Urodził się 11 listopada 1927 roku w Niehniewiczach w województwie Nowogródek ( obecnie tereny Białorusi ). Jego rodzicami byli Feliks i Helena z domu Podlecka. Pochodził z rodziny inteligenckiej. Ojciec pochodził z Poznania, gdzie był rządcom w majątku p. Ordy. W Niehniewiczach był pracownikiem samorządowym - sekretarzem gminy. Matka pochodziła z Warszawy i w wieku 19 lat została przez ówczesne władze skierowana na kresy, aby polonizować tamtejsza ludność. Tutaj poznała Feliksa Grackiego późniejszego męża. Matka była nauczycielka w szkole powszechnej. Ze względu na wykonywany zawód ojca często przenoszono do innych miejscowości. Na początku lat trzydziestych został skierowany wraz z rodziną do Luby nad Niemnem, następnie do miejscowości Dworzec . Tutaj podupadł na zdrowiu ze względu na wyjątkowo suchy klimat. Lekarz ostrzegł go , że jeśli nie zmieni miejsca pobytu to może grozić zgonem. Wobec tego ojciec wraz z całą rodziną przenieśli się nad Niemen do miejscowości Korlicze ( o których wspominał A. Mickiewicz w " Panu Tadeuszu " ). Tutaj Gustaw Gracki uczęszczał do szkoły powszechnej, polskiej z obowiązkowym językiem polskim. W sumie do 1939 roku zaliczył siedem klas szkoły powszechnej. Jego ojciec po zmianie klimatu wrócił do zdrowia, ale okazało się , że znowu otrzymał nakaz pracy w Nowogródku. Był to rok 1937. wraz z całą rodziną zamieszkali na ul. Grodzieńskiej 79 w domu, który zbudował ojciec sadząc , że rodzina w nim będzie do końca życia. Cała rodzina przebywała aż do momentu wkroczenia wojsk bolszewickich 17 września 1939 roku. Ojciec pod namową jego żony w obawie o swoje życie zbiegł do Warszawy do rodziny. Spodziewano się , że cała rodzina w związku z pracą ojca może być wywieziona do Kazachstanu, ale nie wiadomo jakie powody zadecydowały, że rodzinę tę zostawiono w spokoju.
Tymczasem ojciec zamieszkał u rodziny w Warszawie na ul. Marszałkowskiej 81.
W Nowogródku 7 lipca 1941 roku Niemcy dokonali bombardowania miasteczka. Wobec tak wielkiego zagrożenia matka zadecydowała o przeniesieniu się całej rodziny do Warszawy. Ojciec zaopatrzony w przepustki przyjechał po rodzinę. W dwóch grupach, Gustaw Gracki z ojcem i matka z siostrą ( Danuta - ur. 1925 ) i bratem ( Zbigniew - ur. 1923 r. ) dotarli do Warszawy. W Warszawie uczył się w II Miejskim Gimnazjum Mechanicznym na ul. Sandomierskiej 12.
Tymczasem brat matki Edward Podlewski, porucznik o pseudonimie " Napier" ( zginął przestrzelony kulą snajpera niemieckiego 1 sierpnia 1944 r. ) wciągnął najpierw brata - Zbigniewa ( pseudonim "Graf" albo " Tur ", a następnie Grackiego Gustawa w struktury Armii Krajowej. Otrzymał pseudonim Junek ( młody ) , choć wszyscy przezywali go Junak. Początkowo brał udział w działalności grup małego sabotażu Wawer. Następnie został przydzielony do 6 kompanii batalionu im. Kilińskiego. Tu przeszedł szkolenie podstawowe. Oddział szkolono w różnych punktach Warszawy : na Pradze, na Saskiej Kępie i na Ochocie. Szkoleni żołnierze malowali mury różnorodnymi napisami. Tuż przed wybuchem powstania oddział miał za zadanie zdobycie Polskiego Radia i PAST - y na Zielonej. W końcu lipca żołnierze zostali zgrupowani w szkole na ul. Zielonej, skąd rozpoczęły się działania 1 sierpnia 1944 roku. W powstaniu Gustaw Gracki walczył aż do jego upadku. .
