Black Bazar
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Seria Literacka Karakteru
- Tytuł oryginału:
- Black Bazar
- Wydawnictwo:
- Karakter
- Data wydania:
- 2010-09-14
- Data 1. wyd. pol.:
- 2010-09-14
- Liczba stron:
- 264
- Czas czytania
- 4 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788362376018
- Tłumacz:
- Jacek Giszczak
- Tagi:
- afrykańscy imigranci Paryż literatura kongijska literatura afrykańska proza współczesna
Akcja powieści toczy się w środowisku afrykańskich imigrantów w Paryżu. Główny bohater, zwany przez kolegów Zadkologiem, to typowy przedstawiciel SAPE - Stowarzyszenia Amantów, Pedantów i Elegantów. Szykownym strojem kłuje w oczy sąsiadów, a rzekomą bezczynnością powiększa francuską dziurę budżetową. Kiedy jego ukochana Pierwotna Barwa porzuca go dla Hybrydy grającego na tam-tamie, w życiu Zadkologa powstaje wyrwa, którą wypełnić może tylko...
Najnowsza powieść Mabanckou to satyra na "czarny Paryż", ale i na Francję Sarkozy'ego. Kongijski pisarz pokazuje paradoksy wieloetnicznego społeczeństwa, w którym uprzedzenia rasowe są wciąż żywe i nie omijają żadnego środowiska. W świecie opisywanym przez Mabanckou każdy, najbardziej osobisty gest staje się gestem politycznym, wikłającym człowieka w sieć przynależności i społecznych schematów. Jedyną drogą ucieczki ku wolności okazuje się śmiech, choć tym razem jest on zaprawiony nutką nostalgii i melancholii.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 132
- 111
- 41
- 10
- 9
- 4
- 4
- 3
- 3
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Książka powinna nosić raczej tytuł bazar noir, albowiem rozgrywa się w Paryżu, niemal wyłącznie wśród francuskojęzycznej ludności. Ale to stolica Francji, której nie oglądają inie chcą widzieć turyści. Świat imigrantów, głównie z Afryki, czasami z Haiti lub innych dawnych kolonii. Biała postać, nie licząc Araba ze sklepu na rogu”, pojawia się wśród nich bardzo późno.
Alain Mabanckou, ustami pierwszoosobowego narratora z „małego Konga” (tego ze stolicą w Brazzaville),powoli wprowadza czytelnika w świat Kongijczyków (w tym też tych z dawnego Zairu),Kameruńczyków, Gabończyków, Iworyjczyków i innych przybyszów z dawnych francuskich kolonii o ciemnej karnacji, posiadających własne tradycje kulturalne, kulinarne i muzyczne. Powoli tez dawkuje historię głównego bohatera.
A trzeba przyznać, że czyni to bardzo udanie. Książka przepełniona jest czarnym humorem, ironią i sarkazmem. Ale to nie jest komedia. Dużo w niej tez realizmu, prawdy i trafnych spostrzeżeń o życiu nad Sekwaną,nie tylko imigrantów. No i sporo sfery intymno-osobistej, nie da się ukryć, że przedstawionej w specyficzny sposób, mocno męsko-szowinistyczny, aczkolwiek też z humorem.
Autor niczego nie lukruje. Powieść pozwala lepiej zrozumieć świat imigrantów. Pracujący zw zawodach z dołu drabiny społecznej, trudniący się naręcznym, handlem czy naciąganymi usługami, mieszkający z trudnych warunkach, nierzadko po kilka osób w kawalerce, mają swoją niszę – czas po pracy. To wtedy zrywają z szarzyzną życia zawodowego na rzecz markowych ciuchów, udawania bogatych, alkoholi i tańca balansującego na poziomie niemal erotyki. Snują plany i marzenia, taksują kobiety i popisują się pomiędzy sobą. Są jednak w tym naturalni i autentyczni. To nie aniołowie, Mabanckou nie pozostawia suchej nitki na afrykańskich skorumpowanych rządach i dyktatorach, ale także i opozycjonistach. Czytelnikowi trudno wzbudzić w sobie żale wobec oszukanej Gwendoliny, ale i nie sposób jej potępić (a już na pewno narratora, który wykazał się humorem i pomysłowością). Wszyscy owi imigranci to ludzie o takich samych pragnieniach jak ci bogatsi, o jaśniejszym kolorze skóry. Pada wiele tytułów książek pisarzy wywodzących się z tego środowiska, nazwisk pojedynczych muzyków i całych grup, a nawet rodzajów tańca, jak haitańska kompa czy kongijska czakulibonda. Są momenty słabsze, jak prostacka i wulgarna historia o Mobutu, czy lepsze – jak rozmowy z haitańskim pisarzem Louis-Philippe’a bądź zaskakująca postać Pana Hipokratesa.
