Echo słońca
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Poza serią
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2017-07-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-07-12
- Liczba stron:
- 192
- Czas czytania
- 3 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380495395
- Tagi:
- literatura polska matka mężczyzna powieść obyczajowa relacje międzyludzkie rutyna samotność starość tęsknota życie codzienne
- Inne
Bohater prozy Waldemara Bawołka ma 50 lat i zajmuje się trzema rzeczami: utrzymywaniem przy życiu starej matki, paleniem tanich papierosów i piciem tanich alkoholi oraz próbami przerobienia swojej przeszłości. Jego życie toczy się nie na zewnątrz, lecz w środku – w myślach meandrujących pomiędzy rytualnie powtarzanymi czynnościami a znanymi na pamięć rozmowami.
Echo słońca to opowieść o „przeciętnych Polakach” podszyta nienazwaną tęsknotą i żalem za czymś co nawet nie tyle minęło, ile nigdy się nie zdarzyło.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Uciec przed starością
Zupełny przypadek, ten sam co zwykle, sprawił, że zaraz po lekturze „Echa słońca” przeczytałem „Coraz bliżej albo coraz mniej”. Historia moich lektur zapewne niewielu interesuje, dlatego spieszę wyjaśnić, dlaczego ją przytaczam: ano dlatego, że właściwie w jednym momencie pojawiły się na półkach księgarń dwie książki, które łączy jeden temat – temat nieciekawy, nieładny, nudny, trochę odstręczający. No i oczywiście straszny. Starość.
Wspomnienia Józefy Hennelowej i powieść Waldemara Bawołka dzieli niemal wszystko, ale ta jedna rzecz sprawia, że współgrają w wyjątkowo dziwnej harmonii. O ile jednak dziennikarka „Tygodnika Powszechnego” pisze o podeszłym wieku ładnie i elegancko, a przy tym bezpośrednio – bo sama doświadcza starości – to autor „Tego, co obok” podchodzi do rzeczy zupełnie inaczej.
„Echo słońca” traktuje o mężczyźnie, który przekroczył granicę wieku średniego bez żadnych szczególnych zasług czy osiągnięć. Aby jego życie mogło stać się kanwą literackiej opowieści potrzebował czegoś, co je dookreśli, zdefiniuje, sprawi, że nabierze – uwaga, wielkie słowo – sensu. Sensem tym staje się opieka nad starą matką. I tutaj zaczynają się problemy. Ale dlaczego, zakrzyknie ktoś, wszak to naturalna rzecz, iż dziecko zajmuje się rodzicem (czy na pewno? pyta podstępnie wychylający się z cienia Bawołek) – dokładnie tak, jak rodzic zajmował się dzieckiem, kiedy to nie potrafiło poradzić sobie ze światem. Pisarz postanawia tę piękną wizję odczarować: starość matki Skrytka nie jest doświadczeniem łatwym ani dla niej, ani dla niego; nie ma nic wspólnego ze wspólnym przesiadywaniem przy zachodzącym słońcu i trzymaniu się za ręce w atmosferze wzajemnej wdzięczności. Dużo więcej w nim utyskiwań, narzekań, wdzięczności z nieodłączną partykułą przeczącą, pretensji, bólu, niezozumienia. Główny bohater nie jest mężczyzną eleganckim, ba, bardzo mu do elegancji daleko, tak samo jak jego matce – zamiast odnosić się do siebie za szacunkiem toczą cichą wojnę. On nie rozumie jej starczych kaprysów, niegdysiejszych przyzwyczajeń, które zastygły w konieczność, ona natomiast nie potrafi darować mu nawet najmniejszego odstępstwa od twardych zasad. Cały ten obraz nie jest nawet straszny; to raczej rzecz okrutnie przygnębiająca.
