Teatr dla aniołów. Życie jako religijny eksperyment
- Kategoria:
- religia
- Tytuł oryginału:
- Divadlo pro anděly
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2011-05-09
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-05-09
- Liczba stron:
- 254
- Czas czytania
- 4 godz. 14 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-240-1593-1
- Tłumacz:
- Andrzej Babuchowski
- Tagi:
- wiara Bóg religia duchowość chrześcijaństwo anioły
Najnowsza książka Tomáša Halíka Teatr dla aniołów. Życie jako religijny eksperyment to zaproszenie do swoistej gry intelektualnej. Pozwala ona oderwać się od własnego punktu widzenia i spojrzeć na świat oczami ludzi przeżywających swoją wiarę w odmienny sposób, doświadczyć czegoś zupełnie innego, poznać lepiej obce, czasem wręcz wrogie terytorium. Autor przenikliwie diagnozuje współczesny świat, odsłania jego złożoność i ambiwalentność. Chce spojrzeć na rzeczywistość niejako „oczami aniołów”. Halík stawia czytelnikowi niezwykle ważne pytania: Czy można przeżyć wiarę bez wiary? Gdzie nasi niewierzący przyjaciele mogą spotkać się z Bogiem? Dlaczego chrześcijanin czasami powinien być ateistą? I szuka z czytelnikiem odpowiedzi.
"Myślę dziś o aniołach, niedostrzegalnych świadkach, milczących widzach, śledzących gdzieś z odległych lóż niebiańskiego amfiteatru nasze ziemskie zagonienie. Co mają do powiedzenia o teatrze naszych dziejów? Czy dobrze się bawią? Śmieją się? Płaczą? Biją brawo? Są zaintrygowani?”. (fragment książki)
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
W Teatrze Pana Boga
Często możemy spotkać się z pewnym zarzutem wobec chrześcijaństwa, czy też religii w ogóle, że podporządkowują człowieka, pozbawiają radości, czynią bezwolnymi marionetkami, podczas gdy życie to zastawiony przebogatymi pokarmami i nektarami stół, który tylko czeka, żeby z niego brać. Ten, kto w pewnym momencie swego życia oddawał się nieograniczonej rozpuście, imprezował ile sił, grzesząc wszelkim nieumiarkowaniem, zdaje sobie sprawę, jak na dłuższą metę jest to męczący i wyniszczający styl życia, który może podobać się tylko komuś całkowicie bezrefleksyjnemu. Ktoś, kto żył w ten sposób choć przez krótki okres, zna zapewne uczucie pustki i samotności, rodzące się na drugi dzień po ostrym balecie, to uczucie zwane potocznie kacem, a raczej specyficzny jego rodzaj, czyli „kac moralny”. „Wolnemu” człowiekowi strasznie trudno przyjąć, że życiowe ograniczenia często są warunkiem koniecznym indywidualnej dyscypliny, pozwalającej utrzymać życiową równowagę, a wolność winna wyrażać się nie tyle w rozpasaniu, co w dojrzałym wyborze własnej życiowej drogi. Między innymi o granicach ludzkiej wolności mówi książka czeskiego teologa Tomasza Halika „Teatr dla aniołów. Życie jako religijny eksperyment.”.
Jestem aktorem w „bożym” teatrze. To nie znaczy, że jestem kukiełką w rękach wyższego bytu, który pisze mi swój scenariusz, odbierając mi możliwość dokonywania samodzielnych wyborów. Jest całkowicie na odwrót – to ja piszę dramat, łączący elementy komedii i tragedii, wybierając dla siebie rolę, w której najlepiej się sprawdzę i staram się przez to odkryć własne powołanie, zrozumieć sens mojego tutaj pobytu. Tomasz Halik, który posiada także bogate doświadczenie psychologa-terapeuty, w swej książce stara się ukazać nam właśnie taką wizję znanego z literatury motywu świata jako teatru. Autor pokazuje nam bogactwo możliwości, tkwiące w tej koncepcji i nie ogranicza jej tylko do ludzi wierzących. Mamy zatem tutaj przedstawioną opozycję między chrześcijańskim obrazem tego spektaklu, a rolami jakie pełnią w nim ateiści i inni ludzie będący poza Kościołem, jak mówi sam autor - ci, którzy stoją na „dziedzińcu świątyni”.
