Ostatni dzień na Ziemi
- Kategoria:
- reportaż
- Tytuł oryginału:
- The Last Day on Earth
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Pauza
- Data wydania:
- 2024-01-31
- Data 1. wyd. pol.:
- 2024-01-31
- Liczba stron:
- 272
- Czas czytania
- 4 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788396527721
- Tłumacz:
- Dobromiła Jankowska
W walentynki 2008 roku na Northern Illinois University Steve Kazmierczak zabił i ranił kilkadziesiąt osób, po czym popełnił samobójstwo. A przecież był bardzo dobrym studentem, nagrodzonym przez dziekana. Jak to się mogło stać?
David Vann, autor czterech wydanych po polsku i mających swoich wiernych czytelników powieści, „Legenda o samobójstwie”, „Brud”, „Halibut na Księżycu” i „Komodo”, otrzymał pełen dostęp do obejmujących półtora tysiąca stron akt policyjnych, e-maili, wyników badań, intymnych zwierzeń i historii rodziny zamachowca z NIU, by przeprowadzić dziennikarskie śledztwo dla pisma „Esquire”. Dzięki temu udało mu się dotrzeć do informacji o człowieku, który, jak się wydawało, przez pięć lat studiów prowadził niemal zupełnie anonimowe życie, ponieważ nie zapisał się w pamięci kolegów czy wykładowców niczym szczególnym. Okazało się jednak, że to, które wiódł wcześniej, było wypełnione skrupulatnym przygotowywaniem się do dokonania zamachu terrorystycznego. Tak powstał jeden z najlepiej udokumentowanych portretów masowych zabójców, jaki do tej pory opublikowano w formie książkowej.
„Ostatni dzień na Ziemi” to nie tylko historia zamachowca z NIU, to również opowieść o broni obecnej w rodzinie autora od jego wczesnego dzieciństwa. O przerażającej i prawdziwej Ameryce, w której dostęp do broni palnej wciąż pozostaje zaskakująco łatwy. Książka – laureatka AWP Nonfiction Award – to niełatwa, ale wciągająca lektura, napisana z typową dla Vanna swadą i fabularnym zacięciem, będąca jednocześnie przykładem najwyższej klasy literatury niefikcjonalnej.
„Misternie skonstruowana relacja z osuwania się w mordercze szaleństwo.”
„Kirkus Reviews”
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Co musi zrobić wielokrotny potencjalny zabójca, żeby go wcześniej zauważono?
Moja relacja z Wydawnictwem Pauza potrafi być burzliwa, zupełnie jak moja relacja z Davidem Vannem, którego wydaje ta oficyna. Niektóre książki kocham całym sercem, inne wykręcają mnie na lewą stronę. Totalnie jak proza Davida Vanna. „Brud” to książka, która okazała się zupełnie nie dla mnie, z kolei „Komodo” to jedna z moich ulubionych Pauz. Tym bardziej byłam ciekawa debiutu tego autora w sekcji literatury faktu.
Vann wziął na warsztat tragedię z 2008 roku, gdy w walentynki Steve Kazmierczak wszedł na teren swojej dawnej uczelni i otworzył ogień. Kim tak naprawdę był sprawca? Czy tej tragedii dało się zapobiec? A może Kazmierczak od samego początku był skazany na właśnie taki los? Dodatkowo autor przeplata całą tę historię z własnymi doświadczeniami, gdy jako nastoletni chłopiec, po samobójczej śmierci ojca, odziedziczył cały jego zbrojny arsenał. Ta książka i relacja Vanna może być świetnym pretekstem do dyskusji na temat prawa do posiadania broni w Stanach Zjednoczonych.
„Po samobójstwie ojca odziedziczyłem całą jego broń. Miałem trzynaście lat”
Ale tak naprawdę „Ostatni dzień na Ziemi” to nie jest stricte reportaż z tych zdarzeń. To nie jest książka pokroju „Columbine”, które pojawiło się na polskim rynku w zeszłym roku. Vann pokusił się o stworzenie dokładnego studium przypadku zabójcy. Poznajemy historię Steve’a od samego początku, gdy jako dziecko poczuł się odrzucony przez rówieśników, co doprowadziło do szeregu tragicznych wydarzeń i prób samobójczych. Dowiadujemy się o tym, jak leki, które musiał przyjmować, by zachować psychiczną równowagę, jednocześnie utrudniały mu wpasowanie się w sztywne ramy oczekiwań społeczeństwa, i jak nigdzie nie mógł znaleźć sobie miejsca.
