Kielonek

Okładka książki Kielonek Alain Mabanckou
Okładka książki Kielonek
Alain Mabanckou Wydawnictwo: Karakter Seria: Seria Literacka Karakteru literatura piękna
200 str. 3 godz. 20 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Seria Literacka Karakteru
Tytuł oryginału:
Verre cassé
Wydawnictwo:
Karakter
Data wydania:
2008-09-01
Data 1. wyd. pol.:
2008-09-01
Liczba stron:
200
Czas czytania
3 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788392736608
Tłumacz:
Jacek Giszczak
Tagi:
Kongo literatura afrykańska
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
138 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
211
63

Na półkach:

Mocno groteskowa, pomimo dość ciężkiego kalibru (aluzje literackie, polityczne i kulturowe dot. dość odległego kraju - Kongo) całkiem łatwo się czyta.

Mocno groteskowa, pomimo dość ciężkiego kalibru (aluzje literackie, polityczne i kulturowe dot. dość odległego kraju - Kongo) całkiem łatwo się czyta.

Pokaż mimo to

avatar
8
1

Na półkach:

Książka wybitna, a sam przekład jest arcydziełem - chapeau bas!

Książka wybitna, a sam przekład jest arcydziełem - chapeau bas!

Pokaż mimo to

avatar
525
362

Na półkach: , , ,

Alain Mabanckou stworzył powieść wręcz groteskową, rozbijającą zasady interpunkcji, łączącą w sobie powagę i humor, lekkość formy i doniosłość treści.
Bez wielkich liter i bez kropek, zapożyczając aluzje i cytaty z literatury światowej, poupychane między wierszami, stworzył żywioł który porywa czytelnika.
Historia baru Śmierć Kredytom i jego klientów, spisana przez stałego bywalca - Kielonka na prośbę właściciela Upartego Ślimaka.
Każda opowieść inna - komiczna, tragiczna, karykaturalna a jednocześnie prawdziwa.
Całkiem niezła literatura.

Alain Mabanckou stworzył powieść wręcz groteskową, rozbijającą zasady interpunkcji, łączącą w sobie powagę i humor, lekkość formy i doniosłość treści.
Bez wielkich liter i bez kropek, zapożyczając aluzje i cytaty z literatury światowej, poupychane między wierszami, stworzył żywioł który porywa czytelnika.
Historia baru Śmierć Kredytom i jego klientów, spisana przez stałego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
935
935

Na półkach: ,

"...drodzy przyjaciele, moi czarni bracia, jak to się w dzieje, że w Biblii wszystkie anioły są białe czy coś koło tego, można by przecież umieścić tam jednego czy dwa czarne anioły, by pogłaskać z włosem negrów z całej Ziemi, którzy nie mogą przecież zmieniać frontu pod pretekstem, że gra od początku była ustawiona...", Alain wykreował swojego anioła, który ma ksywę Kielonek ( Verre Cassé - potłuczone/pęknięte szkło),jest trochę upadłym aniołem, ale regularnie nawalony czerwonym sovinco, pisze swoją ewangelię w pogniecionym zeszycie w kratkę, dokumentując historie pokiereszowanych przez życie bywalców baru "Śmierć kredytom" przy alei Niepodległości, przy okazji dając nam świetną zabawę w odkrywaniu odniesień literackich, (poza tymi które wynalazł Tomasz Wojewoda nasz mentor z LC mnie się jeszcze pokazali:Eugène Ionesco, Mario Vargas Llosa, Venus Khoury - Ghata czy Moussa Konaté),stał się dla mnie literackim odkryciem tego roku i jeszcze skubany zabrał wszystkie kropki

"...drodzy przyjaciele, moi czarni bracia, jak to się w dzieje, że w Biblii wszystkie anioły są białe czy coś koło tego, można by przecież umieścić tam jednego czy dwa czarne anioły, by pogłaskać z włosem negrów z całej Ziemi, którzy nie mogą przecież zmieniać frontu pod pretekstem, że gra od początku była ustawiona...", Alain wykreował swojego anioła, który ma ksywę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1753
1752

Na półkach:

Po co dociekać głęboko skrywanej prawdy, zadając niewygodne pytania wprost, na które nie dostanę szczerej odpowiedzi lub bawić się w pokrętną dyplomację i obłudne intrygi, na które szkoda mi cennych sił i czasu, skoro ludzkość wymyśliła, powszechny w użyciu, łatwo dostępny i prosty w dawkowaniu cudowny eliksir prawdomówności – alkohol. A jeśli ktoś używa go nałogowo i z przyjemnością, stając się stałym bywalcem baru Śmierć kredytom, jak główny bohater, którego tytułowe „imię” wymownie go określa, to wystarczy dać takiemu do ręki zeszyt z pisadłem i nie marnując czasu na osobiste obserwacje baru przez jego gospodarza, bossa i szefa – Upartego Ślimaka, wejść w posiadanie obszernego, a co najważniejsze, szczerego aż do bólu sprawozdania. Wyczerpującej relacji nie tylko kto, kiedy i z kim przychodzi do baru, ale co myśli, jak sięgnął swojego dna lub szaleństwa i czego pragnie, jeśli jeszcze posiada marzenia. Opisu plejady różnorodnych postaci jak Spłuczka urządzająca zakłady na długość oddawania moczu, Kazimierz żyjący na poziomie, Drukarz były małżonek białej, francuskiej kobiety, Monyeké fałszywy czarownik, Alicja leciwa prostytutka pachnąca pudrem dla nieboszczyków, Mama Mfoa łysa kobieta sprzedająca szaszłyki, no i na koniec on sam. Autor spisanych obserwacji, były nauczyciel, z którego własna żona Diablica, próbowała wypędzić miłość do alkoholu ręką szamana Zero Błędu. Śmiesznych historii przez łzy opowiadających, "jak brzytwa losu pokaleczyła życie klientów tego baru".
A każda opowieść tragikomiczna, bolesna w swojej przeszłości, karykaturalna w swojej wymowie i groteskowa w krytyce korupcji, rasizmu, naiwnym zachwycie cywilizacją białych, marazmu i biedzie społeczeństwa afrykańskiego, zakorzenionych uprzedzeń, ślepej wiary w zabobony i zaborczości religii.
Bezkompromisowy, szczery i bezlitosny obraz kongijskiego społeczeństwa, w którym nieważne są zasady interpunkcji (Kielonek nie miał do tego głowy),ale to co niesie treść słów człowieka pod wpływem eliksiru prawdomówności – nagą prawdę.
http://naostrzuksiazki.pl/

Po co dociekać głęboko skrywanej prawdy, zadając niewygodne pytania wprost, na które nie dostanę szczerej odpowiedzi lub bawić się w pokrętną dyplomację i obłudne intrygi, na które szkoda mi cennych sił i czasu, skoro ludzkość wymyśliła, powszechny w użyciu, łatwo dostępny i prosty w dawkowaniu cudowny eliksir prawdomówności – alkohol. A jeśli ktoś używa go nałogowo i z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
939
939

Na półkach: , , ,

Alain Mabanckou okazał się dla mnie jednym z największych odkryć ostatnich lat a jego „Kielonek” jedną z najciekawszych powieści jakie czytałem. A jeszcze tydzień wcześniej nic o tym autorze nie wiedziałem, poza tym, że takowy istnieje. Na targach książki wdałem się z panią z wydawnictwa Karakter w rozmowę o tym autorze i namówiła mnie do zakupu jego książki. Kupiłem ale do końca nie byłem przekonany, wszystko przez formę książki.

Książka na pierwszy rzut oka mogłaby się wydawać swoistym eksperymentem albowiem interpunkcja w tej książce sprawia wrażenie chaotycznej a wręcz anarchicznej – autor stosuje jedynie przecinki, zero kropek, żadnych znaków zapytania czy wykrzykników. Brak podziału na kwestie dialogowe. Uznałem, że to się nie uda, że nie dla mnie takie numery. Już po pięciu stronach wiedziałem, że mam do czynienia z genialnym autorem. Treść jego fabuły wbrew pozorom czyta się bardzo płynnie, jest pomimo zastosowanych zabiegów bardzo rytmiczna, chaosu w tym zero.

