cytaty z książki "Teraźniejszy przeszły, przeszły teraźniejszy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Być wolnym, być poza historią, uciec od porządku świata, nie być instrumentem w orkiestrze ani nutą w symfonii. Nie być na scenie. Wszystko oglądać, wszystkiego słuchać z widowni. Jakby spoza świata. Będąc na scenie, należąc do orkiestry, słyszymy tylko zgiełk, chwytamy tylko dysonanse.
Jesteśmy jak Kopciuszek – żyjemy, czekając, aż świat się przemieni, czekając na kilka godzin hucznego, wspaniałego balu. Resztę czasu spędzamy w łachmanach, w brudnych lepiankach rzeczywistości. Jakbyśmy żyli w głębokim letargu. Od czasu do czasu budzimy się na parę chwil, po czym znów pogrążamy się w pustym śnie.
Dostarczono mnie w złe miejsce. Zostałem zapewne stworzony do bycia widzem. Tymczasem zamiast zostawić mnie na krześle widza, kazano mi grać w sztuce. Żeby choć główną rolę. Żeby w ogóle jakąś rolę. Ale nie, jestem tylko cieniem, nieważnym statystą. Statysta nie ogarnia całości spektaklu, widzi ledwie kilka sznurków, trochę dekoracji od tyłu, tyranizującego go reżysera, swój kostium starego halabardnika, metr kwadratowy sceny. Jestem jednym z niezliczonych figurantów. Jestem halabardnikiem. Lub jednym z tłumu statystów odgrywających galerników. Mam tylko jedną kwestię do wypowiedzenia.
Żegluję wątłą łódeczką poprzez sztormy chaosu. Wszyscy ludzie, których znam, przyjmują jakiś system pozwalający wyjaśnić świat, pojąć, co się teraz dzieje, co się z nim dzieje. Wszyscy wszystko rozumieją i wszystko tłumaczą. Jestem jedną osobą na świecie, która nic nie pojmuje, tamci mają klucze albo wytrychy.
Wszystkie te systemy są fałszywe, to znaczy: wszystkie te systemy są, mogą być jedynie obrazami, różnymi sposobami wyobrażania sobie, przedstawiania sobie świata. Świat jest zaś tylko punktem wyjścia tych przedstawień. Wszystkie systemy wychodzą od rzeczywistości, która jest amorficzna, która się oddala. Im bardziej dany system jest doskonały, gładki, przystępny, prawdopodobny, logiczny, spójny, tym bardziej jest nierealny i sztuczny. Wszystkie te systemy są z istoty sztuczne, oddalone od rzeczywistości. Jeśli chcemy, możemy wybrać sobie jeden z nich (obecnie w świecie konkurują ze sobą dwa lub trzy), możemy przyjąć ten obraz czy to wyjaśnienie, które nam najbardziej odpowiada.
Człowiek, który nie jest w stanie uwierzyć, że system wyraża, skrywa, wchłania rzeczywistość, człowiek, który wyrzucił klucze i nie zdobył wytrychu, musi żyć w chaosie. To nie jest ludzka rzeczywistość, nie sposób tak żyć. Żyję w chaosie, żyję, choć tak żyć się nie da.
Ja jest złudzeniem. Istnieje zatem jako złudzenie. Złudzenie, jak cała reszta, istnieje w umyśle. A zatem ja istnieje. Ja jest strukturyzacją. Jest szczególnym sposobem nadawania struktury – takim, który dotyczy tylko tego bytu, a nie innego. Ja nie jest ani mniej, ani bardziej iluzoryczne niż społeczeństwo. A może raczej mniej. W istocie jawi mi się jako najpełniejsza oczywistość.
Zgubiłem się w tysiącach chybionych słów i czynów składających się na „moje życie”, słów i czynów, które wykoślawiają, niszczą moją duszę. To życie jest gdzieś między mną a mną samym, nie rozpoznaję go jako mojego, a jednak to w nim chcę być odkryty. Jak można objawić się poprzez coś, co się skrywa? Jak sprawić, by wszystkie maski stały się przezroczyste, jak odwrócić bieg rzeki przypadków, błędów, zagubień i dotrzeć z powrotem do czystego źródła? Jak naprawić to wszystko, co we mnie spaczone? I jak, używając słów, wyrazić wszystko to, co słowa zasłaniają? Jak dać wyraz temu, co niewyrażalne?
Pragnę niemożliwego: by moja mowa była przezroczysta. Tysiące, tysiące słów, masek, kłamstw i nadużyć ukazać ma to co ukryte. Pozostaje mi więc tylko odkłamać słowa, wyginając je, przekształcając, sprawiając, by wybuchały. Nie można powiedzieć, że wyznaczyłem sobie łatwe zadanie. Nie można też nazwać go zrozumiałym. Lecz cóż, zadanie to straciłoby sens w chwili, w której stałoby się wykonalne. W gruncie rzeczy już sam siebie zbyt dobrze nie rozumiem, wydałem się na pastwę słów, porywają mnie, unoszą fale słów.