-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Cytaty z tagiem "denat" [12]
[ + Dodaj cytat]
- Jak to: nie wystrzelił? Stańcie tak, żeby głowami pozasłaniać kamery.
Kiedy spełnili rozkaz, Dante złapał dłoń denata, ścisnął w niej broń i oddał strzał.
- No i jak? Nie strzelał? - spytał uprzejmie. - Strzelał, skurwysyn. Chciał nas pozabijać. Dyplomatów. I tak będziecie zeznawać w razie czego. A to, że strzelał pośmiertnie, to się pominie.
- Dokładnie zrewidowaliśmy trupa, panie komisarzu...
- Więcej szacunku dla nieboszczyka! - wrzasnął Kaczmarek.
- Tak jest, panie komisarzu. Ma się rozumieć, że chodzi o szanownego denata.
Grunt, że Krzysiek nie próbował podsycać we mnie złudnych nadziei, jakoby dochodzeniówka nie miała powodów, by w nadchodzących dniach zechcieć zaangażować się w bliższą ze mną znajomość.
Z powodu bijącej w nozdrza stęchlizny odruchowo odcięłam dopływ powietrza do nosa i ruszyłam schodami w górę obskurnej klatki schodowej.
No to dupa. Nie wiem jak ty ale ja nie wyobrażam sobie kobiety w takiej robocie. Babka ma być pachnąca, a tu będzie śmierdzieć trupem. Ktoś ją zapyta, jakich perfum używa, a ta odpowiada, że firmy Denat.
Upalne lato miało się ku końcowi i my, znużeni wędrowcy, tułający się po londyńskim bruku, zaczynaliśmy już marzyć o złocistych łanach zboża i o ożywczym morskim powiewie.
Również w ocenie Krzyśka transporter policyjny miał podjechać pod mój dom raczej prędzej niż później.
A może był to syk powietrza, uchodzący z ciała nieboszczyka, którego duch, wydostawszy się z sieci martwych tkanek, unosił się ponad bibliotecznymi regałami w postaci niedostrzegalnej gołym okiem mgiełki?
Doprawdy, chciałam mu wierzyć. Niestety Adama nie było przy tym, jak Zaremba opiekała mnie na ruszcie własnej wersji zdarzeń.
Urządzenia emitowały charakterystyczny, wątły szum, a powietrze przenikał dobroduszny zapach papieru z recyklingu.