rozwiń zwiń

Noc zarwiecie niechybnie

LubimyCzytać LubimyCzytać
06.09.2018

Najnowsza książka Anny Brzezińskiej to nie tylko świetna powieść łącząca wysokiej klasy fantasy z wysokiej klasy prozą historyczną, lecz także fenomen niebezpiecznie bliski serialom filmowym w rodzaju „24 godzin”, „Breaking Bad” czy „Fargo”.

Noc zarwiecie niechybnie

Woda na sicie. Apokryf czarownicy to w pewnym sensie powrót do pisarskich korzeni autorki. Zanim Córkami Wawelu zachwyciła publiczność „mainstreamową”, Anna Brzezińska przez lata była niepisaną królową polskiej fantasy. Na literackiej szachownicy stanowiła żeński odpowiednik Andrzeja Sapkowskiego, podobnie jak twórca „Wiedźmina” rozpoczynając swą karierę od jednego zaledwie opowiadania, by z czasem przejść do cykli powieści, których wyróżnik stanowiły pełnokrwiste żeńskie bohaterki, zapadające w pamięć bez względu na to, czy były ladacznicami, wiedźmami, czy królewnami. Prócz niepośledniego talentu narracyjnego Brzezińska posiada także gruntowne wykształcenie historyczne, co sprawia, że „Woda na sicie” wyróżnia się niesamowitym osadzeniem wykreowanego przez nią świata.

No właśnie – wykreowanego. Na pierwszy rzut oka początek powieści wprowadza nas w przestrzeń znajomą i przewidywalną: „W wiosce Cinabro, w parafii Sangreale, w konsekrowanej sali trybunału, w czwartek dnia czternastego maja, w wigilię święta Sante Benedicte, męczenniczki, patronki ubogich, doktor Abandonato di San Celeste, przewodniczący temu trybunałowi, i w obecności inkwizytorów Unghi di Varano i Sarto de Serafiore, jak również świadków…” Czy nie możemy się spodziewać dzieła zbieżnego z „cyklem husyckim”, w którym realia piętnastowiecznej Europy stały się dla Sapkowskiego tłem klasycznej powieści łotrzykowskiej, wzmocnionej odrobiną fantasy? Czarownica, łotrzyki, inkwizycja, obowiązkowy smok w tle – z tym, że u Brzezińskiej rzecz dziać się będzie w Italii…

Nic podobnego. Świat „Wody na sicie” przypomina co prawda północne Włochy u schyłku średniowiecza i początku renesansu, kiedy ambitni bastardzi i pół hrabiowie próbują dochrapać się tytułów, by z małych księstewek stworzyć krwawe królestwa. Dlaczego jednak z protokołu przesłuchania zniknęło stosowne Anno Domini, kim jest zagadkowa Święta Benedykta i dlaczego parafia Sangreale przypomina swoją nazwą legendę o Świętym Graalu i Świętej Krwi?

Nie, nie o Świętego Graala i potomków Jezusa tym razem chodzi. W powieści Brzezińskiej wszystko toczy się wokół vermiglio – cynobru, rtęci rodzimej, pierwiastka, który w języku alchemików kojarzony był z Merkurym, czyli Żywym Srebrem, a którego perska nazwa „zinijfrach”, oznaczała żywicę bądź smoczą krew. Cynober dominuje w wymiarze nie tylko fizykalnym – centrum akcji są cztery wioski: Czerwień, Karmin, Cynober i Szkarłat – lecz również metaforycznym – jego krwawy poblask rozświetla całą powieść i oba światy: realny i nadprzyrodzony. Cynober, czy dokładniej cynober czerwony, ma w sobie dodatkowo jon siarki, która wzmacnia nie tyle diabelskość, co nadprzyrodzoność powieści. Jej nośnikiem jest przede wszystkim główna bohaterka – La Vecchia. To ona stanie przed trybunałem inkwizycji, któremu przewodzi doktor Abandonato di San Celeste. To ją oskarży się o kontakty ze smokiem, zamordowanie inkwizytora Richelma i Bóg wie o co jeszcze. Co ciekawe, jej opowieść poznamy wyłącznie z zapisków doktora Abandonato, gdyż podsądna jest niepiśmienna. Czy jednak jest ona prawdziwa? Czy może, jak w znanym powiedzeniu, „nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy”?

Byłoby to spójne z formą istnienia świata wykreowanego przez Brzezińską. Tak, to może być Italia, ale cokolwiek dalej, przesunięta na podziałce czasu o jedno oczko, Italia mieszcząca się w innej, alternatywnej wersji zdarzeń zwłaszcza, że całą opowieść, którą snuje Starucha – bo tak chyba najtrafniej oddać jej włoski przydomek – traktować można jako różne warianty rzeczywistości. Bo czy ktoś siedzący w wilgotnym lochu nie mówi tego, co chcą usłyszeć jego oskarżyciele?

