Śmierć bogów. Księga Hagena.

Okładka książki Śmierć bogów. Księga Hagena. Nik Pierumow
Okładka książki Śmierć bogów. Księga Hagena.
Nik Pierumow Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Cykl: Kroniki Hjörwardu (tom 1) fantasy, science fiction
548 str. 9 godz. 8 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Kroniki Hjörwardu (tom 1)
Tytuł oryginału:
Gibel' bogov
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2005-09-01
Data 1. wyd. pol.:
2005-09-01
Liczba stron:
548
Czas czytania
9 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
8374691069
Tłumacz:
Ewa Skórska
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
123 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
201
27

Na półkach:

Wciągająca lektura.

Wciągająca lektura.

Pokaż mimo to

avatar
872
318

Na półkach:

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony napisana po mistrzowsku. Świat opisywany w niej zbudowany został z najmniejszymi szczegółami. Fabuła posiada całe mnóstwo nagłych zwrotów, sytuacji "bez wyjścia", w których autor zawsze znajduje oryginalne rozwiązanie.
Z drugiej jednak strony książka nuży. To cały czas są opisy zmagań czarodziejskich. Opisy czarów nie zawsze są zrozumiałe, trzeba naprawdę dużej wyobraźni by wszystko ogarnąć i przyswoić. A autor nie daje ani chwili wytchnienia, ani czytelnikom ani bohaterom. Cały czas rzucane są nowe zaklęcia, magowie przenoszą się z jednej warstwy Rzeczywistości do drugiej.
Książkę czytałam baaardzo długo. Seria o Pierścieniu Mroku (również tego autora) wciągnęła mnie tak bardzo, że pochłonęłam trzy tomy naprawdę szybko, tutaj musiałam się wręcz zmuszać do czytania. Za jakiś czas pewnie jednak pokuszę się o drugą część, bo mimo wszystko zakończenie stawia wiele znaków zapytania i ciekawią mnie dalsze losy bohaterów.

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony napisana po mistrzowsku. Świat opisywany w niej zbudowany został z najmniejszymi szczegółami. Fabuła posiada całe mnóstwo nagłych zwrotów, sytuacji "bez wyjścia", w których autor zawsze znajduje oryginalne rozwiązanie.
Z drugiej jednak strony książka nuży. To cały czas są opisy zmagań czarodziejskich. Opisy czarów nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
535
180

Na półkach: ,

Jak wiele magii może pomieścić jeden wykreowany świat? Odpowiedz: tyle, ile jego twórca jest w stanie wymyślić.

Z długoletniego wygnania wraca wielki mag – Hedin, „Ten, który poznał ciemność”. Został wykluczony ze wspólnoty i zesłany w pustkę na wiele, wiele lat, za próbę obalenia istniejącego porządku. Ale to nie on był pomysłodawcą – bohaterem rewolucji był Rakot, Władca Mroku, potężny i stary, którego wyrok będzie trwał stokroć dłużej; Hedin szedł wiernie za nim. Ale żadna kara nie może trwać wiecznie, więc czas na przywrócenie do łask, powrót do swoich zajęć, a także, choć niechętnie, Rada Magów daje mu prawo do wzięcia sobie ucznia.

Maga Hedina poznajemy w tym właśnie momencie, i niemal od razu również Hagena, śmiertelnika, syna prostej, żyjącej w skrajnej nędzy kobiety, tego drugiego od chwili narodzin; dlatego też książka nosi tytuł „Księga Hagena”. Hedin wiele utracił, jego związek z jedną z czarodziejek zakończył się gwałtownie, gdy, poznawszy jego zamiary, zwróciła się przeciwko niemu, stając się jednym z najzacieklejszych wrogów, i przejęła jego ziemie, czyniąc z nich swoje Strzeżone Królestwo; stracił pozycję jednego z najświetniejszych i najzdolniejszych czarodziejów – teraz jest pilnowany na każdym kroku i traktowany z dystansem. Ale przecież odbył karę, błędy zrozumiał, grzechów popełnionych żałuje… pozornie.