Następnie po kapitulacji Warszawy został odesłany do obozu jenieckiego w Niemczech ( Brunswig ). W obozie pracował w cukrowni przy burakach cukrowych. Praca ta pozwoliła im przetrwać najgorsze dni głodu. 27 kwietnia 1945 roku obóz wyzwolili amerykanie. Gustaw Gracki jeszcze przez dwa lata przebywał na terenie Niemiec. Mieszkał w koszarach jenieckich. Wszystkich tych którzy tam przebywali ćwiczono i szykowano do działań wojennych na wypadek wybuchu trzeciej wojny światowej. On sam przydzielony został do kompanii wartowniczej, która miała za zadanie ochronę magazynów.
W 1949 roku jego wujek namówił go do powrotu do Polski. Gustaw Gracki z wielka obawą zdecydował się na powrót do kraju. Słyszał o represjach zwłaszcza wobec byłych żołnierzy AK. Po powrocie został wezwany przez służbę bezpieczeństwa na przesłuchanie do budynku mieszczącego się na ul. Śląskiej zaraz za kościołem ewangelickim. Tam został dokładnie przesłuchany. Ówczesne władze interesował zwłaszcza jego pobyt w niemieckim obozie. Podczas przesłuchania obecny był mężczyzna, który przez cały czas zasłaniał się gazetą, ale doskonale się orientował w topografii obozu. Przesłuchania te powtórzyły się jeszcze dwa , trzy razy i wreszcie uwierzono mu, że faktycznie był więźniem obozu Bruswig.
W tym samym 1949 roku podjął naukę w Gimnazjum dla Pracujących na ul. Kościuszki 8, które prowadził wtedy prof. Józef Steczko. Maturę uzyskał w 1949 roku. W tym samym roku zdecydował się na studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Egzaminy wypadły pomyślnie i rozpoczął naukę na studiach. W czasie studiów pracował jako wychowawca w Krakowie w Państwowym Pogotowiu Opiekuńczym dla chłopców ( 01.11.1950 - 14.08.1954 r. ) . Budynek mieścił się na ul. Warneńczyka 14. w tym czasie 30 czerwca 1953 roku zawarł związek małżeński.
Po 3 latach studiów został skierowany jako jeden z pięciu z tego roku na studia magisterskie, które ukończył 12 marca 1954 roku. Po ukończeniu studiów otrzymał nakaz pracy i został skierowany do Częstochowy do TPD 1 ( późniejsze LO im. A. Mickiewicza, które wtedy prowadził mgr Kłopotek ). W szkole tej zatrudniony był jako polonista, jednak ze względu na przeszłość w AK mógł nauczać jedynie w klasach podstawowych ( IV, VI i VIII ). W szkole tej pracował do 1962 roku. Na terenie szkoły zorganizował zespół satyryczny " Kolka ". W tym czasie nauczycielka LO im. H. Sienkiewicza - polonistka, która równocześnie była instruktorem języka polskiego Nadzieja Milton zaproponowała Gustawowi Grackiemu przejście do tworzącego się studium Nauczycielskiego.
W 1962 roku przeszedł do SN i tam współtworzył Wydział Polonistyczny wraz z Marią Różycką, Nadzieją Milton i Kazimierzem Kaczorowskim. W tym czasie dyrektorem SN był Konstanty Zajda. W latach 1964 - 1967 Gustaw Gracki był zastępcą dyrektora ds. Wydziały Zaocznego. W 1967 roku zrezygnował z pracy w SN. Dzięki dyrektorowi Władysławowi Grzybowi podjął prace w Liceum Korespondencyjnym. W tym czasie Ówczesny Dyrektor LO im. R. Traugutta Antoni Drzazga zaproponował Grackiemu objęcie funkcji zastępcy dyrektora. W 1969 roku rozpoczął swój najdłuższy staż nauczycielski w LO im. R. Traugutta. Współpraca pomiędzy dyrektorami układała się znakomicie. Szkoła przezywała jakby renesans. W roku 1975 władze oświatowe wykorzystując niepodważalny talent pedagogiczny Gustawa Grackiego skierowały go do pracy w kuratorium jako wizytatora metodyka. Jednak przez cały czas trwał kontakt z LO Traugutta.
