Zawisza Czarny w historii i legendzie Anna Klubówna 6,6
![Zawisza Czarny w historii i legendzie](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/57000/57333/352x500.jpg)
ocenił(a) na 810 lata temu Wciągająca książka. Nie jest to bynajmniej powieść, ale akcja toczy się wartko, są intrygi, zwroty akcji. A przecież to prawdziwa historia, a nie fantazja autorki. Powiem tyle: zarywałem noce, żeby móc przeczytać więcej w ciągu jednego wieczoru niż przeczytałbym normalnie. A to mi się już dawno nie zdarzyło.
Podobało mi się poczucie humoru autorki. Na przykład przytaczając pieśń o Rolandzie, pozwala sobie na taką wycieczkę:
"Koń jest dobrze ułożony, rączy; kopyta ma zwinne, nogi płaskie, uda krótkie i zad szeroki, boki długie a krzyż wyniosły, ogon biały a żółtą grzywę (pewnie farbowaną)". To zbieżne z moim poczuciem humoru, wbijania drobnych szpili w pompatyczne wypowiedzi. Takie ironiczne akcenty pojawiały się często.
Dowiedziałem się też, że rycerz praktycznie zawsze walczył na koniu, bo zbroja była tak ciężka, że po upadku miał duży problem się podnieść...
Co do Zawiszy--co zarzuca recenzent obok--czy jest o nim niewiele? Niewiele o Zawiszy zachowało się w kronikach, zwłaszcza z czasów jego młodości. Tutaj autorka podaje szeroki kontekst wydarzeń w Polsce i na Węgrzech aby spróbować postawić pewne hipotezy--np. o tym, że był na ceremonii zaślubin Jagiełły z Anną, gdyż wtedy już był związany z rodziną biskupa, który tam odgrywał istotną rolę, itd. Albo opisując słynny pojedynek z Janem Aragońskim--nie omawia szczegółów znanych z podań epickich, ale same suche fakty, których nie ma wiele. Następnie próbuje je uzupełnić na zasadzie "jak to mogło wyglądać" wobec znanych zwyczajów turniejowych, np. wręczania wieńca, ślubowania na pawia. Z książki możemy się zatem dowiedzieć co jest historycznym faktem, a co legendą.
Podobał mi się też komentarz do Sienkiewiczowskich opisów Zawiszy pod Grunwaldem, gdzie "Zawisza idzie na wroga". Autorka od razu zaznacza "nie idzie, lecz jedzie. Bez konia byłby bez szans" (cyt. niedosłowny). Podobnie odnosi się do obrazu Matejki. "Zawisza nie był na tyle lekkomyślny, żeby iść w bój z odsłoniętą głową"--po czym podaje przykład jednego z zachodnich królów, który był tak mocno zakuty, że po upadku z konia wrogowie nie zdołali mu wbić sztyletu w żadną szparkę i rodacy go uratowali.
Nie wiedziałem, że Zygmunt Luksemburski u którego służył Zawisza sprzyjał Krzyżakom. Chociaż "sprzyjanie" to chyba za duże słowo... On wszystkim wszystko obiecywał o ile mógł od nich wyciągnąć pieniądze. A Krzyżacy byli bogaci, według legendy mieli wieżę wypełnioną złotem.
Ale chyba Zawiszę jako rycerza po prostu interesowały wojny z Turkami (notabene, które nastąpiły po słynnym upadku Serbii na Kosowym Polu),chwała rycerza krzyżowego, nie próbował stawać przeciwko Polsce. Jeśli nawet angażował się w sprawy dworu Zygmunta, to był w nich człowiekiem Jagiełły. Zresztą wystąpił przeciwko Krzyżakom pod Grunwaldem, i nie tylko. Również na soborze w Konstancji.
Sobór w Konstancji to osobny temat: upadek obyczajów duchownych, ociekający bogactwem Mikołaj Tromba, problemy wielkiej schizmy (diabelskiej trójcy jednocześnie urzędujących papieży),52 nowoczesnych tez Polaków (np. że nie wolno nawracać pogan mieczem--tak zamierzali zlikwidować Krzyżaków). Jest też o męczeństwie Jana Husa, którego popierali Polacy, a w tle rozgrywki polityczne Zygmunta Luksemburskiego, marzącego jak zawsze o koronie cesarskiej.
Dowiemy się też jak obrotny był Zawisza i jakiego majątku się dorobił. Jak dostał się do niewoli ubezpieczając mimo woli odwrót Zygmunta z "krucjaty" Czeskiej i wykupiono go za tyle złota ile on ważył. Wreszcie omówiona jest też jego ostatnia potyczka i legendarna śmierć.