La Vecchia, poddana śledztwu, przypominającemu konwejer w NKWD, zerwana z barłogu w środku nocy, krąży, kluczy, wyjawia kolejną wersję prawdy, manipuluje swoimi oprawcami niczym Szeherezada opowiadająca co noc inną bajkę po to tylko, by oddalić widmo stosu. W tle widzimy świat podobny do tego, który znamy choćby z „Imienia róży”: nad porządkiem duchowym czuwa inkwizycja, procedura oparta jest na zaleceniach Fra Bernarda Gui, tortury pozostają w gestii biskupa, a miecz trzymany jest przez władzę świecką. Jednak choć epicentrum akcji są cztery wioski zamieszkane przez heretyków, rządzonych przez radę „starszych”, de facto nie wiemy, w co wierzą, dlaczego nazywają się oświeconymi, czym jest Światło, którego znak przywołują, i nie dowiemy się tego od La Vecchi. Jedno jest pewne – żyją wciąż tylko dlatego, iż potrafią dostarczać władcom vermiglio (kruszec służący reszcie świata jako drogocenny barwnik).

Jego posiadanie jest znakiem władzy i prestiżu, ludzie gotowi są dla niego zdradzać i zabijać. Śmierć – od noża, trucizny, motyki, kamienia, ognia i zarazy – dosięga wszystkich: prostych vermigliani, ambitnych panów, wioskowych idiotów, alchemików i handlarzy relikwiami, i jest refrenem całej powieści, która niezmiennie mieni się odcieniami od rubinowego mroku do pienistej purpury.

Biada temu, kto rozpoczął lekturę wieczorem – noc zarwie niechybnie, bo próbując domyślić się dalszego ciągu, będzie się czuł jak przy oglądaniu ulubionego serialu. Kolejny odcinek nie da odpowiedzi, tempo i temperatura wzrosną, obrazy zawirują coraz szybciej, a La Vecchia po raz kolejny zetrze z pergaminu naszej pamięci starą wersję zdarzeń, żeby zapisać na niej nową opowieść. A cała lektura będzie jak archaiczna forma pozyskiwania cynobru, kiedy to łupki zawierające rudę płukano pod bieżącą wodą przez coraz gęstsze sita.

Robert Kasprzycki – poeta, muzyk, śpiewający autor, recenzent literacki i muzyczny. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także felietony do magazynu „Twoja Księgarnia”. Mieszka w Krakowie.

(artykuł sponsorowany)


komentarze [21]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Katrina 07.09.2018 12:55
Czytelniczka

Mam wrażenie, że jakoś tak dużo tych "królowych polskiej fantastyki". Brzezińska, Kossakowska, Białołęcka...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Eskarina 07.09.2018 17:01
Czytelnik

Kossakowska pisze bardzo przeciętnie, Białołęckiej czytałam tylko jedną książkę, dobra rozrywka, ale to chyba jednak nie ta półka co Brzezińska.
Ale fakt, że takie tytuły dobrze brzmią marketingowo ;

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Katrina 07.09.2018 17:22
Czytelniczka

Chodzi mi tylko o to że wszystkie te panie czasami są w ten sposób nazywane.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lis 08.09.2018 02:45
Bibliotekarz

Ponoć królowa może być tylko jedna :) No to może wolna elekcja Królowej Polskiej Fantastyki?? Skoro w interregnum wybieraliśmy sobie króla Rzeczpospolitej to może w końcu czas na królową (Polskiej Fantastyki) :D Stawka wygląda następująco (kolejność przypadkowa):

- Anna Brzezińska
- Maja Lidia Kossakowska
- Ewa Białołecka
- Anna Kańtoch
- Elżbieta Cherezińska
- Aleksandra...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Monika 09.09.2018 12:02
Czytelnik

Ależ oczywiście że pominąłeś! Jest przecież jeszcze Katarzyna Berenika Miszczuk (dwukrotna zwyciężczyni plebiscytu Książka Roku LC) i Katarzyna Michalak. Aż nie wiem na którą z nich oddać głos. Może przyznamy im tytuł ex aequo?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Katrina 09.09.2018 12:44
Czytelniczka

Mamy jeszcze też na pewno Annę Hrycyszyn. I pewnie bardzo wiele innych mniej znanych. :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lis 09.09.2018 15:57
Bibliotekarz

To możemy też dodać Deotymę :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anachronist 09.09.2018 18:14
Czytelniczka

Artykuły sponsorowane mają to do siebie że wyolbrzymiają rzeczywistość jak szklana soczewka. Królowa polskiej fantastyki, księżniczka fantasy, pełnokrwiste charaktery, naj, naj, naj... cenię sobie twórczość pani Brzezińskiej ale poczekam na prawdziwe recenzje zwykłych czytelników.

