Trochę zabawna historia o tym, że w zoo jest bardzo dużo sprzątania zwierzęcych kup:) Książka niezła, choć wolałabym coś lepszego. Ilustracje trochę chaotyczne. Tekst chyba stracił w przekładzie i też jest jakiś taki chaotyczny. Można, ale można i nie.

Trochę zabawna historia o tym, że w zoo jest bardzo dużo sprzątania zwierzęcych kup:) Książka niezła, choć wolałabym coś lepszego. Ilustracje trochę chaotyczne. Tekst chyba stracił w przekładzie i też jest jakiś taki chaotyczny. Można, ale można i nie.

Urok ZOO nie jest zasługą wyłącznie mnogości okazów zoologicznych, które możemy zobaczyć w jednym miejscu, ale również sztabu ludzi, którzy troszczą się o ich zdrowie, żywienie a także czystość wybiegów. Zwłaszcza z tym ostatnim zadaniem zmagał się bohater książki, która szturmem wdarła się na listę hitów naszej domowej biblioteczki.
"Kupa w ZOO" to krótka, rymowana historyjka napisana wierszem. Zajmujący się samodzielnie liczną gromadą zwierząt Stach, każdego dnia ciężko pracował zwłaszcza przy sprzątaniu nieczystości. Jego los odmieniło niespodziewane zdarzenie, ściśle związane z łakomą iguaną.
Skąd w ZOO wzięła się świecącą kupa i jak wpłynęła na dalszą pracę Stacha, dowiecie się po przeczytaniu tej właśnie książki.

Ta niebanalna publikacja urzekła nas przede wszystkim prawdziwością, gdyż nie upiększa codzienności życia. Pokazuje je właśnie od tej nieprzyjemnie pachnącej strony, która przecież jest jego nieodłączną częścią. A przy tym opowieść jest pełna humoru i dobrze się kończy.
Historia Stacha jest ubrana w przepiękne ilustracje, które przykuwają uwagę równie mocno, jak treść.

Urok ZOO nie jest zasługą wyłącznie mnogości okazów zoologicznych, które możemy zobaczyć w jednym miejscu, ale również sztabu ludzi, którzy troszczą się o ich zdrowie, żywienie a także czystość wybiegów. Zwłaszcza z tym ostatnim zadaniem zmagał się bohater książki, która szturmem wdarła się na listę hitów naszej domowej biblioteczki.
"Kupa w ZOO" to krótka, rymowana...

Zabawna! Na prawdę śmieszy i dzieci i dorosłych. Chociaż jakieś pojedyncze słówka w kilku fragmentach bym zmieniła to całość oceniam bardzo dobrze. Robotę robią tutaj też ilustracje - duże, wesołe, odpowiednio szczegółowe :-)
Fajna odskocznia od wszystkich dziecięcych książek edukacyjnych (edukacyjnych w taki... poważny sposób).

Zabawna! Na prawdę śmieszy i dzieci i dorosłych. Chociaż jakieś pojedyncze słówka w kilku fragmentach bym zmieniła to całość oceniam bardzo dobrze. Robotę robią tutaj też ilustracje - duże, wesołe, odpowiednio szczegółowe :-)
Fajna odskocznia od wszystkich dziecięcych książek edukacyjnych (edukacyjnych w taki... poważny sposób).

Stach Niewielki to właściciel Zoo. Zna on wszystkie swoje zwierzęta. Zna też wszystkie "wytwory" zwierząt. Wie, kto robi placki, kto gubi bobki oraz kto lubi rzucać odchodami. Jest tak zarobiony i zmęczony, że pewnego dnia poślizgnął się na skórce od banana, a chwilę nieuwagi wykorzystała Iguana. Gad od razu pobiegł do kawiarni, gdzie jadł, jadł, jadł, a jego brzuch rósł, rósł, rósł. I wydawać by się mogło, że nie zmieści już ani kęsa, gdy nagle tuż obok pojawiają się przepyszne świetliki. Z przejedzenia Iguana czuje jednoznaczne kręcenie w brzuchu. Domyślacie się, co będzie dalej? Dodam tylko, że to nie koniec, a "twór" Iguany odmienia życie Stacha. :)
Książka przezabawna. :) Choć nie dla wszystkich, bo trzeba dystansu i poczucia humoru (albo po prostu trzeba być rodzicem),by czytać o rodzajach kup i jeszcze się z tego śmiać. :D Książka oswoi dziecko z tematem kup - wszak wszystko, co żywe, wydalać musi. A co jeszcze wnosi ta książka? Kupę śmiechu. :D Dobra, na poważnie. Każdy nasz wysiłek zaowocuje. Nasza praca, zaangażowanie czy wiedza prędzej czy później zostaną docenione. :) I na koniec jeszcze jedno i to całkiem serio - żadna praca nie hańbi. :)

Wydawnictwo: Wilga
Rok wydania: 2019
Liczba stron : 32
Format: 28,6cm x 25cm
Oprawa: Twarda

Stach Niewielki to właściciel Zoo. Zna on wszystkie swoje zwierzęta. Zna też wszystkie "wytwory" zwierząt. Wie, kto robi placki, kto gubi bobki oraz kto lubi rzucać odchodami. Jest tak zarobiony i zmęczony, że pewnego dnia poślizgnął się na skórce od banana, a chwilę nieuwagi wykorzystała Iguana. Gad od razu pobiegł do kawiarni, gdzie jadł, jadł, jadł, a jego brzuch rósł,...