cytaty z książek autora "Aleksandra Janusz"
Meg! On we mnie zionie!"
"Uspokój się! - Szefowa sprzedała mi telepatyczny kopniak. - Wszystko idzie zgodnie z planem. Wdech, wydech!".
"Ale on zionie we mnie!"
"Króliczki kicają, ptaszki śpiewają, a smoki zioną!".
- Powiadają, że gdy za długo patrzysz w Otchłań... - Generał zawiesiła głos.
- ...zmierzysz ją, opiszesz i wydasz pożyteczną monografię - dokończyła gładko Meg.
- Masz pieniądze. - Meg uniosła brwi. - Skąd masz pieniądze?
- To taki brzydki nawyk, moja droga - odparła skromnie Belinde. - Kiedy już raz zaczniesz mieć pieniądze, trudno się pozbyć tej przypadłości.
Może nie potrafiłbym teraz niczego uratować od zagłady, nawet siebie, ale mogłem iść do przodu, krok za krokiem, i w końcu, wreszcie, gdzieś doczłapać.
Podejrzewałem – nie, byłem całkiem pewien – że w zapisywanej właśnie kronice trzy rachityczne sadzonki osiągnęły co najmniej mój wzrost i niewątpliwie już kwitły. Zapewne skryba zastanawiał się nad odpowiednio pompatycznym imieniem dla nich. Jeśli zwiędną w tym upale, ktoś cichaczem posadzi nowe i będzie udawał, że nic się nie stało.
- Legendarna Arboria. Kraj po Drugiej Stronie Świata, gdzie rezerwa jest cnotą, prawdziwy mężczyzna musi umieć zadbać o siebie sam, a gwałtowne pasje nie usprawiedliwiają czynów - cedził powoli słowa. - Kraj, gdzie pracę przedkłada się nad przyjemność. Wielcy zaś nie noszą złota, jedynie odzież równie skromną jak użyteczną. Arboria. Zimna, nudna i zabójcza jak stal. Żelazna pięść w rękawiczce z gronostajowej skórki.
- Trafiłaś prosto do armii wyjętej żywcem z Wieków Smutku i postarałaś się o grant na badania. Gratuluję. Zachodzę w głowę i przypomnieć sobie nie mogę, dlaczego jeszcze cię nie zwerbowałam. A, już pamiętam. Weyland uważał, że pochłoniesz zbyt wiele zasobów - westchnęła. - Trochę mnie martwi fakt, że w razie fiaska nie uratujemy się publikacją z wyników negatywnych.
Odrobina zachęty, odrobina szantażu, dla każdego coś miłego. Czegoś potrzebuję. Chyba wódki.
Teoria jest wtedy, kiedy wszystko wiadomo, ale nic nie działa. Praktyka jest wtedy, kiedy wszystko działa, ale nie wiadomo dlaczego. Tutaj łączymy teorię z praktyką. Nic nie działa i nie wiadomo dlaczego.
Staliśmy we czwórkę przed bazyliką – młodociany smok, fałszywa czarodziejka, mag inwalida i kapitan najemników – i zastanawiałem się, czy mamy najmniejsze szanse w spotkaniu z wiekowym, paranoicznym Magiem Pustki w ciele tysiącletniego smoka po odnowie Źródła.
Nie przesadza się starych drzew (Dróżniczka, Aleksandra Janusz).
- On jest w końcu Anglikiem czy Japończykiem?
- Gorszą połową każdego z nich.
- Atomy też nie istnieją! - ryknął stanowczo Danny. - Widzieliście kiedyś chociaż jeden jedyny malutki atom?!
- Danny, tobie już nie nalewam. Jesteś pijany.
- Masz to wino?
- Mam whisky.
- Nalewaj. Muszę sobie przypomnieć, jakie to paskudztwo.
- Zostały już tylko grahamki.
- Grahamki - prychnął z pogardą. - Ten barbarzyński preparat z otrębów.
Nie jestem jakimś Yodą, żeby oceniać, kto jest po jasnej, a kto po ciemnej stronie Mocy. Nie można dzielić świata na czerń i biel.
Ludzie mają problem z istnieniem w kilku odmianach rasowych i więcej niż jednej orientacji seksualnej, nie mówiąc już o religiach. Sądzisz, że tak łatwo przyjęliby do społeczeństwa driady, puki, dzieci Bast? Albo zombi. Fakt, że śmierdzą paskudnie, ale są relatywnie spokojne.
Świat był skomplikowanym miejscem, niejednoznacznym i niejednorodnym. O tym wiedziała zawsze. Nie dało się ująć go w schematy, w ramy, proste prawa. Żadna z filozofii, żadna z teologii nie objaśniała go wystarczająco dobrze.
Wszyscy magowie są ludźmi” – głosiła pierwsza strona kodeksu – „I wszyscy ludzie mogą zostać magami”. Tyle że, dodawała w myślach Eunice, na ogół nie chcą. A ci, którzy chcieliby, nie wiedzą, jak się do tego zabrać. Nie wystarczy, że uwierzą. Nie pomoże im medytacja pod wodospadem, nauka gotowych formułek, żadna internetowa moda, żadne diety, newage’owe obsesje i teorie spisku. Są pytania, które należy sobie zadać, góry i doliny, które trzeba przejść. I każda odpowiedź przyniesie ze sobą kolejne zagadki.
Akcja dzieje się w kościele.
- Pierdolę - odparł niemal beztrosko Gabriel. I pochwyciwszy zaszokowane spojrzenie siostry Weroniki, dodał z chichotem: - Panie, wybacz zatwardziałemu grzesznikowi.