I czy na pewno potrzebujemy królowej? Nawet wybranej demokratycznie? Mam wątpliwości...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lis 09.09.2018 19:05
Bibliotekarz

To była taka šala (żart) :) Niech każdy koronuje autorów w zaciszu własnego domu. Ale faktycznie, czytam opinie prawdziwych czytelników, te są w miarę wiarygodne.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Katrina 09.09.2018 19:31
Czytelniczka

Ja jestem w trakcie tego tytułu [140 stron za mną] i jak na razie - to dobra książka. Choć jednocześnie mam wrażenie, że sporo osób, które wyraziły swoją opinię na LC nie do końca zrozumiały o co chodzi, albo kompletnie nie kupiły konwencji. :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
voncohn 15.09.2018 23:39
Czytelnik

Dobry wieczór
1. Zacznijmy od tego, że w momencie mocnego debiutu Anny Brzezińskiej, była,jak się zdaje, pierwszą tak istotną postacią fantasy - i co prawda zwykle w wypowiedziach krytyków padały porównania do Ursuli Le Guin, można rzec, że "marketingowo" stanowiła żeński odpowiednik Sapka.
2. Skojarzenie z serialami wynikało z mojej niemożności oderwania się od książki....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Lis 16.09.2018 21:17
Bibliotekarz

Ad. 1. Raczej ją taką okrzyknięto :) Może to był ruch marketingowy a może "odkrycie". Bo moim zdaniem nie była "pierwszą taką postacią fantasy" - jak rozumiem znaczy to "Pierwszą taką polską pisarką fantasy w Polsce". Były przecież: Gabriela Górska, Julia Nidecka albo Marta Tomaszewska... chyba, że padły ofiarą "grubej kreski" i to co powstawało przed 90' się nie liczy....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Anachronist 17.09.2018 18:35
Czytelniczka

"3. Nie wiem czy potrafi ugotować owocową na kościach - mnie Woda na sicie wciągnęła bardziej niż losy Twardokęska czy Córki Wawelu. Może taka cecha osobnicza."

To brzmi obiecująco. Mówiąc bez ogródek Córki Wawelu mnie nie powaliły na kolana a i o sadze o Twardokęsku miałam trochę mieszaną opinię - też cecha osobnicza jak sądzę. A ugotować owocową na kościach da każdy radę...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
voncohn 19.09.2018 22:11
Czytelnik

Z tym królowaniem zawsze jest problem - ot, po prostu w pewnym momencie rynek książkowy w Polsce polubił rozmaite rankingi. Co jasne (choć przyznam nazwiska wymienionych pisarek raczej mi brzęczą niż brzmią znajomo) Brzezińska nie była pierwsza - ot, Supernova naprawdę miała dobrą passę w krakowskich księgarniach i dostęp do ich oferty był ułatwiony.
Nie zmienia to faktu,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Lis 06.09.2018 14:36
Bibliotekarz

Tytuł chyba nieco mylący... to znaczy kiedy przeczytałem "Woda w sicie" to od razu skojarzyło mi się z bitwą pod Lubuszem 1209 r.

Margrabia łużycki Konrad najechał ziemię lubuską. Przeciwko niemu wyruszył Władysław Laskonogi. Przed swoim wojskiem prowadził (według Chronicon Montis Sereni) czarownicę która utrzymywała wodę w sicie (przetaku)i wcale się nie wylewała. Miała...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
konto usunięte
06.09.2018 13:17
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Eskarina 07.09.2018 16:57
Czytelnik

Porównania do tych seriali też nie rozumiem, ale to pewnie dlatego, że ich nie znam ;)
Ale co do tego: "Niepisana królowa polskiego fantasy? Łączy historie z fantasy?" - to nic w tym dziwnego nie widzę.
Łączenie historii z fantastyką zdarza się w powieściach. Np. cudowny "Jonathan Strange i pan Norrell" S. Clarke, wojna z Napoleonem toczona z pomocą magii. Podobnie w cyklu...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
konto usunięte
07.09.2018 17:31
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

amadar1 08.09.2018 12:14
Czytelnik

Również uważam, że Pani Brzezińska jest numerem jeden polskiej fantasy. Miała co prawda przerwę pisząc "Córki Wawelu", ale bardzo się cieszę, że wróciła do pisania tego co potrafi najlepiej. Nie czytałem jeszcze "Wody na sicie" ale jestem pewien, że będzie nie gorszy niż reszta jej twórczości.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
voncohn 19.09.2018 22:15
Czytelnik

Mniej chodziło mi o aspekt wciągania - bardziej o zabawę, którą nam Brzezińska proponuje. Fabuła - fabułą. Postaci - postaciami. Natomiast świetnie pozawijane są wątki i poszczególne sekwencje. Dla mnie właśnie - serialowo. Bo niby mógłbym się odwoływać to praktyk narracyjnych, twórczości pisarzy w rodzaju Vargasa-LLosy, ale nie o taki bełkot chyba chodzi... :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 04.09.2018 14:27
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post