A w książce jak w życiu, jest słońce i deszcz, szarzyzna i kolor, miłosne podboje i rozstania. Może wszystko pokazane szorstko i ekspresyjnie, ale za to uczciwie, z duchem środowiska i przede wszystkim z humorem.
Książka powinna nosić raczej tytuł bazar noir, albowiem rozgrywa się w Paryżu, niemal wyłącznie wśród francuskojęzycznej ludności. Ale to stolica Francji, której nie oglądają inie chcą widzieć turyści. Świat imigrantów, głównie z Afryki, czasami z Haiti lub innych dawnych kolonii. Biała postać, nie licząc Araba ze sklepu na rogu”, pojawia się wśród nich bardzo późno....
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzarny humor, na którym zasadza się fabuła książki Black bazar akcentuje utarte opinie na temat afrykańskich imigrantów w Paryżu. Autor świetnie zobrazował ten obcy dla nas świat, a jednocześnie nie ominął konotacji historycznych dotyczących kolonializmu.
"Mam dość zamiatania ulic Galii, skoro nie widziałem, aby jakiś biały zamiatał ulice na moim Wybrzeżu Kości Słoniowej".
"A z nami czarnymi jest tak samo. Nie przestaniemy wybielać sobie skóry tak długo, jak długo będziemy przekonani, że nasze przekleństwo jest kwestią koloru".
Historia młodego Kongijczyka zamieszkałego w stolicy Francji bawi, ale jednocześnie szokuje i zmusza do refleksji nad naszym stosunkiem do obcych, który jest jaki jest, nie ma się co oszukiwać.
"Na jakim świecie żyjemy, skoro ludzie bez przerwy podważają te małe prawdy, które utrwalają nasze przesądy".
Zaskakujące jest, że autor największym rasistą zrobił czarnoskórego sąsiada naszego bohatera, który po spotkaniu z pisarzem sam postanowił spisać swoje wspomnienia, które mamy okazję czytać. Jego problemy osobiste nakładają się na silnie wyrażane poglądy dotyczące życia codziennego, beztroskiej zabawy czy relacji międzyludzkich.
Wymownym akcentem jest postawa tegoż sąsiada i jego dość kontrowersyjne ale zdecydowanie wyrażane zdanie na temat kolonializmu, co uzmysławia czytelnikowi, jak zatopieni potrafią być ludzie w swoim obłędzie.
Krótka, ale jakże wyjątkowa w swojej wymowie tragikomedia szydząca z wielkiej polityki, ale również ze wspólników imigranckiej niedoli pokazuje, że nie ma czegoś takiego jak pełna akceptacja dla przybyszów z zagranicy.
Polecam
Czarny humor, na którym zasadza się fabuła książki Black bazar akcentuje utarte opinie na temat afrykańskich imigrantów w Paryżu. Autor świetnie zobrazował ten obcy dla nas świat, a jednocześnie nie ominął konotacji historycznych dotyczących kolonializmu.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Mam dość zamiatania ulic Galii, skoro nie widziałem, aby jakiś biały zamiatał ulice na moim Wybrzeżu Kości...