Warto zwrócić uwagę na to, że Bawołek wcale nie sili się na to, żeby życie Skrytkowi utrudnić: jego matka, w przeciwieństwie do syna, pozbawiona jest właściwie poważniejszych problemów zdrowotnych. Bohaterowie zostają więc zmuszeni do codziennej walki z oporem materii (choć wolą wyciągać oręż przeciwko sobie),a nie do heroicznego wysiłku przeciw chorobie. Jest w tym metoda oczywista i, wbrew estetyce „Echa słońca”, bardzo elegancka: wspólny wróg mógłby zjednoczyć matkę i syna i przenieść ich do mitycznej przestrzeni rozpaczliwego pojedynku ze złem; w powieści natomiast mamy pełen śliny i potu, wyjątkowo brzydki i nudny klincz. Bawołek pokazuje go z reporterską niemal gorliwością, nie pozwalając bohaterom nawet na zbawczą chwilę w narożniku.
To jednak nie wszystko co „Echo słońca” ma do zaoferowania czytelnikowi. Oglądana z perspektywy Skrytka matka rzeczywiście przemieniła się w personifikację starości, śmiertelnego wroga – ale on sam prowadzi przecież życie wewnętrzne. A to stanowi prawdziwy popis eskapizmu, którego podłoże wydaje się oczywiste: frustracja wynikająca ze źle przeżytego życia. Skrytek próbuje zapomnieć codzienność, dlatego bez wahania ucieka w świat snów, czym daje Bawołkowi okazję do nieco swobodniejszego posługiwania się piórem: rozdział toczący się w szpitalu to prawdziwy popis absurdu, a poetycki opis picia pod barem zasługuje na oklaski.
„Echo słońca” to powieść bardzo ważna – odważny rzut oka za margines, za który nieczęsto polska literatura się zapuszcza. Kilka lat temu wzruszałem się „Gestami” Ignacego Karpowicza wierząc, że to doskonały obraz relacji między dzieckiem a starym rodzicem; Waldemar Bawołek boleśnie udowadnia, iż, jak to zwykle bywa, życie to znacznie więcej niż jeden – nawet najładniejszy – obraz.
Bartosz Szczyżański
Książka na półkach
- 153
- 101
- 23
- 5
- 3
- 2
- 2
- 2
- 2
- 2
Cytaty
Im bardziej gorzkie życie, tym słodsze muzyka i sny.
OPINIE i DYSKUSJE
To jest szalone. Dziwne. Na swój sposób piękne. Prowincja opisana inaczej niż zwykle, starość opisana inaczej niż zwykle. Zresztą nic u Bawołka nie jest takie jak. Pisarz stworzył własny, oryginalny styl pisania. Realistyczny i oniryczny. Na zewnątrz i od wewnątrz. Jest w tym nerw opisywania rzeczywistości i egzystencjalnego zanurzenia się w świat, w którym żyjemy. Czy chcę więcej? Jeszcze nie wiem. Ale z pewnością Waldemar Bawolek to pisarz jedyny w swoim rodzaju, oryginalny i osobny w polskiej literaturze.
To jest szalone. Dziwne. Na swój sposób piękne. Prowincja opisana inaczej niż zwykle, starość opisana inaczej niż zwykle. Zresztą nic u Bawołka nie jest takie jak. Pisarz stworzył własny, oryginalny styl pisania. Realistyczny i oniryczny. Na zewnątrz i od wewnątrz. Jest w tym nerw opisywania rzeczywistości i egzystencjalnego zanurzenia się w świat, w którym żyjemy. Czy chcę...
więcej Pokaż mimo toTylko w nielicznych tu recenzjach, może dwóch, maksymalnie trzech, przebija to, o co chodzi w tej książce i dlaczego jest w niej skromna genialność. Chodzi o czystą prawdę. Bezpośredniość, realizm. To nie jest twórczość typu "wymyślę i napiszę", to jest przetworzenie prawdy. To tłumaczy część cech książki, które mogą być, w pewnej mierze słusznie, widziane jako wady: fabuła-niefabuła, oniryzm, przeskoki, niespójność. Niektórzy wręcz piszą, że to nie powieść. TAK! Ale w takim sensie, w jakim nasze życia nie są powieścią. Nie wiem na ile pan Bawołek opisuje prawdę, a na ile ją przetwarza, dodaje i dopiero spisuje, ale bezpośredniość i realistyczny rys jest przejmujący. Najlepsze, że wiele osób czyta książkę jako o Polsce B, C.. itd., albo, że jest smutna, depresyjna. Nie, nie jest. To są dopowiedzenia czytelnika. Nie jest o biedzie ani smutku, ale o prozie życia. Wnętrze Bawołka/narratora wbrew pozorom nie zostaje dokładnie wyłożone na tacy. I to ogromny plus, takie niedopowiedzenie. Chaotyczność fabuły i przeskoki mogą denerwować, owszem. Trzeba bardziej to czytać jako ciąg różnych wrażeń, plam, rozległych impresji, nie jako ścisły i chronologiczny, czy nawet logiczny tok wydarzeń. To jest raczej trwanie w tym, co książka ukazuje. Dlatego jest genialna, lecz nie bez wad. To wielka literatura, która nie jest nieskalana, idealna, ale prawdziwa w niebywały sposób!
