Ćmy i ludzie

Okładka książki Ćmy i ludzie Mariusz Wojteczek
Okładka książki Ćmy i ludzie
Mariusz Wojteczek Wydawnictwo: Wydawnictwo IX Seria: Misterium Grozy horror
410 str. 6 godz. 50 min.
Kategoria:
horror
Seria:
Misterium Grozy
Wydawnictwo:
Wydawnictwo IX
Data wydania:
2022-10-31
Data 1. wyd. pol.:
2022-10-31
Liczba stron:
410
Czas czytania
6 godz. 50 min.
Język:
polski
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Rocznik Fantastyczny 2023 Dagmara Adwentowska, Zuza Biedrzycka, Bartek Biedrzycki, Piotr Górski, Katarzyna Greń, Błażej Kurowski, Artur Laisen, Marcin Pągowski, Romuald Pawlak, Mariusz Pieniążek, Krzysztof Rewiuk, Jerzy Rzymowski, Anna Sikorska, Magdalena Stawniak, Krzysztof Ryszard Wojciechowski, Mariusz Wojteczek, Martyna Wróbel
Ocena 6,3
Rocznik Fantas... Dagmara Adwentowska...
Okładka książki Tarnowskie Góry niesamowite Dagmara Adwentowska, Agnieszka Biskup, Sylwester Gdela, Izabela Grabda, Wojciech Gunia, Łukasz Krukowski, Łukasz Kucharczyk, Szymon Majcherowicz, Marcin Majchrzak, Paweł Mateja, Anna Musiałowicz, Paulina Rezanowicz, Magdalena Świerczek-Gryboś, Istvan Vizvary, Mariusz Wojteczek, Anna Maria Wybraniec
Ocena 8,1
Tarnowskie Gór... Dagmara Adwentowska...
Okładka książki Wenus Sabina Bacior-Chadryś, Lech Baczyński, Agnieszka Bar, Paweł Dybała, Daniel Fiedczak, Agnieszka Fulińska, Adam Jarmuła, Katarzyna Ophelia Koćma, Gaja Wiktoria Królikowska, Małgorzata Lewandowska, Paweł Majka, Krzysztof Rewiuk, Anna Samek, Artur Siwek, Marcin Tomasiewicz, Mariusz Wojteczek, Ewa Zwolińska
Ocena 6,7
Wenus Sabina Bacior-Chadr...
Okładka książki Żertwa. Antologia słowiańskiego horroru Dagmara Adwentowska, Jakub Bielawski, Piotr Borowiec, Bartłomiej Fitas, Artur Grzelak, Wojciech Gunia, Radosław Jarosiński, Dawid Kain, Maciej Kaźmierczak, Tomasz Krzywik, Agnieszka Kwiatkowska, Kazimierz Kyrcz jr, Michał Stonawski, Maciej Szymczak, Mariusz Wojteczek, Anna Maria Wybraniec, Marek Zychla
Ocena 6,8
Żertwa. Antolo... Dagmara Adwentowska...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
21 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
196
194

Na półkach: ,

Najbardziej w grozie przeraża mnie…? (dokończ zdanie)

Groza, którą wielu z nas tak bardzo uwielbia, ma wiele obliczy. Z jednej strony mamy “zachodnią” grozę, reprezentowaną przez Kinga, Mastertona czy Hilla, która weszła do popkultury niczym Miley Cyrus na niszczącej kuli. Z drugiej strony mamy wierd fiction, które ma wielką rzeszę fanów i która to rzesza darzy pewnych pisarzy wielkim uwielbieniem. H.P Lovecraft, Shirley Jackson czy Thomas Ligotti to twórcy, którzy zdobyli uznanie na całym świecie i są mainstreamowym odwzorowaniem grozy.

Istnieje też przestrzeń pomiędzy. Przestrzeń, która daje się dostrzec tym, którzy jej poszukują. Na wytrwałych czytelników czeka na końcu poszukiwań zupełnie nowy świat polskiego weird fiction. Jest to świat grozy, której nie da się w prosty sposób sklasyfikować. Pozwolę sobie na może odrobinę kontrowersyjne stwierdzenie, ale według mnie polskie weird fiction to przepięknie napisana literatura piękna z elementami grozy. Może ci z Was, którzy czytali Wojciecha Gunię, Tomasza Krzywika, Stefana Grabińskiego albo Marcina Majchrzaka i Szymona Majcherowicza zgodzą się z tym twierdzeniem. W polskim weird fiction groza jest tylko środkiem wyrazu, starającym przybliżyć nam problemy egzystencjalne.

Podobnie jest w książce Mariusza Wojteczka “Ćmy i ludzie” (@mariuszorzelwojteczek, @wydawnictwo_ix).

W nowej Polsce po wojnie domowej Maria Lenart przyjeżdża do rodzinnej wsi na pogrzeb matki, z którą zerwała kontakt kilka lat wcześniej. Ten przyjazd jest próbą ponownego nawiązania więzi, tak z rodziną jak i miejscem. Odżywają dawne urazy, dawne miłości, a wszystko w rzeczywistości rządzonej przez Partię, która kontroluje każdy aspekt życia i gdzie każdy ma coś na sumieniu.

Wojteczek poprzez elementy weirdu zachęca nas do zastanowienia się nad tym, do czego dąży świat, jaki jest cel toczonych wojen ideologicznych i czy konieczne jest określenie się po którejś stronie konfliktu. Pokazuje nam też niełatwe relacje międzyludzkie, tak typowe dla małych miejscowości.

Autor łączy gatunki, miesza i nie pozwala nam się nudzić. Znajdziecie tu grozę, literaturę piękną, dzieło filozoficzne i kryminał w bardzo czystej postaci. To wszystko sprawia, że przy tej książce nie tylko będziecie się bać, obdzierając rzeczywistość z kolejnych warstw ułudy ale będziecie się też dobrze bawić śledząc poczynania bohaterów w celu rozwiązania zbrodni.
“Ćmy i ludzie” to świetne dzieło literackie, które powinno zadowolić najbardziej wybrednych fanów. To też idealna książka dla wszystkich tych, którzy poszukują nowych gatunków ale na przykład nie są do końca pewni czy przejście z powieści kryminalnej na grozę będzie dla nich i czy odnajdą się w nowym świecie. Jest to przykład książki, która mam nadzieję zadowoli szerokie spektrum czytelników i sprawi im nie mniejszą radość z odkrywania niż mi.

Najbardziej w grozie przeraża mnie…? (dokończ zdanie)

Groza, którą wielu z nas tak bardzo uwielbia, ma wiele obliczy. Z jednej strony mamy “zachodnią” grozę, reprezentowaną przez Kinga, Mastertona czy Hilla, która weszła do popkultury niczym Miley Cyrus na niszczącej kuli. Z drugiej strony mamy wierd fiction, które ma wielką rzeszę fanów i która to rzesza darzy pewnych...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
796
52

Na półkach: ,

Duży problem miałem z oceną tej książki. Bo z jednej strony jest świetna stylistycznie, świat ciekawie wykreowany, bohaterowie charakterni, ciekawa wariacja wojny domowej i tak dalej i niby wszystko się zgadza.