Ciężkie jest życie imigranta o czym dobrze wie Alain Mabanckou i o czym mówi ustami głównego bohatera powieści „Black bazar”. Bez względu na to czy ów imigrant jest inteligentny czy nie, zamożny czy nie, pracuje czy nie, zachowuje się zgodnie z oczekiwaniami społeczeństwa czy nie. Wszyscy są bowiem wrzuceni do jednego worka i to wszystko we współczesnej Francji, która jawi się jako kraj wieloetniczna i tolerancyjna. A jednak, jak się okazuje, jest zniewolona przez stereotypy.
Główny bohater, imigrant, jest solą w oku wielu osób, zwłaszcza swojego sąsiada, który co chwilę wywrzaskuje na jego temat rasistowskie obelgi i wygania do Afryki. Jest inteligentny, dobrze się ubiera i właśnie porzuciła go kobieta, która odeszła z ich dzieckiem do innego. Jest traktowany jako lekkoduch, którego głównego celem jest czerpanie profitów z polityki socjalnej kraju. Dodatkowo w powieści co chwilę wybrzmiewają echa kolonializmu i postkolonializmu, z czym Francja do tej pory ma poważny problem, jest bowiem nieustannie z tego rozliczana na każdym kroku.
Mabanckou z właściwym sobie wdziękiem wyśmiewa wszystkie te stereotypy a jego powieść to nic innego jak bardzo zgrabna satyra, chwilami złośliwa i dosadna, czasem wydawać by się mogło, że trochę bezczelna ale nie można zaprzeczyć, że trafna. W dodatku „Black bazar” to kolejny przykład wspaniałego stylu autora, brawurowe, dowcipnego, lekkiego, pomimo, że nie wszystkie tematy jakie porusza są lekkie, łatwe i przyjemna. Powieść wciąga od pierwszych stron i nie pozwala się od niej oderwać.
Polecam gorąco.
Ciężkie jest życie imigranta o czym dobrze wie Alain Mabanckou i o czym mówi ustami głównego bohatera powieści „Black bazar”. Bez względu na to czy ów imigrant jest inteligentny czy nie, zamożny czy nie, pracuje czy nie, zachowuje się zgodnie z oczekiwaniami społeczeństwa czy nie. Wszyscy są bowiem wrzuceni do jednego worka i to wszystko we współczesnej Francji, która jawi...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo miło przeczytać zrywną w formie, pozbawioną zadęcia politycznej poprawności, autoironiczną i prawdziwie zabawną powieść o czarnych mieszkańcach Paryża, więc polecam!
Bardzo miło przeczytać zrywną w formie, pozbawioną zadęcia politycznej poprawności, autoironiczną i prawdziwie zabawną powieść o czarnych mieszkańcach Paryża, więc polecam!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCiekawy obraz życia czarnej ludności Paryża. Mieszanka humoru, ironicznego spojrzenia na Francję i pośladków - nie tylko czarnych.
Ciekawy obraz życia czarnej ludności Paryża. Mieszanka humoru, ironicznego spojrzenia na Francję i pośladków - nie tylko czarnych.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOPOWIEŚĆ PEWNEGO IMIGRANTA
Imigranci, zwłaszcza nielegalni – to temat na czasie i woda na młyn polityków… Alain Mabanckou (ur. 1966) – francuskojęzyczny pisarz, pochodzący z Konga swój głos w tej sprawie zabrał już w 2009 roku, pisząc „Black Bazar”, opublikowano go w Polsce rok później. Dziś z pewnością recepcja książki byłaby o wiele większa i, nie ulega wątpliwości, bardziej subiektywna.
