Szalupy z „Glen Carrig”

Okładka książki Szalupy z „Glen Carrig” William Hope Hodgson
Okładka książki Szalupy z „Glen Carrig”
William Hope Hodgson Wydawnictwo: C&T Crime & Thriller Seria: Biblioteka Grozy horror
168 str. 2 godz. 48 min.
Kategoria:
horror
Seria:
Biblioteka Grozy
Tytuł oryginału:
The Boats of the 'Glen Carrig'
Wydawnictwo:
C&T Crime & Thriller
Data wydania:
2017-03-17
Data 1. wyd. pol.:
2017-03-17
Liczba stron:
168
Czas czytania
2 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374703468
Tagi:
groza morze
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki The Weird Tales of William Hope Hodgson Xavier Aldana Reyes, William Hope Hodgson
Ocena 5,0
The Weird Tale... Xavier Aldana Reyes...
Okładka książki From the Depths and Other Strange Tales of the Sea Mike Ashley, F. Britten Austin, Charles Nicholas Barham, Morgan Burke, Rupert Chesterton, James Francis Dwyer, Izola Forrester, John DeWitt Gilbert, William Hope Hodgson, Elinor Mordaunt, Ward Muir, Morgan Robertson, Frank Scheffauer, Frank H. Shaw, Eleanor Smith, Albert Richard Wetjen
Ocena 8,0
From the Depth... Mike Ashley, F. Bri...
Okładka książki Supernatural Sherlocks: Stories from The Golden Age of the Occult Detective Alice Askew, Claude Askew, Ralph Adams Cram, Bithia Mary Croker, Arthur Conan Doyle, Robert Eustace, Dion Fortune, Lettice Galbraith, Hesketh Hesketh-Prichard, William Hope Hodgson, Arabella Kenealy, Rudyard Kipling, H.P. Lovecraft, L.T. Meade, Amyas Northcote, Kate Prichard, Nick Rennison, Henry S. Whitehead, William James Wintle
Ocena 6,0
Supernatural S... Alice Askew, Claude...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
68 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
79
79

Na półkach:

Dawno nie ubawiłem się tak przy książce, z której tak mało rozumiałem. Mam słabość do naturalistycznego pisarstwa. Opisy posiłków i doskonale praktyczne zachowania bohaterów mają nieodparty urok, a tutaj jest tego mnóstwo. Zupełnie nie przeszkadzał mi własny ubogi zasób słownictwa. Przecież to marynistyczna powieść przygodowa i wszystkie elementy budowy statku jedynie dodają jej realizmu, a taki szczur lądowy jak ja może jedynie podziwiać fachową wiedzę.

Ale to nie tylko powieść przygodowa, bo Hodgson inspirował się również grozą i cała książka jest przesycona niesamowitością właściwą pisarzom weird fiction. Miejscami atmosfera bardzo przypominała mi dzieła Algernona Blackwooda, a to dzięki bardzo udanym opisom obcej i budzącej strach natury zinfiltrowanej przez nieznane ludzkości zagrożenie. Wspaniała atmosfera sprawia że czytelnik czuje się nieswojo.

Polecam każdemu wielbicielowi gatunku i po raz kolejny dziękuję ludziom z wydawnictwa C&T za doskonałą kolekcję książek.

Dawno nie ubawiłem się tak przy książce, z której tak mało rozumiałem. Mam słabość do naturalistycznego pisarstwa. Opisy posiłków i doskonale praktyczne zachowania bohaterów mają nieodparty urok, a tutaj jest tego mnóstwo. Zupełnie nie przeszkadzał mi własny ubogi zasób słownictwa. Przecież to marynistyczna powieść przygodowa i wszystkie elementy budowy statku jedynie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
254
43

Na półkach:

Znasz szanty? Żeglujesz? Nie uciekasz, gdy w wakacyjnej opowieści nagle pojawiają się "achtersztagi, bombramreje, kabestany, kilwatery i naprawa bukszprytu"? Świetnie. Jeśli w dodatku jesteś fanem Lovecrafta albo Grabińskiego i masz słabość do nieco starodawnego sposobu narracji, to właśnie znalazłeś swojego Graala!
"Szalupy..." są wypełnione morskimi opowieściami ociekającymi nie tylko słoną wodą, ale też mackami, nawiedzonymi wodorostami, krwiożerczymi krabami-gigantami, dziwacznymi grzybami i absurdalnymi syrenami, których przodkowie mieli chyba gorący romans z głowonogami.
Nieco archaiczna forma i umieszczenie akcji w odległej przeszłości wzmagają efekt odrealnienia, na czas lektury znikniecie z lądowego świata pod powierzchnią złowrogiego oceanu.

Znasz szanty? Żeglujesz? Nie uciekasz, gdy w wakacyjnej opowieści nagle pojawiają się "achtersztagi, bombramreje, kabestany, kilwatery i naprawa bukszprytu"? Świetnie. Jeśli w dodatku jesteś fanem Lovecrafta albo Grabińskiego i masz słabość do nieco starodawnego sposobu narracji, to właśnie znalazłeś swojego Graala!
"Szalupy..." są wypełnione morskimi opowieściami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
670
294

Na półkach:

Czytanie książek z kompletnie innej epoki zawsze jest ciekawym doświadczeniem, ponieważ można zaobserwować, jak odmienne spojrzenie na znane nam doskonale gatunki mieli twórcy. Chociaż "Szalupy" zdecydowanie posiadają wiele cech horroru, koniec końców są jednak dużo "łagodniejsze" w odbiorze od dzieł publikowanych nawet kilkanaście lat później; miło jest też dotrzeć do powieści, która bardzo wyraźnie miała wpływ na późniejszy nurt weird fiction - czytanie opinii, że to "Guliwer w krainie Cthulu" moim zdaniem uwłacza faktom, ponieważ bez twórców podobnych Hodgsonowi, żadnego Cthulu by nie było.

Powieść sama w sobie nie jest wybitna i czytałam ją zdecydowanie dłużej niż przy tej długości wypadało, jednak to wina łączenia elementów grozy z marynistyczną powieścią awanturniczą, ponieważ ani marynistycznych, ani awanturniczych nie lubię, zwłaszcza z okresu Hodgsona i ilekroć książka skupiała się na tym, łapałam się na czytaniu, ale kompletnie bez zrozumienia tekstu - po prostu się wyłączałam. Niemniej, elementy grozy, choć nie były typowo krwawe i nastawione na otwarte straszenie czytelnika, do czego przywykli miłośnicy współczesnych horrorów, zdecydowanie działały, ponieważ Hodgson umie zbudować atmosferę niepokoju i zagrożenia zarówno opisami dziwactw i obrzydliwości, jak i nieopisywaniem *niczego* konkretnego, jedynie wprawiającej w dyskomfort niewiedzy.

Nie sądzę, bym sięgnęła po tę powieść ponownie, a przynajmniej nie szybko, ale zachęciła mnie z pewnością do sprawdzenia reszty (bardzo niestety ubogiej) twórczości autora.

Czytanie książek z kompletnie innej epoki zawsze jest ciekawym doświadczeniem, ponieważ można zaobserwować, jak odmienne spojrzenie na znane nam doskonale gatunki mieli twórcy. Chociaż "Szalupy" zdecydowanie posiadają wiele cech horroru, koniec końców są jednak dużo "łagodniejsze" w odbiorze od dzieł publikowanych nawet kilkanaście lat później; miło jest też dotrzeć do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
128
26

Na półkach:

Dziś na rozkładzie „Szalupy z Glen Carrig” Williama Hope’a Hodgsona od "Biblioteka Grozy" wydawnictwa C&T, czyli bardzo przyjemna ramotka.