Hedin wychowuje ucznia na wielkiego wojownika i dowódcę, ale także uczy go magii. Równocześnie, po kryjomu odświeża dawne znajomości i realizuje zamysł, który uknuł w ciemnościach wygnania – kontynuacji i wielkiego dokończenia dzieła Rakota, obalenia władzy Merlina, zniszczenie Avalonu, i uwolnienia samego Mistrza. Ale jak to, tylko tyle? Gdzie tam! Plany szalonego maga sięgają o wiele, wiele dalej. W końcu po co być władcą ziemi, skoro można stać się bogiem?

„Śmierć Bogów” jest książką, po którą sięgnęłam, wstyd przyznać, z powodu okładki, i mój pierwszy z nią kontakt był oporny. Pisana jest nieco zawiłym językiem, robi wrażenie „cięższej” niż, używana w porównaniach, trylogia Tolkiena. Stanowi luźną kontynuację innej trylogii, „Pierścienia Mroku”, który stanowił właśnie niejaki ciąg dalszy „Władcy Pierścieni”. Ale tu już nie jesteśmy na Ardzie, przenieśliśmy się do Hjorwardu, gdzie przypadkiem trafili uciekinierzy ze Śródziemia. Wspomniany jest tu krótko nawet Feanor…

Język autora wymaga chwili przyzwyczajenia, jednak tę niedogodność w pełni rekompensuje rozmach i złożoność opisywanego świata. Autorowi udało się wybitnie ukazać różnorodność mieszkających w Hjorwardzie ras, jest ich mnóstwo, od ludzi, krasnoludów i elfów, przez takie istoty, jak smoki czasu, Demogorgona i Orlangura, Czytających Zaklęcia (które to stworzenia bardzo mnie zaintrygowały i liczę, że jeszcze się o nich wspomni),aż po bogów, którzy nie są czymś stałym i niezmiennym – młodzi zastępują starych, i wcale nie dzieje się to pokojowo i spokojnie. Każde z tych istot włada własną siłą i odrębnym systemem magii – i każdej z nich w powieści można się przyjrzeć nieomal „z bliska”. Ponadto, rozmachem zachwycają opisy pojedynków i bitew – malownicze i jednocześnie precyzyjne. Pierumow zaskakuje i intryguje, ma się wrażenie, że jego pomysły się nie kończą, wciąż wyskakuje z czymś nowym, pokazując, jak dopracowany był plan Hedina.

Z wielką dokładnością pokazano tez głównych bohaterów - Hedin jest troskliwym opiekunem, ale ma świadomość, że jego Uczeń wiele rzeczy musi doświadczyć sam, jednoczesne zmaga się z własnymi uczuciami do dawnej ukochanej, która nadal staje mu na drodze i podejrzewa go, i przecież słusznie; Hagen, od małego awanturnika staje się pewnym siebie dowódcą, kochanym przez swoich ludzi, poznając po drodze zarówno paniczny strach przed nieznanym, jak i miłość; za to Rakot to szalony buntownik, który nie zawsze wie, kiedy się zatrzymać. Wydarzenia poznajemy z perspektywy pierwszych dwóch, ich opowieści wzajemnie się uzupełniają.

Autor nie bawi się w delikatne wstępy i wprowadzenia, zaczyna z przysłowiowej grubej rury, co więcej, napięcie i stopień zaawansowania intryg z czasem tylko wzrasta, osiągając kulminacyjny moment przy zakończeniu. Tak naprawdę do końca nie wiemy, co właściwie planował Hedin i jak wiele jest w stanie poświęcić dla swoich celów, a to, co ostatecznie zastał, zaskakuje i niemal oburza.

„Kroniki Hjorwardu” stanowią właściwie tetralogię – z ostatnim tomem dotąd nie wydanym w Polsce. Jest to jedno z najbardziej irytujących zjawisk – trzy tomy są, czwartego nie, i nie wiadomo, czy w ogóle będzie. Drodzy Państwo z Prószyński i S-ka… jak żyć?

Kwestią, na którą zwraca się uwagę, jest postać Merlina i jego domena w Avalonie. Te nazwy są tak znane, i często nadużywane, że wywołują lekki zgrzyt w tak „egzotycznym” i różnorodnym otoczeniu – ale sam arcymag stanowczo nie jest poczciwym staruszkiem znającym kilka sztuczek, jego postać nie budzi sympatii, choć można go i motywy jego postępowania dobrze zrozumieć.