Powieść Mabanckou jest historią Kongijczyka, zamieszkałego w Paryżu, opisuje jego perypetie miłosne i obyczajowe. Bohatera opuszcza partnerka, zwana „Pierwotną Barwą”, zabierając ze sobą dodatkowo ich córkę Henriettę i ucieka do rodzinnego Konga wraz ze swoim kuzynem, muzykiem Hybrydą. Załamany, by jakoś uporać się z traumą, zaczyna spisywać wspomnienia pod tytułem „Black Bazar”. Sam tak charakteryzuje swoje pisarstwo w rozmowie z jednym z kumpli: „Piszę tak, jak żyję, bez ładu i składu, takie bywa też życie, gdybyś przypadkiem nie wiedział” (str. 19). Ale „Black Bazar” to również zwyczajowa nazwa konkretnego miejsca w Paryżu – okolic stacji metra Château-Rouge w XVIII dzielnicy, jedno z niewielu gett położonych w środku francuskiej stolicy, nie zaś na przedmieściach. Tam właśnie żyje Zadkolog. Swój dość osobliwy pseudonim zawdzięcza umiejętności określania charakteru kobiety na podstawie obserwacji jej „strony B”. Podobnie, potrafi określić charakter mężczyzny na podstawie tego, jak obiekt obserwacji ma zawiązany krawat. Jest elegantem, murzyńskim dandysem, członkiem tzw. SAPE – nieformalnego Stowarzyszenia Amantów, Pedantów i Elegantów. We Francji mówi się potocznie na takich „saperzy” (fr. sapeurs),a zamiłowanie kongijskich emigrantów do szykownego (nieraz aż do przesady) ubioru jest powszechnie znane.
Już po tym krótkim przybliżeniu realiów, można się zorientować, że powieść Alaina Mabanckou będzie czymś więcej, niż tylko bezpłciową relacją z jałowej egzystencji w czarnym getcie Paryża. To znakomita, z wielkim humorem i fantazją napisana powieść – sądzę, że gdyby Boris Vian dożył dzisiejszych czasów, pisałby właśnie w tym stylu. Jednak nawet niewątpliwe komiczne walory „Black Bazar” nie definiują tej powieści jako całości. Z biegiem stron, staje się ona coraz bardziej poważna, porusza coraz istotniejsze kwestie – m.in. poszukiwania przez bohatera tożsamości, rozliczeń z kolonizacją, kompleksu europejskiego, wreszcie rasizmu i nietolerancji. Jednak robi to Mabanckou w sposób daleki od banału – pokazując zarówno rasizm białych, jak i czarnych, kompleksy jednych i drugich (biali chcący stać się czarni, czarni sprowadzający tzw. „środki do demurzynizacji”. Autor ironizuje zarówno na temat „magicznej” kultury afrykańskiej, jak i „racjonalnej” kultury europejskiej. Są to obrazy dające do myślenia, dalekie od banału dzisiejszej zerojedynkowej propagandy na temat imigrantów.
Zastanowiło mnie też, jak mało popularna w Europie jest wciąż literatura afrykańska. Znany jest Wole Soyinka, nigeryjski poeta, noblista z 1996 roku, Kenijczyk Ngugi wa Thiong’o i długo, długo nikt. Alain Mabanckou dołącza do tego grona wielkim stylu. Precyzując, mam tu na myśli literaturę tzw. „czarnej Afryki” – no bo są też oczywiście nobliści Coetzee i Gordimer – nie wspominając już na przykład o próbach uznania Alberta Camusa za pisarza algierskiego. Na szczęście, doskonałą pracę u podstaw od kilku lat wykonuje w tym temacie powstałe w 2008 roku krakowskie wydawnictwo Karakter. Mabanckou również i z tym kompleksem – literackim – rozlicza się w „Black Bazar”. Gdy kumple bohatera dowiadują się, że zamierza on zostać pisarzem, wątpią w sens jego twórczości, która w ich mniemaniu i tak nie może dorównać klasycznym dziełom europejskim, czy amerykańskim. I tu następuje diagnoza, jakże znamienna i w większości słuszna: „(…) pisanie to nie jest specjalność czarnuchów. My mamy za to ustny przekaz przodków, baśnie z buszu i dżungli, przygody Zająca Leuka opowiadane dziatwie przy ognisku trzaskającym w rytmie tam-tamów. Nasz problem polega na tym, że nie wynaleźliśmy druku ani długopisu BiC i zawsze będziemy siedzieć w oślej ławce, łudząc się, że moglibyśmy napisać historię Czarnego Lądu naszymi dzidami. Rozumiesz? W dodatku mamy dziwaczny akcent, słychać to nawet wtedy, gdy piszemy (…)” (str. 13). Myślę, że Afryka już dawno wyszła z „oślej ławki literatury”, a za przyczyną Alaina Mabanckou zrobiła kolejny krok do przodu.