„Sądzę, że człowieka można zniszczyć”
To wbrew pozorom niezwykle przejmująca, smutna książka. Ciężko się ją czyta, znając zakończenie, wiedząc, jak to wszystko się potoczy. Czy ta historia od samego początku musiała się tak skończyć? Musicie odpowiedzieć sobie sami, czytając tę pozycję. Ja od siebie mogę tylko rzec, że to chyba jeden z najlepszych utworów tego pisarza.
Kinga Kolenda
Książka na półkach
- 123
- 58
- 10
- 7
- 5
- 4
- 2
- 2
- 2
- 1
Cytaty
Sądzę, że człowieka można zniszczyć.
Co musi zrobić potencjalny wielokrotny zabójca, żeby go wcześniej zauważono?
OPINIE i DYSKUSJE
Ponoć bardzo źle, ze swoją przygodę z Vannem zacząłem nie od jego powieści, a od tego "reportażu kreatywnego". Mamy tu fascynujący temat (USA, broń, strzelanina w miejscu publicznym, portret psychologiczny sprawcy) i z początku ciekawy zabieg zderzenia przypadku masowego mordercy (jakich w stanach wielu) z prywatną historią kontaktu z bronią samego autora. Niestety ten pomysł dość szybko się rozmywa i Vann ucieka w przekraczające dziennikarskie standardy insynuacje i oskarżenia, które nie przystoją reportażystom. Mnóstwo tu kiepskich dywagacji i komentarzy nt. samych bohaterów, ale też muzyki, filmu, polityki itp. Wiele komentarzy do cytowanych maili sprawia wrażenie infantylnych albo - odwrotnie - napuszonych. Aż dziw, że nikt tego tekstu porządnie nie zredagował i pozwolił na puszczenie sformułowań, które etycznie są wątpliwe, a i mogą grozić procesami (oceny niektórych realnie przecież żyjących osób). Problem tkwi także w tym, że Vann jako researcher wie od czytelników zapewne o wiele więcej i często bez zagajenia tematu przedstawia od razu wnioski, które brzmią jak oskarżenia i winy (np. motyw orientacji seksualnej sprawcy lub jego rasizmu) - jest to nieprofesjonalne etycznie, ale i też warsztatowo. No cóż - są tu ciekawe wątki, jest dobry punkt wyjścia i chęć ukazania portretu psychologicznego mordercy i jego kontaktu z kulturą broni w USA, ale kończy się to przestrzelonymi - nomen omen - rekonstrukcjami i insynuacjami oraz nadużyciami autora względem bohaterów. Niestety.
Ponoć bardzo źle, ze swoją przygodę z Vannem zacząłem nie od jego powieści, a od tego "reportażu kreatywnego". Mamy tu fascynujący temat (USA, broń, strzelanina w miejscu publicznym, portret psychologiczny sprawcy) i z początku ciekawy zabieg zderzenia przypadku masowego mordercy (jakich w stanach wielu) z prywatną historią kontaktu z bronią samego autora. Niestety ten...
więcej Pokaż mimo toIrytowałało mnie niesamowcie, że przez pół książki połowa treści dotyczy autora i jego okresu fascynacji bronią. Wygląda to jakby czuł potrzebę napisania książki o sobie samym ale wywnioskował, że coś takiego się nie sprzeda więc trzeba to połączyć z true crime i będzie super. No nie jest. Można było wpleść wątki autobiograficzne aby uzasadnić wyjątkową wyrozumiałość dla osoby całkowicie pozbawionej empatii która doprowadza do tragedii.
