cytaty z książek autora "Enric Sala"
Mamy za to całkowitą pewność, że wszystko, co jest nam niezbędne do przeżycia - każdy kęs jedzenia, każdy haust powietrza, każdą krople wody - zawdzięczamy innym gatunkom. Dostajemy od nich tak wiele, a czym się odpłacamy? Ignorancją, zniszczeniem i całkowitą eliminacją".
Wróćmy do pytania o to, czy PKB stanowi dobrą miarę dojrzałości ludzkich społeczeństw. Jestem zdania, że zamiast tego powinniśmy mierzyć poziom ludzkiej wiedzy o innych gatunkach w ich środowiskach i naszych zrównoważonych relacji z nimi. Informacje te gromadzimy z czasem i mogą one pomóc nam korzystać z naszego środowiska naturalnego, nie niszcząc go. Zamiast PKB mierzmy WDŚ, wskaźnik dojrzałości środowiskowej. Wiele bogatych krajów chełpiących się ogromnym PKB mogłoby z zaskoczeniem odkryć, że trafiły na koniec rankingu WDŚ. Świat można oglądać na wiele różnych sposobów. To jest właśnie spojrzenie ekologa. Rozpoznanie asymetrycznych granic jest kluczowe, by zrozumieć, jak energia przepływa między ekosystemami. Może też pomóc nam pojąć nasze nadmierne wykorzystanie naturalnych ekosystemów i nierówności występujące między krajami uprzemysłowionymi a pozostałymi. W naturze nie obserwujemy przecież eksploatacji oraz nierówności na taką skalę.
Wnioski są jednoznaczne: jeśli chcemy zróżnicowanego i bogatego świata przyrody, musimy zachować w nim drapieżniki. Ważne są zwłaszcza kluczowe drapieżniki, które są również najbardziej zagrożone. Są najmniej liczne, a jednocześnie mają największy wpływ na biocenozy, które współtworzą. Często są też pierwszymi gatunkami eliminowanymi z ekosystemu przez ludzi. Przykładem są choćby wilki, rekiny czy wydry morskie.
Zeby lepiej zrozumieć rolę, jaką gatunki odgrywają w ekosystemach, można pomyśleć o nich jak o ludziach wykonujących różne zawody. W Nowym Jorku są zapewne przedstawiciele tysięcy profesji, od burmistrza po kucharza w pizzerii i fryzjera dla psów. Każdy ma swoją rolę i wpływa na społeczność miasta, podobnie jak na biocenozę wpływają poszczególne gatunki. Czy możemy żyć bez niektórych gatunków? Cóż, wszystko zależy od ich roli. Wracając do metafory miasta: jeśli wszyscy psi fryzjerzy w Nowym Jorku znikną, niektóre panie z Upper East Side zapewne się zmartwią, ale miastu nic się nie stanie. Jeśli jednak zniknęliby śmieciarze, skończyłoby się to chorobami zakaźnymi i zamieszkami, a na koniec katastrofą społeczną.
Gdybyśmy jednak mieli skatalogować wszystko, co wiemy o ziemskich organizmach żywych, 99% kart tego katalogu byłoby pustych. Do dziś naukowcom udało się opisać niecałe 2 miliony organizmów wielokomórkowych roślin i zwierząt. Całkiem dobrze znamy się na ptakach. Sporo wiemy o ssakach, rybach, koralowcach oraz roślinach okrytonasiennych, jednak co roku do katalogu dołącza jakieś 6 tysięcy nowych gatunków. Szacuje się, że pełna lista powinna liczyć około 9 milionów gatunków, przy czym nie ma na niej organizmów jednokomórkowych, takich jak bakterie i archeony, które żyją zarówno w naszych wnętrznościach, jak i wysoko w chmurach oraz do 3 kilometrów w głąb ziemi. Razem z nimi wykaz ten objąłby bilion pozycji, a my poznaliśmy zaledwie jego ułamek.
NAJPROŚCIEJ RZECZ UJMUJĄC, ekosystem jest zespołem żywych organizmów (mikroorganizmów, roślin i zwierząt) zajmujących określone środowisko fizyczne (siedlisko). Organizmy i powiązania między nimi ekolodzy nazywają siecią troficzną (pokarmową) - przeplatające się wzajemnie łańcuchy pokarmowe, w których jeden drapieżnik zjada drugiego drapieżnika zjadającego kolejną ofiarę. Poszczególne gatunki konkurują tam o miejsce, światło i inne zasoby. Ale żyjące istoty nie tylko zajmują swoje siedlisko, czy to będzie granitowa albo wulkaniczna skała, piaszczysta plaża lub równina w głębi lądu: one również mogą je tworzyć (na przykład rafy koralowe), zapewniając przestrzeń i pokarm dla wielu stworzeń. Jeśli życie na ziemi jest wielkim cudem, dokonania owego życia wydają się cudem jeszcze większym.
Ekosystemami są nie tylko lasy, mokradła i rzeki, ale również nasze miasta. Na przykład siedlisko Nowego Jorku jest zbudowane głównie z asfaltu, betonu, ze szkła i stali, przeplatanych zielenią. Kiedy myślimy o faunie Nowego Jorku, większości z nas przychodzą do głowy szczury, wiewiórki z Central Parku lub dziwny sokół wędrowny, który uwił gniazdo na dachu biurowca i stał się bohaterem wieczornych wiadomości. Nowy Jork jest jednak domem dla tysięcy gatunków roślin i zwierząt, które koegzystują z niemal 9 milionami ludzi. Są wśród nich kojoty, wiewiórki, nietoperze, skunksy, oposy, lisy, mulaki białoogonowe (zwane dawniej jeleniami wirginijskimi), żółwie skorpuchowate i błotne, salamandry i ponad 200 gatunków ptaków. Co zaskakujące, w wodach otaczających Nowy Jork i w rzece Hudson żyje 80 gatunków ryb. Zaobserwowano nawet humbaki i płetwale zwyczajne. Jak widać, nawet w najbardziej klaustrofobicznej dżungli z betonu życie toczy się dalej.