Tyle, że ilość i umiejscowienie tych rozkminek głównej bohaterki, rozkminek nierzadko powtarzających się, kompletnie odebrała mi przyjemność z czytania. Ja naprawdę lubię jak w książkach są wrzucone takie filozoficzne wstawki, ale z umiarem. A tutaj co drugie zdanie w dialogu jest przerywane kilkunastoma zdaniami rozważań. Nawet zakończenie, gdzie już liczyłem że akcja ruszy z kopyta, zostało rozcieńczone w sumie zbędnymi wrzutkami.

Może ja za mało elokwentny jestem, a może autor przesadził. A może to po prostu nie mój klimat.
Nie wiem, szkoda mi trochę, bo historia bardzo oryginalna i gdyby nieco ją uszczuplić (z korzyścią dla dynamiki) to pewnie z marszu zostałaby jedną z moich ulubionych pozycji.

Duży problem miałem z oceną tej książki. Bo z jednej strony jest świetna stylistycznie, świat ciekawie wykreowany, bohaterowie charakterni, ciekawa wariacja wojny domowej i tak dalej i niby wszystko się zgadza.

Tyle, że ilość i umiejscowienie tych rozkminek głównej bohaterki, rozkminek nierzadko powtarzających się, kompletnie odebrała mi przyjemność z czytania. Ja naprawdę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
458
349

Na półkach:

Dziewczyna siedzi przy oknie w przedziale kolejowym. Spogląda na przesuwający się jej przed oczami, siny zimowy krajobraz. Koła składu stukocą w znajomym rytmie. Zwyczajny obrazek. Normalny. Ale ta normalność pęka jak bańka mydlana, gdy na arenę wkraczają słowa Gubernia, Partia, przepustka, wojna, ruiny. Gdy po zakurzonej zasłonce wspina się mozolnie szara ćma, której nie powinno tu być, a jednak jest.

„|Ćmy i ludzie” to książka absolutnie niezwykła. Na pozór osadzona w realnym świecie, nie całkiem odległym od naszego, choć dużo bardziej zszarzałym, zbrutalizowanym. Pod jego powierzchnią jednak drga coś obcego, niewyjaśnionego. Coś co w pewnym stopniu definiuje świat realny i jego mieszkańców. Ta historia z jednej strony wzrusza, z drugiej mocno niepokoi. Wydarzenia uderzają w czytelnika z naślinieniem i jaskrawością stroboskopu potęgując wrażenie niepewności i niepokoju, a jednocześnie niczego nie ukazując wyraźnie. Pozostaje więc duże pole do domysłów i interpretacji własnych.

„Ćmy i ludzie” to z pewnością książka, którą każdy odbierze inaczej. Dla mnie była przede wszystkim okrutnie niepokojąca. Może nawet nie tyle z powodu nawiązań do czasów wojny i komuny, lecz bardziej z braku stałego, fabularnego gruntu. Za każdym razem, gdy wydarzenia zdawały się układać w jakaś całość następował epizod, który zupełnie mnie dezorientował. I jeśli w zamyśle autora ten zabieg miał wywoływać lęk i dyskomfort to zdecydowanie się udało.

„Ćmy i ludzie” to dziwny twór. Do jego czytania potrzebna jest pewnego rodzaju wrażliwość. Jeśli jednak znajdziecie odwagę wkroczyć w ten mroczny świat, pełen smutku i szumu owadzich skrzydełek to zaręczam, że Wam się spodoba!

Dziewczyna siedzi przy oknie w przedziale kolejowym. Spogląda na przesuwający się jej przed oczami, siny zimowy krajobraz. Koła składu stukocą w znajomym rytmie. Zwyczajny obrazek. Normalny. Ale ta normalność pęka jak bańka mydlana, gdy na arenę wkraczają słowa Gubernia, Partia, przepustka, wojna, ruiny. Gdy po zakurzonej zasłonce wspina się mozolnie szara ćma, której nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
404
404

Na półkach: ,

To, że jeden z najbardziej zasłużonych dla polskiego weirdu i grozy twórców talent przelewania myśli na papier niewątpliwie posiada, udowodniły już znakomite antologie „Ballady morderców” i „Dreszcze”. Debiut w powieściowej formie, to jednak zawsze prawdziwy egzamin pisarskiej dojrzałości – miło więc, że Mariusz Wojteczek zdaje go na piątkę z plusem.
Cała recenzja: https://tinyurl.com/4kwtdfwv

To, że jeden z najbardziej zasłużonych dla polskiego weirdu i grozy twórców talent przelewania myśli na papier niewątpliwie posiada, udowodniły już znakomite antologie „Ballady morderców” i „Dreszcze”. Debiut w powieściowej formie, to jednak zawsze prawdziwy egzamin pisarskiej dojrzałości – miło więc, że Mariusz Wojteczek zdaje go na piątkę z plusem.
Cała recenzja:...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1156
934

Na półkach: ,

„Dobra książka…”
„Ćmy i Ludzie” wciągnęły mnie. Opowieść jest wielopłaszczyznową historią, poruszającą różne tematy. Na pierwszy plan wysuwa się walka z wewnętrznymi demonami. Przypomniała mi się zajawka z intra Diablo II -
„Mężczyzna walczył ze swymi wewnętrznymi demonami i wyraźnie przegrywał tę walkę”
Odmienny jest tu tylko wynik tej walki, a może się mylę ? Nie jestem w stanie ocenić.
Osią są tajemnicze zdarzenia powiązanie pośrednio z naszą bohaterką. Gęstniejąca tajemnica sprawia, że nie chcemy przestać czytać. Czasami wydaje się, że rozwiązanie jest bliskie, ale jest tylko zła mara…
Dużą rolę w całości dramatu grają Ćmy. Czasami zbyt dużą. Zastanawiam się, gdyby autor ciskał nimi nieco oszczędniej nie zwiększyłoby to napięcia? W pewnym momencie miałem przesyt formy nad treścią.
Dużym plusem jest stworzone uniwersum, w którym istnieją postacie dramatu. Ciężkie, pełne szlamu i Orwellowskich wątków.
„Partia widzi, partia radzi partia nigdy Cię nie zdradzi”
Tajemnicza wojna odpowiada dzisiejszej polaryzacji społeczeństwa, powodowanej przez sympatie polityczne. Pisarz świetnie pokazuje, że nie można całe życie stąpać po krawędzi. Kiedyś stracimy równowagę opartą na wzajemnej nienawiści.
Owe skrajne uczucie, przydaje się do utrzymania rządzonych w ryzach. Wróg zawsze był potrzebny. Kiedyś Żyd, dziś Gej czy Lesbijka.
Co się stanie, gdy obie strony przekroczą Rubikon ? Tego dowiecie się czytając powieść „Ćmy i Ludzie”
Obok pewnych kwestii zawartych w książce nie powinno przechodzić się obojętnie. Chyba, że odpowiada nam rysowany powojenny ład Wojteczka i chcemy być poddanymi Nowej Władzy. Władzy mogącej wszystko.
Książka nie jest napisana wprost. Pełno w niej symboliki i nawiązań do rzeczywistości. Warto jednak spróbować się z nimi wszystkimi zmierzyć. Ja nie żałuję.
We wstępie autor napisał, że konsultował pewne rzeczy ze specjalistami. Ale nie ustrzegł się błędów, które nie mają znaczenia, ale budzą uśmiech na mej twarzy.
„Wagon wtacza się na stację hamując z piskiem kół trących o wytarte szyny” str 34
To tak nie działa… Pisk wydają klocki hamulcowe trące o koła pociągu.
„w nocy nasmarował parapety benzyną” str 78
Rano nikt jej nie poczuł. Bo jak się blaszany parapet poleje benzyną to po pierwsze ona spłynie, bo jest on pochyły, a po drugie odparuje do rana. Jeśli już nie odparuje to zgaśnie po minucie i wszyscy będą mogli wyjść. Ale odparuje…
Reasumując – książka jest wielowątkową, bardzo dobrą powieścią. Wciąga i pozwala przemyśleć wiele rzeczy. Warto po nią sięgnąć !

