Nie przeczytałam w swoim życiu czasopisma, które byłoby dla mnie jednakowo mocno interesujące od pierwszej do ostatniej strony. "Papermint" wyjątkiem nie jest. Niektóre strony wciągnęły mnie bez reszty, inne nudziły.
Po przeczytaniu 80 stron czuję się zachęcona do przeczytania kilku książek więcej :) Na pewno sięgnę po "Dziewczynę, która pływała z delfinami", "Niewinność zagubioną w deszczu" i ponadczasowe "Śniadanie u Tiffany'ego", które zdaje się być obecne na większości stron tego numeru.

Nie przeczytałam w swoim życiu czasopisma, które byłoby dla mnie jednakowo mocno interesujące od pierwszej do ostatniej strony. "Papermint" wyjątkiem nie jest. Niektóre strony wciągnęły mnie bez reszty, inne nudziły.
Po przeczytaniu 80 stron czuję się zachęcona do przeczytania kilku książek więcej :) Na pewno sięgnę po "Dziewczynę, która pływała z delfinami", "Niewinność...

Mamy kolejny magazyn o książkach. Bardzo to miłe i podnoszące na duchu, ponieważ świadczy o zapotrzebowaniu na takie czasopisma.
Większą część redakcji (łącznie z panią redaktor naczelną) stanowią byli redaktorzy "Bluszcza" - z początkowego okresu jego reaktywacji, gdy był unikatowym i ambitnym pismem (co się zmieniło po odejściu tej właśnie naczelnej i tej właśnie części redakcji).
Pierwszy numer (pierwszy numerowany, wcześniej ukazał się jakiś "pilotażowy" - niestety przegapiłam) nie powala treścią, choć forma ok, cieszą zwłaszcza ilustracje oraz część o literaturze dziecięcej.
Treść, moim zdaniem, za bardzo life-style'owa tzn. artykuły za krótkie i mało wnikliwe, coby nie narażać na zbytni wysiłek umysłowy. Mimo wszystko miesięcznik ma ambicje i mam nadzieję, że z czasem będzie coraz lepiej.
Trzymam kciuki i czekam na kolejny numer w cichości ducha licząc na to, że uszanują kieszeń nabywcy (na tym numerze widnieje adnotacja pod ceną - "cena promocyjna").

PS W wywiadzie z Markiem Bukowskim co najmniej dwa błędy rzeczowe: po pierwsze Philip K. Dick jako autor kryminałów (!),po drugie - pan Marek twierdzi, iż czyta książkę "Śmierć papieru". Nie ma takiej publikacji. Prawdopodobnie chodziło o "Śmierć książki. No future book" Łukasza Gołębiewskiego - kłania się praca redaktora tekstu i korektora.

Mamy kolejny magazyn o książkach. Bardzo to miłe i podnoszące na duchu, ponieważ świadczy o zapotrzebowaniu na takie czasopisma.
Większą część redakcji (łącznie z panią redaktor naczelną) stanowią byli redaktorzy "Bluszcza" - z początkowego okresu jego reaktywacji, gdy był unikatowym i ambitnym pismem (co się zmieniło po odejściu tej właśnie naczelnej i tej właśnie części...