Irytowałało mnie niesamowcie, że przez pół książki połowa treści dotyczy autora i jego okresu fascynacji bronią. Wygląda to jakby czuł potrzebę napisania książki o sobie samym ale wywnioskował, że coś takiego się nie sprzeda więc trzeba to połączyć z true crime i będzie super. No nie jest. Można było wpleść wątki autobiograficzne aby uzasadnić wyjątkową wyrozumiałość dla...
więcej Pokaż mimo toTrudno mi chyba obiektywnie ocenić tę książkę, bo trudno mi się pogodzić z tym, w jaki sposób David Vann ocenia sprawcę tej masakry. Pokazuje on jednak, chcąc, nie chcąc, jak spaczonym krajem są Stany (przynajmniej z europejskiej perspektywy) ze swoim "amerykańskim stylem życia", z którego później rodzą się właśnie takie straszne historie.
Trudno mi chyba obiektywnie ocenić tę książkę, bo trudno mi się pogodzić z tym, w jaki sposób David Vann ocenia sprawcę tej masakry. Pokazuje on jednak, chcąc, nie chcąc, jak spaczonym krajem są Stany (przynajmniej z europejskiej perspektywy) ze swoim "amerykańskim stylem życia", z którego później rodzą się właśnie takie straszne historie.
Pokaż mimo to"[...] niewiedza jest gorsza niż wiedza, nawet jeśli prawda jest paskudna". Przez wiele lat interesowała mnie tematyka true crime i psychika tych, którzy utracili resztki człowieczeństwa. Nie zliczę godzin spędzonych na słuchaniu podcastów opisujących degrengoladę/upadek moralny ogromnej ilości osób.Jednakże nie spodziewałam się, że jeden z ulubionych autorów podejmie się przedstawienia studium upadku Steve'a Kazmierczaka wzorującego się na Colubine, który 14 lutego 2008 roku na Northern Illinois University w DeKalb w Illinois dokonał zabójstwa suicydalnego. Vann nie feruje wyroków. Odwołuje się po wielokroć do własnego doświadczenia, piekących ran, samobójstwa ojca oraz zawiłości losu, który wziął we władanie i trzyma na smyczy, dzięki pisarstwu. Dywaguje nad personifikacją zła siedzącego w człowieku i zasadnością łatwego dostępu do broni w Ameryce. Rozprawia o destrukcji nie tylko zastanych porządków, ale przede wszystkim powodach Kazmierczaka do zakończenia istnienia ogromnej ilości osób (i siebie samego),po których zostają jedynie wspomnienia. Pisze o ostracyzmie, traumie i próbach radzenia sobie po nieodżałowanej stracie u tych, którzy zmuszeni byli mierzyć się zarówno z piętnem bycia rodziną zwyrodnialca. Jak i u tych, którym bezpowrotnie zabrano to, co dla nich bezcenne. W wielu momentach życiorysy Vanna i Kazmierczaka są do siebie zatrważająco podobne. Ważnym elementem książki jest broń i socjalizacja pierwotna, co widać tubalnie w kompilacji. Jest także śmierć braci mniejszych, warto mieć to na uwadze planując sięgnąć. Reakcje na drzazgi piętrzące się pod skórą na szczęście zgoła inne... Vann prowokuje do rozważań o tym, jak bardzo złożeni jesteśmy i w gruncie rzeczy do siebie podobni. Uderzyło mnie to przy lekturze. Język operatywny, sceny plastyczne. Wypowiedzi bohaterów ocalałych z tego dramatu jak kule trafiają do celu.
"Ostatni dzień na Ziemi" dodatkowo przybliża czytelnika do emocji kłębiących się na dnie serca pisarza i spraw, które poruszał we wcześniejszych wydanych przez Pauzę książkach. Pogłębia widok na tę nietuzinkową i straumatyzowaną postać.
Przekł. Dobromiła Jankowska
"[...] niewiedza jest gorsza niż wiedza, nawet jeśli prawda jest paskudna". Przez wiele lat interesowała mnie tematyka true crime i psychika tych, którzy utracili resztki człowieczeństwa. Nie zliczę godzin spędzonych na słuchaniu podcastów opisujących degrengoladę/upadek moralny ogromnej ilości osób.Jednakże nie spodziewałam się, że jeden z ulubionych autorów podejmie się...
więcej Pokaż mimo toNigdy nie interesowały mnie szczegóły zamachów na uniwersytetach czy w szkołach, nigdy nie fascynowały mnie portrety "spokojnych, miłych chłopców, którzy zawsze mówili sąsiadom dzień dobry", by pewnego dnia wejść na campus z kilkoma sztukami broni i z zimną krwią zastrzelić swoich kolegów i nauczycieli.