„Dobra książka…”
„Ćmy i Ludzie” wciągnęły mnie. Opowieść jest wielopłaszczyznową historią, poruszającą różne tematy. Na pierwszy plan wysuwa się walka z wewnętrznymi demonami. Przypomniała mi się zajawka z intra Diablo II -
„Mężczyzna walczył ze swymi wewnętrznymi demonami i wyraźnie przegrywał tę walkę”
Odmienny jest tu tylko wynik tej walki, a może się mylę ? Nie jestem w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
483
326

Na półkach:

"Może widział już za dużo i zwariował, bo pewnego szaleństwa nie da się zbyt długo trzymać na dystans?"

➡️Ok. Jest mi wstyd. Po nadzwyczaj interesującej rozmowie z Mariuszem na targach w Krakowie (mieliście okazję jej posłuchać) byłem przekonany, że "Ćmy" przeczytam z marszu. No i ten marsz okazał się nadzwyczaj długi. Długi w cholere. No normalnie wielki marsz, jak u Stefana 🙈 Dopiero recenzja @w_witrynach_horroru pchnęła mnie do czynu i uświadomiła poniekąd, jakim idiotą (ciężkim) byłem, tyle zwlekając, przekładając, odkładając, bla, bla, bla. No nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Mariusz mi jakoś wybaczy. Następnym razem przy spotkaniu pięknie przeproszę, postawię krafta i się dogadamy. Ale tymczasem ta książka dojrzała. Jak niezwykły owoc. Dojrzała, wyrosła i... zmiotła mnie z powierzchni ziemi. Rozłożyła na łopatki. Rozwaliła. Rozniosła. Ale do rzeczy.
➡️Mariusz to poważny gość jest. I świetnie snuje swoje opowieści. Ale to nie są jakieś tam "zabili go i uciekł". Wiecie, co w nich jest najlepsze? Ano to, że genialnie i bez zahamowań wkraczają w sferę powieści obyczajowej. Tak! Miałeś rację, Krzysiu, to właśnie dokładnie tak jest, jak mi mówiłeś w Lublinie! Ja kocham dobre powieści obyczajowe, a jeśli powieść w klimatach weird, czy też czystej grozy wkracza w rejony zwykle zarezerwowane dla obyczaju - jestem wniebowzięty. I to właśnie mamy tutaj.
➡️Mariusz umieścił swoją bohaterkę w konkretnym środowisku, konkretnej społeczności, pokazał zależności społeczne, zobrazował przeżycia wewnętrzne, a wszystko to w sposób niezwykle interesujący, ba, niesamowity. I dlatego ja wypełzłem jak żółw ze skorupy i wchłaniałem. Każdą stronę i każdy wers.
➡️Ale wiecie, że ta książka jest bardzo, bardzo niejednoznaczna. Ta książka stanowi świetny miks klimatycznej niesamowitości, grozy, weirdu połączonego z fantastyką i obyczajówki. Proporcje są zachowane idealnie. Każda składowa pasuje, nie zawaham się rzec - perfekcyjnie.
➡️I wiecie co Wam powiem? Ano to, że przez to właśnie ta książka ma mniejsze szanse, żeby się wybić tak, jak na to zasługuje. Ponieważ ludzie nie przepadają za wielogatunkowością. Niestety byłem już wcześniej świadkiem, jak znakomite powieści przepadały w zalewie miernoty właśnie z tego powodu. Jak książka się nie da zaszufladkować - nie sprzedaje się. Dlatego moi Drodzy - nie możecie ominąć tej powieści. Mówię to dla Waszego własnego dobra.
➡️"Przecież dawnej rzeczywistości już nie ma. Za dużo krwi spłynęło ulicami." Czytając różne recenzje "Ciem" (regularnie) trafiłem na zarzut, że autor przekombinował z tą wojną. Jasny piorun, ktoś, kto to napisał, powinien po prostu czytać inną literaturę. Ta wojna to właśnie jest TEN pomysł! Ludzie, ogarnijcie się - po prostu słychać ten krzyk! Ten krzyk rozlega się z tych stron, wołając o opamiętanie. Woła zapewne na darmo. Ale czy to oznacza, że nie powinien wołać? Ależ powinien. Bo później, jak już się wszyscy ogarną - będzie po wszystkim. Zostaną gruzy. Właśnie takie, jak w książce.
"...poddaliśmy się żądzy, by podpalić świat. I teraz my, którzy przetrwaliśmy brodzimy po kolana w hałdach popiołu."
➡️Ja tę wojnę czułem! Ja tę wojnę widziałem i słyszałem. Te zgliszcza, te zmiany struktury państwa, to "moja racja jest mojsza". Ja wiem, to retrospekcje, to wspomnienia, ale czy przez to są mniej wymowne? A w życiu! A ja sobie resztę dośpiewałem, dopowiedziałem i oby rzeczywistość nie wpadła na ten sam pomysł. Bo głos jednego Wojteczka to za mało.
➡️Widzicie, tu każde słowo jest przemyślane. Ale też każde jest żywe i prawdziwe. Tu czuć, że Autor, wchodząc niejako "w skórę" swojej bohaterki czuje się jak ryba w wodzie. Rozmawiałem z Mariuszem na ten temat. To jego swoiste alter ego, to jego swoista siostra bliźniaczka, to są jego wszystkie myśli, marzenia i koszmary zamknięte w postaci tej jednej, niezwykłej dziewczyny. Dziewczyny, którą pokochałem od razu.
➡️Jest tu jeszcze coś, co zawsze bardzo doceniam w powieściach. Niezmierzony smutek i głęboka nostalgia. Przenikają się wzajemnie, ukazując tęsknotę Autora za minionymi czasami, za dawnymi latami, ciepłe, ale i gorzkie wspomnienia za czymś, co minęło, co nie wróci, ale co ciągle głęboko, jak drzazga tkwi pod paznokciem. Ja mam mnóstwo takich właśnie wspomnień, które za nic nie chcą mnie opuścić i tym bardziej mi po drodze z tą książką.
➡️Dom rodzinny, trudne relacje, zgryzota i tęsknota zarazem. Dobroć i złość, radość i gorzkie łzy, czasy młodości i prostych wyborów, nieskomplikowanych sytuacji. Zanim wszystko się posypało. Zanim przyszła dorosłość. Zanim przyszło życie.
