Pokolenie lat siedemdziesiątych, fascynatka literatury każdej. Zakochana w micie i mitologiach. W pracy badawczej skłania się obecnie ku wątkom słowiańskim we współczesnej fantastyce, ale zaczynała od szerszego spektrum, czego dowodem książka o mitologiach Andrzeja Sapkowskiego.
Publikuje artykuły w książkach monograficznych, wydaniach zbiorowych i pokonferencyjnych. Współpracuje stale z Czasem Fantastyki, gdzie ukazują się jej szkice o polskiej fantastyce i felietony filmowe.
Borka i Sambor to komiks dedykowany dzieciom. Został wydany przez Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie. Autorzy to dość znane nazwiska w środowisku komiksowym - Żukowska, odpowiedzialna za scenariusz oraz Kalinowski, od szaty graficznej.
Pierwsze co przychdzi na myśl po wzięciu komiksu do ręki, to fakt, że stylistyką nawiązuje do klasyków polskich bajek takich jak Pomysłowy Dobromir czy Bolek i Lolek. Wydanie jest porządne, a papier kredowy pięknie uwydatnia żywe kolory.
Komiks maluje nam peryferie dwójki tytuowych bohaterów. Znajdziemy tu też dwa legendarne rody polskie - Popielidów i Piastów. Opowieść jest okraszona istotami magicznimi takimi jak Leszy czy Wodnik. Mimo osadzenia w słowiańskim uniwersum historia może nie zadowolić dojrzałego odbiorcy. Scenariusz jest mocno tendencyjny, wydawaje się banalny, a świat przedstawiony jest jednoznacznie czarno - biały. Może brakować odcieni szarości.
Skupiając się na walorach historycznych - jak czytamy we wstępie napisanym przez samego dyrektora muzem - historia jest inspirowana oryginalnym tekstem Galla Anonima, mianowicie części o posrzyżynach małego Siemowita, syna Piasta. W środku znajdziemy nawet dosłowny cytat z kroniki. Kolejnym walorem mogą być ciekawe wtrącenia używane przez bohaterów w dialogach, które wypadają na tle całej historii najlepiej i prowadzone są w naturalny sposób. Oczy cieszą także drobiazgi i arefakty znajdujące się na ilustracjach. Są to faktyczne wykopaliska - głównie Wolińskie. Same - tytuowe postrzyżyny mogą jednak zawieść czytelnika. Nie ma wytłumaczonego kontekstu tego ważnego święta, a sam obrządek zajmuje może 1/5 samej opowieści i jest mocno epizodyczny. Na końcu komiksu znajduje się słowniczek, co jest ciekawym dodatkiem. Znajdziemy tu wyrazy, z których nie używamy na codzień i zostały one zapomniane przez dorobek kulturowy.
Fani fantastyki stosunkowo często ruszając na studia, chcą pisać o swoim ulubionym gatunku. Wtedy jednak pojawia się problem dotyczący źródeł, których aż tak dużo znowu nie ma, zwłaszcza jeśli chodzi o polską literaturę. I tak na pomoc przychodzą takie książki jak „Mitologie Andrzeja Sapkowskiego” Elżbiety Żukowskiej.
Tak po prawdzie ta niedługa książeczka to właśnie jest… praca magisterska z 2006 roku. Została wydana przez Gdański Klub Fantastyki w ramach cyklu Anatomia Fantastyki i to u nich tę książkę można dostać; osobiście kupowałam ją przez portal Allegro i z tego co widzę, jest tam wciąż dostępna.
To nie jest żadne wybitnie odkrywcze dzieło, czy wchodzące w tematykę szczególnie głęboko. Autorka omawia pokrótce mitologię słowiańską, celtycką i germańską, a także charakteryzuje ogólne mityczne założenia i pokazuje elementy, które Sapkowski wykorzystał w swoim cyklu o Wiedźminie. Mam więc poczucie, że to praca skierowana do dwóch typów osób.
Po pierwsze, do osób, które kompletnie nie są w temacie i nie wgłębiały się nigdy bardziej w mitologię. Dla których historia o Geralcie to synonim mitologii słowiańskiej, albo po prostu chcą wiecieć więcej, będąc np. świeżo po lekturze cyklu. Wówczas prosto, jasno i na temat zdobędą podstawowe informacje, które pozwolą przejść w poszukiwaniach dalej.
Po drugie, dla osób, które same podobną pracę piszą i potrzebują źródeł. Wówczas nie tylko po prostu można podać tę książkę w liście przypisów i wykorzystać Żukowską w swojej pracy, ale również zainspirować się jej przypisami i sprawdzić źródła, do których autorka dotarła. A dzięki temu, że nie jest to pozycja długa, to na pewno przebrnięcie przez nią nie zajmie zbyt dużo czasu, co przecież przy pisaniu tego typu prac jest niezmiernie istotne.
Sama nie czuje, bym dowiedziała się z tej książki czegoś szczególnie nowego, ale że tego typu źródła zbieram i czasem nawet do nich wracam, to cieszę się, że mam ten tytuł na półce.