Dla Halika świat to wielogłos, w którym brzmią rozmaite tony, tworzące symfonię życia. Jest w tej refleksji niezgoda na triumfujący obraz zwycięskiego Kościoła, posiadacza jedynej prawdy. Raczej widzimy tu jeden z akordów, który współbrzmi w potężnym dziele, jakim jest stworzenie. Istnieje zatem Kościół nie w oderwaniu, ale w świecie, w dialogu z innymi religiami i punktami widzenia. To Kościół, który z bogatej tradycji czerpie i daje. To chyba najważniejsze przesłanie tego dzieła – Bóg jako potencja, jako możliwość, za którą stoi nadzieja na pełnię poznania. Jak w słowach Świętego Pawła, pochodzących z „Hymnu do miłości”: „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz”. Nic tutaj, w świecie, który znamy, nie jest ostateczne i pełne, dlatego człowiek dzięki swej wolności jest co chwilę zmuszony do weryfikowania samego siebie i konfrontowania się ze światem, w którym przyszło mu żyć. Według Tomasza Halika wierzyć znaczy zaakceptować owo „dzianie się”, „stawanie się”, ową grę w spektaklu, zwanym życiem ; w końcu wierzyć znaczy zaakceptować Boga, także jako możliwość dla tych, którzy stoją na owym „dziedzińcu świątyni”.
Jak powiedziałby Bohumil Hrabal: „rzeczywistość znów odkręciła swoje cudowne kurki”. Tak pod wpływem lektury czeskiego teologa, który powoli staje się moim duchowym mistrzem, poszedłem do swojej świątyni, by przeżywać, choćby jako bierny widz, tajemnicę przeistoczenia. I znów, jak dziesiątki albo nawet setki razy wcześniej, usłyszałem o wielkim grzechu ateizmu, o regresie cywilizacji europejskiej spowodowanym postępującą laicyzacją życia, o walce z Kościołem prowadzonej przez szatańskie moce, które kapłan, nie byle jaki kapłan, sugestywnie utożsamił z aktualnie rządzącą opcją polityczną. Przy okazji dowiedziałem się, że jak się wszyscy nawrócą, to skończą się te wszystkie niepotrzebne śmierci (kazanie było mówione dzień po tragicznej śmierci Andrzeja Leppera),które, rozumiem, są karą za grzechy polityki PO.
Jaka jest prawdziwa twarz Kościoła? Czy jest to twarz dialogu, otwartości, nadziei na chóralny wielogłos w wołaniu o prawdę? A może ta twarz jest dzika, wystraszona, ksenofobiczna? Może widzimy tylko przekrwione, niewyspane oko wlepione w niewielki otwór w fortecznym murze oblężonej twierdzy? Gdzie jest prawda o naszej wierze? W tym konkretnym miejscu, tutaj w Polsce. Czy Tomasz Halik pisze także o nas, polskich katolikach, śpiewających „My chcemy Boga…”? Czy tego Boga nie chcemy mieć przypadkiem na swój obraz i podobieństwo, zamiast szukać go w drugim człowieku, jako cały czas powstającego na nowo wizerunku?
Halik w swej książce przedstawia anegdotę, którą przeczytał w eseju księdza Tischnera. Pewien proboszcz zamówił u malarza obraz przedstawiający Świętego Alberta Chmielowskiego. Między duchownym a artystą rozgorzał spór. Ksiądz widział Brata Alberta z bochenkiem chleba w dłoniach ponad głowami biednych, rozdającego im kromki - szafarza łaski i bożej woli. Artysta chciał namalować świętego jak pochyla się przed biedakiem, z którego wychodzi doń Chrystus.
„Teatr dla aniołów” to książka poszukująca. Chociaż znajdziemy tutaj także gotowe propozycje dla wzbogacenia swojej religijnej refleksji oraz praktyczne rady, to najważniejsze jest tutaj otwarcie na nowe możliwości pojmowania chrześcijaństwa we współczesnym świecie. Dla poszukujących pozycja obowiązkowa.