Niebanalna to powieść, pełna ciekawych historii, równie ciekawych postaci, okraszona naprawdę rewelacyjnym humorem. Mabanckou to bardzo pogodny, dowcipny, bystry i inteligentny człowiek o czym miałem się okazję przekonać na żywo (jeśli kiedykolwiek będziecie mieli szansę iść na spotkanie autorskie z nim to nie wahajcie się ani chwili) co bardzo dobrze widać w jego twórczości. Poza tym ważne i istotne tematy opisuje z niebywałą lekkością i fantazją.

Rewelacyjna powieść, rewelacyjny autor. Zdecydowanie mam zamiar przeczytać resztę jego twórczości bo czuję, że naprawdę warto.

Alain Mabanckou okazał się dla mnie jednym z największych odkryć ostatnich lat a jego „Kielonek” jedną z najciekawszych powieści jakie czytałem. A jeszcze tydzień wcześniej nic o tym autorze nie wiedziałem, poza tym, że takowy istnieje. Na targach książki wdałem się z panią z wydawnictwa Karakter w rozmowę o tym autorze i namówiła mnie do zakupu jego książki. Kupiłem ale do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
404
282

Na półkach: , , ,

SCHOWEK MABANCKOU

Skąd w tym małym, niestabilnym politycznie kraju wziął się tak genialny pisarz, którego proza zapewnia czytelnikowi komplet wrażeń, będąc szaloną mieszanką groteski, dramatu, absurdu i eposu. Pisarz, którego twórczość jest, jak to trafnie określił Bernard Pivot „jak wezbrana rzeka, która porywa wszystko, co napotka na drodze: polityczną poprawność, afrykańską tożsamość. A nawet interpunkcję (…)”. Nie da się ukryć, ktoś taki jak Alain Mabanckou przydałby się w Polsce. Po znakomitej powieści „Black Bazar”, której akcja toczyła się w środowisku afrykańskich emigrantów w Paryżu, tym razem Mabanckou zabiera nas do samego serca swojej ojczyzny. Chciałoby się powiedzieć – do „jądra ciemności”, tyle że to nie to samo Kongo, które opisywał Joseph Conrad.

Bohaterem powieści jest tytułowy Kielonek, stały bywalec baru o nazwie „Śmierć kredytom”, mężczyzna upadły, były nauczyciel, obecnie czynny alkoholik, aspirujący do bycia pisarzem. Od szefa baru, zwanego Upartym Ślimakiem, otrzymuje pusty zeszyt i misję, aby spisać w nim historie bywalców tego przybytku. Odkąd roznosi się wieść, że Kielonek zdecydował się przyjąć na siebie rolę barowego kronikarza, garnie się do niego cała armia osobliwych postaci, chcąc opowiedzieć mu swoją historię. I tak poznajemy wiele dramatycznych opowieści – między innymi faceta noszącego pampersy, którego żona wyrzuciła z domu i oskarżyła o molestowanie córki, w wyniku czego trafił do więzienia i teraz leci mu z tyłka, czy też byłego paryskiego drukarza, który nakrył w łóżku swoją białą żonę z synem z pierwszego małżeństwa. Choć historie te są nierzadko naznaczone dużą dozą dramatyzmu, są przez Alaina Mabanckou opowiedziane w specyficzny sposób, któremu nie brak osobliwego poczucia humoru. Powieść pod względem formalnym przypomina pijacki bełkot, nieokiełznany słowotok – nie jest to jednak zarzut, a wprost przeciwnie – wielka zaleta tej narracji.

Spotkałem się na tym portalu z opinią, że „człowiek, dający książce tytuł «Kielonek» nie może być dobrym pisarzem”. To nie do końca prawda – otóż tłumaczenie imienia głównego bohatera jest bodaj jedynym mankamentem polskiego przekładu, którego autorem jest znakomity skądinąd tłumacz, Jacek Giszczak. W oryginale Kielonek nosi bowiem homonimiczny przydomek „Le Verre Cassé”. „Verre” po francusku może oznaczać zarówno kieliszek, jak i szkło. Zatem jednym z możliwych tłumaczeń przydomku bohatera jest „rozbite szkło”. A stąd już tylko krok do rozbitego lustra. Kielonek bowiem przegląda się we wszystkich zasłyszanych opowieściach jak w krzywym zwierciadle. W efekcie tego, pod koniec swojego zeszytu stwierdza, że aby jego książka o bywalcach baru „Śmierć kredytom” mogła być kompletna, musi w niej zapisać również swoją historię. W ten sposób czytelnik poznaje jego dramatyczne dzieje – dowiaduje się, jakie były okoliczności śmierci jego matki, stopniowego zagłębiania się w odmętach alkoholizmu, utraty pracy w szkole, rozstania z żoną, czyli en gros dzieje jego mizantropii, upadku, który zaprowadził go do sławetnego baru.

