Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać9
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Christopher Williams
Znany jako: ChrisCross
1
5,7/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,7/10średnia ocena książek autora
113 przeczytało książki autora
19 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Superman: Superman i ludzie ze stali Andy Kubert
5,7
Początki Supermana po raz kolejny opowiedziane na nowo. Tym razem historia nie zaczyna się ani na Kryptonie ani w Smallville, ale czytelnik zostaje rzucony w pierwszy okres działalności superbohatera w Metropolis. Dla mnie taki zabieg był dezorientujący. Podobał mi się przy tym wygląd pierwszego kostiumu Supermana - dżinsowe spodnie, t-shirt i wrzucona na to peleryna. Dobrym patentem było też noszenie przez Clarka luźnych strojów by zamaskować swoją muskulaturę. Szkoda, że niestety fabularnie nie jest specjalnie dobrze. Owszem, całkiem efektowna była akcja z pociągiem na początku, ale wraz z przylotem zagrożenia z kosmosu robi się strasznie sztampowo – nowa wersja klasycznego przeciwnika nie jest specjalnie ciekawa, jedynie w pamięć może zapadać to w jakiej postaci istniał na Ziemi – całkiem zabawne. Nie podobało mi się jak przedstawiono Lexa Luthora – wyszedł strasznie karykaturalnie, a na dodatek łatwo daje się oszukać i wykorzystać. Także nowe wyglądy Steela czy Metallo zupełnie do mnie nie przemawiają – wolałem poprzednie wersje. Jeżeli już mowa o porównaniu nowych wersji, to słabo wypada Krypton – wygląda strasznie tandetnie, jak z lat 40. – numerem jeden jeżeli chodzi o rodzimą planetę Supermana pozostanie dla mnie znana także w Polsce wersja Johna Byrne’a.
Druga część komiksu za to jest aż nadmiernie skomplikowana – podróże w czasie, postacie wzięte niewiadomo skąd – można czuć się jakby się przegapiło po drodze parę zeszytów. Wiem, że w następnym tomie część tego chaosu została wyjaśniona, ale taki zabieg mi się nie podoba – wprowadza niepotrzebny zamęt.
Rysunkowo wydaje jest całkiem w porządku, chociaż czasami miałem problemy z rozróżnieniem od siebie postaci – Lex Luthor i Steel wyglądają niemal identycznie – ale to może wina kolorysty, a nie rysownika.
Podsumowując, Grant Morrison jak to u niego często bywa stworzył dziwaczne dzieło, które moim zdaniem jest zupełnie nieprzystępne dla nowego czytelnika. Innymi słowy – komiks nie sprawdza się jako restart historii mający być furtką do kolejnych historii. Polecam jedynie zatwardziałym miłośnikom Morrisona i Supermana.
Superman: Superman i ludzie ze stali Andy Kubert
5,7
5/10 – PRZECIĘTNA
W Metropolis pojawia się nowy bohater odziany w t-shirt z symbolem „S” na piersi. Obdarzony wielkimi mocami chłopak próbuje zaprowadzić porządek w mieście, w którym rządzi wszechobecna korupcja. Nie wszystkim jednak podoba się obecność samozwańczego stróża prawa zwanego Supermanem. Współpracujący z wojskiem genialny naukowiec Lex Luthor za wszelką cenę stara się unieszkodliwić przybysza z kosmosu, którego uważa za poważne zagrożenie. Tymczasem do Ziemi zbliża się prawdziwe niebezpieczeństwo. Tajemniczy Kolekcjoner Światów właśnie w naszej planecie upatrzył sobie kolejny eksponat do swojej kolekcji. Superman stawiając czoła potężnemu wrogowi, będzie zmuszony do wyboru pomiędzy dziedzictwem rodzinnego Kryptonu a Ziemią która go adoptowała.
Z nową wersją Supermana mam ten sam problem co z Ligą Sprawiedliwości. Przede wszystkim uważam, że za szybko i za dużo się tutaj dzieje. Moim zdaniem autorzy popełnili podstawowy błąd i od razu chcieli uraczyć czytelnika szybką i efektowną akcją, nie pozwalając przy tym zapoznać się z bohaterem oraz jego historią. Co prawda na końcu albumu (tak samo jak w dalszych tomach serii) znajdziemy kilka króciutkich retrospekcyjnych epizodów opowiadających o młodości Supcia w Smallville oraz zagładzie Kryptona, ale moim zdaniem brakuje najważniejszego tematu, jakim są początki Clarka Kenta w Metropolis. Zaczynamy więc w momencie kiedy Superman działa już od jakiegoś czasu i od razu spadają mu na głowę kłopoty w postaci Luthora, amerykańskiej armii, Brainiaca i wielu innych wrogów. Napięcie nie jest w ogóle stopniowane, tylko od razu zaczyna się od trzęsienia ziemi, przez co moim zdaniem historia wytraca jakiekolwiek emocje oraz klimat. Jak wspomniałem wcześniej fabuła tego komiksu nastawiona jest na akcję, więc nie ma co oczekiwać jakichś ważnych treści. Klika fajnych pomysłów miesza się z paroma słabymi, a postacie są raczej płaskie (Lois Lane praktycznie nie istnieje, wojskowi to banda uzbrojonych debili, a Lex Luthor jak na geniusza jest wyjątkowym matołkiem). To co mi się podoba w nowym Supermanie to fakt, że nie jest on już takim harcerzykiem jak w pierwowzorze i potrafi działać nieco bardziej zdecydowanie (chociaż czasem całkiem bezmyślnie). Jeżeli chodzi o oprawę graficzną tego albumu, to nie ma na co narzekać. Główny rysownik Rags Morales sprawił się całkiem przyzwoicie, a i inni artyści tworzący dodatkowe epizody jakoś specjalnie nie zawiedli (mnie najbardziej podobały się prace Brada Walkera).
„Superman i ludzie ze stali” to album przeciętny pod każdym względem i chyba tylko dla największych fanów Kal-Ela będzie stanowił jakąś poważniejszą wartość. Nie będę ani polecał, ani specjalnie odradzał tego komiksu. Napiszę tylko, że w serii „Nowe DC Comics!” ciekawiej od „Supermana” prezentują się „Wonder Woman”, „All Star Western” oraz poczciwy „Batman”.