Sławomir Domański
Książka na półkach
- 79
- 23
- 12
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Dla niewtajemniczonych: Halik to „czeski Tischner”, tylko, że działający w społeczeństwie diametralnie różnym od naszego, przeto jego sposób wyrażania niektórych poglądów jest dla polskiego czytelnika trudno przyswajalny. Paradoksalnie to my od nich przyjęliśmy chrześcijaństwo /i to po częsci dwukrotnie – p.Wiślanie/ i to my wzięliśmy od nich wygnanego na Monte Casino, mego „rozrywkowego” imiennika, by nawracał pogan /a szczególnie poganki/, i u nas „wiara” kwitnie, gdy tymczasem oni się „zlaicylizowali”, „zateizowali”. Te cudzysłowy wynikają z treści omawianej książki, bo Halik właśnie w niej udowadnia umowność tych pojęć.
Na wspomnianą odmienność wpłynęły: tradycja husycka powodująca rezerwę do Rzymu oraz zniszczenie Kościoła pod władzą sowiecką. I tu CHWAŁA dla naszego WYSZYŃSKIEGO, który realizując „IDEĘ PRZETRWANIA”, zdecydował się nawet podpisać w 1950 r. „LOJALKĘ”, byle Polski Kościół ocalić. /wbrew stanowisku SAPIEHY/.
Halika się nie czyta, lecz kontempluje; nie sposób go też recenzować. Stać mnie tylko na parę uwag osobistych, wypływających z jego stwierdzenia, którego jestem entuzjastą:
„Nawiasem mówiąc, przy moim zamiłowaniu do paradoksów, uświadamianie sobie co pewien czas, że człowiek dochodzi do czegoś, co już ktoś mądry wymyślił przed nim, dostarcza mi doskonale paradoksalnej mieszanki zadowolenia i frustracji, dumy i upokorzenia jednocześnie”
I tak potwierdziło się moje „odkrycie”, że język polski jest zbyt ubogi do precyzyjnych rozważań filozoficznych czy teologicznych. Mój kochany Tischner używał w tym celu głównie niemieckiego, z „DING AN SICH” /”rzecz sama w sobie”/ na czele, Halik zwraca uwagę na naszą „wiarę”, której odpowiednikiem w jęz. angielskim jest zarówno „beliefs”, jak i „faith” /ja bym dodał conajmniej: „creed”, „trust” i „tenet”/, jak również na polskie „mogę”, które wyrażamy po ang. „can” bądż „may”.
Drugie spostrzeżenie dotyczy Richarda Dawkinsa – dla mnie hochsztaplera. Halik jest kulturalny:
„Obawiam się, że również „nowy naukowy ateizm” Richarda Dawkinsa i do niego podobnych naprawdę niczym nowym i inspirującym tej gałęzi ateizmu nie wzbogaca, a raczej upodabnia się mentalnie do przedmiotu swojej krytyki, fundamentalistycznej religii kreacjonistów, którą Dawkins z uporem uważa za religię w ogóle/.
Z przerażeniem spostrzegłem, że strona się kończy, a ja jeszcze nie zacząłem tematu. Więc ad rem:
W książce dominują dwa tematy: heglowsko-nietzscheanskie „Bóg umarł” oraz ratzingerowskie „JAK GDYBY”. I to drugie szczególnie mnie zainteresowało. Otóz Ratzinger złożył propozycję niewierzącym:
„..żeby - skoro nie mogą znależć drogi do akceptacji Boga - żyli, jak gdyby Bóg istniał..”.
Tak proste, że GENIALNE. Bo po co się spierać o istnienie Boga? Szukać dowodów na Jego istnienie? /Pamietamy, że Kołakowski twierdzi, że wielość dowodów wzbudza podejrzenie/. Wystarczy żyć, jakłby Bóg istniał. To lepsze niż ZAKŁAD PASCALA!!
Teraz już „perełki” - oby pomocne dla czytelnika:
str.8 „Prawda to księga, której nikt z nas nie doczytał do końca...”
str.10 „Mimo to stale aktualne wydaje się stwierdzenie PASCALA: Najwyższym aktem rozumu jest uznanie przezeń własnych granic..”
str.14 Tu spotkała mnie przykrość, bowiem nie mogę zgodzić się z „doktrynerskim” stwierdzeniem autora. Halik pisze:
„Nie mieć wiary lub ją utracić znaczy dla mnie nie mieć zdolności i woli postrzegania życia jako dialogu lub tę zdolność i wolę utracić”.