„Kielonek” ciekawie prezentuje się pod względem formalnym. Jest to bowiem powieść będąca przestrzenią wielu intertekstualnych gier i nawiązań. Przypomina mi się w tym kontekście słynne dzieło Georgesa Pereca, pt. „Schowek Parmentier”, gdzie kilkoro bohaterów, zamkniętych w czterech ścianach, obierało ziemniaki i mówiąc cudzym tekstem, odgrywało różne role. Na swój prywatny użytek, pozwalam sobie więc postawić paralelę pomiędzy dziełem Pereca a „Kielonkiem”, nazywając powieść kongijskiego pisarza „Schowkiem Mabanckou”. Jest to bowiem właśnie prawdziwy „schowek na opowieści”, coś na kształt centonu, popularnie nazywanego „bigosem literackim”. Są tu nawiązania dosłowne – główny bohater spotyka na swojej drodze na przykład rybaka Santiago ze słynnej noweli Hemingwaya, a także Holdena z „Buszującego w zbożu”. Intertekstualne zabawy Alaina Mabanckou przyjmują jednak również nieco odmienną formę w porównaniu do tego, jak to czynił Georges Perec – dokładnie wczytując się w zdania na blisko dwustu stronach utworu, dostrzec można iż Mabanckou z upodobaniem wplata w nie tytuły innych powieści.

Oto przykłady tego zabiegu, które udało mi się wynotować. W nawiasach podaję, często oczywiste, imię i nazwisko autora hipotekstu. „(…) powiedziała, że wdepcze mnie w ziemię, choćbym był już martwy, że pójdzie napluć na mój grób”, „(…) nie należy mylić nieboszczyków, nawet jeśli wszyscy zmarli mają taką samą skórę” (Boris Vian); „(…) bo ona, kiedy zobaczy Murzyna, musi go skonsumować, przysięgam, wie, jak bez wysiłku kochać się z Murzynem”, (…) siedział jak zombi z kraju bez kapelusza” (Dany Laferrière); „(…) lepiej być świadkiem, niż słuchać potem opowieści papug o miłości w czasach zarazy” (Gabriel García Márquez); „(…) poszedłem włóczyć się po dzielnicy Rex, w cieniu zakwitających dziewcząt” (Marcel Proust); „(…) gładko przełknąłem mą dumę, pożegnałem się z bronią” (Ernest Hemingway); „(…) czekają, aż ktoś zacznie głaskać ich po pępkach wielkich, jak mechaniczne pomarańcze” (Anthony Burgess); „(…) tym, którzy walczą i marzą o poszerzeniu pola walki” (Michel Houellebecq); „tym, którzy kroczą pewnie ku wiekowi męskiemu” (Michel Leiris),„(…) gdybym miał dość talentu, napisałbym książkę pod tytułem Książka o mojej matce, wiem, że ktoś już to zrobił” (Albert Cohen).

Daje to pewne pojęcie o literackich preferencjach zarówno autora, jak i głównego bohatera, który tak oto zostaje scharakteryzowany przez szefa baru „Śmierć kredytom”: „(…) sam jesteś tylko postacią z wielkiej księgi całej tej naszej zasranej egzystencji, jesteś pisarzem, wiem to, czuję, po to pijesz, nie należysz to tego świata, czasem mi się zdaje, że gadasz z takimi gośćmi jak Proust czy Hemingway”.