Z pełnym przekonaniem polecam „Black Bazar”, podobno jest to dobra pozycja do rozpoczęcia przygody z twórczością Alaina Mabanckou. To książka dowcipna i poważna jednocześnie. Scysje Zadkologa z sąsiadem czy pijackie gadki w barze wzbudzają uśmiech na twarzy, ale jest w tej prozie coś więcej, co wyraża się słowami samego autora – „Także w bólu jest radość, tak już jest w moim małym kraju”. To książka zdystansowana i bezpośrednia zarazem. A kontynentowi niejednoznaczności, jakim dzisiaj jest Europa, potrzebne jest opisanie z dystansu i proza Mabanckou jest taką właśnie próbą – próbą obiektywizmu.
OPOWIEŚĆ PEWNEGO IMIGRANTA
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toImigranci, zwłaszcza nielegalni – to temat na czasie i woda na młyn polityków… Alain Mabanckou (ur. 1966) – francuskojęzyczny pisarz, pochodzący z Konga swój głos w tej sprawie zabrał już w 2009 roku, pisząc „Black Bazar”, opublikowano go w Polsce rok później. Dziś z pewnością recepcja książki byłaby o wiele większa i, nie ulega wątpliwości,...
Szykowałem się na tego francuskiego Kongijczyka od dawna i chyba zacząłem od nie tej książki, a i tak nie żałuję, mimo że zamiast Afryki dostałem Francję, o ileż mniej zajmującą od tej pierwszej, nieprawdaż? Mamy tu do czynienia z wypowiedzią na temat nieeuropejskich emigrantów w Europie, z wypowiedzią zgrabnie utkaną w formę powieści, wypowiedzią niejednoznaczną i bez konkluzji, a przez to mądrą i wartą poznania. Nie przepadam za językiem silącym się na lekkość i czarny (jakżeby inaczej!) humor, ale tylu innych czytelników przepada, niech zatem czytają. Lektura nietrudna, a ciekawa i pouczająca.
Tłumacz świetny, Jacek Giszczak, chyba przez zamroczenie swoje bądź redaktora ulepił bohaterowi ksywkę "Zadkolog", która jest zwyczajnie głupia - czy ktokolwiek nazwałby tak kolegę? Aż się prosi o np. "Dupistę" albo "Tyłkownika", nieprawdaż?
Szykowałem się na tego francuskiego Kongijczyka od dawna i chyba zacząłem od nie tej książki, a i tak nie żałuję, mimo że zamiast Afryki dostałem Francję, o ileż mniej zajmującą od tej pierwszej, nieprawdaż? Mamy tu do czynienia z wypowiedzią na temat nieeuropejskich emigrantów w Europie, z wypowiedzią zgrabnie utkaną w formę powieści, wypowiedzią niejednoznaczną i bez...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toI znowu spotkanie z afrykańską literaturą, tego samego wydawnictwa Karakter (mały zbieg okoliczności, bo prawie nikt inny afrykańskiej prozy nie wydaje). Tak oto, sięgnęłam po "Black Bazar", napisany przez Alaina Mabanckou.
Nie pierwsze to moje spotkanie z autorem, bo czytałam już debiutancki "Kielonek", nazywany najlepszą książką autora. Trochę robi to Mabanckou (nomen-omen) czarny PR, bo "Kielonek" na pierwsze spotkanie z Kongijczykiem się ewidentnie nie nadaje - zacna to pozycja ale napisana trudną formą, słowotokiem, bez kropek i przecinków, naśladująca pisanie rodaka z głębokiego buszu. Ale dość o "Kielonku", bo akurat "Black Bazar" na pierwsze spotkanie z Afryką książkową nadaje się idealnie. I szczerze mówiąc, dużo bardziej mi się podoba niż debiut.
