Lekka, urocza zabawa z (pop)kulturą (krasnoludki = minionki?) i historią
Jednak Gdańsk też miał swojego Twardowskiego, a komiks zdecydowanie zachęca do poszerzenia wiedzy. Do tego równie urocze rysunki. Trochę tu czuję Pratchetta, a na pewno Rowling - mam nadzieję, że trafi do niej ten album ;) Za to Czyngis-chan i Lenin w grobach się przywracają ;)
Jedyne, co osłabia, to korekta. Miejscami boli, a szkoda.
Poza tym cieszę się (zawodowo i prywatnie),że mamy tak zdolnych trójmieszczan.
Zawodowo doceniam Wydawnictwo 23 za szum jaki są w stanie wywołać wokół swoich (do tej pory dwóch) komiksów. Za to jako czytelnik jestem zawiedziony. Przygody głównego bohatera zaczynały w zinach. I tam powinny zostać. To proste, leniwe historyjki, które można by przeczytać w internecie i gdzieś pomiędzy innymi zinowymi dziełkami. Nie jest to jakiś zupełna porażka, ale jestem zawiedzony.