cytaty z książek autora "Alison Fraser"
Rzadko się uśmiechała, ale gdy to robiła, stawała się naprawdę piękna. Zdumiony nauczyciel zauważył głośno :
- Jakby słońce wyszło po deszczu..
- Co pani robi, kiedy nie pracuje, nie uczy się ani nie trenuje ?
- Śpię. - odrzekła krótko.
Była jak dziecko w złym nastroju, zbyt zmęczona i zdenerwowana, by wiedzieć ,czego chce. I choć tego nie dostczegała (..) traktował ją właśnie w ten sposób - jak dziecko, którego humory się ignoruje bądź toleruje, wiedząc ,iż mają źródło w jakimś wewnętrznym urazie. Takie dziecko potrzebuje raczej pobłażania niż kary za zły nastrój, który je czasem ogarnia.
Miałą swoją dumę. Ale na niewiele się to zdało,(..) Duma nie urchorniła jej przed upadkiem ani przed rozpłakaniem się ze złości, gdy nie mogła się podnieść o własnych siłach. Wcale nie musiała wołaś Whita. Sam przyszedł zwabiony hałasem i ujrzał ją zapłakaną na podłodze.
Bała się bardzo wielu rzeczy. Tak wielu, że nie ośmielała się do tego przyznać nawet przed sobą.
Dziewczyna przyglądała mu się w niemym zdumieniu. Przez lata najpierw wmawiano jej ,że jest głupia, albo leniwa, nim ktokolwiek pokusił się o inne wyjaśnienie, a ten człowiek zrozumiał wszystko po lekturze jednej pracy.
- Ta Angielka przez całe zajęcia gapi się w okno, a potem wygląda na dotkniętą, gdy pytam o zaległą pracę.
- Ona ma jakieś problemy - mruknął stary profesor.
- Jakie ?
- Nie jestem pewnien. Niewiele mówi o sobie. Jestem zdumiony, że ak szybo ją zauważyłeś. Nie rzuca się w oczy. Traktuj ją łagodnie - poprosił ojciec.
- Nie sądzę, by się mną przejmowała. Po prostu jest zbyt skoncentrowana na czymś innym.
Spoglądając w ślad za nią. Whit Delaney pomyślał iż niemożliwe, by ojciec jej nie zauważył. Każdy dobry nauczyciel zwróci uwagę na studenta, który przez całe zajęcia spogląda w okno, marząc o tym, by znaleźć się gdzie indziej.
Trudno, żebym siedział i tylko obserwował, jak toczy się życie.
(...) kochał swoje dziecko, lecz był realistą w ocenie jego wad.
Mała zarumieniła się mocniej. Swoją łagodnością i uprzejmością dziadek potrafił zawstydzić ją jeszcze bardziej niż inni krzykiem i groźbami.
Móc płynnie czytać, rozkoszować się pięknem języka, rozuieć głębszy sens utworów, a nie tylko ich ogólne znaczenie. Czuła się jak ktoś kto nagle odzyskał wzrok. Z wielką energią pochłaniała książki które dostarczał jej profesor - powieście i wiersze.