"Vincent van Gogh. Człowiek i artysta" to bardzo ciekawa biografia w formie albumu. Autorka przedstawia zasadnicze fakty z życia Vincenta van Gogha, a także zaznacza momenty przełomowe dla jego twórczości. Książka na pewno dobrze się sprawdza w aspekcie zwięzłości i aktualności (zawiera m.in. skrót nowych teorii wysnutych przez Naifeha i White Smitha - dwóch niezależnych badaczy, autorów 1000-stronicowej biografii van Gogha). Poza teoriami dotyczącymi m.in. historii z odciętym uchem oraz domniemanego samobójstwa Vincenta, biografia zawiera też sporo ciekawostek. Napisana jest bardzo przystępnie, więc czyta się ją w szybkim tempie. Forma albumu zezwala na umieszczenie naprawdę wielu obrazów artysty, co też jest dużym atutem. Mam jednak zastrzeżenia co do umiejscowienia dzieł, które czasem chyba nie było zbyt przemyślane, bowiem kolejność obrazów na stronach nie zawsze współgra z tekstem. A szkoda, bo psuje to nieco odbiór tej biografii.

"Vincent van Gogh. Człowiek i artysta" to bardzo ciekawa biografia w formie albumu. Autorka przedstawia zasadnicze fakty z życia Vincenta van Gogha, a także zaznacza momenty przełomowe dla jego twórczości. Książka na pewno dobrze się sprawdza w aspekcie zwięzłości i aktualności (zawiera m.in. skrót nowych teorii wysnutych przez Naifeha i White Smitha - dwóch niezależnych...

Bardzo polecam tę książkę, gdyż zawiera bardzo ciekawą historię Vincenta van Gogha oraz piękne obrazy przedstawione w wysokiej jakości. Czyta się bardzo szybko i biografia jest niezwykle ciekawie opisana.

Bardzo polecam tę książkę, gdyż zawiera bardzo ciekawą historię Vincenta van Gogha oraz piękne obrazy przedstawione w wysokiej jakości. Czyta się bardzo szybko i biografia jest niezwykle ciekawie opisana.

Popkultura potrafi zabić. Powieli, przemieli, uczyni powszednim, zniechęci. Van Gogh jest jej modelową ofiarą. A propos, wiecie że większość ludzi źle wymawia jego nazwisko? Holenderskie piwo Grolsch czytamy jako "hrolsz". Jednak jak mawia mój mąż, żyjemy na świecie, a nie w Holandii i o niebo wygodniej jest mówić "van gog" niż "van hoh". Właśnie by ułatwić sprawę Francuzom, łamiącym sobie języki na jego nazwisku, podpisywał się po prostu-Vincent. ;) Miałam kilkanaście lat kiedy stanęłam przed jego dziełami na żywo. Wiedziałam tyle, co nic. Obciął sobie ucho, namalował słoneczniki, za życia sprzedał jeden obraz, żył w nędzy. Banały. W nędzy owszem, żył, ale sam był sobie winien. Pieniądze otrzymywane od brata wystarczyłyby wówczas na spokojne utrzymanie trzyosobowej rodziny. Vincent trwonił je na potęgę, a to na najdroższe farby i płótna, a to na prostytutki i knajpiane życie.

Nie zapamiętałam wiele ze spotkania z van Goghiem, ale przypominam sobie pierwszy wniosek, jaki przyszedł mi wtedy na myśl. "Nie oceniaj artysty po reprodukcji." Zobaczyłam szaleńczo intensywne barwy, grube warstwy farby(impasty) układające się niemal w rzeźbienia, ogrom emocji. Emocje to chyba słowo-wytrych do osobowości Vincenta. Żadna reprodukcja nie odda istoty tych dzieł. Tyczy się to zresztą całego świata sztuki.

Mam takie założenie żeby nie zajmować się jedynie tym, co w oczywisty sposób mnie interesuje. Jest wielu artystów, o których pewnie czytałabym chętniej. Ale coś mnie tknęło i jednak zamówiłam książkę o tym Holendrze, który często wyskakuje nam z lodówki. Dajcie mu jeszcze jedną szansę. ;)

Popkultura potrafi zabić. Powieli, przemieli, uczyni powszednim, zniechęci. Van Gogh jest jej modelową ofiarą. A propos, wiecie że większość ludzi źle wymawia jego nazwisko? Holenderskie piwo Grolsch czytamy jako "hrolsz". Jednak jak mawia mój mąż, żyjemy na świecie, a nie w Holandii i o niebo wygodniej jest mówić "van gog" niż "van hoh". Właśnie by ułatwić sprawę...

Bardzo przyjemny komiks, można wręcz napisać: urokliwy. Tutaj niczego nie możemy być pewni, a już zwłaszcza tego, co zmaluje Vincent. Czytało się naprawdę dobrze, zapada w pamięć, pozostawiając miłe wspomnienia. Pełna przygód, niesamowitego (wręcz specyficznego!) humoru, zwrotów akcji, o zakręconej fabule.

Bardzo przyjemny komiks, można wręcz napisać: urokliwy. Tutaj niczego nie możemy być pewni, a już zwłaszcza tego, co zmaluje Vincent. Czytało się naprawdę dobrze, zapada w pamięć, pozostawiając miłe wspomnienia. Pełna przygód, niesamowitego (wręcz specyficznego!) humoru, zwrotów akcji, o zakręconej fabule.

Album piękny, zawierający wiele reprodukcji obrazów Van Gogha. Życiorys malarza przedstawiono w przystępny sposób. Czytało się przyjemnie.

Album piękny, zawierający wiele reprodukcji obrazów Van Gogha. Życiorys malarza przedstawiono w przystępny sposób. Czytało się przyjemnie.