8-9/10
PS. To pierwszy mój "Bawołek", chcę więcej i będzie więcej.
Tylko w nielicznych tu recenzjach, może dwóch, maksymalnie trzech, przebija to, o co chodzi w tej książce i dlaczego jest w niej skromna genialność. Chodzi o czystą prawdę. Bezpośredniość, realizm. To nie jest twórczość typu "wymyślę i napiszę", to jest przetworzenie prawdy. To tłumaczy część cech książki, które mogą być, w pewnej mierze słusznie, widziane jako wady:...
więcej Pokaż mimo toSzary świat, starość i umieranie.
Przygnębiająca lektura.
Szary świat, starość i umieranie.
Pokaż mimo toPrzygnębiająca lektura.
O, o polskiej prowincji można napisać inaczej, nie upupiając, ani nie demonizując. Bawołek jest bardzo szczery, postaci synów opiekujących się starzejącymi matkami (a właściwie takimi które wiszą nad trumną) są bardzo realne i bardzo niewidoczne w tzw. prawdziwym życiu. Nie intelektualizuje, choć nie jest głupi.
O, o polskiej prowincji można napisać inaczej, nie upupiając, ani nie demonizując. Bawołek jest bardzo szczery, postaci synów opiekujących się starzejącymi matkami (a właściwie takimi które wiszą nad trumną) są bardzo realne i bardzo niewidoczne w tzw. prawdziwym życiu. Nie intelektualizuje, choć nie jest głupi.
Pokaż mimo toBardzo dobra powieść. Plastyczne opisy pozwalają odczuć klimat jesieni w małym mieście - zwilgotniałe liście, gołe drzewa, ciężkie powietrze... Opisy ludzi są za to tworzone z pewną czułością i nie ocierają się o banał.
Bawołek czasem dryfuje w tereny znane z "Obcego" Camusa, ale tworzy własną opowieść i z uwagi na zupełnie inny profil psychologiczny głównego bohatera, zamiast umieszczać go w kontekście społecznym, skupia się na swoim podstarzałym, niejednoznacznym protagoniście i jego osobistych rozterkach.
Wątek odejścia od realizmu wykonany świetnie, nić narracyjna po prostu w pewnych momentach wgłębia się w podświadomość i onirycznie łapie się wybranych reliktów świata rzeczywistego, redefiniując je i zabawiając się naszymi wyobrażeniami.
Bardzo dobra powieść. Plastyczne opisy pozwalają odczuć klimat jesieni w małym mieście - zwilgotniałe liście, gołe drzewa, ciężkie powietrze... Opisy ludzi są za to tworzone z pewną czułością i nie ocierają się o banał.
więcej Pokaż mimo toBawołek czasem dryfuje w tereny znane z "Obcego" Camusa, ale tworzy własną opowieść i z uwagi na zupełnie inny profil psychologiczny głównego bohatera,...
Miłe zaskoczenie. Polska prowincja bez żenady. Trochę jakby Nahacz się zestarzał. Podobna "czułość" w pisaniu o świecie, do którego polscy pisarze nie mają cierpliwości.
Korowód postaci i dialogów, które zna każdy małomiasteczkowy czy wiejski człowiek. Dodatkowo gderająca i starzejąca się matka i podstarzały syn, który zdaje się, że ma wszystko w dupie. Ciekawe wycieczki pisarskie w stronę wspomnień, fantazji, momentami go ponosi, ale i tak trzyma poziom.
