Cytaty z tagiem "forma" [56]
[ + Dodaj cytat][...] istota ludzka nie wyraża się w sposób bezpośredni i zgodny ze swoją naturą, ale zawsze w jakiejś określonej formie i że owa forma, ów styl, sposób bycia nie jest tylko z nas, lecz jest nam narzucony z zewnątrz [...] Zawsze, bez przerwy szukamy formy i rozkoszujemy się nią lub cierpimy przez nią i przystosowujemy się do niej lub gwałcimy i rozbijamy ją, lub pozwalamy aby ona nas stwarzała.
-Młody przyjacielu, każdy z nas ma trzy formy życia. Życie materialne: jesteśmy ciałem. Życie umysłowe: jesteśmy świadomością. I życie dyskursywne : jesteśmy tym, co o nas mówią. Pierwsze życie, życie cielesne, nie zależy od nas, nie mamy wpływu na to, czy będziemy niscy czy garbaci, ani na to, że będziemy dorastać, ani że się zestarzejemy, podobnie jak to , że się rodzimy i umieramy. Drugie życie, to od świadomości, okazuje się się z kolei bardzo zawodne : możemy sobie uświadamiać tylko to, co jest, to, czym jesteśmy, dość powiedzieć, że świadomość jest tylko lepkim łagodnym pędzlem, który przylega do rzeczywistości. Jedynie trzecie życie pozwala nam ingerować w nasz los, oferuje nam teatr, scenę, publiczność; wywołujemy, dementujemy, tworzymy wrażenia innych, manipulujemy nim; jeżeli jesteśmy zdolni, to, co mówią inni, zależy od nas.
Nadać nową wartość wyrazom – gdyby mógł to uczynić, mówiłby tak właśnie na granicy bezsensu – bo do czego się sprowadzają tak zwane 'intuicyjne sformułowania'? Rezygnacja z logiki na rzecz bezpośredniego, artystycznego - działającego formą i niezwykłymi zestawieniami słów, wypowiedzenia. Intuicja (ta, o której plotą baby i umysłowe leniuchy) zawsze jest upadkiem w stosunku do sensu. Ale poza pewnymi, ograniczonymi co do ilości sprzecznościami, sens w znaczeniu pozytywnym jest bezsilny – trzeba bredzić, aby wyrazić bezpośrednio metafizyczną dziwność bytu i jej pochodne.
Wszystko, co ma formę, może zniknąć w jednej chwili.
Najbardziej niebezpieczne są emocje, ponieważ one obsesyjnie szukają jakiejkolwiek formy ekspresji, są niecierpliwe, nie mogą czekać, żeby stworzyć coś nowego, swoistego - wpadają więc z rozpędu w utarte formy.
A może właśnie nieposiadanie formy jest najlepszym wyrazem siły?
Integracja Europy jest dzisiaj bardziej konieczna niż kiedykolwiek w przeszłości, nawet jest już spóźniona. Ale najlepsza integracja europejska, jaką mogę sobie wyobrazić, nie opiera się na tworzeniu nowych urzędów i form administracyjnych czy rosnącej biurokracji, lecz (...) pełnej wolności i swobodnego przepływu towarów, usług i kapitału miedzy krajami.
Spojrzenie jest w sztukach wizualnych instancją sprawczą, fenomenem prefigurującym formę dzieła. Struktura dzieła odpowiada założonej formie percepcji. Ta z kolei jest związana z ideologią, której służy i przez którą jest określana. Spojrzenie bowiem nie jest niewinne, neutralne. Strukturuje ono - jak wiadomo - i porządkuje oglądany przedmiot, dostosowując go do percepcyjnych a priori. Spojrzenie może być także rozumiane jako forma działania. Wówczas intencje, cel obserwacji wysuwają się na plan pierwszy.
W świecie zwierząt rozrusznikiem mechaniki płciowej nie jest konkretny osobnik, lecz tylko forma, kolorowy fetysz (w ten sposób zaczyna pracować Imaginarium). Śladem, jaki pozostawia we mnie urzekający obraz (niczym na światłoczułej błonie) nie jest suma szczegółów, lecz taka lub inna modulacja. Z drugiej osoby nagle wzrusza mnie (porywa) głos, linia ramion, szczupłość sylwetki, ciepło reki, rodzaj uśmiechu. I co mnie wówczas obchodzi estetyka obrazu? Coś pojawia się i dopasowuje dokładnie do mego pragnienia (o którym nie wiem nic), toteż ze stylem w ogóle nie będę się liczył. U drugiej osoby raz rozpali mnie zgodność z jakimś wielkim wzorem kulturowym (zdaje mi się, że namalował ją dawny artysta), innym razem przeciwnie, ranę otwiera we mnie szczególna dezynwoltura w wyglądzie: mogę zakochać się w nieco wulgarnej pozie (przybranej prowokacyjnie): istnieją subtelne, zwinne trywialności, które raptem przebiegają przez ciało innego: krótki (lecz przesadny) sposób rozciągania palców, rozchylania nóg, poruszania przy jedzeniu mięsistą masą ust, przykładania się do jakiejś bardzo prozaicznej czynności, do ośmieszania swojego ciała jakąś głupkowatą miną (w „trywialności” innego urzeka być może to, że przez bardzo krótką chwilę wychwytuję w nim oderwany od jego osoby gest niejako prostytucji). Cecha, która we mnie trafia (jeszcze jeden termin myśliwski), odnosi się do praktycznej cząsteczki, do ułożenia ciała w jednej umykającej chwili, mówiąc krótko, do schematu.
Zalewa nas nieprzerwany strumień obrazów. Najpotężniejsze media przetwarzają świat na obrazy i zwielokrotniają jego wizerunek poprzez fantasmagoryczną grę zwierciadeł: niemal wszystkie obrazy są pozbawione owej wewnętrznej konieczności, jaka powinna cechować każdy z nich, przenikać jego formę i znaczenie, wyzwalać siłę wyrazu narzucającą się naszej uwadze, roztaczać bogactwo możliwych znaczeń. Wielka część tej chmary obrazów natychmiast się rozprasza, niczym sny, które pierzchają bez śladu: pozostaje jednak uczucie obcości i zakłopotania. A być może ta ulotność nie dotyczy jedynie obrazów czy języka - dotyczy także świata. Dżuma atakuje życie jednostek i narodów, sprawia, że ich historia staje się bezkształtna, przypadkowa, chaotyczna, pozbawiona początku i końca. Niepokoję się właśnie utratą owej formy i staram się jej przeciwstawiać, występując w obronie pewnej koncepcji literatury, bo tylko takiej obrony potrafię się podjąć.