Pierwszy raz z tym pisarzem miałem styczność przy okazji zbioru opowiadań „Tropiciel duchów”, który okazała się bardzo, ale to bardzo rozczarowujący. Klimatu za grosz, intrygi i rozwiązania zagadek rodem ze „Scooby-Doo”, co najwyżej staromodny styl pisania był zaletą, ale ja po prostu taki styl lubię, także pochwała poszła niejako „z urzędu”. „Szalupy…” to jednak inna rodzaj opowieści – przede wszystkim to jedna historia, żaden tam zbiorek, która czerpie pełnymi garściami ze sprawdzonych składników – katastrofa, podróż w nieznane, odkrywanie niezbadanych lądów (pamiętajmy, że w momencie pisania na świecie wciąż pozostawało wiele do odkrycia i opisania),klimat przygody, tajemnica i gotowe. Książka nie rości sobie pretensji do bycia czymś więcej, jest po prostu przyjemną historią marynarzy, którzy cudem uniknęli śmierci, lecz prądy morskie/oceaniczne znoszą ich do coraz to wymyślniejszych krain, gdzie czekają różnorakie zagrożenia – brzmi sztampowo, widziało się/czytało się takie opowiastki wiele razy, ale w tym przypadku uroku dodaje wspomniany język i wyobraźnia autora (więcej zdradzić nie mogę. Naturalnie nie jest to wielka literatura, nawet nie jest znakomitym horrorem, ale ma swoje plusy (u mnie pulsuje dodatkowo za morski klimat – lubię marynistyczne powieści, także marynistyczne wątki w powieściach🙃) i ostatecznie mogę ją polecić, choć ci, którzy nie gustują w niegdysiejszej prozie pokroju Poego, Dickensa czy Jamesa lub drażni ich zanadto elegancki język, pewnie psychologiczne uproszczenia itd., mogą ją sobie darować.

Za to szczególną uwagę na tę pozycję powinni zwrócić psychofani Lovecrafta – widać tu sporo podobieństw i są też… macki. 😉

Dziś na rozkładzie „Szalupy z Glen Carrig” Williama Hope’a Hodgsona od "Biblioteka Grozy" wydawnictwa C&T, czyli bardzo przyjemna ramotka.

Pierwszy raz z tym pisarzem miałem styczność przy okazji zbioru opowiadań „Tropiciel duchów”, który okazała się bardzo, ale to bardzo rozczarowujący. Klimatu za grosz, intrygi i rozwiązania zagadek rodem ze „Scooby-Doo”, co najwyżej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
318
9

Na półkach: ,

Jeśli uznajemy tę książkę za powieść grozy albo horror, to niestety nie jest to dobra książka pod tym względem. W zamian proponuje uznać tę książkę za powieść przygodową z elementami grozy i wtedy mamy dobrą historię w klimacie podróży morskich. Zaletami tej książki są również motywy Lovecraft'owej mitologii, których nie będę przytaczać, w celu nie zdradzania fabuły. Jako fan podróży morskich w literaturze, mogę powiedzieć, że dobrze bawiłem się przy tej krótkiej, ale przyjemnej historii. Długość książki to również jej zaleta, ponieważ nie komplikuje na siłę historii.

Jeśli uznajemy tę książkę za powieść grozy albo horror, to niestety nie jest to dobra książka pod tym względem. W zamian proponuje uznać tę książkę za powieść przygodową z elementami grozy i wtedy mamy dobrą historię w klimacie podróży morskich. Zaletami tej książki są również motywy Lovecraft'owej mitologii, których nie będę przytaczać, w celu nie zdradzania fabuły. Jako...

więcej Pokaż mimo to

avatar
346
157

Na półkach: ,

Początek książki to bardzo dobry i tajemniczy horror, który nawet dzisiaj jest straszny. Potem przestaje być strasznie i jest raczej bardziej nastawiona na akcję, mimo wszystko myślę, że warta przeczytania, dla wszystkich fanów weird fiction i dobrych horrorów.

