-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać271
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "polskość" [69]
[ + Dodaj cytat]Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu.
W krótkim czasie staliśmy się nierozłączną parą. Była to moja
pierwsza miłość. Pomogła mi wtopić się w nową rzeczywistość.
Gdybyśmy składniej się rządzili, gdybyśmy respektowali hierarchię społeczną, gdybyśmy szanowali instytucje, które sami dla siebie ustanawiamy, historia pewnie by się z nami lepiej obchodziła
(...) na czym polega atrakcyjność naszego ducha – naszej mentalności, naszej kultury – dla ludzi ukształtowanych przez innego ducha? I czy my w ogóle – w dziwactwach naszych i w szaleństwach: bo chyba tylko w tym, w czymże innym? – możemy być atrakcyjni dla innych, dla obcych? Otóż ja uważam, że my jesteśmy szalenie atrakcyjni sami dla siebie. A to nie byle jaka jest zaleta: być atrakcyjnym dla samego siebie. Przynajmniej ja sam – jako wytwór ducha polskiego – jestem dla siebie niezwykle atrakcyjny. I z wielką ciekawością sobie jako Polakowi – oraz innym wytworom tego ducha, innym Polakom – wciąż się przyglądam. Ta atrakcyjność dla siebie – an sich, ku sobie samej zwrócona – prowadzi, może, a nawet pewnie musi prowadzić do ksenofobii i megalomanii. Jeśli jesteśmy dla siebie tacy atrakcyjni, to po cóż nam inni: na pewno nie tak atrakcyjni, a więc chyba gorsi od nas? My w ksenofobii naszej od obcych wcale jednak się nie odwracamy. Przeciwnie. Chcemy być dla obcych atrakcyjni i mamy do nich pretensje, jeśli wcale im się atrakcyjni nie wydajemy. Tak atrakcyjni dla siebie, jakże dla innych moglibyśmy być nieatrakcyjni? Szalenie nas też ciekawi, co dla tych obcych jest w nas atrakcyjne. Jeśli cokolwiek jest. (...) Niech to, co w nas wedle innych najlepsze, najpiękniejsze, pozostanie dla nas samych tajemnicą. Wiedząc wszystko o sobie – o naszej polskiej istności – może i dla samych siebie przestalibyśmy być atrakcyjni? A tego bym nie chciał.
Zapomnieliśmy jakby - bo strasznie zawiodły nasze nadzieje - że choć nie możemy być najpotężniejsi, wciąż możemy być honorowi, dzielni, najdzielniejsi może, szlachetni i duchowo niepodlegli, jak dawniej bywało, w czasach świetności. Możemy nie pozwolić, by zniszczyło nas okrucieństwo historii, możemy nie stać się narodem karłów, wypalonym, pustym słońcem, bez ducha i tożsamości - naśladowczym, żałosnym i bez honoru.
Właśnie to przeżywa spora liczba naszych rodaków, którzy cierpią na cienie "polskości" - zestaw ograniczających przekonań tworzących mentalność narzekactwa, zawiści, braku zaufania i krytycyzmu, poczucia gorszości, lęku przed popełnianiem błędów.
(...) I żadnym pocieszeniem nie może być fakt, że większość ludzi przez całe swoje życie nie wyjdzie ponad poziom swojej rodziny czy ponad poziom "Jestem Polakiem". Dzieje się tak dlatego, że funkcjonują w środowisku, w którym są stymulowani na przykład "polakowaniem". A jak działa taka stymulacja? Zwróć uwagę, że w naszych mediach nie pojawia się po prostu piękna dziewczyna. U nas pojawia się konstrukt "polska Angelina Jolie". (...) "Polakowanie" stymuluje w Tobie ramę "Jestem Polakiem", w której ktoś w czymś nie jest dobry obiektywnie, jest zawsze "prawie" tak dobry jak zachodni oryginał.
W przekazach katolickich mistyków znajdujemy owo rozpalające
serce miłością uczucie piękna, dobra i prawdy, uczucie czy
też poczucie a nie wyobrażenie. Kontemplowanie Jezusa przenosi zawsze w jakimś stopniu na poziom uczuć. Doświadcza
się wówczas owego smaku duchowego, który przychodzi wraz
z miłością… Doznania te pochodzą z Bożej rzeczywistości –
nieskończonej, nierozpoznawalnej i niewyobrażalnej.
Dziewczyna usiadła na łóżku i spojrzała na wiszący nad nim obraz. Była to reprodukcja centralnego panelu „Ogrodu ziemskich rozkoszy” Hieronima Boscha.
– Wiktor – powiedziała z wyrzutem – ale mnie oszukałeś! Dlaczego powiesiłeś nad łóżkiem obraz przedstawiający upadek ludzkości?
– Bo jest to apoteoza seksu – rzekł z fascynacją. – Te kłębiące się grupy kochanków, te fantastyczne stworzenia, gigantyczne ptaki... Wszystko to przemawia do mojej wyobraźni. Poziomki, morwy, czereśnie, grona winogron zapełniają obraz. Owoc może też być ogromny, niektórzy chcą go zjeść, inni chronią się w jego wnętrzu. Wspaniałe są te wizje seksualnych przyjemności, które powtarzają ciągle na nowo moment, w którym Adam i Ewa kosztują zakazanego owocu... Wiesz, seks ma smak czerwonego owocu, fioletowych winogron, tak jak na tym obrazie. Poczujesz to dziś w nocy.