"Black Bazar" to dziennik młodego Kongijczyka-emigranta, zamieszkałego w Paryżu, początkującego adepta sztuki pisarskiej. Niech Was jednak nie zmylą stereotypy. Zadkolog (tak nazywają go koledzy z baru "Jip's") to nie czarnoskóry, wychudzony młodzian, który handluje na paryskim bruku batatami i próbuje ledwo związać koniec z końcem, wracając do klity z siedmiorgiem dzieci i żoną w miliardach warkoczyków. To nie jest historia beznadziei, w które finale główny bohater rzuca się do Sekwany, aby uniknąć deportacji. Skądże. Zadkolog pracuje w drukarni, mieszka we względnie niezłej dzielnicy, a ciuchów może mu pozazdrościć niejedna polska blogerka (Zadkolog też zresztą handluje przywożonymi z Włoch garniturami i krawatami, gdyż jest modowym guru wśród rodaków). Kobieta Zadkologa to rodowita Francuzka (choć czarna),córka adwokata.
I choć życie bohatera płynie tak pięknie, ta właśnie narzeczona, Pierwotna Barwa, zostawia go dla kurdupla grającego na tam-tamie i ucieka z córką Zadkologa do Kongo. Dlaczego? To jest treścią książki. A także bezustannie zmaganie się z panem Hipokratesem, również rodowitym Francuzem, który nie znosi imigrantów, nawet chodzących w garniturach od Armaniego i nieurządzających dzikich imprez w mieszkaniach (cały szkopuł w tym, że rodowity Francuz, pan Hipokrates, też jest czarny jak noc w buszu).
Książka jest zabawna i refleksyjna jednocześnie. W dobie kryzysu imigranckiego, będzie jak znalazł (choć akurat przybyszy ze Środkowej Afryki Polacy raczej się nie boją - może hit Big Cyca "Makumba" ocieplił ich wizerunek). A na koniec anegdota: na jednym ze spotkań autorskich, czytelnik spytał Alaina Mabanckou, obecnie profesora jednego z amerykańskich uniwersytetów, czy trudno było mu nauczyć się pisać po francusku. Pisarz odpowiedział rasową ripostą swoich bohaterów: "Niezbyt. Może dlatego, że w Kongo posługujemy się nim od urodzenia...".
I znowu spotkanie z afrykańską literaturą, tego samego wydawnictwa Karakter (mały zbieg okoliczności, bo prawie nikt inny afrykańskiej prozy nie wydaje). Tak oto, sięgnęłam po "Black Bazar", napisany przez Alaina Mabanckou.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie pierwsze to moje spotkanie z autorem, bo czytałam już debiutancki "Kielonek", nazywany najlepszą książką autora. Trochę robi to Mabanckou...
Jakie są stereotypy wiemy wszyscy, nic nie robią, korzystają z zasiłków na potęgę, pracują tylko tyle, żeby mieć do nich prawo i nic z siebie nie dają. Żyją z dnia na dzień, jedzą dziwne i intensywnie pachnące potrawy, słuchają dziwacznej muzyki. O tym opowiada i z tym wszystkim mierzy się i polemizuje Alain Mabanckou w swojej książce Black Bazar. Jednak muszę wyraźnie zaznaczyć, że jest to tekst napisany w nastroju lekkim, wydawało by się rozrywkowym, lektura relaksująca i odprężająca, wakacyjna wręcz, frywolna czarna komedia. Uhonorowany wieloma nagrodami, ładnie wykształcony na stypendium we Francji, obecnie profesor literatury na Uniwersytecie Kalifornijskim łamie schematy, polemizuje z przesądami, ale polemizuje też z hermetycznością afrykańskiej diaspory we Francji.