I takie zdanie: im więcej człowiek zna nowych słów, tym bardziej niefajny się staje.
Miłe zaskoczenie. Polska prowincja bez żenady. Trochę jakby Nahacz się zestarzał. Podobna "czułość" w pisaniu o świecie, do którego polscy pisarze nie mają cierpliwości.
więcej Pokaż mimo toKorowód postaci i dialogów, które zna każdy małomiasteczkowy czy wiejski człowiek. Dodatkowo gderająca i starzejąca się matka i podstarzały syn, który zdaje się, że ma wszystko w dupie. Ciekawe wycieczki...
Czuję dużą, emocjonalną więź z autorami, którzy mieszkają w moich okolicach, albo o nich piszą. Waldemar Bawołek mieszka i tworzy w Ciężkowicach, a na kartach „Echa słońca” zawędrował na chwilę do Tarnowa.
Proza Waldemara Bawołka zaskoczyła mnie, ale nie od samego początku. Początek powieści jest cudnie … zwyczajny. Poznajemy głównego bohatera mieszkającego z matką, którą dogląda, robi jej zakupy, egzystują razem, trochę jak przysłowiowy pies z kotem. Zawsze coś jej nie pasuje w poczynaniach syna. A to kupi owoce niewłaściwej wielkości, a innym razem kupi ich za dużo. Ciężko im się dogadać i żyć pod jednym dachem, ale tak naprawdę są na siebie skazani. Mężczyzna ma więcej kolegów, w identycznej jak on sytuacji. Spotykają się, piją, palą, prowadzą dysputy i wspominają, który kumpel własnie umarł i na co. Może się wydawać, że chodzenie na pogrzeby, to teraz ich najciekawsza rozrywka.
"A ja chciałbym się stąd wyrwać, dosyć mam tego wszystkiego, tej biedy, tej starości, tej kurewskiej nędzy, tylko jak tu matkę samą zostawić na pastwę losu, starego drzewa nie przesadzisz".
Bardzo spodobał mi się małomiasteczkowy klimat powieści Waldemara Bawołka, z jego naturalistycznym stylem wyrażania emocji oraz kreacji miejsca i postaci. Jednak co warto podkreślić, autor w „Echu słońca” poszedł dalej. Zupełnie niepozornie, wplótł w fabułę filozoficzne spojrzenie, przeskakując – bardzo zgrabnie – z tematu, na temat. W tych momentach mamy poczucie wolności, oderwania się od rzeczywistości i meandrowania po rożnych obszarach ludzkiego życia, by po chwili znów być w domu, z zrzędzącą matką, kumplami palącymi tanie papierosy i pijącymi tani alkohol.
Uniwersum powieści jest nasz bohater, który cały czas rozmyśla, wspomina stare dzieje, przepracowuje w swojej głowie to wszystko, co spotkało go, albo i nie, w życiu. Świetnie autor nakreślił codzienność, wyłuskując z rzeczywistości wiele detali. Wydawałoby się, że na prowincji nic się nie dzieje, że tam nie ma miejsca na bogate i treściwe przemyślenia. A jest wprost przeciwnie.
Moje pierwsze spotkanie z prozą Waldemara Bawołka uważam za bardzo udane. Cieszę się, że odkryłam Skrytka (główny bohater) i jego życie wewnętrzne, do którego ucieka, aby choć na chwilę pozbyć się frustracji z powodu źle przeżytego życia i obecnej sytuacji w jakiej się znajduje. „Echo słońca” ma zwyczajna fabułę, ale za to wyjątkowe wykonanie.
"Boże, daj mi cierpliwość, żebym zniósł to, czego nie jestem w stanie zmienić. Siłę, żebym zmienił to, co zmienić mogę, i mądrość, żebym mógł odróżnić jedno od drugiego".
Czuję dużą, emocjonalną więź z autorami, którzy mieszkają w moich okolicach, albo o nich piszą. Waldemar Bawołek mieszka i tworzy w Ciężkowicach, a na kartach „Echa słońca” zawędrował na chwilę do Tarnowa.
więcej Pokaż mimo toProza Waldemara Bawołka zaskoczyła mnie, ale nie od samego początku. Początek powieści jest cudnie … zwyczajny. Poznajemy głównego bohatera mieszkającego z matką, którą...
