cytaty z książki "Samotna noc"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zrobiła gwałtowny ruch w bok i rzuciła się do ucieczki. Wypadła z zarośli i ruszyła drogą. Gąszcz, gałęzie, leśnie poszycie zbytnio ją spowalniały. Biegła tak, jakby ścigał ją sam diabeł.
Bo ścigał ją sam diabeł.
Człowiek nie zawsze zakochuje się w kimś, kto jest tego wart.
Równocześnie jednak czułem się coraz bardziej samotny i opuszczony. Wewnątrz aż dygotalem z zimna. Choć na dworze było ciepło, w środku czułem nieustanne dreszcze. Wcześnie zrozumiałem, że samotność jest dojmującym uczuciem chłodu.
Letnie dni były gorsze od innych, bo czuł się jeszcze bardziej wykluczony niż zwykle. Bezchmurne, błękitne niebo, zapach kwiatów i świeżo skoszonej trawy, przesycone ciepłem powietrze. Życie.
Bardziej podobał mu się jego pokój na piętrze, ale żeby się w nim znaleźć, musiałby wstać i wgramolić się po schodach. Na samą myśl o tym przeszedł go dreszcz. Bolące stawy. Świszczący oddech. A do tego wąskie schody ostro zakręcały. Nienawidził po nich wchodzić. Nienawidził po nich schodzić. Nienawidził leżeć w salonie.
Nienawidził swojego życia.
Zawsze, gdy jadł bez opamiętania, dręczyły go wyrzuty sumienia. Znowu zawiódł. Znowu nie zdołał nad sobą zapanować. Znowu stracił kontrolę. Skończy z tym - jutro. Jutro nic nie zamówi. Na sto procent. Jutro mu się uda.
W głębi ducha wiedział jednak, że tak się nie stanie.
Było lato, miał wakacje. Widział swój ogromny brzuch w spodniach od dresu w rozmiarze XXL. Widział swoje napuchnięte stopy. Widział całą tę swoją samotność. Mógł ją złagodzić wyłącznie obżarstwem. Kiedy jadł, nie marzł. Kiedy jadł, nie czuł się osamotniony.
Będąc wdowcem, od lat mieszkał sam, ale dzięki ogrodowi nigdy nie czuł się nieszczęśliwy. Pielęgnowanie roślin sprawiało mu ogromną radość. Serce by mu pękło, gdyby wygnano go z tego raju.
Ponieważ nie nosiła makijażu, a jedynie rozczesywała gładkie brązowe włosy, rankiem w krótkim czasie była gotowa do wyjścia.
Jak zwykle zacisnęła zęby i nie przestawała pracować.
To było jej życiowe motto: nie ustawaj. Nie rozglądaj się na prawo i lewo, nie patrz za siebie, idź tylko naprzód i się nie zatrzymuj.
Dlaczego rodzice pozwolili mi tak utyć? Już w dzieciństwie. Byłem jedynakiem i na pewno chcieli jak najlepiej, ale niestety, zwłaszcza mama nie potrafiła mi niczego odmówić i zdecydowanie zbyt często ulegała moim nieustającym prośbom o słodycze i tłuste potrawy z fast foodów.
Dzieci potrafią być bezlitosne, wszyscy to wiemy. Jeśli ktoś jest inny, jeśli ktoś nie wpisuje się w powszechny wizerunek, a do tego jest słaby i bezradny - rozbudza każdy odruch okrucieństwa drzemiący w małych mózgach.
Jak już wspomniałem, miałem jedenaście lat, gdy zabiłem babcię. To nie było prawdziwe morderstwo, w tym wieku pewnie nie byłbym do tego zdolny. Raczej zabójstwo przez zaniechanie. Chociaż... trochę przyłożyłem do tego rękę. To było takie proste. Tak przerażająco proste.
Swoimi dietetycznymi posiłkami, na przykład paskudną zupą z pokrzyw, brzydkimi swetrami, złośliwymi, uszczypliwymi uwagami na temat mojej figury chciała mnie jedynie zadręczyć. Sprawiało jej to przyjemność, taka już była.
Od razu wiedziałem, że mama miała rację. Babcia była złą osobą, która lubiła krzywdzić innych. Czerpała z tego satysfakcję.
Dlaczego taka była? Nie mam pojęcia.
- Wielka miłość nie zawsze człowieka uszczęśliwia - odparła Pamela. - Niekiedy jest wręcz odwrotnie. Czasem lepiej w ogóle jej nie spotkać.
Była w nim tak strasznie zakochana. Zawsze gotowa zrobić dla niego wszystko - byleby tylko zasłużyć na jego uśmiech, chwilę niepodzielnej uwagi, pełne uznania spojrzenie. Cokolwiek. Wciąż jednak spotykała ją wyłącznie obojętna życzliwość.
Jechała przez wymarłe ulice i analizowała swoje uczucia. Mieszanina niedowierzania i zdumienia. A do tego odrobina szczęścia. Nieszczęśliwa z całą pewnością nie była.
Dajesz ludziom nadzieję, a potem ich odrzucasz. To zniechęca. Nikt takich osób nie lubi.
Salon był równie skąpo przystrojony jak ogród i okna. Przytulny pokój, skromnie urządzony, z dwiema kanapami i stolikiem herbacianym oraz regałami na książki. Państwo Lavandou musieli być bardzo oczytani. Książki wydawały się istotną częścią ich życia.
Nadal mnie wykluczano, nadal mną pogardzano, a w najlepszym razie litowano się nade mną. Nikt nie chciał mieć ze mną nic wspólnego. Byłem Tłuściochem. Ludzie albo mnie ignorowali, albo ze mnie szydzili - słowem lub spojrzeniem.
Nic innego dla mnie nie mieli.
Poznałam go w jakimś nocnym klubie i od tej pory przykleił się do mnie. Niektórych mężczyzn nie sposób się pozbyć, gdy się trochę z nimi poflirtuje. Wie pani...
Kate tego nie wiedziała. Nigdy żaden mężczyzna się do niej nie przykleił, nie chadzała też do nocnych klubów ani nie flirtowała. To nie było w jej stylu.
Wiedziałam, że on usilnie jej pragnie, a ona w ogóle o niego nie dba. Igrała z nim, a potem znów go odrzucała na wiele tygodni, zupełnie go ignorując. Wtedy przychodził do mnie. Słuchałam go godzinami i pocieszałam. Byłam ramieniem, na którym mógł się wesprzeć.
Dla Daliny najgorsza była nuda. Już prędzej poradziłaby sobie z poważną chorobą albo wypadkiem - ale nie z faktem, że nic się nie działo. Zupełnie nie potrafiła zająć się sobą, odkryć w sobie coś, w czym by się spełniła.
Wiedziałam, że wbrew temu, co stwierdziła Dalina, żadne z nas nigdy tego dnia nie zapomni. Nawet ona.
Zdecyduje o całym naszym życiu. Nic już nie będzie normalne. Piękne. Ani spokojne.
Nic nas nie uwolni od tego, co zrobiliśmy.
Gotował się we mnie kocioł rozpaczy, bólu i nienawiści. Przytłaczająca mieszanka. Zrozumiałem, że najmocniej wezbrała we mnie nienawiść, to ona była katalizatorem wszystkich pozostałych emocji.