Całym sercem mogę polecić, choć zdecydowanie nie jest to lekkie czytadełko fantasy. Świat wykreowany przez Pierumowa, który przecież z wykształcenia jest biofizykiem i biologiem molekularnym – przez co, swoją drogą, zdobył moją sympatię – wciąga jak magnes i nie odpuszcza do końca. Przede mną kolejne dwa tomy, i choć boję się niedosytu i dalszej irytacji z powodu braku polskiego wydania czwartego, sięgnę po nie z przyjemnością w najbliższym czasie.

http://asafewarmplacewithbooks.blogspot.com/

Jak wiele magii może pomieścić jeden wykreowany świat? Odpowiedz: tyle, ile jego twórca jest w stanie wymyślić.

Z długoletniego wygnania wraca wielki mag – Hedin, „Ten, który poznał ciemność”. Został wykluczony ze wspólnoty i zesłany w pustkę na wiele, wiele lat, za próbę obalenia istniejącego porządku. Ale to nie on był pomysłodawcą – bohaterem rewolucji był...

więcej Pokaż mimo to

avatar
425
253

Na półkach: ,

Trudno mi było momentami ogarnąć wszystkich bohaterów, czasami też ciężko trawiło się opisy magicznych pojedynków. Może to dlatego że książkę dokończyłem czytać po blisko 2 latach. Generalnie polecam.

Trudno mi było momentami ogarnąć wszystkich bohaterów, czasami też ciężko trawiło się opisy magicznych pojedynków. Może to dlatego że książkę dokończyłem czytać po blisko 2 latach. Generalnie polecam.

Pokaż mimo to

avatar
256
16

Na półkach:

Jakim cudem ta książka może mieć tak słabą średnią? Przecież jest jedną z najlepszych książek fantasy jaką czytałem... Naprawdę polecam, chociaż na początku trudno się połapać co i jak, ale po paru stronach naprawdę wciąga

Jakim cudem ta książka może mieć tak słabą średnią? Przecież jest jedną z najlepszych książek fantasy jaką czytałem... Naprawdę polecam, chociaż na początku trudno się połapać co i jak, ale po paru stronach naprawdę wciąga

Pokaż mimo to

avatar
11
2

Na półkach:

Najlepsza książka jaką czytałem

Najlepsza książka jaką czytałem

Pokaż mimo to

avatar
597
268

Na półkach: , , ,

Hmmm... Nieogarnięta książka ocenę zawdzięczająca głównie końcówce.

Hmmm... Nieogarnięta książka ocenę zawdzięczająca głównie końcówce.

Pokaż mimo to

avatar
331
303

Na półkach: ,

„Wielki Hjorward zamieszkują ludzie, elfy, krasnoludy, trolle oraz inne, pokrewne im rasy, a ich życie nadzorują Młodzi Bogowie, dzieląc się między sobą strefy wpływów. Życie płynie w miarę spokojnie, utartymi koleinami. Pewnego dnia ta pozorna sielanka zostaje zakłócona – z wygnania powraca jeden z Magów Pokolenia, Hedin („Ten, który poznał ciemność”) i zyskuje prawo wyboru Ucznia. Wychowuje ludzkie dziecko, na ponad 20 lat staje się dla niego opiekunem i nauczycielem aż wreszcie we dwóch mogą wyruszyć na podbój świata”. Tyle opis z okładki.

Książka Pierumowa początkowo rozwija się jak typowe, niczym niewyróżniające się fantasy, których na rynku jest cała masa i niekiedy trudno odróżnić jedno od drugiego. Nie ma się czemu dziwić, gdyż lata temu utworzono pewien kanon, powstały archetypy ras i postaci, tajemniczych miejsc i mocy, które obecnie stanowią podstawę i punkt wyjścia do właściwie każdej powieści z tego gatunku. Taki literacki fast food.