➡️Mariusz, nie popadając w ckliwy ton wydobył z tej historii wszystko co najlepsze. Opisując swoich bohaterów opisuje dla nas miasto, w którym przyszło im żyć. W którym zaczął się ich świat. Widać, że to prawdziwe miasto i prawdziwy świat. Pojedźcie tam, a znajdziecie te budynki, te ulice, te miejsca. Znajdziecie to wszystko i zatęsknicie. Do swoich miejsc, które kiedyś, gdzieś zostały, za wami, w dali, w przeszłości. Dlatego ta książka łapie za serce. Dlatego wnika w duszę.
➡️"A po wojnie nie ma social mediów, prawie nie ma Facebooka, Instagrama."
Mariusz niby mimochodem pokazuje, co może się stać, kiedy banda opanowanych nienawiścią i żądzą władzy furiatów z obu stron barykady nie dogada się w porę. Kiedy padnie o jedno słowo za wiele. Kiedy jedna pięść za dużo uniesie się w górę. Kiedy jeden kamień za wiele, wyrwany z bruku poleci w drugą, nienawistną stronę. Ale przecież już pisałem o tym. Ale i tak mnie to męczy. Zastanówmy się nad sobą. Nad tym, dokąd zdążamy.
➡️Bezmyślne okrucieństwo. Chora fascynacja bólem i cierpieniem. Czy to wojna? Czy to ludzka natura? Czy to po prostu my, ludzie mamy to we krwi? Od dziecka? Skąd to się bierze? Wyrywamy muchom skrzydełka, podpalamy koty, katujemy dzieci. Jedna scena, a zmiotła mnie z powierzchni ziemi. Długo jej nie zapomnę. Może i nigdy. To właśnie taka książka.
"Jak się tyle naoglądało cierpienia i zbrodni, i odczłowieczenia, to przesuwasz granicę tego, co uznajesz za zło."
Czy to nas usprawiedliwia?
➡️Czy ludzie zawsze krążą wokół wspomnień jak ćmy przy źródle światła? Czy męczą się bez względu na efekt, bez względu na ból - i tak wracają? Czy o to w tym chodzi? Nie możemy zostawić przeszłości, nie możemy rozciąć tych więzów. Czy ogień nas uzdrowi? Czy spali? Mariusz nie da Wam gotowej odpowiedzi. Takiej odpowiedzi po prostu nie ma. Ale dzięki tej powieści uświadomicie sobie pewne sprawy i to Wam pozwoli łatwiej znieść/zwyciężyć Wasze własne traumy. Wasze własne zaszłości. Dlatego ta książka jest taka dobra.
➡️Uczucia kotłują się i falują. Stare wspomnienia wracają falami. Te dobre i te złe. Maria szuka odpowiedzi. W życiu bym nie powiedział, że to facet stworzył tę bohaterkę. Jest niewiarygodnie prawdziwa. Miota się w wielu kierunkach jednocześnie, nie wiedząc, co jest jej celem, czego chce, do czego dąży. Czy to się skrystalizuje? Czy pojawi się ta jasność, ten ogień, w płomieniach którego można będzie spłonąć? Znaleźć ukojenie?
➡️Co to jest normalność? Każdy wszak ma swoją. Każdy ma swoją moralność, swoją prawdę i swoje zasady. Mariusz o tym pisze.
"Dla jednych normalne jest to, by leżeć krzyżem przed ołtarzem i lać żonę, bo za mało służalczo wobec męża wyglądała na zakupach. Dla innych biegać z gołą dupą po mieście albo z fiutem na wierzchu i łykać wczesnoporonne tabletki co rano, na wszelki wypadek."
Jak ja to szanuję. Bo widać, że Autor wie, że każdy ma coś za kołnierzem i nie boi się o tym pisać. I właśnie tego oczekuję od wartościowej literatury. Brawo!
➡️Mariusz wali po oczach. Nie owija w bawełnę. Co z tego, że to fikcja. Czytam i widzę to oczami wyobraźni, czuję to, jak zimny wiatr na plecach. Dużo, o jak dużo prawdziwych i gorzkich słów tutaj padło. Ooo, jak wielu się nie spodobają. I tym i tamtym. Oby nie wszystkim. Sami widzicie, te podziały same się nasuwają. Jesteśmy tak spolaryzowani, że strach. Czytałem i zagryzałem palce. Ze strachu, że tak może być. Ze złości na ludzką głupotę. Na naszą głupotę.
➡️Ta książka jest cholernie osobista. Ta książka to swego rodzaju obrachunek z czymś, co było. Rozliczenie z przeszłością i weksel na przyszłość. Rozrachunek z polską polityką, z polską wsią, z naszymi podziałami, społeczeństwem, które nie potrafi się dogadać. Z tym, co nas zawsze męczy i co nie daje sumieniu zasnąć. Rozrachunek z wiarą.
"Tam, gdzie ludzie się zabijają, tam z pewnością Chrystusa nie ma."
I rozrachunek z władzą. "Władza... to możliwość zrobienia wszystkiego. Zawsze. Wszędzie."
"Władza to bezkarność. Brak odpowiedzialności."
Każda władza to ma. Prawa czy lewa. Konserwatywna czy postępowa. Każda. Jedna. Władza.
➡️Wszystko bolesne. Ale to niejako na boku. Przede wszystkim to rachunek z traumą, z bólem i z brakiem opamiętania. Z brakiem zrozumienia. Z alienacją. Przyozdobiony niezwykłością w postaci stale pojawiających się ciem, co nadaje tej powieści mrocznego, przytłaczającego, weirdowego charakteru (widocznego szczególnie w finale). Ozdobiony znakomitymi, absolutnie rewelacyjnymi dialogami, które przykuwają do stron. Jakie to jest dobre, mocne i gorzkie. Właśnie jak czarna kawa z cytryną na kaca.
➡️Kolejne śmierci, kolejne zaginięcia. Powiązane czy niepowiązane? Ktoś zabija. Ktoś wyrównuje rachunki. Kto? Dlaczego to robi? Czy to sprawa wojny? Dawnej nienawiści? Szaleństwa? Musicie się dowiedzieć. Tu nic nie jest łatwe. Nic.
"My po prostu jesteśmy. Trwamy, od zawsze..." Ale kim jesteście? Co tu robicie? Kto dał Wam prawo? Kim? Kto?
"Jesteś człowiekiem czy ćmą?"
Ten finał miażdży.
➡️Moi Drodzy, ta książka jest niesamowita. Oczywiście, nie jest łatwa. Nie miała taka być. Przemieli Was, wedrze się do samego środka, wyszarpie kawał ciała i duszy. Jej niezwykłość polega też jednak na tym, że, mimo ciężkich treści, dramatycznych przeżyć - świetnie się ją czyta. Siądziecie i przepadniecie. Mariusz wspiął się bardzo, bardzo wysoko. Połączył nadzwyczaj trudne sprawy z przeogromną przyjemnością czytania. To prawdziwa rzadkość. UZJ (Uncelkowy Znak Jakości),nie mogło stać się inaczej.

