cytaty z książki "Czy koniec historii?"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dzieje ludzkości bowiem i konflikty, które je cechowały, miały źródło w istnieniu "sprzeczności": w dążeniu ludzi pierwotnych do wzajemnego uznania, w dialekcie pana i niewolnika, w przekształceniu i opanowaniu przyrody, w walce o powszechne uznanie praw i w dychotomii między proletariuszem i kapitalistą. Tymczasem w uniwersalnym państwie homogenicznym wszystkie te dawne sprzeczności zostają rozwiązane i wszystkie potrzeby ludzkie są zaspokajane. Nie ma już walki czy konfliktów o "wielkie" sprawy, a więc nie ma też zapotrzebowania na wodzów czy mężów stanu; pozostaje głównie działalność ekonomiczna.
(...)
Jego współcześni, w połowie naszego stulecia, musieli odebrać ogłoszenie końca historii jako typowy przejaw ekscentrycznego solipsyzmu, właściwego francuskiemu intelektualiście po drugiej wojnie światowej i w szczytowym momencie zimnej wojny. Aby zrozumieć, dlaczego Kojęve miał śmiałość głosić, że historia się skończyła, trzeba przede wszystkim pojąć sens heglowskiegobidealizmu.
Walka między dwoma przeciwstawnymi systemami nie jest już determinującą tendencją dzisiejszej ery. W obecnym stadium decydującego znaczenia nabiera zdolność do przysparzania we wzmożonym tempie dóbr materialnych, na bazie przodującej nauki, zaawansowanych technik i technologii, a także do sprawiedliwego podziału tych dóbr oraz do odnowienia i ochrony zasobów przyrody, które są koniecznie dla przetrwania ludzkości.
Wczorańsza Ameryka, "kraj przyszłości", może być dzisiejszą Europą, "rupieciarnią" przyszłości. Z pewnością jednak tuż za horyzontem pojawia się jakaś inna Ameryka, być może mniej łagodna, której konturów nie potrafimy jeszcze odczytać, lecz której istnienia możemy być pewni.
Hegel nie słynął ze skromności. Jednakże jego najbardziej znane powiedzenie jest lekcją pokory. "Sowa Minerwy wylatuje dopiero wraz z zapadającym zmierzchem". Znamy co najwyżej tylko to, co było, nie to, co będzie. Optymiści mogą czerpać pociechę z tego przysłowia; pesymiści mogą widzieć w nim powód do niepokoju. Ale jedni i drudzy muszą przyjąć do wiadomości, że o przyszłości wiemy tylko to, że nic o niej nie można wiedzieć.
Jeśli mówimy o końcu historii, to proszę, pomówmyż o końcu historii. Nie wierzę w to, że zbrojenia są przyczyną wojen, że - jak to ujmuje C. Wright Mills - trzecią wojnę światową spowodują przygotowania do niej. Byłoby jednak rzeczą nieodpowiedzialną nie zastanowić się nad konsekwencjami rywalizacji pomiędzy mocarstwami liberalnymi, które są także mocarstwami nuklearnymi.
Wydawcy "New York Times" zapewniają nas, że "świat oparty na podziale my - oni" ustępuje miejsca "bardziej tradycyjnej rywalizacji wielkich mocarstw". W podobnym tonie wypowiada się George Kennan, uważając, że Związek Sowiecki "powinien być odtąd traktowany jako jedno z wielkich mocarstw na równi z innymi mocarstwami". Jego interesy mogą się różnić od naszych, ale konflikty można "regulować bardziej normalnymi środkami kompromisu i wzjamenego przystosowania się".
Jednakże zanim Rosja stała się państwem komunistycznym, była przez wiele stuleci tylko "jednym z wielkich mocarstw". Jako wielkie mocarstw często lokowała swoje armie w Europie i wielokrotnie dławiła powstania w Europie Śwodkowej. Wojska sowieckie krwawo rozbawiła się z rewolucją węgierską w 1956 roku i zdeptały w zarodku czeską demokrację w 1968 roku. Wojska rosyjskie krwawo stłumiły rewolucję węgierską w latach 1848-49 i zdławiły przemocą powstanie w Polsce w roku 1831, a potem w latach 1863-64. Siły rosyjskie zajęły Berlin w 1945 roku, wojska rosyjskie zajęły i spaliły Berlin w 1760. W interesie wielkiego mocarstwa rosyjskiego wojska rosyjskie znalazły się w wielu miejscach, w których jak dotąd nie było jeszcze wojsk sowieckich. W 1799 roku wojska rosyjskie okupywały Mediolan i Turyn i stoczyły bitwę na przedmieściach Zurychu. W tym samym roku zajęły greckie wyspy Jońskie i stacjonowały tam do 1807 roku. Wyprawy te poprzedzały napoleońską wyprawę na Rosję. Jako wielkie mocarstwo Rosja regularnie brała udział w rozbiorach Polski. W 1914 Mikołaj II sprawował bezpośrednią władzę nad większą częścią Europy (w tym nad większościową częścią Polski), niż w naszych czasach Gorbaczow.
Wydawcy "New York Times" zapewniają nas, że "świat oparty na podziale my - oni" ustępuje miejsca "bardziej tradycyjnej rywalizacji wielkich mocarstw". W podobnym tonie wypowiada się George Kennan, uważając, że Związek Sowiecki "powinien być odtąd traktowany jako jedno z wielkich mocarstw na równi z innymi mocarstwami". Jego interesy mogą się różnić od naszych, ale konflikty można "regulować bardziej normalnymi środkami kompromisu i wzjamenego przystosowania się".
(...)
Rosja jako "normalne" mocarstwo nie zapewnia więc Eoropie Wschodniej wolności ani Europie Zachodniej bezpieczeństwa. Niektórzy chcą nas przekonać, że występujące w Związku Sowieckim tendencje liberalizacji i demokratyzacji powstrzymują ten kraj przed wzorowanien się na Rosji carskiej I stosowaniem przemocy wobec innych krajów.