A dla mnie to zagranie „unfair”. Jawna dyskryminacja!!
Str.19 „Akceptuję ateistyczną krytykę chrześcijaństwa, w jakim odsłania ową jednostronną postać wiary jako projekcji życzeń, opium dla ludu etc, etc..”.
Str.20 „Tandetnie uśmiechnięte chrześcijaństwo.. ...jako „opium” czy analgetyk dla ludu” - por. BADENI
Str.22 „Chrześcijaństwo, tak jak je rozumiem, jest przede wszystkim „religią paradoksu”. Jest to wiara, w której centrum stoi krzyż i która nawet w obliczu radości ze zmartwychwstania nie zapomina o Jezusowym okrzyku „Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”..”
W powyższy sposób zapełniłbym wiele stron, a nie to jest celem mojej opinii. Przeto rezygnuję z dalszych cytatów, a tylko wspomnę, że na początku II rozdziału Halik, w jednej frazie wymienia Orwella „Rok 1984”, Kafki „Proces” i Chestertona „Człowieka, który był Czwartkiem”, co świadczy o olbrzymim ładunku intelektualnym zadawanym nam do przetrawienia, natomiast zakonczę deklaracją, pod która podpisuję się obiema rękami:
„Tak, Luter, ów prowokujący genialny „poeta przeklęty” paradoksów wiary, w pół drogi między swoimi krewniakami, apostołem Pawłem i blużniercą Nietzschem, razem ze swymi braćmi tak samo gorącej krwi, Eckhartem, Pascalem i Kierkegaardem - właśnie ci są mi po tysiąckroć bliżsi niż ciche i ostrożne pająki neoscholastyki, których zadziwiająco symetryczne sieci bezkonfliktowych sylogizmów wydają się imponujące, dopóki pozostają „grq szklanych paciorków”, dopóki nie wtargną w nie wichry życia..”
Dla niewtajemniczonych: Halik to „czeski Tischner”, tylko, że działający w społeczeństwie diametralnie różnym od naszego, przeto jego sposób wyrażania niektórych poglądów jest dla polskiego czytelnika trudno przyswajalny. Paradoksalnie to my od nich przyjęliśmy chrześcijaństwo /i to po częsci dwukrotnie – p.Wiślanie/ i to my ...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka, której chciałabym nauczyć się na pamięć... ♥
Dlaczego? Piszę o tym tutaj: http://mysli-wrazenia-interpretacje.blogspot.com/2014/03/wiara-wezwanie-wejscie-w-boza-mozliwosc.html
Książka, której chciałabym nauczyć się na pamięć... ♥
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDlaczego? Piszę o tym tutaj: http://mysli-wrazenia-interpretacje.blogspot.com/2014/03/wiara-wezwanie-wejscie-w-boza-mozliwosc.html
Bardzo mądra książka katolickiego myśliciela przeznaczona,uważam, nie tylko dla wierzących,ale również i dla tych wątpiących czy w ogóle nie uznających istnienia wyższego bytu.Książka zawiera wiele wskazówek,pokazuje jak dzisiaj wierzyć,jak powinna wyglądać dzisiaj wiara,jak dzisiaj powinno się czytać i interpretować Pismo Święte.Ale to dla wierzących.Nie wierzącym,wątpiącym próbuje radzić,a może nawet próbuje ich w sprytny sposób urabiać?Przez całą książkę, co jakiś czas, przewija się cytat z kardynała Ratzingera:"...żyjcie tak, jak gdyby Bóg istniał".Przez cały czas namawia do dialogu jednych z drugimi,do tolerancji,odrzucając jednocześnie skrajne postawy fundamentalistyczne.Książka skłania do refleksji nad sensem życia,nad prawidłowością obranej przez siebie drogi i zachęca jednocześnie po sięgnięcie do innych prac Tomasa Halika.
