sam Ksin z oryginalnej obsady to jednak ciut za mało). Z drugiej strony,jako fan książki i postaci w niej występujących,doskonale pamiętałem,że Autor mógłby napisać jeszcze wiele kolejnych części,ponieważ (jak pamiętają ci którzy czytali te utwory) zostało do "zagospodarowania" 5 lat działalności Ksina jako kapitana gwardii królewskiej,o których to latach wiemy niewiele,a które zostały wykorzystane tylko w jednej pozycji (Ksin Drapieżca),więc losów Kotołaka wcale nie trzeba ciągnąć w rzeczywistości alternatywnej. Ponieważ Autor pewnie czyta opinie na temat swojej książki,to chciałbym zaznaczyć że pomimo lekko mieszanych uczuć jestem jak najbardziej na TAK!A skąd mieszane uczucia?Może stąd,że Autor postanowił rozwinąć wątki pojawiających się w kolejnych (a także w pierwszej) częściach ważnych postaci (jak Tagero, Stara Kobieta czy Hamnisz),ale może zrobił to zbyt intensywnie (choć sama idea nie jest zła) i wydaje mi się,że widzę w tym pewne nieścisłości (np. w pierwszej części nie było nic o tym,że Hanti jest Karyjką; Stara Kobieta rzekomo znalazła Ksina,a tymczasem wychodzi na to że od początku wiedziała skąd się wziął... choć to akurat można zrzucić na ustęp "prosiła by nie pytał,więc uszanował jej wolę"; Tagero w momencie dziania się akcji "Różanookiej" ma ok. 47 lat (tak zdaje się wyszło z czynionych wtedy obliczeń; tutaj jest starszy od Galiona,który jest starszy od Aspaji... czyli dwudziestkę ma spokojnie,a cały czas wydawało mi się,że Ksin w momencie pierwszego spotkania z Hanti ma więcej niż powiedzmy 17 lat...). Poza tym takie nagromadzenie znanych postaci powoduje w kolejnych częściach wrażenie,że ten świat jest bardzo mały... Niestety,zapowiedzi kolejnych części zdają się wskazywać,że Autor nie chciał wykorzystać potencjału jakie daje mu te 5 niezagospodarowanych lat życia Ksina,a szkoda (można by spokojnie wepchnąć tam jeszcze i 5 kolejnych opowiadań albo i nawet całych powieści bo opowieści ze świata Suminoru wciąż są wciągające; wciągające są też kolejne części przygód woźnego trybunalskiego Stanisława Jakuba Lawendowskiego i są to dwie serie autorstwa Konrada T. Lewandowskiego,których rozszerzenie powitałbym z radością. Wciąż mam nadzieję,ze Autor jeszcze przemyśli sprawę...

Ksina po raz pierwszy przeczytałem 23 lata temu i odtąd właśnie ta powieść oraz Różanooka były moimi ulubionymi książkami (czytanymi tak wiele razy,że obie już się rozsypują); do poprzednich wznowień miałem ambiwalentny stosunek,gdyż nie jestem zwolennikiem akcji pt. "ponowne odcinanie kuponów od dawnego przeboju",a właściwie ponownego sprzedawania tego samego; Ksina...

więcej Pokaż mimo to