28.12.2019

Początek książki to bardzo dobry i tajemniczy horror, który nawet dzisiaj jest straszny. Potem przestaje być strasznie i jest raczej bardziej nastawiona na akcję, mimo wszystko myślę, że warta przeczytania, dla wszystkich fanów weird fiction i dobrych horrorów.

28.12.2019

Pokaż mimo to

avatar
1294
953

Na półkach:

Ramotka z czasów dawno minionych. Fabuła prosta jak budowa cepa, czyli brytyjski Sindbad w krainie Lovecrafta. Zasadniczą (i w sumie jedyną) zaletą opowiastki jest swoisty, niepowtarzalny dzisiaj klimat grozy, związanej z poczuciem, że na Ziemi są jeszcze miejsca tajemnicze, nieodkryte, tchnące podejrzanymi istotami i porywające nieświadomych podróżników (coś w stylu Trójkąta Bermudzkiego). Wielbiciele tego typu atrakcji znajdą tutaj wiele dla siebie.
Mnie ta krótka opowiastka trochę zmęczyła. Brak dialogów, groza wynikająca z opisów sytuacji, które już się wydarzyły, wiele naiwności i umowności, a końcówka to już w ogóle jakiejś drętwe love story się robi. Sama groza jest wysoce naiwna, taka nastolatkowa, niewiele wiadomo też na temat samych bohaterów, z niewiadomego powodu Hodgson ich prawie w ogóle nie personifikuje, bosman to cały czas bosman, wiadomo o nim tylko tyle że jest dzielny i świetny z niego przywódca i skumplował się z narratorem-Sindbadem, kuriozalne jest wręcz, że autor raczy poinformować nas o nazwisku jednego z bohaterów dopiero wtedy, gdy ten ginie. Nie wiadomo, ilu jest ludzi w szalupie, co to za ludzie (tzn. jaką pełnili funkcję na statku),ile mają lat, jak wyglądają, cokolwiek, co więcej o tym, że narrator-Sindbad nie był członkiem załogi "Glen Carrig", tylko pasażerem czytelnik dowiaduje się w ostatnim rozdziale! Autor bardzo niewiele wyjaśnia, co oczywiście było uzasadnione przyjętą formułą opowieści ojca sprzed lat, spisywanej przez syna, tylko że w połączeniu z brakiem dialogów to się nie sprawdza, nie sposób przejąć się bohaterami, których się nie zna, całość nuży mocno, co jest sporym osiągnięciem przy 161 stronach.
Tak więc poza specyficznym, lovecraftowskim klimatem nieznanych mórz i lądów, reszta jest do bani.

Ramotka z czasów dawno minionych. Fabuła prosta jak budowa cepa, czyli brytyjski Sindbad w krainie Lovecrafta. Zasadniczą (i w sumie jedyną) zaletą opowiastki jest swoisty, niepowtarzalny dzisiaj klimat grozy, związanej z poczuciem, że na Ziemi są jeszcze miejsca tajemnicze, nieodkryte, tchnące podejrzanymi istotami i porywające nieświadomych podróżników (coś w stylu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
705
289

Na półkach:

Przygoda w nieco innym wydaniu

Recenzja pochodzi z:
http://plejbekpisze.blogspot.com/2019/06/szalupy-z-glen-carrig.html

„Szalupy z Glen Carrig” to krótka powieść Williama Hope Hodgsona, wydana pierwotnie w 1907 roku, a do Polski sprowadzona przez wydawnictwo C&T dwa lata temu. Jest to pozycja wyróżniająca się na tle całej „Biblioteki grozy” wspomnianego wydawnictwa – groza, mimo iż obecna przez cały czas w powieści, ustępuje tu marynistycznej, przygodowej historii, spisanej w dość specyficznym, ale jakże niesamowitym, stylu.