Bardzo mądra książka katolickiego myśliciela przeznaczona,uważam, nie tylko dla wierzących,ale również i dla tych wątpiących czy w ogóle nie uznających istnienia wyższego bytu.Książka zawiera wiele wskazówek,pokazuje jak dzisiaj wierzyć,jak powinna wyglądać dzisiaj wiara,jak dzisiaj powinno się czytać i interpretować Pismo Święte.Ale to dla wierzących.Nie...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toEgocentryzm wylewający się z tej "swoistej gry intelektualnej" i pomysłów na wskrzeszenie w "niewierzących przyjaciołach" Stolicy Piotrowej "światła Prawdy" (oho) jest tak zadziwiający, że, naprawdę, nie można nie mieć grzechu z tej okazji i się na to przygotować...
"Ateizm doświadczeniem bożego milczenia", za mocne to jest, Michał.
Egocentryzm wylewający się z tej "swoistej gry intelektualnej" i pomysłów na wskrzeszenie w "niewierzących przyjaciołach" Stolicy Piotrowej "światła Prawdy" (oho) jest tak zadziwiający, że, naprawdę, nie można nie mieć grzechu z tej okazji i się na to przygotować...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Ateizm doświadczeniem bożego milczenia", za mocne to jest, Michał.
W teatrze Pana Boga
Często możemy spotkać się z pewnym zarzutem wobec chrześcijaństwa, czy też religii w ogóle, że podporządkowują człowieka, pozbawiają radości, czynią bezwolnymi marionetkami, podczas gdy życie to zastawiony przebogatymi pokarmami i nektarami stół, który tylko czeka, żeby z niego brać. Ten, kto w pewnym momencie swego życia oddawał się nieograniczonej rozpuście, imprezował ile sił, grzesząc wszelkim nieumiarkowaniem, zdaje sobie sprawę, jak na dłuższą metę jest to męczący i wyniszczający styl życia, który może podobać się tylko komuś całkowicie bezrefleksyjnemu. Ktoś, kto żył w ten sposób choć przez krótki okres, zna zapewne uczucie pustki i samotności, rodzące się na drugi dzień po ostrym balecie, to uczucie zwane potocznie kacem, a raczej specyficzny jego rodzaj, czyli „kac moralny”. „Wolnemu” człowiekowi strasznie trudno przyjąć, że życiowe ograniczenia często są warunkiem koniecznym indywidualnej dyscypliny, pozwalającej utrzymać życiową równowagę, a wolność winna wyrażać się nie tyle w rozpasaniu, co w dojrzałym wyborze własnej życiowej drogi. Między innymi o granicach ludzkiej wolności mówi książka czeskiego teologa Tomasza Halika „Teatr dla aniołów. Życie jako religijny eksperyment.”.
Jestem aktorem w „bożym” teatrze. To nie znaczy, że jestem kukiełką w rękach wyższego bytu, który pisze mi swój scenariusz, odbierając mi możliwość dokonywania samodzielnych wyborów. Jest całkowicie na odwrót – to ja piszę dramat, łączący elementy komedii i tragedii, wybierając dla siebie rolę, w której najlepiej się sprawdzę i staram się przez to odkryć własne powołanie, zrozumieć sens mojego tutaj pobytu. Tomasz Halik, który posiada także bogate doświadczenie psychologa-terapeuty, w swej książce stara się ukazać nam właśnie taką wizję znanego z literatury motywu świata jako teatru. Autor pokazuje nam bogactwo możliwości, tkwiące w tej koncepcji i nie ogranicza jej tylko do ludzi wierzących. Mamy zatem tutaj przedstawioną opozycję między chrześcijańskim obrazem tego spektaklu, a rolami jakie pełnią w nim ateiści i inni ludzie będący poza Kościołem, jak mówi sam autor - ci, którzy stoją na „dziedzińcu świątyni”.