Rzecz jest o trzydziestokilkuletnim, pochodzącym z Konga amatorze damskich pośladków, samozwańczym "zadkologu", który pewnego dnia zakochuję się w swojej krajance urodzonej i wychowanej we Francji. Jak to może być, że Afrykanka, która przyszła na świat w słabym świetle Europy ma ciemniejszą skórę od tych powitych nad oślepiającym słońcem Afryki? Perypetie tego związku są tylko pretekstem do dialogu jak sami imigranci widzą siebie, także przez pryzmat europejskich doświadczeń. Mabanckou przypomina mi tutaj Eduardo Mendozę, ten łotrzykowski ton, podobny główny bohater, cwaniaczek, który żyje jak mu wygodnie, z problemów się wywinie szukając głównie przyjemności w życiu. Podobny rubaszny język, życie w specyficznym kręgu swojego mikroświata nie mającego wiele w wspólnego z życiem innych obywateli, większości. Koniecznie muszę dodać, że jest to język bardzo łatwy, sam styl i sposób budowania zdań, akapitów i w końcu rozdziałów zawiera w sobie specyficzny humor, bardzo przystępny, zawadiacki, niezobowiązująco i swobodnie snuje swoją opowieść. Bardzo przyjemnie i jakby przypadkiem, mimochodem się to czyta. Ale uwaga, nie jest to wyłącznie humorystyczny tekst o tym jacy to wy jesteście śmieszni i my możemy być, ponieważ mamy inne zwyczaje. Autor porusza bardzo ważną kwestię, a mianowicie, że podziały, zamknięcie na innych to nasze własne nastawienie i zamknięcie się, którego nie zawsze jesteśmy świadomi. Często czekamy aż druga strona wyciągnie do nas rękę, bo to przecież ona jest wszystkiemu winna. Podziały to stan umysłu, to bardziej lub mniej świadomy stan ducha, psychiki. Główny bohater, choć wydaje się być otwarty, pozytywny, dobry, wyzbyty gniewu i agresji utrwala i przyczynia się do wzmocnienia uprzedzeń w jego sąsiedztwie. Ale następuje też przełom, zaskakujący, przynajmniej mnie zaskoczył. Nie powiem jaki, trzeba przeczytać.
Bardzo przyjemna i dająca do myślenia lektura. Zgrabnie, wręcz finezyjnie ujęte sedno sprawy. Fantastycznie się czyta,a zakończenie przewrotnie daje kopniaka.
Jakie są stereotypy wiemy wszyscy, nic nie robią, korzystają z zasiłków na potęgę, pracują tylko tyle, żeby mieć do nich prawo i nic z siebie nie dają. Żyją z dnia na dzień, jedzą dziwne i intensywnie pachnące potrawy, słuchają dziwacznej muzyki. O tym opowiada i z tym wszystkim mierzy się i polemizuje Alain Mabanckou w swojej książce Black Bazar. Jednak muszę wyraźnie...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzyznam, że miałem obawy, co do poziomu twórczości Alaina Mabanckou. I to za sprawą polskiego tłumacza. Myślałem, że człowiek dający książce tytuł "Kielonek" nie może być dobrym pisarzem. Myliłem się, choć po "Kielonka" jeszcze nie sięgnąłem. Po przeczytaniu książki uważam, że Alain Mabanckou to absolutny top topów pisarzy pochodzących ze środkowych rejonów Afryki. Fakt, że nie mieszka w Republice Konga o niczym nie świadczy.
Gdyby ktoś zapytał o czym jest "Black Bazar" odpowiedziałbym, że... o niczym. Ale tym większe ukłony dla autora, bo książka nie nuży, nie zniechęca do siebie. Czytelnik niezbyt znający realia życia afrykańskich imigrantów we Francji dowie się wielu interesujących rzeczy, spojrzy na sporo spraw z drugiej strony. Ja, z racji mych zainteresowań, nie odkrywałem Ameryki, ale nie miałem także wrażenia jakiejś wtórności, powtarzania sloganów.
"Black Bazar" polecam głównie tym, którzy uważają imigrantów za plagę współczesnej Europy. Nie wiem czy ci ludzie pod wpływem lektury zmienią swój wypaczony punkt widzenia, ale jest na to duża szansa.
Przyznam, że miałem obawy, co do poziomu twórczości Alaina Mabanckou. I to za sprawą polskiego tłumacza. Myślałem, że człowiek dający książce tytuł "Kielonek" nie może być dobrym pisarzem. Myliłem się, choć po "Kielonka" jeszcze nie sięgnąłem. Po przeczytaniu książki uważam, że Alain Mabanckou to absolutny top topów pisarzy pochodzących ze środkowych rejonów Afryki. Fakt,...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to