Ze strony tytułowej wiemy, że za chwilę przeczytamy relację niejakiego Johna Winterstrawa, rozbitka ze statku „Glen Carrig”, zatopionego gdzieś na morzach południowych w roku 1757. I to jest całe podłoże historyczne i wprowadzenie do historii, ponieważ autor rozpoczyna akcję już w samym środku przerażającej przygody. Dwie szalupy z ocalałymi marynarzami trafiają w mroczne okolice jakichś błotnistych, wyjałowionych pustkowi z rzadka porosłych dziwaczną, prawdopodobnie chorą, roślinnością. Dopóki nie zajdzie słońce wszędzie panuje całkowita cisza i bezruch, natomiast nocą marynarze słyszą rozlegający się z nieokreślonego źródła szloch i lament, przeradzający się szybko w dziwny, „naznaczony głodem”, warkot ewidentnie niosący zagrożenie.

Świat otaczający marynarzy jest tak bardzo obcy i wymykający się jakiemukolwiek zdroworozsądkowemu opisowi, że budzi wprost pierwotny strach. Początek książki to jeden z najbardziej sugestywnych i mocno oddziałujących na czytelnika fragmentów klasycznej grozy z jakimi możemy zetknąć się w całej serii wydawnictwa. U Hodgsona prześladowcą jest przyroda, nieznana, niezbadana, odizolowana od człowieka i rozbujała w swej formie, ewoluującej od milionów lat. Przychodzi tu na myśl Algernon Blackwood, ze swoimi „Wierzbami” i „Wendigo” – bohaterowie „Szalup…” słyszą nocami swego rodzaju zew przywołujący ich z ciemności.

Narracja, lokująca powieść w rejonach weird fiction, po początkowym upatrywaniu zagrożenia w sferze na poły nadnaturalnej, sprowadza je szybko na ziemię – Hodgson bardzo mocno je konkretyzuje i wręcz pokazuje palcem. Groza pozostaje, ale wiemy już, że wszystko z czym przychodzi walczyć marynarzom ma pochodzenie materialne. Tak jak w późniejszej o mniej więcej dwadzieścia lat twórczości Howarda Phillipsa Lovecrafta, choć to właściwie jedyne podobieństwo. Konwencja w powieści Hodgsona dryfuje bowiem w stronę przygody. Takiej trochę archaicznie naiwnej, gdzie nieodmiennie dzielni ludzie, solidarnie, zawsze ramię w ramię, bohatersko i aktywnie stawiają czoła już bardzo konkretnym i namacalnym potworom – wielkim głowonogom, krabom i jakimś bliżej nieokreślonym ludziom-ślimakom. Dodatkowo w bardzo romantycznej i awanturniczej końcówce mamy już do czynienia z przygodą jawnie już odcinającą się od stylistyki z początku książki, o co miał pretensje wspomniany już Lovecraft w swojej „Nadprzyrodzonej grozie w literaturze”.

Skąd ta metamorfoza w trakcie pisania? Pozostaje nam tylko gdybać. Jedno wszakże wydaje się pewne – „Nieznane”, z którym stykają się bohaterowie Hodgsona, mimo iż opisane w tak samo brawurowo i plastycznie jak u Lovecrafta, pełni tu nieco inną rolę. Podczas gdy u HPL-a demontowało człowieczeństwo bezlitośnie i obnażało jego znikomość wobec ogromu materialnego wszechświata, u Hodgsona przeciwnie – konsoliduje i wręcz wymusza stawienie zorganizowanego oporu. Ów pragmatyzm i mocno fizyczna a nie umysłowa reakcja na zagrożenie, wynikać może też z życiorysu Hodgsona – marynarza, który nie jedno na morzu widział i przeżył. Sama groza więc, obecna przecież w „Szalupach…” od początku do końca, przyjmuje ostatecznie takie cechy, jakie znajdujemy w prozie Roberta E. Howarda – jeśli już brać pod uwagę literaturę z czasów współczesnych Lovecraftowi.

