Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Greg Tocchini
14
5,9/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,9/10średnia ocena książek autora
169 przeczytało książki autora
179 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Głębia, tom 5
Rick Remender, Greg Tocchini
Cykl: Głębia (Low) (tom 5)
6,3 z 18 ocen
40 czytelników 2 opinie
2021
Głębia #04: Zewnętrzne aspekty wewnętrznych postaw
Rick Remender, Greg Tocchini
Cykl: Głębia (Low) (tom 4)
6,5 z 32 ocen
60 czytelników 4 opinie
2018
Głębia #03: Wybrzeże gasnącego światła
Rick Remender, Greg Tocchini
Cykl: Głębia (Low) (tom 3)
6,7 z 38 ocen
69 czytelników 5 opinii
2018
Głębia #02: Zanim spali nas świt
Rick Remender, Greg Tocchini
Cykl: Głębia (Low) (tom 2)
6,6 z 49 ocen
83 czytelników 6 opinii
2018
Głębia #01: Ułuda nadziei
Rick Remender, Greg Tocchini
Cykl: Głębia (Low) (tom 1)
6,2 z 85 ocen
179 czytelników 17 opinii
2017
Low Volume 4: Outer Aspects of Inner Attitudes
Rick Remender, Greg Tocchini
4,7 z 3 ocen
3 czytelników 0 opinii
2017
Low Volume 3: Shore of the Dying Light
Rick Remender, Greg Tocchini
4,7 z 3 ocen
3 czytelników 0 opinii
2016
Low Volume 2: Before the Dawn Burns Us
Rick Remender, Greg Tocchini
7,3 z 3 ocen
3 czytelników 0 opinii
2015
Low Volume 1: The Delirium of Hope
Rick Remender, Greg Tocchini
Cykl: LOW (tom 1)
1,0 z 1 ocen
2 czytelników 0 opinii
2015
Low, Volume 1: The Delirium of Hope
Rick Remender, Greg Tocchini
Cykl: Low (tom 1-6)
7,2 z 5 ocen
7 czytelników 1 opinia
2015
Najnowsze opinie o książkach autora
Głębia, tom 5 Rick Remender
6,3
"Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało Ci się to osiągnąć."
... czyli wyobraźcie sobie mroczną wizję przyszłości, w której mądrości Paulo Coelho wyewoluowały w doktrynę filozoficzno-religijną...
(a poza tym na skutek rozrastania się słońca powierzchnia ziemi przestała nadawać się do zamieszkania, zwierzęta pod wpływem promieniowania zmutowały w krwiożercze bestie, a ludzkość zmuszona była do zasiedlenia głębin oceanów.)
Taki przygnębiający obrazek roztacza przed czytelnikami Rick Remender w "GŁĘBI" od Non Stop Comics. A jednak, wbrew tematyce, komiks ten na wskroś przesiąknięty jest optymizmem. Właściwie, rzekłbym nawet, że Remender wymyślił hopepunk na długo, zanim termin ten został w ogóle ukuty.
Wszystko to za sprawą głównej bohaterki, Stel Caine. Ta niepoprawna (wręcz do przesady) idealistka, żyjąca w świecie zupełnie pozbawionym nadziei, jako jedyna decyduje się zawalczyć o lepszą przyszłość zarówno dla swojej rodziny, jak i dla całej ludzkości.
I choć często spotykam się z opiniami, że podkręcony do absolutnego maksimum optymizm Stel czyni "Głębię" naiwną bajeczką, ja totalnie doceniam humanistyczne przesłanie serii.
No bo serio, ileż można czytać o cynicznych antybohaterach? Stel Caine to - obok choćby Teda Lasso czy Leslie Knope - bohaterka na miarę naszych (smutnych) czasów.
Bo mam wrażenie, że w rzeczywistości niewiele w sumie weselszej od tej z kart "Głębi" potrzebujemy opowieści o ludziach, którzy wygrywają z przeciwnościami losu nie dzięki swoim pieniądzom, koneksjom czy supermocom, ale właśnie dzięki dobremu sercu i czystym intencjom.
