-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
-
Artykuły„Dwie splecione korony”: mroczna baśń Rachel GilligSonia Miniewicz1
-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel2
Cytaty z tagiem "ukraińcy" [19]
[ + Dodaj cytat]Otóż tu, obok niezaprzeczalnej większości, która z powodu braku powietrza i światła (…) choruje na różne starożytnicze manie, jako: polonizacji, opatrznościowej misji względem sąsiednich plemion, patriotycznego szowinizmu, (…) istnieje także spora ilość umysłów szerokich i wolnych, uważających wszelkie rusyfikacje, polonizacje i germanizacje za równe sobie niedorzeczności i występki, umiejących bardzo dobrze godzić patriotyzm polski (…) z oddawaniem innym tego, co im się należy z ciepłą, pełną życzliwości i najlepszych chęci sympatią dla innych.
(…) Gdybyśmy mogli obliczyć się i zgrupować, byłaby z nas bardzo poważna i wcale dobrze uzbrojona mniejszość. O tym upewnić Was mogę, a wiecie dobrze, jakie znaczenie dla rozwoju społeczeństw posiadają silne mniejszości, gdy zgrupowane i zorganizowane, działają łącznie.
W czasie II RP rozpoczęto odbudowę. Nowe metody uprawy ziemi, melioracja, utwardzanie dróg, elektryczność w miastach. Trzeba było zachęcać chłopów, żeby inaczej uprawiali pola, żeby szczepili zwierzęta, żeby w obejściach było czysto. A ukraińscy chłopi tego nie rozumieli i traktowali nową władzę jak wroga, który chce im utrudnić życie. Meliorację, nowe drogi, a nawet urządzenia sanitarne, np. sławojki, traktowali jak szykany antyukraińskie. Wściekłość wywoływały decyzje przywracania katolikom kościołów zamienianych wcześniej przez władze carskie w cerkwie. Telefony na policji, murowane budynki urzędów, prąd – to dla nich była rozrzutność, na którą musieli płacić podatki.
Ukraińcy mieli mówić tylko po ukraińsku, po polsku mówili ciemiężyciele. Kto się przyjaźnił z Polakiem, był zdrajcą. Kto się ożenił z Polką i miał z nią dzieci, wychowywał w domu wrogów. Mój ojciec widział, jak w czasie mordów dawny kolega sportowiec, a potem nacjonalista, roztrzaskał o ścianę głowy własnych dzieci urodzonych przez żonę Polkę, żeby okazać lojalność wobec swojego narodu.
Upowcy walczyli po prostu o niepodległość i my powinniśmy to uznać. Tylko dlaczego walczyli z dziećmi, kobietami w ciąży, wiernymi na mszach? Czy mam uznać, że nabijanie dzieci pupami na sztachety płotów było sprawiedliwą i godną szacunku walką o niepodległość? To jest właśnie to, na co nigdy się nie zgodzę. Także dlatego napisałem tę książkę – żeby pokazać, że na Wołyniu działy się rzeczy, których za sprawiedliwe w żadnym razie uznać się nie da i których nie można w relacjach polsko-ukraińskich przemilczać.
Ormiański biskup cieszy się niezmiernym poważaniem jako polski patriota, za to arcybiskup unicki wzbudza podejrzenia jako ukraiński buntownik.
Ale czego w zasadzie chcą polscy Ukraińcy? Zadawałem to pytanie setki razy i za każdym razem dostawałem tę samą odpowiedź - niepodległości. Wtedy zacząłem pytać, co rozumieją przez to pojęcie - i otrzymałem setki różnych odpowiedzi. Polscy Ukraińcy nie są komunistami i nie chcą dzielić losu z Rosją. Żądają jednak zjednoczenia z Ukrainą, która pozostaje częścią Związku Radzieckiego. Prawda, że równocześnie domagają się wyzwolenia Ukrainy spod władzy Rosji, co jest jeszcze mniej prawdopodobne niż to, że Polska zrzeknie się Galicji Wschodniej. Nie potrafię wyobrazić sobie, by Rosja kiedykolwiek zrezygnowała z Ukrainy, swego najzasobniejszego spichrza i głównego zagłębia węglowego. Ukraińcy wydają mi się polskimi Irlandczykami - nie wiedzą, czego chcą, ale nie zaznają szczęścia, póki tego nie dostaną.
Ludzie, którzy doszli do władzy, uznali, że przeszłość jest mniej ważna od przyszłości i z narodem ukraińskim, zgodnie z linią paryskiej "Kultury", trzeba się pojednać ponad wszystko.
Tymczasem Irena Sandecka mówiła im o zbrodniach popełnionych przez Ukrainców na Polakach i podkreślała, że dopóki Ukraincy ich nie potępią i nie uznają za ludobójstwo, to o żadnym pojednaniu polsko-ukraińskim nie może być mowy.
Jest tam też zacytowany program szkoleń bojówek UON z 1935 r.: „Bojownik nie powinien wahać się zabić swego ojca, brata, największego kolegi, jeżeli otrzyma taki rozkaz i potrzeba tego faktycznie wymaga. Na najgorsze męki, prośby i błagania ofiar należy patrzeć z otwartymi oczami, że katujemy wroga naszej organizacji, czy też idei, który żyjąc nadal, zrobiłby to samo z nami, albo jeszcze gorzej”.