"Może widział już za dużo i zwariował, bo pewnego szaleństwa nie da się zbyt długo trzymać na dystans?"

➡️Ok. Jest mi wstyd. Po nadzwyczaj interesującej rozmowie z Mariuszem na targach w Krakowie (mieliście okazję jej posłuchać) byłem przekonany, że "Ćmy" przeczytam z marszu. No i ten marsz okazał się nadzwyczaj długi. Długi w cholere. No normalnie wielki marsz, jak u...

więcej Pokaż mimo to

avatar
640
189

Na półkach: ,

"Ćmy i ludzie" to absolutne mistrzostwo świata i książka, która zasługuje na najlepsze i najbardziej prestiżowe nagrody przyznawane w literackim świecie! Do tej recenzji zabierałem się kilka razy. Dlaczego? Dlatego moi drodzy, że tym razem brakowało mi słów! Tym razem długo zastanawiałem się jak właściwie zacząć, co napisać, co przytoczyć i za każdym razem dochodziłem do wniosku, że to jeszcze nie pora! Jeszcze nie czas na pisanie! Jeszcze trzeba pozbierać się po lekturze i dobrze zastanowić. "Ćmy i ludzie" zostaną z Wami na długo po odłożeniu książki na półkę! Ta powieść wydrze w Was pewną dziurę, a następnie wypali od środka, by finalnie zostawić z jakąś wewnętrzną pustką! Przejdźmy do rzeczy! Mam dla Was recenzję jednej z najlepszych książek, jakie miałem przyjemność czytać! Recenzje tego typu książek pisze się najtrudniej. Pora zaczynać!

Powiedzcie ile razy zdarzyło się Wam, że książka, która aktualnie czytacie nie pozwala Wam w nocy spać? Mi ani razu! Aż do chwili kiedy w moje ręce wpadła powieść Pana Wojteczka! "Ćmy i ludzie" nie pozwoliły mi zmrużyć oka kilka razy podczas lektury, a następnie jeszcze kilka razy po przeczytaniu. Podczas czytania tej książki nie udało mi się zasnąć dzięki tej unikatowej, wręcz mistrzowskiej atmosferze jaka w niej panuje! Po przeczytaniu z kolei zamiast spać rozważałem o czym przed chwilą czytałem, a potem zastanawiałem się co chcę przekazać w recenzji! Mariusz Wojteczek niczym światowej klasy maestro stworzył mistrzowską symfonię, która powoli wchodzi do Was przez otwarte oczy, rozchodzi się po Was przy każdym wdechu, a nawet przesącza się każdym porem w skórze!

"Nie tak dawno wszyscy poczuliśmy się jak te dzieci. Wolne od sumienia, bezkarne, poddaliśmy się żądzy, by podpalić świat. I teraz my, którzy przetrwaliśmy brodzimy po kolana w chałdach popiołu".

Wystarczy te kilka słów, by człowieka przeszedł dreszcz. Wystarczy te kilka słów, by idealnie oddać atmosferę panującą w "Ćmach i ludziach". Tutaj z każdej strofy, każdego akapitu i każdej strony bije do nas szarość popiołów! Tutaj nie ma kolorów! Wszystko jest czarne lub białe! Ewentualne szare! I ta wolność od sumienia... To właśnie ta wolność, poczucie bezkarności doprowadziły do tragedii, dzięki której toniemy w poczuciu beznadziei...

Przez Polskę przetoczyła się krwawa wojna domowa. Wielu ludzi wyzbytych z resztek sumienia, poczucia odpowiedzialności zabijało się nawzajem w imię wymyślonych przez siebie samych ideałów. Aktualnie kraj zarządzany przez Partię podzielony został na gubernie i ciężko podnosi się z ruin pozostawionych przez niedawną wojnę. Maria Lenart wraca do rodzinnego miasteczka, do rodzinnego domu na pogrzeb matki. Sytuacja jaką zastanie w pozostawionym lata temu domu, wszędzie pojawiające się ćmy, poczucie bezsilności oraz kryminalne wydarzenia mające miejsce w małej miejscowości rzucą naszych bohaterów w wir szaleństwa.

"Stałe Wszechświata trwają niezachwiane, jedynie ziemia nasiąkła krwią. I teraz plony rosną na ludzkim cierpieniu, bo niewiele pól zostało, które by nie kryły zwłok."

Polska ogarnięta morderczym szałem, wszechogarniające czytelnika cierpienie i stałość schematów jakimi od zawsze rządził się świat to codzienność bohaterów powieści.  Poczucie beznadziei bo: "(...) ale wciąż są, obojętne na nasze żałosne starania, by przetrwać, by dalej żyć, choć nie mamy powodu, nie mamy żadnego dobrego pretekstu. I na pewno nie jesteśmy tego warci", będzie towarzyszyło nam podczas czytania tej książki od pierwszych stron, aż do samego końca! Podczas lektury tej książki moja wewnętrzna depresja rzucała się gdzieś tam w środku z siłą tornada! "Ćmy i ludzie" właśnie jak niszczące wszystko na swojej drodze tornado, zmiatają czytelnika z planszy! I za każdym razem kiedy próbujemy się podnieść i czytać dalej ta powieść znowu podkłada nam nogę i rozbija nas w drobny mak!

"(...) Jego nieuchronność. Brak odwrotu. Koniec, definitywny. I z perspektywy żyjących dalej, bez znaczenia pozostaje fakt, czy coś tam dalej jest. Po śmierci. Martwy zostajesz odcięty. Zabrany. Przeminąłeś, a twój czas się skończył. Zostanie z ciebie kupka prochu."

I co tu jeszcze dodać! Przecież to najwyższej półki mistrzostwo świata! Atmosfera jaką karmi nas autor zwala z nóg! A do tego wszystkie zabiegi, które nie pozwalają w żaden sposób zaszufladkować tej powieści tworząc z niej dzieło wielowymiarowe! Wszystkie środki stylistyczne, prądy literackie, jakie rzucają nam się w oczy podczas czytania książki to złoto najwyższej klasy! U Mariusza Wojteczka naturalizm idzie pod rękę z realizmem, a ten z kolei już za chwilę puszcza oko w stronę weird fiction, surrealizmu i oniryzmu! Co jakiś czas poczujemy smaczki wyciągnięte żywcem z rasowego i niezwykle klimatycznego horroru! Sam dom rodzinny Marii przywodzi nam na myśl szare i posępne domostwa znane z klasycznych horrorów! Czytając tę powieść przed oczami miałem mroczny, stary dom, wnętrza pogrążone w półmroku i równie mroczne relacje rodzinne naszych bohaterów!