Ale kiedy namalowania takiego portretu i przeprowadzenia dziennikarskiego śledztwa podejmuje się Davin Vann, jeden z moich ulubionych pisarzy z portfolio @wydawnictwo_pauza, nie mogę przejść obok takiego tytułu obojętnie. Tym bardziej, że zawsze wszystkie książki Vanna czytam przez pryzmat jego osobistych doświadczeń, a analogii w obu historiach nie brakuje.
Poza "jednym z najlepiej udokumentowanych portretów masowych zabójców, jakie do tej pory opublikowano", "Ostatni dzień na Ziemi" jest jednak dla mnie czymś więcej niż wnikliwą analizą życia Steva Kazmierczaka, który 14 lutego 2008 roku zabił i ranił kilkadziesiąt osób na Uniwersytecie Northern Illinois, by następnie popełnić samobójsto. To osobisty głos w dyskusji o uczuciach rodzin i znajomych zamachowców/samobójców, głos w dyskusji o żałobie nieuznanej/wstydliwej ze względu na czyny popełnione przez zmarłego, o prawie do niej. To głos w dyskusji o dostepie do broni i o tym czy to ten dostęp, czy jednak coś innego czyni zamachowca zamachowcem. To głos osoby, która "po samobójstwie ojca, odziedziczyła całą jego broń", głos bardzo wyważony i pozbawiony oceny...
I choć nie będzie to mój najukochańszy Vann, bo za mało w nim Vanna - chociaż pewnie gdyby spojrzeć na to z innej strony, jest w niej dużo więcej prawdy o Vannie i jego emocjach, niż mogłoby się to na pierwszy rzut oka wydawać... to jest to jednak tytuł bardzo ważny i cieszę się, że autor zdecydował się pokazać pełny obraz masakry i kompletny (na ile to możliwe) portret zamachowca, poruszając jednocześnie tak trudne i ciężkie - a przy tym osobiste - tematy.
Nigdy nie interesowały mnie szczegóły zamachów na uniwersytetach czy w szkołach, nigdy nie fascynowały mnie portrety "spokojnych, miłych chłopców, którzy zawsze mówili sąsiadom dzień dobry", by pewnego dnia wejść na campus z kilkoma sztukami broni i z zimną krwią zastrzelić swoich kolegów i nauczycieli.
więcej Pokaż mimo toAle kiedy namalowania takiego portretu i przeprowadzenia...
To bardzo smutna książka, o smutnym życiu i tragicznym zakończeniu. Posiadając informację , że autor miał dostęp do całej kartoteki jednak czegoś zabrakło . Za mało. Ode mnie 6
To bardzo smutna książka, o smutnym życiu i tragicznym zakończeniu. Posiadając informację , że autor miał dostęp do całej kartoteki jednak czegoś zabrakło . Za mało. Ode mnie 6
Pokaż mimo toSteven Kazmierczak w walentynki 2008 roku wszedł do auli uniwersytetu Northern Illinois, by otworzyć ogień, zabić kilku studentów, ranić wielu i skierować lufę ostatecznie w swoją stronę. Z wierzchu przez większość czasu wydawał się być przykładnym studentem. Historie i analizy strzelanin w amerykańskich szkołach oraz dyskusja nad prawem do posiadania broni, to tematy, które zawsze mnie zajmują z dwóch względów - bycia nauczycielką oraz anglistką, którą kraje anglojęzyczne zawsze żywo interesują.
Vann w swojej pierwszej książce non-fiction zestawia życiorys zamachowca-samobójcy z własnym. Ojciec pisarza również popełnił samobójstwo i o tym była jego pierwsza książka. Nie inaczej jest tutaj, gdzie autor zaczyna rozważania od samobójstwa swojego ojca i tego, jak odziedziczył po nim wszystkie sztuki broni, która zawsze go fascynowała.