I zanim wszyscy chwycimy się za łapki, by niczym troskliwe misie wystrzelić tęczę z naszych brzuszków - zapewniam Was, że "Głębia" wcale nie jest taka naiwna, jak po powyższym opisie mogłoby się wydawać. Stel też miewa wątpliwości - i to właśnie one czynią z niej ciekawą bohaterkę, a nie chodzący nośnik idei autora.
Anyway, polecam, choć wiem, że rzecz to zdecydowanie nie dla każdego.
/ocena dla całej serii
https://www.instagram.com/polishpopkulture/
Głębia #01: Ułuda nadziei Rick Remender
6,2
Zasiadając do serii "Głębia", liczyłem na podwodne postapo z ciekawie przedstawionymi obrazkami zdewastowanej głębi, pełnej morskich potworów, mutantów i ruin. Wiecie, w tym temacie powstało już tyle rzeczy, że ciężko oczekiwać czegoś oryginalnego. Gorzej. Ciężko natrafić na coś co zapadnie w pamięci czytelnika. Wszelkiej maści komiksy i książki mocno wyeksploatowały ten temat, zaś gry oraz filmy dorzuciły swoje. Nie mówię, że nie ma nadal ciekawych opowieści w uniwersach postapo, ale gdy ktoś, tak jak ja, siedzi w tym dłuższy czas, to czuje przesyt. Zresztą jak ze wszystkim. Rick Remender stworzył zatem "Głębię", którą narysował Greg Tocchini, a pokolorowała Mariane Gusmao. Niestety scenarzysta zrobił, przynajmniej dla mnie, jeden mały błąd. Na samym wstępie w przedmowie, napisał, tu zacytuję:
"Chcieliśmy zrobić coś w gatunku science fiction, ale coś rzeczywiście wyjątkowego, innego niż wszystko co do tej pory wydaliśmy lub nawet czytaliśmy."
Niestety, w moich oczach, Remender zaliczył mocną glebę, choć piruet wykonał z gracją. Szkoda, że lądowanie mu nie wyszło.
OK, dlaczego już na wstępie tak narzekam? Cóż.... me oczy rani stwierdzenie o wyjątkowości "Głębi", bo to porządne, ale strasznie wtórne oraz miejscami nazbyt ckliwe dzieło. Nie twierdzę, że ta seria nie może się spodobać, że to dno i kilometr mułu, którego nie należy tykać nawet przerdzewiałym harpunem. To dobry komiks i.... tylko dobry. Przynajmniej od strony scenariusza, czy postaci. Wizualnie bowiem broni się naprawdę mocno, ale o tym napiszę za chwilę. Zacznijmy od tego co mnie zatem w tym komiksie naprawdę ubodło.
Powód dlaczego ludzkość opuściła powierzchnię i udała się w oceaniczne głębiny jest prosty, a nazywa się Słońce. Tak, to ta wizja Błękitnej Planety, gdzie nasza gwiazda robi jej kuku, co w odległej przyszłości naprawdę będzie miało miejsce. Nie da się odmienić losu Ziemi i za X milionów/miliardów lat (w zależności od teorii),przekształci się w Czerwonego Olbrzyma, który pochłonie naszą planetę. W praktyce nie będzie to już nikogo obchodzić, bo na długo nim to się stanie, życie na Ziemi przestanie istnieć. Zatem wybór tematu jest jak najbardziej ciekawy, co daje też spore pole do popisu. Wielokrotnie już przerabiałem ten rodzaj kataklizmu w różnych dziełach, zatem liczyłem na ciekawą wizję autora. Niestety jest ona bardzo.... płytka.
