cytaty z książek autora "Therese Anne Fowler"
Niestety, nie da się tak po prostu odciąć od przeszłości, żeby oczyścić sobie drogę w przyszłość.
...ale słowa są ulotne, nie zostaną z tobą zbyt długo. Pogubisz je, zbledną, stracą wyrazistość.
...nie pamiętała, że los ma ją już na celowniku, niczym mierzący z pistoletu morderca.
Przeszłość to przestrzeń, w której mieszkały wszystkie jego błędy.
Wspomnienia są jak wirujące ostrza: niebezpieczne, gdy podchodzi się za blisko.
Czas. To dobro, niegdyś występujące tak obficie, że marnowaliśmy je na trwające cały dzień kace czy bezsensowne wyjścia z ludźmi, których dawno temu zapomniałam, stało się cenniejsze, niż sobie wyobrażałam. Tylu naszych bliskich jest obecnie w ruinie albo odeszło. Nic prócz szczęścia nie chroni nas przed katastrofą. Ani miłość. Ani pieniądze. Ani wiara. Ani czyste serce i dobre uczynki – czy złe, skoro już o tym mowa. Każdy z nas może zostać powalony na ziemię, pomniejszony, zniszczony.
Zatańczyłam więc tango z chłopcem, którego znałam całe życie, a potem pół tuzina innych tańców, każdy z innym chłopakiem. Spocone czoła, spocone dłonie; pot ściekał mi po plecach, gdy przechodziłam od jednego partnera do drugiego, żadnego nie przedkładając nad innego. Byli użytecznymi akcesoriami, to wszystko. Dobrymi tancerzami. Dobrym towarzystwem. Nic ponadto – choć im o tym nie mówiłam. O wiele zabawniej było pozwolić im myśleć, że mają szansę.
Istnieje słowo na określenie ludzi, którzy stale krążą z miejsca na miejsce, jakby niezdolni do osiedlenia się gdziekolwiek na dłużej: perypatetycy. Istnieje także słowo na określenie ludzi, którzy jak gdyby nie potrafią uwolnić się od kłopotów – a nawet wiele tego typu słów: niezrównoważeni, nieodpowiedzialni, zagubieni i jeszcze parę innych. Kłopoty mają wiele postaci. Są kłopoty finansowe i małżeńskie, kłopoty z przyjaciółmi i właścicielami wynajmowanych domów, kłopoty z alkoholem i kłopoty z prawem. I o jakichkolwiek tylko bym pomyślała, doświadczaliśmy wszystkich – a w niektórych staliśmy się wręcz ekspertami, tak że nieraz się zastanawiałam, czy przypadkiem artyści nie mają tego do siebie, że sami wyszukują sobie tarapaty, tak jak kwiaty zwracają swe kielichy do słońca.
- A ty… słyszysz, co mówisz? Słyszysz. Jaka jesteś samolubna? To ty chcesz być uwielbiana!
- Nie uwielbiana. Po prostu kochana. Przez cały czas jestem sama. Przy tobie nie mam w życiu nic – powiedziałam, a na końcu języka miałam: „Przy tobie jestem w życiu nikim”.
Wyobraź sobie długie, senne dni bez żadnych obowiązków, gdy stale towarzyszą ci samotność i rozczarowanie, przytłumione jednak przez miękki piasek, rozsłonecznione niebo i błękitną, ciepłą wodę, których widok i dotyk cię upaja. Wyobraź sobie, że masz młode, jędrne ciało, we wnętrzu którego żyje rozkosz – a jesteś już dostatecznie mądra, by wiedzieć, że to rzecz ulotna, to ciało i jego kondycja. Nie będą trwały wiecznie. A ponieważ nie będzie, pozwalasz tej uroczej osobie, która szuka twojej obecności, by stała się częścią twego dnia, częścią tego miejsca, tak jak są nią maki wzdłuż skalistych dróżek, którymi podążasz, idąc tutaj. Pozwalasz, by uczucia rozwijały się i rosły, tak jakby i one były tymi makami. Pozwalasz, by to wszystko się wydarzyło, bo wszystko to i tak jest iluzją, tak to czujesz i wierzysz w to. Ta urocza iluzja, ta romantyczna fantazja, zaczyna jednak wydawać się realna, jeśli damy jej szansę, zupełnie tak samo jak urojenia są realne dla osoby, która cierpi na psychiczne zaburzenia.
Kobieta zamężna najpierw będzie zaprzeczać wobec siebie samej, że dzieje się coś niewłaściwego. Będzie wyszukiwała usprawiedliwienia dla tego, że tak chętnie widuje się z danym mężczyzną. Podoba jej się jego inteligencja, na przykład, albo świeżość poglądów, albo to, co opowiada o swoich doświadczeniach, tak różnych od jej własnych. Będzie bagatelizowała jako zwykłą rozrywkę swoją skłonność do zastanawiania się, gdzie on jest, co robi i czy o niej myśli. Może nawet unikać tego mężczyzny przez dzień czy dwa, żeby sprawdzić samą siebie: jeśli nie będzie go widziała i będzie czuła się z tym dobrze, to znaczy, że nie ma powodu do zmartwienia. Ale również ta próba bywa fałszywa, bo kobieta okłamuje samą siebie, by zyskać pewność, że ją z sukcesem przeszła, i nierzadko usprawiedliwia to jej decyzję, by widywać się z nim na nowo.
Jeśli nie zaczniesz lepiej obserwować spraw, później będą dla ciebie stracone....".
Gdybym tak mogła przecisnąć się przez szparę, powędrowałabym w ślad za listem, wprost pod drzwi do naszej następnej przyszłości. Przecież zawsze jest jakaś następna i nie ma powodu, żebyśmy jej nie mogli rozpocząć właśnie teraz. Gdyby tylko ludzie mogli przemieszczać się równie łatwo jak słowa. Czy nie byłoby to wspaniałe? Gdyby tylko można nas było równie łatwo przepisać na nowo.
Gdyby tylko można nas było równie łatwo przepisać na nowo.
...słońce..., zmęczone tym rokiem, gotowe jak ja, by zacząć od nowa.
Każdy z nas może zostać powalony na ziemię, pomniejszony, zniszczony.
...czego by człowiek nie dał, żeby móc cofnąć się do początków! Żebyśmy znowu stali się tamtymi ludźmi i mieli przed sobą przyszłość tak świeżą i obiecującą, że pobłądzenie wydaje się wprost niemożliwe...
...anielska twarz o oczach tak zielonych i wymownych jak Morze Irlandzkie, oczach, które chwyciły mnie i trzymały niczym pajęcza sieć, oczach, co miały cały świat w swej uśmiechniętej głębi...
...śmiali się tak, jak śmieją się tylko ludzie, którzy nie przeżyli dotąd prawdziwej straty czy poważnego kłopotu.
...zanim mnie stąd zabierze, musi odbyć tę wyprawę, wiesz. Pokonać trudności. Zgładzić smoka. I dopiero wtedy wróci po mnie, zwycięski.