O ile jednak powyższe zarzuty można przypisać „Śmierci bogów”, to liczba plusów zdecydowanie dominuje, czyniąc tą część Kronik Hjorwardu pozycją wielce atrakcyjną. Poznawane losy maga Hedina i jego ucznia Hagena nie wciągają od samego początku, ale stopniowo budują naszą ciekawość sprawiając, że po pierwszych stu stronach pojawiają się problemy z oderwaniem od lektury. Czasami narracja dzielona jest na dwa równolegle prowadzone wątki i dotyczy to sytuacji, kiedy obie główne postacie się rozstają i każda realizuje swoje cele. Autor posługuje się tu znanym zabiegiem kończenia rozdziałów tuż przed scenami kulminacyjnymi, co ma wzbudzić w czytelniku chęć jeszcze poważniejszego zagłębienia się w fabułę; chwyt może niezbyt oryginalny, ale cóż – działa. Przejrzysty język sprawia, że łatwo przychodzi nam wchłonięcie się w przedstawiany świat, który co prawda jest przeciętnym światem fantasy, ale zawiera nowatorskie elementy, które nadają mu niepowtarzalności. Całość zaś przypomina mozaikę z wielu dotychczasowych rozwiązań. Rozległe opisy, sceny batalistyczne, pewien realizm (bohaterowie rzeczywiście się męczą, są ranieni, niedomagają),stosunkowo krwiste postacie (zwłaszcza główne) oraz nie taka oczywista sieć intryg usposabiają nas korzystnie w stosunku do autora. To, na co warto zwrócić uwagę, to sposób przedstawienia magii, który uważam za niesamowity i co nadaje powieści nowego wymiaru.

Z racji tego, że każdy twórca swojego fantastycznego świata ma pełne prawo sięgać po wszelkie dostępne rozwiązania, Pierumow uczynił podobnie. System magii kojarzyć się może z tym użytym w systemie Earthdawn i pojęciem przestrzeni astralnej. Zasadniczo jest to po prostu inny wymiar naszego świata. Istnieje ona na innej płaszczyźnie niż przestrzeń fizyczna, w której żyjemy, ale obie są ze sobą nierozerwalnie związane. W rzeczywistości są zależne, bowiem przestrzeń astralna nie może istnieć bez naszego świata, a nasz świat bez niej. Ponadto nasz świat wygląda zupełnie inaczej, jeśli patrzy się na niego z przestrzeni astralnej. Robiąc to dostrzegamy blask emanujący ze wszystkich żywych istot – blask, który reprezentuje ich życiową energię. Żywe istoty to nie tylko Dawcy Imion (byty zdolne nadawać imiona, czyli w pewnym sensie „tworzyć egzystencję”) i zwierzęta, ale również rośliny, żywioły (w świecie Pierumowa istnieją cztery podstawowe: woda, ogień, powietrze i ziemia),a także magiczna energia świata.
Obecny wysoki poziom magii w świecie sprawia, że korzystające z niej istoty mają dostęp do niemal nieograniczonych zasobów energii; szkopuł w tym, że można z niej korzystać tylko za pośrednictwem przestrzeni astralnej. Dawcy Imion i istoty władające magią, sprowadzają więc energię do fizycznego świata. Samo postrzeganie astralne i natura przestrzeni astralnej nie są dokładnie opisane w tym tomie „Śmierci bogów”.
Energię magiczną można kształtować tylko dzięki astralnemu postrzeganiu co oznacza, że najpierw trzeba ją zobaczyć (za pomocą odpowiednich talentów albo wrodzonych zdolności),a dopiero później modelować i kierować wedle własnych upodobań.
Cały smaczek polega na tym, że w Kronikach Hjorwardu takich przestrzeni astralnych jest nieskończenie wiele i wszystkie opisane działania dotyczą każdej z nich. Jest to atrakcyjne dlatego, że w Księdze Hagena magia to czynność niezwykle specyficzna, przypominająca analityczne i drobiazgowe opracowywanie zaklęć, których efekty i tak nie do końca można przewidzieć (a przynajmniej nie wszystkich). Odpowiada to kondycji magów, gdyż lata (ba, nawet stulecia) spędzone nad księgami i w bibliotekach lub przy zwojach po to, aby zbadać wątki zaklęć i poznać ich strukturę bardziej przypominają matematykę niż jakąś moc związaną z uczuciami. Ma to o wiele większy sens i do mnie osobiście bardziej przemawia. Magia to nauka, a nie emocje.