"Kiedy wszystko było czystsze, prostsze. I nasze nadzieje i oczekiwania, i pragnienia. Nawet ręce nie miały tylu blizn, nie pokrywało ich tyle krwi. Byliśmy kiedyś niewinni."

Książka stanowi idealny zbiór przemyśleń głównej bohaterki. Maria przekazuje nam swoje myśli, swoje spostrzeżenia na temat świata, który bezpowrotnie przeminął, na temat szaleństwa jakie zalało kraj, trudnych relacji międzyludzkich i aktualnej sytuacji panującej zarówno w całym kraju, jak i w małym miasteczku.
"A potem przyszła dorosłość  i nic nie zostało z marzeń, z nadziei, możliwości. Proza życia wyparła młodzieńczy idealizm, pragmatyzm zastąpił marzenia."
Co pewien czas łapałem się na tym ile racji jest w tym co właśnie przekazuje Maria. Wiele razy przyznawałem jej rację, bo sam myślę podobnie! Podczas lektury regularnie targały mną emocje! Autor tworzy sytuacje, tworzy przemyślenia głównej bohaterki, wobec których nie można przejść obojętnie. Mariusz Wojteczek regularnie będzie dostarczał Wam sytuacji, które idealnie zagrają na Waszych emocjach!

Mariusz Wojteczek stworzył mistrzowskie arcydzieło! "Ćmy i ludzie" to zdecydowanie jedna z najlepszych książek jakie udało mi się przeczytać. Do tej pory bardzo podobnych wrażeń dostarczył mi jedynie Jakub Bielawski i jego "Dunkel". Obie powieści łączy mistrzowska atmosfera, bardzo ciężki klimat i niezwykle depresyjna szara codzienność naszych bohaterów, w których każdy odnajdzie coś z siebie samego. Osadzenie akcji książki w powojennych realiach, które przywodzić nam mogą na myśl czasy głębokiego PRL'u to idealny wręcz zabieg. Do tego wydarzenia rozgrywające się w samym środku zimy, szybko zapadający zmrok, śnieg, mróz i szarość bijąca do nas z każdej strony powieści stanowią dodatkowe atuty. Pan Mariusz Wojteczek okazał się mistrzem władania słowem! Jego styl, niejednokrotnie poetyckie opisy i miks różnych gatunków udowadniają, że mamy do czynienia z autorem najwyższych lotów!

"Ćmy i ludzie" to książka, która przetoczy się po Was jak walec. Powieść zachwyci Was swoją atmosferą i stylem oraz wstrząśnie Waszymi emocjami. Ja jestem tą książką zachwycony, oczarowany, a moja depresja czuje się idealnie pogłaskana po głowie. Nie muszę już chyba dodawać jak bardzo Wam tę książkę polecam.
 Pamiętajcie, że "życie jest zbyt krótkie, zbyt kruche na zniewolenie  konwenansami, zasadami,  wydumanymi społecznymi normami, których nikt i tak nie przestrzega, tak naprawdę" więc korzystajcie z niego i żyjcie według swoich zasad i tego czym sami się kierujecie,a przy okazji dajcie żyć pozostałym. I tak na koniec "w duszy zostaje tylko popiół. W pustej skorupce ciała".

"Ćmy i ludzie" to absolutne mistrzostwo świata i książka, która zasługuje na najlepsze i najbardziej prestiżowe nagrody przyznawane w literackim świecie! Do tej recenzji zabierałem się kilka razy. Dlaczego? Dlatego moi drodzy, że tym razem brakowało mi słów! Tym razem długo zastanawiałem się jak właściwie zacząć, co napisać, co przytoczyć i za każdym razem dochodziłem do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
978
426

Na półkach: , , ,

"Czuję strach że ci, którzy się do mnie uśmiechają, ustępują mi miejsca w tramwaju, podają wciąż ciepłe pieczywo w piekarni, jeszcze niedawno zmywali z rąk krew swoich sąsiadów albo i obcych ludzi z ulicy, bo byli po tamtej stronie. Cokolwiek by to znaczyło."

"Każdy z nas ma w sobie coś złego. Lęk przed karą sprawia, że się cofamy, że utrzymujemy się w ryzach. Ale czasem... czasem mrok wyłazi z nas. Potrafi nami zawładnąć."

Niezmiennie się cieszę, gdy widzę jak pisarze, których czytam od początku swojej przygody z grozą, odnoszą coraz większe sukcesy. Gdy rozwijają swój warsztat, styl i umiejętności wraz z każdą kolejną opowiedzianą historią i stają się coraz bardziej świadomymi pisarzami, otwartymi na różne gatunki literackie.

Wspominam o tym nieprzypadkowo, ponieważ dziś chciałbym opowiedzieć Wam kilka zdań o najnowszej, pełnoprawnej powieści Mariusza Wojteczka pt. „Ćmy i ludzie”. Przez szereg lat autor przyzwyczaił nas do krótkiej formy, by w końcu zaskoczyć sporych rozmiarów powieścią o Polsce, jednocześnie tak nam bliskiej jak i zupełnie odległej.

W swojej opowieści Mariusz snuje historię kraju podnoszącego się po nieokreślonej wojnie domowej: wojnie, która przetasowała zarówno władzę, jak i jej główne ośrodki, a także umysły i serca mieszkańców. Kilkuletni konflikt obnażył wszystkie maski, a prawdziwa i pierwotna natura ludzi tak skrzętnie skrywana pod rzekomą moralnością i kodeksami, w końcu pokazała swoje prawdziwe oblicze.

W tej oto, dość enigmatycznie opisywanej powojennej rzeczywistości, przyszło żyć Marii Lenart: kobiecie, która wraca w swoje rodzinne strony na pogrzeb swojej matki, a co za tym idzie, by przy okazji spotkać swoje siostry i przypomnieć sobie o więzach krwi. Nawet, gdy mosty zostały już spalone, a wszystkie słowa i obietnice już dawno zasypał czas.

Ta krótka i zupełnie niechciana wizyta, będzie motorem napędowym zmian i całkowitej przemiany bohaterki. Coś, co miało trwać kilka dni i być jedynie przykrym obowiązkiem narzuconym przez ramy moralne, rozrośnie się do niesamowitych rozmiarów, a szanowna Pani Lenart uwikłana w sprawy lokalnej społeczności i ich zatargów odkryje, co tak naprawdę znaczą tytułowe „Ćmy i ludzie”.