W 1984 roku po trzydziestu latach pracy w szkolnictwie przeszedł na emeryturę. Jednak w szkolnictwie przepracował jeszcze do 2002 roku.
Medal Zwycięstwa i wolności - 1947
Odznaka Tysiąclecia 1966
Złota Odznaka ZNP - 1969
ZBOWiD
Srebrny Krzyż Zasługi - 1971
Złoty Krzyż Zasługi - 1975
Zasłużony Działacz FJN - 1976
Medal w Uznaniu zasług dla rozwoju mista - 1974
Krzyz Kawalerski
Był nauczycielem sumiennym, obowiązkowym, dokładnym o wysokich walorach kulturalnych. Uczniom poświęcał zawsze dużo czasu, często pomagał w trudnych sytuacjach. Posiadał rzetelną wiedzę
Był znakomitym wychowawca młodego pokolenia. Był wielkim przyjacielem młodzieży, swoje przeżycia wojenne umiejętnie przekładał na wzory patriotyczne.
Do dziś spotyka się z młodzieżą w szkole, przekazuje doświadczenia pedagogiczne, cudownie opowiada o latach młodości i czasu spędzonego w szkole z młodzieżą.
Inni [...] nacierali, a my jak w teatrze byliśmy tylko obserwatorami tego dramatu innych… Bo oto po drugiej stronie ulicy zaczął się dramat ...
Inni [...] nacierali, a my jak w teatrze byliśmy tylko obserwatorami tego dramatu innych… Bo oto po drugiej stronie ulicy zaczął się dramat samotnego umierania...
To są wspomnienia, ale forma jest taka, że można je wziąć za krótkie opowiadania.
Wiedziałem, oczywiście, że walki w powstaniu toczyły się na bardzo małym obszarze miasta, ale tutaj - ponieważ autor podaje dokładne adresy miejsc postoju - bardzo mocno do mnie dotarło, że jeden oddział walczył praktycznie na obszarze kilku ulic. Większą część powstania spędzili na obszarze raptem 200 na 400 metrów.
Dotarło do mnie też, że moja babcia również spędziła czas powstania prawie w tym samym obszarze. Mieszkała może ze 200 metrów od "PAST-y" a w czasie powstania była na barykadzie gdzieś na Senatorskiej. Żałuję, że kiedy jeszcze żyła nie byłem na tyle zainteresowany, żeby ją o to wypytać. :(
Warto przeczytać. Te wspomnienia są dość podobne do wspomnień Florczaka - bardzo młody człowiek nie miał jakiegoś szerszego obrazu sytuacji i widzi sprawę "od dołu". Czasem faktycznie bardzo "od dołu" - z piwnicy, gdzie chroni się z cywilami psioczącymi na głupotę i nieodpowiedzialność powstańców. Ciekawe i dość smutne.
[Audiobook, czyta Sebastian Banaszczyk, ponad 5 godzin]
Słuchałam z zapartym tchem.
Wojna oczami siedemnastoletniego żołnierza 6. kompanii Wawer batalionu Kiliński. Powstanie Warszawskie - chylę czoła przed jego bohaterami (a ja czasem narzekam, że jest mi ciężko!),ale uważam, że było błędem. Przeżycia ludności cywilnej - porażające. Zbrodnie na miarę samego szatana. Zbrodnie - w ogromnym stopniu - nierozliczone!
Co się działo po wojnie z jednym z katów Powstania Heinzem Reineferthem? Warto poczytać...
A Wilhelm Koppe? Oto cytat ze Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego:
"W 1964 prokuratura w Bonn wszczęła przeciw niemu postępowanie, oskarżając m.in. o współudział w zamordowaniu 145.000 osób. W 1966 postępowanie zostało oddalone przez sąd krajowy w Bonn, z powodu złego stanu zdrowia oskarżonego."
Zmarł w 1975 w Bonn.
Nigdy nie poniósł odpowiedzialności za swoje zbrodnie.