Proza Alaina Mabanckou, to istotnie, powtarzając za Pivotem, żywioł, który porywa nawet interpunkcję, zostały tylko przecinki, nie ma kropek. Pod koniec powieści, szef baru wygłasza opinię o zawartości zeszytu, w którym pisze Kielonek i jest to doskonałe podsumowanie utworu: „(…) to jeden wielki bajzel, ani jednej kropki, przecinki i przecinki, czasem cudzysłów, kiedy ktoś coś mówi, to nie jest normalne, może byś tak wprowadził tu trochę ładu, co, jak niby mam to czytać, jedno na drugim, zostaw trochę wolnego miejsca, trochę oddechu, zrób jakieś przerywniki”. Nawet jeśli powyższe zdanie jest prawdą, ukrytą samokrytyką zamieszczoną przez autora, nie przeszkadza to w odbiorze treści, a wprost przeciwnie – pozwala porwać się temu dzikiemu literackiemu żywiołowi. To, co proponuje nam Alain Mabanckou, jest przede wszystkim znakomitą intelektualną przygodą. Tak, „Kielonek” to jest w istocie „jeden wielki bajzel”, ale z pewnością jest to bajzel wart ogarnięcia.

SCHOWEK MABANCKOU

Skąd w tym małym, niestabilnym politycznie kraju wziął się tak genialny pisarz, którego proza zapewnia czytelnikowi komplet wrażeń, będąc szaloną mieszanką groteski, dramatu, absurdu i eposu. Pisarz, którego twórczość jest, jak to trafnie określił Bernard Pivot „jak wezbrana rzeka, która porywa wszystko, co napotka na drodze: polityczną poprawność,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
846
658

Na półkach: ,

Osinskipoludzku.blogspot.com


Alain Mabanckou to autor w przypadku którego określenie "oryginalny" nabiera nowego znaczenia. Ten kto zetknie się z jego twórczością z pewnością nie pozostanie na nią obojętny, albo kompletnie w niej odpłynie, albo będzie miał poczucie, że to co ma przed oczami jest zupełnie bez sensu. Ja należę do tej pierwszej grupy i ogromnie jestem wdzięczny Wydawnictwu Karakter i dziewczynom z bloga Niespodziegadki za to, że miałem okazję poznać jego twórczość, gdyż sam mam się za pozytywnego wariata, a jak wiadomo ciągnie swój do swego. Od czasu lektury "Papryczki" wiefzialem, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie.

"Kielonek" to pełna chaosu, temperamentu, a przede wszystkim poczucia humoru opowieść bywalca knajpy "Śmierć kredytom", którego swego czasu właściciel tegoż lokalu poprosił o spisywanie tego co ten uzna za stosowne. Treści, które stanowić będą o sile jego dzieła podane mu zostaną właściwie na tacy, gdyż kiedy tylko wieść o powstającej książce się rozniesie to ludzie sami zaczną się do niego zgłaszać i narzucać się ze swoimi opowieściami. Jako, że zdaniem Kielonka życie to jeden wielki bałagan tak forma w jakiej spisuje on zasłyszane historie praktycznie nie trzyma się żadnych zasad, a tym bardziej zasad interpunkcji, gdyż kolejne zdania nie zasłużyły nawet na kropki. Całość to tak naprawdę jeden wielki strumień myśli oddzielnych jedynie przecinkami, od czasu do czasu znajdziemy tu też cudzysłów. Forma zastosowana tu przez Mabanckou powoduje, że niektórym może być trudno przyswajać książkę. Takie też głosy znalazłem w sieci i choć jestem w stanie je zrozumieć to dla mnie ten sposób narracji nie stanowił żadnego problemu, a wręcz mnie zauroczył. Chłonąłem te jego opowieści niczym gąbka raz po raz zaśmiewając się i chyląc czoła przed kunsztem autora, który z taką wyprawą żongluje tu słowami. Sposób w jaki Alain Mabanckou to czyni powoduje, że nawet wulgaryzmy i opisy tych najbardziej intymnych czynności fizjologicznych nie powodują dyskomfortu u czytelnika.

Bohaterami Kielonka są ludzie, którzy przez niektórych zostaną pewnie odebrani jako zepchnięci na margines i pozostawieni przez system na pastwę losu, a z drugiej strony można ich sposób na życie widzieć jako swego rodzaju symbol niezgody na utarte konwenanse i zasady regulujące co w społeczeństwie człowiekowi wolno, a czego nie. Szczególnie osoba narratora stanowi jak dla mnie taki wyraz buntu Alaina Mabanckou przeciwko tradycji, stylowi życia, zasadom interpunkcji, a przede wszystkim ogólnie narzucanej przez standardy i przekonania roli literatury. Tak jak Kielonek idzie pod prąd i walczy z tymi, którzy próbują mu narzucić sposób w jaki powinien przedstawiać zasłyszane historie, tak też Mabanckou w swoich książkach mocno opowiada się za prawdą, która często sama się obroni i mimo że wszelkiej maści eksperci i znawcy literatury mogą sądzić inaczej to ja opowiadam się za takim właśnie pomysłem na literaturę. Jeśli również brak wam pokory i nie lubicie chodzić utartymi ścieżkami, a jeszcze nie dało wam było spotkać się z twórczością Alaina Mabanckou to myślę, że powinniście dać mu szansę.