W swojej powieści Mariusz nie zrezygnował z literatury niesamowitej, na której można przecież napisać, że „wyrósł”, lecz dostosował ją do swoich potrzeb. Przewija się tu pewna dość tajemnicza postać, która jak pokaże fabuła, z grozą może mieć wiele wspólnego, ale w przypadku swojego powieściowego debiutu autor postawił głownie na grozę dnia codziennego. Na grozę ukrytą głęboko w nas, w naszej prawdziwej destrukcyjnej naturze i tej wszechobecnej potrzeby dominacji i nad innymi nacjami/poglądami/ludźmi.

„Ćmy i ludzie” to mocna powieść, którą po prostu trzeba przeczytać. Autor pokazuje do czego doprowadzają ślepe uprzedzenia i nienawiść, serwując swoim czytelnikom prawdziwy wachlarz emocji.

Polecam.

Chętnych zapraszam na stronę wydawnictwa:
https://wydawnictwoix.pl/produkt/m_wojteczek_cmy-i-ludzie/

"Czuję strach że ci, którzy się do mnie uśmiechają, ustępują mi miejsca w tramwaju, podają wciąż ciepłe pieczywo w piekarni, jeszcze niedawno zmywali z rąk krew swoich sąsiadów albo i obcych ludzi z ulicy, bo byli po tamtej stronie. Cokolwiek by to znaczyło."

"Każdy z nas ma w sobie coś złego. Lęk przed karą sprawia, że się cofamy, że utrzymujemy się w ryzach. Ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
895
248

Na półkach: , ,

Lubicie opowieści nieoczywiste? Takie, które wydają się balansować między rzeczywistością a jej zaprzeczeniem; takie, które mają w sobie cząstkę lynchowskiego odlotu, ale i szczyptę niepokoju rodem z powieści VanderMeera i Waltera Tevisa? Taką książką wydają się być Ćmy i ludzie Mariusza Wojteczka, która zabrała mnie do Polski jednocześnie dobrze mi znanej i bardzo obcej, przyciągającej i odpychającej, a nade wszystko mocno poranionej. Przez co, zapytacie? Przez wojnę domową, która nie tak dawno się skończyła, a jej demony nadal nawiedzają Polaków, wciąż błądzących po nowej rzeczywistości.

Główną bohaterką Ciem i ludzi jest Maria, która po latach wraca w rodzinne strony na pogrzeb matki. Wraz z tym powrotem, wracają również wspomnienia, obrazy, twarze. Na miejscu okazuje się, że wszystko jest właściwie takie samo, a jednocześnie, jakby inne, gorsze, wypaczone. Maria idąc z czuwania jest świadkiem, jak trzech gówniarzy znęca się nad kotem. Mimo jej ostrzeżeń chłopcy nic sobie z tego nie robią i dalej maltretują biednego zwierzaka. Aby ich powstrzymać, kobieta rzuca w jednego z nich grudką zmarzniętej ziemi. Dzieciak kończy z rozciętą twarzą, kociak żegna się z życiem, a Maria wkrótce wita się z komendantem miejscowego posterunku oraz z zarzutami o napaść. Okazuje się, że mały, podły szczeniak to synuś lokalnego partyjnego bonza. Ten domaga się teraz aresztowania Marii, ale z pomocą przychodzi jej komendant, będący przed laty jej młodzieńczą miłością oraz tajemniczy Pan T. i pewne przekazane przez niego nagranie, które ostatecznie ratuje kobietę przed aresztem i sądem. Problem w tym, że wkrótce zraniony przez Marię dzieciak znika, a ona staje się główną podejrzaną...

Ćmy i ludzie, to powieść, której bliżej do surrealistycznego kryminału z elementami grozy, niż czystego horroru. Mamy tu zaginięcie, tajemniczą śmierć i śledztwo, a wszystko to rozgrywa się w niewielkim, prowincjonalnym miasteczku, w nowej - jakże obcej nam - Polsce, gdzie prywatność właściwie nie istnieje, a każdy ruch podlega nadzorowi. Mariusz Wojteczek świetnie opisuje tę szarą beznadzieję powojennej Polski, w której horror wojny domowej straumatyzował społeczeństwo. Tak do końca nie jestem pewien czy akcja powieści rozgrywa się w niedalekiej przyszłości czy w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, przy czy to chyba nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Ważne, że jest źle, że ludzie są dla siebie jeszcze gorsi niż obecnie, że władza wprowadziła czysty, nieskrępowany niczym zamordyzm, że nasza bohaterka Maria jest kobietą mocno poobijaną psychicznie. Nic dziwnego, bowiem z opowieści wynika, że wojna domowa była bardzo krwawa i brutalna i obudziła w ludziach najgorsze instynkty.

Mariusz Wojteczek zafundował mi psychodeliczną jazdę pełną symboli. Ćmy i ludzie momentami były niepokojące niczym Otwieram oczy Szymona Majcherowicza, innym razem zahaczały o cyberpunk w klimacie Williama Gibsona. Groza? Groza jest właściwie niedostrzegalna, ale mocno wyczuwalna. Stałym elementem są tu tytułowe ćmy, które zdają się przenikać ze snów głównej bohaterki do jej rzeczywistości. Ale czy to faktycznie rzeczywistość, czy jedynie jej złudzenia/urojenia? To pytanie wydaje się być otwarte.

Zresztą, cały świat wykreowany przez Wojteczka zdaje się być nieoczywisty, rozmyty, rozmazany, niemalże odrealniony, jakbyśmy wszystko oglądali zza brudnej szyby. Widzimy, ale nie możemy dotknąć. To wzbudziło we mnie spory niepokój i dreszcz lęku. I to jest kolejna propozycja od Wydawnictwa IX, o której mogę napisać, że nie jest łatwa, ani lekka w odbiorze. Trzeba się mocno skupić na lekturze, wgryźć się w nią, rozsmakować. Gdy Wam się to uda, nie pożałujecie. Ćmy i ludzie, to inteligentna, dobrze napisana, wielowarstwowa proza, której bardzo blisko do literatury pięknej. Styl Wojteczka kojarzył mi się trochę z piórem Jakuba Bielawskiego, Twardocha i Żulczyka. Wydaje mi się jednak, że Autor nie próbował ich naśladować, tu grały jedynie podobne nuty, cała symfonia jest bardzo autorska.

Kiedy byłem młody... Znacz, chciałem napisać: młodszy. Tak, młodszy. A zatem: kiedy byłem młodszy, o tego typu książkach/filmach/serialach, mówiło się, że "ryją banię". Tak określało się chociażby Mulholland Drive Davida Lyncha, Drabinę Jakubowa z Timem Robbinsem czy Harry Angel z De Niro i Rourke. Banię ryją również Ćmy i ludzie. Mariusz Wojteczek napisałem powieść, która wymyka się wszelkim ramom, schematom, zasadom. Jest odważna i cholernie dziwna, ale właśnie ta dziwność to jej największy atut i magnes na spragnionych czegoś innego niż kolejna sztampowa powieść Mroza, Chmielarza czy Bondy.