Mamy tu wszystko, czego oczekuje się od porządnej powieści fantasy. Bohaterowie nie są byle pachołkami, a istotami stworzonymi do wielkich czynów, czego może trochę brakuje we współczesnej literaturze gatunku. Bogactwo inwentarza przejawia się w występujących artefaktach: Biała Klinga Nocnej Amazonki, błękitne ostrze Hagena, złoty miecz Ojca Drużyn Hropta, dysk Jamerta, czara ognia czy pręty Skrzydlatego Giganta, które posyłają trafionego w niebyt, ale również w najróżniejszych siłach ścierających się ze sobą w taki sposób, że aż do końca nie wiemy ile jest tak naprawdę stron konfliktu, kto kogo wspiera i dlaczego. Nie mówiąc już o Pozbawionych Ciał, Czytających, Odległych Mocach tudzież Wielkim Orlangurze, Demogorgonie czy Avalonie – siedzibie Wielkiego Maga. Nie sposób wymienić wszystkie występujące wątki, co sprawia, że świat „Śmierci bogów” jest bardzo atrakcyjny i godny podziwu.

Zastrzeżenia mam tylko dwa i to niezbyt poważne. Po pierwsze system magiczny (przytoczony przeze mnie tylko w skrócie) jest dosyć skomplikowany i zrozumienie go może zająć dłuższą chwilę trwającą nawet 200-300 stron. Nie mówiąc o tych, których on zniechęci choć warto się zmobilizować i zrozumieć jak działają Harfy, którymi wygrywana jest melodia kształtująca nitki wszelkiej magii, ponieważ dzięki temu łatwiej docenimy kilka wybitnych i niesamowicie smakowitych opisów czarów, jakie przygotował autor (np. te rzucane podczas uwalniania przez Hedina Rakota, Władcy Ciemności z jego tysiącletniego lochu – pisarski majstersztyk i uczta dla wyobraźni). Drugim niedociągnięciem jest pewna wtórność niektórych rozwiązań i sytuacji, ale to już zmora każdej fantasy (występuje nawet Merlin, a wiele nazw ma dziwnie skandynawsko brzmiącą wymowę) i można na to przymknąć oko.

Generalnie powieść na plus, a zachęcony tym tomem z pewnością w przyszłości sięgnę po pozostałe części Kronic Hjorwardu nawet jeśli nie stanowią literacko zamkniętej całości tak jak „Śmierć bogów: księga Hagena”.

„Wielki Hjorward zamieszkują ludzie, elfy, krasnoludy, trolle oraz inne, pokrewne im rasy, a ich życie nadzorują Młodzi Bogowie, dzieląc się między sobą strefy wpływów. Życie płynie w miarę spokojnie, utartymi koleinami. Pewnego dnia ta pozorna sielanka zostaje zakłócona – z wygnania powraca jeden z Magów Pokolenia, Hedin („Ten, który poznał ciemność”) i zyskuje prawo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
59
6

Na półkach:

Od początku do końca nie można oderwać oczu od książki. Polecam wszystkim, którzy od początku lubią jak coś się dzieje w książce. Jak trafi ta pozycja komuś do ręki to od razu niech dzwoni o urlop na żądanie:) Lub wagary, jeśli chodzi o młodszych:)

Od początku do końca nie można oderwać oczu od książki. Polecam wszystkim, którzy od początku lubią jak coś się dzieje w książce. Jak trafi ta pozycja komuś do ręki to od razu niech dzwoni o urlop na żądanie:) Lub wagary, jeśli chodzi o młodszych:)

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    187
  • Chcę przeczytać
    109
  • Posiadam
    75
  • Ulubione
    14
  • Fantastyka
    6
  • Fantasy
    5
  • Chcę w prezencie
    2
  • Teraz czytam
    1
  • Dobre
    1
  • P 7
    1

Cytaty

Więcej
Nik Pierumow Śmierć bogów. Księga Hagena. Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także