Osinskipoludzku.blogspot.com


Alain Mabanckou to autor w przypadku którego określenie "oryginalny" nabiera nowego znaczenia. Ten kto zetknie się z jego twórczością z pewnością nie pozostanie na nią obojętny, albo kompletnie w niej odpłynie, albo będzie miał poczucie, że to co ma przed oczami jest zupełnie bez sensu. Ja należę do tej pierwszej grupy i ogromnie jestem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
690
82

Na półkach: , ,

Przeczytałam tę książkę na dwa posiedzenia. Jej mięsista i dosadna proza wciąga. Rytm odmierzany przecinkami hipnotyzuje. Język głównego bohatera, Kielonka (ćmy barowej, która przesiaduje w lokalu „Kredyt umarł”) niczym wąż boa zaciska się na gardle.

Może dlatego, czasem trudno przedrzeć się przez gąszcz odwołań, cytatów, aluzji i opowieści w opowieści.

Od pierwszej strony wiemy, że Kielonek, na prośbę właściciela baru, pisze wspomnienia tego przybytku. W końcu nikt nie chce umierać w całości. Czytelnik zostaje zapędzony w labirynt-monolog gdzie błąka się aż do ostatniej literki, bo kropki tam nie uświadczysz. Oprócz historii baru, poznaje życiorysy jego bywalców. Czasem dostanie naturalistyczne, zawsze przewrotne. A Kielonek? Kielonek pisze, choć twierdzi, że „… zostawiam pisanie, tym którzy opiewają radość życia, tym, którzy walczą i marzą o poszerzeniu pola walki tym, którzy tworzą obrzędy, żeby odtańczyć polkę, tym, którzy wiedzą, jak zadziwić bogów, tym, którzy grzęzną w hańbie, tym, którzy kroczą pewnie ku wiekowi męskiemu, tym, którzy wymyślają użyteczne marzenia, tym, którzy opiewają krainę pozbawioną cienia, tym, którzy są przejazdem na kawałku ziemi…”.

Tyle w tym poezji, co i bełkotu pijaka. Podczas lektury nachodziły mnie duchy Hemingwaya i Bukowskiego. Dużo odnajduję podobnego. To tylko kwestia przewrotności losu, że jedni kończą w wypaśnej chacie z Lindą Lee i kasą na hazard, a inni w zapyziałej dziurze z ufajdanym zeszytem.

Polecam.

Słowo zachwytu nad wizualnością okładki. Brawo wydawnictwo Karakter! Barwo tłumacz Jacek Giszczak!

Przeczytałam tę książkę na dwa posiedzenia. Jej mięsista i dosadna proza wciąga. Rytm odmierzany przecinkami hipnotyzuje. Język głównego bohatera, Kielonka (ćmy barowej, która przesiaduje w lokalu „Kredyt umarł”) niczym wąż boa zaciska się na gardle.

Może dlatego, czasem trudno przedrzeć się przez gąszcz odwołań, cytatów, aluzji i opowieści w opowieści.

Od pierwszej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1296
172

Na półkach:

jak na to, że jedynymi znakami interpunkcyjnymi są przecinki to czytało się całkiem przyjemnie (bałam się, że będzie to coś w stylu jelinek).

jak na to, że jedynymi znakami interpunkcyjnymi są przecinki to czytało się całkiem przyjemnie (bałam się, że będzie to coś w stylu jelinek).

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    228
  • Przeczytane
    183
  • Posiadam
    74
  • Afryka
    9
  • Literatura afrykańska
    7
  • Ulubione
    5
  • Teraz czytam
    5
  • 2012
    3
  • 2018
    3
  • 2020
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kielonek


Podobne książki

Przeczytaj także