Choć Mariusz Wojteczek publikuje od lat, to Ćmy i ludzie są Jego powieściowym debiutem. Do tej pory pisał wyłącznie opowiadania, które ukazywały się w licznych antologiach, a także jednym autorskim zbiorze. Powieść jednak - jakby to napisano w przedwojennej prasie - wyszła mu pierwszorzędnie. A takie książki zawsze przyjemnie się poleca, co też niniejszym czynię. ☺

| mroczne-strony.blogspot.com

Lubicie opowieści nieoczywiste? Takie, które wydają się balansować między rzeczywistością a jej zaprzeczeniem; takie, które mają w sobie cząstkę lynchowskiego odlotu, ale i szczyptę niepokoju rodem z powieści VanderMeera i Waltera Tevisa? Taką książką wydają się być Ćmy i ludzie Mariusza Wojteczka, która zabrała mnie do Polski jednocześnie dobrze mi znanej i bardzo obcej,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
832
646

Na półkach:

Powroty do przeszłości nie należą do łatwych. Nawet w nowej rzeczywistości, mimo obciążenia bagażem doświadczeń i traum, zmierzenie się z nimi jest bolesne, zwłaszcza gdy nieodłącznym towarzyszem stają się motyle nocy. A stare, ludowe wierzenia mówią, że są nimi dusze zmarłych, występując gromadnie, zwiastowały czyjąś śmierć. Przekonuje o tym Mariusz Wojteczek w Ćmach i ludziach.



Maria Lenart po latach wraca do rodzinnych Gorlic na pogrzeb matki, z którą nie widziała się od wielu lat. W jej głowie przewijają się nieprzyjemne wspomnienia z dzieciństwa. A spotkanie z siostrami nie należy do najżyczliwszych, we wzajemnych relacjach pełno jest uraz, zwłaszcza o jej ucieczkę z domu. Na dodatek przypadkowo uwikła się w konflikt z miejscowym urzędnikiem, spotka dawną miłość i wmieszana zostanie w zagadkę kryminalną. Przy czym najgorsze dopiero nadchodzi...



Historia Marii stanowi w rzeczywistości pretekst, do pokazania czegoś o wiele większego. Jest nim stworzone przez Mariusza Witeczka uniwersum. Oto zastajemy Polskę po krwawej wojnie domowej, która pozostawiła trwałe blizny w umysłach zarówno zwycięzców, jak pokonanych. Ze strzępów wspomnień dowiadujemy się, jak wyglądał kraj przedtem, poznajemy genezę konfliktu, która stanowiła nienawiść do tych, co mieli odmienny światopogląd. Każda ze stron, także Kościół siał ją i przyłożył rękę do tego, co pochłonęło wiele ludzkich istnień tych, co przeżyli zaś pozostawiło poranionych. Obecnie już nic nie jest takie samo, jak wcześniej. Dalej jedynie w sercach rządzi nienawiść do przeciwnika i wszelkiej inności. Nadal jest dążenie do utrzymania władzy i rządu dusz, które nie jest też obce lokalnemu proboszczowi i Naczelnikowi. Rządy sprawuje niepodzielnie Partia, która nad wszystkim czuwa i pilnuje nowego ładu. Biada zaś temu kto wplącze się w konflikt z partyjnym, nawet jeśli jest on przedstawicielem najniższego szczebla. Zaniknęły popularne social media, jako przejaw zgniłego moralnie Zachodu, a dostęp do Facebooka, Instagrama czy w ogóle Internetu jest ograniczony. Raz jest zasięg, innym razem go nie ma. Społeczeństwem jest łatwo rządzić, gdyż ono samo ogłupiło się tik tokiem - co jakiś czas pojawia tiktokowa celebrytka i zrezygnowało z samodzielnego myślenia, wyciągania wniosków. To Partia o wszystkim decyduje i definiuje jako wroga społecznego. Ludzie są moralnie zdeprawowani, stracili wszelkie ludzkie odruchy i obecnie mają wypaczoną wizję dobra i zła.



Ćmy i ludzie straszą poprzez liczne metafory znanej nam rzeczywistości. Tym co dociera z telewizji, radia, o czym czytamy każdego dnia na portalach internetowych i w prasie. Wszystkim tym, z czym mamy sami do czynienie. Przeraża ogromem zła tkwiącym w człowieku, jego okrucieństwem i bestialstwem. Zdeprawowani są nie tylko dorośli ale i dzieci. Ci zaś o szlachetnych i trzeźwym umyśle, boją się zabierać głos. Wszelkie najgorsze instynkty uwypuklone zostają poprzez obraz prowincji. Zacofanej, o mentalności Polak - katolik w jego najgorszym znaczeniu, nietolerancyjnej, tu każdy każdego zna, a plotka o najnowszej sensacji jest na wagę złota. Jednocześnie atmosferę tajemniczości i niepewności potęguje nieustanne balansowanie na granicy snu i jawy. Tytułowe ćmy stają się metaforą śmierci, duszą opuszczającą ludzkie ciało i zwiastunem nadciągającego zła.

To proza niespieszna, skromna pod względem fabuły na rzecz symboliki i wprowadzenia w świat, który nieuchronnie może stać się naszą rzeczywistością. Stanowi swoiste ostrzeżenie przed wszelkim fanatyzmem, zmusza do konfrontacji z tym co obserwujemy, o czym słyszymy i czego czasem bywa się świadkiem. Ma zadanie wyostrzyć zmysły i obudzić umysł. Otacza nas swoistymi oparami niesamowitości, swoistą mgłą przez którą dobywa się głos samej Marii, będącej nie tylko bohaterką ale i przewodniczką. Z ust przewijających się osób dowiadujemy się o ciążącym na nich poczuciu winy, a zadośćuczynienia za grzechy nigdy się nie doczeka.



Ćmy i ludzie to groza z gatunku weird fiction, która z jednej strony składa hołd Markowi Hłasko, Leopoldowi Tyrmandowi, z drugiej natomiast współczesnemu przedstawicielowi literatury niesamowitej, Wojciechowi Guni. Jest powieściowym debiutem Mariusza Wojteczka, który budzi apetyt na więcej. I chociaż nie przepadam za weird fiction, to tym przypadku było przepysznie.

Powroty do przeszłości nie należą do łatwych. Nawet w nowej rzeczywistości, mimo obciążenia bagażem doświadczeń i traum, zmierzenie się z nimi jest bolesne, zwłaszcza gdy nieodłącznym towarzyszem stają się motyle nocy. A stare, ludowe wierzenia mówią, że są nimi dusze zmarłych, występując gromadnie, zwiastowały czyjąś śmierć. Przekonuje o tym Mariusz Wojteczek w Ćmach i...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    58
  • Przeczytane
    26
  • Posiadam
    11
  • 2023
    3
  • Legimi
    3
  • Teraz czytam
    2
  • 💀Groza/Horror/Dziwne
    1
  • 💀 Horror, mrok
    1
  • Legimi - Fantastyka
    1
  • 🔔Seria WYD. IX
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Ćmy i ludzie


Podobne książki

Przeczytaj także