Przy okazji „Szalup z Glen Carrig” należy koniecznie wspomnieć o stylu Williama Hope Hodgsona. Autor świadomie go archaizował pisząc tę powieść na początku dwudziestego wieku. Przekład Tomasza S. Gałązki jest rewelacyjny – nie znam co prawda oryginału, ale to, co możemy przeczytać w polskim wydaniu jest świetne nie tylko z powodu stylizacji. Otóż Hodgson pisze w bardzo intensywny, barokowo rozbuchany sposób, używając w opisach nie tylko złożonych metafor, ale i długich, wielokrotnie złożonych zdań. To się czyta! Szczytowym osiągnięciem autora w tym temacie jest podobno „The Night Land” – powieść, której jeszcze w Polsce nie było, a nad przekładem której pracuje obecnie Wydawnictwo IX. W oczekiwaniu na arcydzieło Hodgsona, czytajcie nie tylko „Szalupy z Glen Carrig”, ale także inną znakomitą powieść tego autora – „Dom na granicy światów”, który znaleźć można na kliknięcie myszą a kosztować Was będzie tyle co dwa piwa w markecie.

Przygoda w nieco innym wydaniu

Recenzja pochodzi z:
http://plejbekpisze.blogspot.com/2019/06/szalupy-z-glen-carrig.html

„Szalupy z Glen Carrig” to krótka powieść Williama Hope Hodgsona, wydana pierwotnie w 1907 roku, a do Polski sprowadzona przez wydawnictwo C&T dwa lata temu. Jest to pozycja wyróżniająca się na tle całej „Biblioteki grozy” wspomnianego wydawnictwa –...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2333
803

Na półkach: ,

W całej książce nie ma chyba ani jednego dialogu. Fabuła jest opisem zmagań ocaleńców z rozbitego statku z fantastycznymi, żądnymi krwi stworami morskimi, z niezmiernie szczegółowymi opisami poczynań członków załogi, np. w kwestii ochrony szalupy przed nadchodzącym i trwającym sztormem (gdzie, jaka lina i kiedy została do czego przymocowana, i po co ;) Ogólnie czytało się fajnie, bo też i wyobraźnia autora rekompensowała monotonię opisów.

W całej książce nie ma chyba ani jednego dialogu. Fabuła jest opisem zmagań ocaleńców z rozbitego statku z fantastycznymi, żądnymi krwi stworami morskimi, z niezmiernie szczegółowymi opisami poczynań członków załogi, np. w kwestii ochrony szalupy przed nadchodzącym i trwającym sztormem (gdzie, jaka lina i kiedy została do czego przymocowana, i po co ;) Ogólnie czytało się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
677
625

Na półkach:

Morska groza.

Opowieść o walce rozbitków statku z morskimi głowonogami/ maszkarami/ wodorostami.

Niby fajnie napisane, wartka akcja, nastrój grozy, ale jednak czegoś mi brakowało...

Właściwie cała fabuła koncentruje się wokół strachu bohaterów przed morskimi dziwolągami i bojach z nimi toczonych. Jakaś taka płytka powieść, prymitywna bez choćby minimalnych nieco bardziej głębszych odniesień. Spodziewałem się czegoś więcej.

Morska groza.

Opowieść o walce rozbitków statku z morskimi głowonogami/ maszkarami/ wodorostami.

Niby fajnie napisane, wartka akcja, nastrój grozy, ale jednak czegoś mi brakowało...

Właściwie cała fabuła koncentruje się wokół strachu bohaterów przed morskimi dziwolągami i bojach z nimi toczonych. Jakaś taka płytka powieść, prymitywna bez choćby minimalnych nieco...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    137
  • Przeczytane
    80
  • Posiadam
    40
  • Biblioteka Grozy
    3
  • Horror
    3
  • 2017
    2
  • Biblioteka grozy
    2
  • Ulubione
    2
  • Do kupienia
    2
  • 2019
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Szalupy z „Glen Carrig”


Podobne książki

Przeczytaj także