Powiedziałabym, że to książka po części non-fiction a po części memuar, co jest typowe dla pisania Vanna. Po raz kolejny jest go tutaj sporo. Jednocześnie szuka korzeni, przyczyn, śledzi wydarzenia, które wyrywają z przyszłego sprawcy wrażliwość na krzywdę ludzką. W pewnym momencie autor przyznaje, że jego celem jest napisanie o Stevenie Kazmierczaku jako samobójcy a nie jako mordercy. Zatem od początku obiera dość empatyczne podejście do sprawcy strzelaniny, w której ostatecznie zginęło 5 osób.
Vann otrzymał dostęp do licznych stron akt, ale wiele pozostawia też własnej interpretacji i osądom. Jak to bywa z własnymi osądami, to niestety niektóre są zwykłymi teoriami autora, które nie są podparte wiarygodnymi źródłami. Przykład stanowi jego zbyt pochopnie wysunięty wniosek, że każdy żołnierz idący do wojska powinien budzić strach, ponieważ szkoli się żołnierzy do zabijania bez uczuć. Zbyt duża generalizacja, która z każdego żołnierza krzywdząco czyni potencjalnym zabójcą. To jest to, co może nie odpowiadać czytelnikom, którzy liczą na rzetelny portret sprawcy strzelaniny. Na taki mogłam liczyć czytając „Columbine” Dave’a Cullen’a, ale tutaj dostajemy dość efekciarski język, prowokacyjne pytania, które mogą drażnić. Za dużo snucia teorii, za dużo „może” w jego zdaniach, zbyt wiele własnych interpretacji zamiast faktów.
Nie można odmówić Vannowi ciekawej próby napisania książki non-fiction innej niż wszystkie, ale jak sam autor przyznaje w posłowiu, że nigdy więcej nie weźmie się za taki temat czy formę, bo jest to zbyt eksploatujące. Ciekawym na pewno było czytać samą relację ze strzelaniny. To, co wybiło się dla mnie to przybliżenie tak naprawdę nie problemu łatwego dostępu do broni, ale obraz człowiek popadającego w szaleństwo, który bez odpowiedniego wsparcia, nie jest w stanie uciec od makabrycznego planu kiełkującego w głowie.
Steven Kazmierczak w walentynki 2008 roku wszedł do auli uniwersytetu Northern Illinois, by otworzyć ogień, zabić kilku studentów, ranić wielu i skierować lufę ostatecznie w swoją stronę. Z wierzchu przez większość czasu wydawał się być przykładnym studentem. Historie i analizy strzelanin w amerykańskich szkołach oraz dyskusja nad prawem do posiadania broni, to tematy,...
więcej Pokaż mimo toCiężko mi ocenić tę książkę, bo do tej pory nie wiem, w ilu procentach jest ona prawdziwym reportażem, a w którym momencie autora poniosła już kreatywność i fikcja literacka. Spodziewałam się po tym tytule zdecydowanie czegoś innego. Myślę, że „Ostatni dzień na Ziemi” nie trafił do mnie w stu procentach, bo tematyka nie zainteresowała mnie w stu procentach i ciężko było mi się zaangażować. Dodatkowo to już kolejna książka Davida Vanna, którą czytam i niestety odnoszę wrażenie, że autor cały czas „mieli” ten sam temat-samobójstwa swojego ojca.
Ciężko mi ocenić tę książkę, bo do tej pory nie wiem, w ilu procentach jest ona prawdziwym reportażem, a w którym momencie autora poniosła już kreatywność i fikcja literacka. Spodziewałam się po tym tytule zdecydowanie czegoś innego. Myślę, że „Ostatni dzień na Ziemi” nie trafił do mnie w stu procentach, bo tematyka nie zainteresowała mnie w stu procentach i ciężko było mi...
więcej Pokaż mimo toDobrze się czyta ale co z tego skoro nie da się rozróżnić kiedy kończą się fakty a zaczyna zmyślanie autora.