Co zatem mamy? Słoneczko grzeje coraz bardziej, ludzkość zwiała do wody, gdzie założyła ogromne, podwodne miasta zwane Kopułami, a powierzchnię zostawiła samej sobie. Wcześniej wysyłano sondy, mające na celu znaleźć nową, zdatną do zamieszkania, planetę, ale nic z tego nie wyszło. I tutaj zaczyna się poważny problem na poziomie scenariusza. Bowiem czytelnik nie poznaje w praktyce historii ludzkości. Wiemy że kilkudziesięciu tysięcy lat ludzie żyją w głębinach, na powierzchni nie da się żyć, bo.... po prostu nie da, zaś jakimś cudem promieniowanie słoneczne nie usmażyło satelitów i sond krążących na orbicie. Znaczy, ich elektronika szwankuje, ale z powodu zużycia. Taaaa..... strasznie to głupie. Po prostu głupie. W zasadzie są to jedyne informacje jakie mamy, bo o strukturach Kopuł, czy tego jak rozwinęło się życie w głębinach oceanów też nic nie ma. Scenarzysta po prostu zakłada, że czytelnik się domyśli. Zresztą logika często kuleje w tym uniwersum.
Główną bohaterką, jest pełna optymizmu Stel Caine. Harda blondyneczka, która pochodzi z arystokracji, tak jak jej mąż, i opracowuje plan opuszczenia planety, w czasach gdy już wszyscy się poddali. Ogólnie fatalizm pełną gębą. Tlenu i zapasów żywności zaczyna brakować (ale czemu, tego nie podano),nadzieja zgasła, piraci się rządzą, więc lepiej się zaćpać, rżnąć na potęgę i czekać na nieunikniony koniec. Dobra, kupuję taki pomysł. Szkoda tylko, że Stel zamiast bycia optymistką jak chciał autor, jest wkurzającą kobietą, która często nie myśli racjonalnie. Gdy w pierwszym rozdziale traci męża, a jej córki - Tajo oraz Della - i super-skafander padają łupem piratów, to kobieta w zasadzie nic nie robi przez 10 lat. Aby było weselej, scenarzysta nawet nie wysilił się, aby opisać jak wróciła do miasta, dlaczego się poddała i tak dalej. Walić to, czytelniku domyśl się sam. Dostajemy po prostu przeskok w czasie, a nasza bohaterka wyrusza z nową misją na powierzchnię, po to aby odnaleźć sondę, która ponoć odkryła zdatną do zamieszkania planetę.
Kobieta oczywiście wplątuje we wszystko swego syna Marika, policjanta-ćpuna, który nie ma dobrej reputacji. Nie chcę dalej spoilerować, zatem powiem tyle, że ich wyprawa nie tylko jest nudna, ale też decyzje jakie podejmują, czasem wręcz urągają logice. Dobra, wiem, czepiam się. To science fiction, postapo, nikt nie nakazuje scenarzyście trzymać się realiów, szczególnie, że czytelnik i tak nie za bardzo wie, jaka jest faktyczna historia ludzkości w tym uniwersum. Niemniej robienie z optymistki kretynki, to trochę za dużo. Co gorsza inne postacie też nie grzeszą rozsądkiem, zaś jakiekolwiek ciekawe elementy świata, w formie nowych gatunków, w tym rozumnych, zobrazowania świata piratów, czy rodzinnego miasta Stel, są pogrzebane w nudnej narracji.
Jedyne co, w moich oczach, ratuje ten komiks przed klęską jest rysunek. Naprawdę ładny, przykuwający uwagę i malowniczy. Głębiny morskie są różnorodne, tak samo okręty podwodne czy wielkie platformy-miasta. Do tego wspaniałe dobranie kolorów, bogate scenografie, sylwetki postaci, mutantów oraz maszyn. Całość buduje naprawdę świetny klimat oraz przykuwa uwagę czytelnika, choć mówię tutaj oczywiście tylko za siebie. Na pewno będę czytał dalej tą historię, bowiem jestem ciekaw wizji powierzchni, która zostanie ukazana dopiero w tomie trzecim. Ciekawi mnie też, jak rozwiąże się sytuacja z córkami Stel Caine oraz upragnionym ratunkiem rasy ludzkiej. Boję się tylko, że logika w każdym kolejnym tomie, będzie coraz bardziej sponiewierana.