Ciężka lektura, okazała się być zupełnie nie w moim guście. I dodatkowo w zasadzie o niczym. Bo co można powiedzieć o 50 letnim samotnym mężczyźnie, którego codziennością są tanie papierosy i alkohol? Przebłyski z życia codziennego, niektóre spostrzeżenia całkiem trafne, ale otoczka w jaką została ubrana ta historia, pozbawiona sensu. Może miało być refleksyjnie? Nie wiem. Ciągłe rozstrząnie przeszłości przez głównego bohatera, momentami niezrozumiałe przemyślenia, jawa pomieszana z rzeczywistością, denerwujące przeskoki fabularne - dla czytelnika będą raczej nużące niż inspirujące.
Mimo to, podobał mi się wątek syna opiekującego się matką. Dość dobrze opisana relacja zależnych od siebie ludzi. Niektóre dialogi wręcz wyjęte z życia.
Doceniam także język. Niekiedy bardzo poetycki, dopracowany, dobrze oddający emocje oraz uczucia postaci.
Ciężka lektura, okazała się być zupełnie nie w moim guście. I dodatkowo w zasadzie o niczym. Bo co można powiedzieć o 50 letnim samotnym mężczyźnie, którego codziennością są tanie papierosy i alkohol? Przebłyski z życia codziennego, niektóre spostrzeżenia całkiem trafne, ale otoczka w jaką została ubrana ta historia, pozbawiona sensu. Może miało być refleksyjnie? Nie wiem....
więcej Pokaż mimo toWarto czytać Bawołka.
Warto czytać Bawołka.
Pokaż mimo toW jednym z wywiadów Waldemar Bawołek przyznał, że całe jego życie to Ciężkowice, gdzie mieszka, a całe pisanie to autobiografia, w której "mieli" rzeczywistość.
Bawołkowe młyny mielą jednak gorzką mąkę. Relacje pomiędzy starzejącym się, 50-letnim synem, a starą matką, którą się opiekuje to opowieść o rozczarowaniu. Ich rozmowy (spisywane jak sceniczne dialogi) są wiwisekcją wspólnego życia tej dwójki. Wszystkie są osadzone w codzienności i tylko bieżących spraw dotyczą, ale są pełne zjadliwych pretensji. [...]
Śmierć jest wszechobecna, ale zaprząta jedynie myśli mężczyzn. Jest zawsze przyczajona, niechciana i oczekiwana równocześnie. [...]
Drugi tor tej opowieści to surrealistyczne monologi, echa życia, które być mogło, ale nie zaistniało. Jednak przejścia od codzienności do tego surrealizmu są zbyt nagłe i niczym nie zapowiadane. Gwałtownie zmienia się temat i język [...] To nie jedyne wady książki. Zbyt wiele w niej ogólników o współczesnym świecie, jego pędzie i pogoni za dobrami. Przy tym jest jakby niedokończona. Historia zawiesza się, urywa w pół, brakuje jej puenty. Warto ją jednak przeczytać, nie tylko ze względu na zaskakujący obraz prowincji i rzadko poruszany temat mężczyzn opiekujących się starymi matkami. Doskonałe są partie dramatycznych dialogów matki i syna i większość wizji na granicy jawy i snu ze swoim szaleńczym wręcz bogactwem języka. Zapada w pamięć.
Cała opinia tu: https://annadlugosz.blogspot.com/2019/07/echo-sonca-waldemar-bawoek.html
W jednym z wywiadów Waldemar Bawołek przyznał, że całe jego życie to Ciężkowice, gdzie mieszka, a całe pisanie to autobiografia, w której "mieli" rzeczywistość.
więcej Pokaż mimo toBawołkowe młyny mielą jednak gorzką mąkę. Relacje pomiędzy starzejącym się, 50-letnim synem, a starą matką, którą się opiekuje to opowieść o rozczarowaniu. Ich rozmowy (spisywane jak sceniczne dialogi) są...