Autor twierdzi, że miał dostęp do akt sprawy, które liczą 1500 stron, a jednak dał radę na niecałych 300 książki połowę poświęcić sobie. Sili się na obiektywizm, a jednak bardzo mocno daje odczuć co myśli o danej sytuacji, osobie, wypowiedzi, działaniu, daje znać o swojej opinie do tego stopnia, że bardzo wyraźnie widać błędy poznawcze, które go doprowadziły do błędnych wniosków. Przykładowo, zdaje się nie rozumieć, że korelacja to nie przyczynowość. Dodatkowo opinie autora są wyrażane jak by to były "prawdziwe fakty", co wypada wręcz komicznie.
Szczególnie żenujące są bieda analizy korespondencji zamachowca i jego przyjaciół.
Szczerze to mogłam sobie odpuścić czytanie tej książki po zdaniu, że jest to reportaż kreatywny (polska szkoła reportażu vibe). Ostatecznie trzeba tę książkę traktować jako fikcję.
Dobrze się czyta ale co z tego skoro nie da się rozróżnić kiedy kończą się fakty a zaczyna zmyślanie autora.
więcej Pokaż mimo toAutor twierdzi, że miał dostęp do akt sprawy, które liczą 1500 stron, a jednak dał radę na niecałych 300 książki połowę poświęcić sobie. Sili się na obiektywizm, a jednak bardzo mocno daje odczuć co myśli o danej sytuacji, osobie, wypowiedzi, działaniu, daje znać o...
Od czego by tu zacząć...
Ten "reportaż" to połączenie "Pamięci ciała. Przemoc seksualna, morderstwo i kara" Alexy Marzano-Lesnevich i książek Ryana Greena o mordercach - w prawdziwe wydarzenia wciśnięte własne historie, a tam gdzie są luki wymyślanie prawdopodobnych zdarzeń. Na takie twory pojawiła się nowa nazwa "kreatywna literatura faktu".
Autor "otrzymał pełen dostęp do obejmujących półtora tysiąca stron akt policyjnych, e-maili, wyników badań, intymnych zwierzeń i historii rodziny zamachowca z NIU, by przeprowadzić dziennikarskie śledztwo dla pisma <Esquire>" ale stworzył z tego książkę mającą niecałe 300 stron, spora część to domysły w które wierzy tylko on i gdzie 1/3 odnosi się do niego samego. Spodziewałam się, że po tak małej ilości stron dostanę same konkrety, kondensację treści akt.
Vann ciągle rozgrzebuje temat samobójstwa ojca, poruszany już tyle razy w jego książkach. To doświadczenie, utwierdziło go przekonaniu, że może się wypowiadać niemal jak ekspert w sprawie Stevena Kazmierczaka. Jego ton jest wszechwiedzący, nawet pogardliwy. Nie robi analizy, studium przypadku, tylko zadaje bezsensowne pytania lub ocenia innych. Najbardziej tych którzy według niego powinni od razu zauważyć że dojdzie do tragedii. Żeby to było takie proste. W żadnym wypadku nie jest bezstronny, obiektywny. Sam jest na pierwszym planie. To jego podejrzenia, strachy, uprzedzenia poznajemy jako pierwsze, a nie osoby która miała być głównym bohaterem. Próbuje nam też wciskać do głowy swoje prawdy, swoje zdanie na temat np. wiary, wojska, broni, leków i odnosi je do sytuacji Steve'a. Stąd mnóstwo domysłów, totalnie niepotwierdzonych informacji, wydawanie wyroków bez argumentów.
Po raz kolejny jestem na nie dla kreatywnej czy fabularyzowanej literatury faktu. Dla mnie to utwory bezwartościowe, bo powściągliwość i analityka liczą się dla mnie bardziej niż jakieś megalomańskie zapędy.
Od czego by tu zacząć...
więcej Pokaż mimo toTen "reportaż" to połączenie "Pamięci ciała. Przemoc seksualna, morderstwo i kara" Alexy Marzano-Lesnevich i książek Ryana Greena o mordercach - w prawdziwe wydarzenia wciśnięte własne historie, a tam gdzie są luki wymyślanie prawdopodobnych zdarzeń. Na takie twory pojawiła się nowa nazwa "kreatywna literatura faktu".
Autor "otrzymał pełen dostęp...