Dla Halika świat to wielogłos, w którym brzmią rozmaite tony, tworzące symfonię życia. Jest w tej refleksji niezgoda na triumfujący obraz zwycięskiego Kościoła, posiadacza jedynej prawdy. Raczej widzimy tu jeden z akordów, który współbrzmi w potężnym dziele, jakim jest stworzenie. Istnieje zatem Kościół nie w oderwaniu, ale w świecie, w dialogu z innymi religiami i punktami widzenia. To Kościół, który z bogatej tradycji czerpie i daje. To chyba najważniejsze przesłanie tego dzieła – Bóg jako potencja, jako możliwość, za którą stoi nadzieja na pełnię poznania. Jak w słowach Świętego Pawła, pochodzących z „Hymnu do miłości”: „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz”. Nic tutaj, w świecie, który znamy, nie jest ostateczne i pełne, dlatego człowiek dzięki swej wolności jest co chwilę zmuszony do weryfikowania samego siebie i konfrontowania się ze światem, w którym przyszło mu żyć. Według Tomasza Halika wierzyć znaczy zaakceptować owo „dzianie się”, „stawanie się”, ową grę w spektaklu, zwanym życiem ; w końcu wierzyć znaczy zaakceptować Boga, także jako możliwość dla tych, którzy stoją na owym „dziedzińcu świątyni”.
Jak powiedziałby Bohumil Hrabal: „rzeczywistość znów odkręciła swoje cudowne kurki”. Tak pod wpływem lektury czeskiego teologa, który powoli staje się moim duchowym mistrzem, poszedłem do swojej świątyni, by przeżywać, choćby jako bierny widz, tajemnicę przeistoczenia. I znów, jak dziesiątki albo nawet setki razy wcześniej, usłyszałem o wielkim grzechu ateizmu, o regresie cywilizacji europejskiej spowodowanym postępującą laicyzacją życia, o walce z Kościołem prowadzonej przez szatańskie moce, które kapłan, nie byle jaki kapłan, sugestywnie utożsamił z aktualnie rządzącą opcją polityczną. Przy okazji dowiedziałem się, że jak się wszyscy nawrócą, to skończą się te wszystkie niepotrzebne śmierci (kazanie było mówione dzień po tragicznej śmierci Andrzeja Leppera),które, rozumiem, są karą za grzechy polityki PO.
Jaka jest prawdziwa twarz Kościoła? Czy jest to twarz dialogu, otwartości, nadziei na chóralny wielogłos w wołaniu o prawdę? A może ta twarz jest dzika, wystraszona, ksenofobiczna? Może widzimy tylko przekrwione, niewyspane oko wlepione w niewielki otwór w fortecznym murze oblężonej twierdzy? Gdzie jest prawda o naszej wierze? W tym konkretnym miejscu, tutaj w Polsce. Czy Tomasz Halik pisze także o nas, polskich katolikach, śpiewających „My chcemy Boga…”? Czy tego Boga nie chcemy mieć przypadkiem na swój obraz i podobieństwo, zamiast szukać go w drugim człowieku, jako cały czas powstającego na nowo wizerunku?
Halik w swej książce przedstawia anegdotę, którą przeczytał w eseju księdza Tischnera. Pewien proboszcz zamówił u malarza obraz przedstawiający Świętego Alberta Chmielowskiego. Między duchownym a artystą rozgorzał spór. Ksiądz widział Brata Alberta z bochenkiem chleba w dłoniach ponad głowami biednych, rozdającego im kromki - szafarza łaski i bożej woli. Artysta chciał namalować świętego jak pochyla się przed biedakiem, z którego wychodzi doń Chrystus.
„Teatr dla aniołów” to książka poszukująca. Chociaż znajdziemy tutaj także gotowe propozycje dla wzbogacenia swojej religijnej refleksji oraz praktyczne rady, to najważniejsze jest tutaj otwarcie na nowe możliwości pojmowania chrześcijaństwa we współczesnym świecie. Dla poszukujących pozycja obowiązkowa.
W teatrze Pana Boga
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzęsto możemy spotkać się z pewnym zarzutem wobec chrześcijaństwa, czy też religii w ogóle, że podporządkowują człowieka, pozbawiają radości, czynią bezwolnymi marionetkami, podczas gdy życie to zastawiony przebogatymi pokarmami i nektarami stół, który tylko czeka, żeby z niego brać. Ten, kto w pewnym momencie swego życia oddawał się nieograniczonej...
Rozdział o ateizmie chrześcijanina - naprawdę godny przemyślenia.
Rozdział o ateizmie chrześcijanina - naprawdę godny przemyślenia.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to