cytaty z książek autora "Diana Brzezińska"
...współuczestnictwo w zbrodni łączy znacznie silniej niż miłość, małżeństwo czy partnerstwo, a może i kredyt we frankach szwajcarskich.
Byli wzorową rodziną. Zawsze szczęśliwi i uśmiechnięci, do bólu wręcz idealni i przez to nawet nudni. Taka rodzina często ukrywa jakiegoś trupa w szafie.
- Spóźniłeś się.
– Kwadrans to nie spóźnienie, tylko styl bycia – odparł Krystian.
Ponownie spojrzał na zdjęcie. Był pewny, że nie była święta. Według niego nikt, kto dobrze wychodził na zdjęciach legitymacyjnych, nie mógł być w porządku. On wyglądał na swoim jak przeciętny kryminalista.
- Rodzice po prostu mnie dobrze wychowali - wyjaśnił Michalski. - Jestem nauczony uczciwości, cierpliwości, szacunku i niesienia pomocy kobietom. To moje brzemię.
- Nie jestem damą w opałach.
- Damą na pewno nie, ale klnącą jak szewc kobietą mającą masę problemów, z którymi nie potrafisz sobie poradzić, to już bardziej - odparł Michalski.
Postrzegasz świat zerojedynkowo, żyjesz w jakiejś pieprzonej bajce. Wszystko jest czarne albo białe, i chuj, nic więcej. Moje życie jest inne.
Czasem trzeba ludziom pozwolić podjąć decyzję, która wydaje się dla nich najlepszym rozwiązaniem. Nawet wtedy, kiedy z naszej perspektywy to czyste szaleństwo. Być może dla nich to ostatnia deska ratunku.
-(...) Co robisz oprócz rozstawiania policjantów po kątach i sprowadzaniach wszystkich do parteru?
- Ładne określenie na bycie prokuratorem.
Za każdy błąd, który popełniliśmy w życiu, kiedyś przyjdzie nam zapłacić.
Nie ma zbrodni doskonałych, bo każdej z nich dopuszcza się człowiek, są więc jedynie te, których nie potrafimy jeszcze rozwiązać.
Jesteś jedyną kobietą, która ze mną nie spała, a którą usilnie próbuję zaciągnąć do łóżka. Zaburzasz mi statystyki i psujesz opinię na mieście".
Jeśli zacznie mordować każdą kobietę,z którą się spotykałem...
-Wymorduje trzy czwarte populacji żeńskiej w Szczecinie?
Wynurzenia ludzi na temat ich komplikacji życiowych nie tylko ją nudziły, ale i często denerwowały. Kiedy na przykład mąż i żona tłumaczyli jej, dlaczego się nawzajem zdradzali, i pytali, co mają teraz począć, miała ochotę odpowiedzieć: „Rozwiedźcie się i idźcie się bujać z kimś innym”, a to raczej nie była rozsądna wypowiedź podczas terapii małżeńskiej.
"Twój brat nas zabije, komendant nas dobije, twój przełożony wykopie dla nas dół a mój szef grabarz nas zakopie...
- Głupota niestety nie jest karalna, żałuję, ale prawo nie jest doskonałe - odparła Sawicka.
- A co, jeśli wybierzemy trzecią opcję i się po prostu nie uda? - spytał Lisak.
- To będzie dobry moment, żeby spróbować uciec, albo skończymy w pierdlu - odparła Sawicka. - Ostatecznie nic się nie zmieni, wrócimy jedynie do punktu wyjścia.
Opadła na kolana wraz z zakończeniem piosenki. Ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać. Dopiero teraz poczuła, jak stres powoli z niej ulatuje. Dotarła też do niej świadomość, że mogła umrzeć.
Pewnego razu w trakcie terapii powiedziała dzieciakowi bogatych rodziców: „Twój problem polega na tym, że jesteś materialistą, wrzodem na dupie swoich rodziców, nieudacznikiem i patentowanym leniem, a jedynym ratunkiem dla ciebie jest odebranie ci kieszonkowego i przeniesienie do szkoły publicznej, a już najlepiej znalezienie ci jakiegoś wolontariatu”. Wówczas wyleciała z hukiem, chociaż nadal nie do końca rozumiała dlaczego. W końcu jej opinia była jak najbardziej trafna i zapewne pomogłaby w naprawieniu relacji w tamtej rodzinie.
- Co się porobiło z tym miastem? - spytał Kudyba. - Nigdy, kurwa, nie było tak źle.
- Nowy polski ład - odparła Sawicka - Nic dodać, nic ująć.
Ludzie w anormalnej sytuacji motywacyjnej, z desperacji podejmują się rzeczy, na które normalnie nigdy by się nie poważyli.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę.
- Każdy się cieszy na mój widok. - odparła Sawicka.
- Polemizowałbym, polemizowałbym.
W ogrodzie panowała cisza, niewiele dźwięków od strony ulicy przedostawało się tutaj. Sąsiedzi po obu stronach równie mocno cenili sobie ciszę, praktycznie nigdy nie odnotowywała ich obecności.
Nie potrafiła sobie przypomnieć, żeby jakikolwiek podejrzany zachowywał się w taki sposób. Nie miała jednak żadnych dowodów, które świadczyłyby na jego korzyść. Mężczyzna zrobił wszystko, żeby go zamknęli do końca życia.
Butelka wina była już prawie pusta. Jeden z jej profesorów mówił, że niektóre pisma prawne łatwiej wchodzą po trzech lampkach wina. Jakkolwiek głupio to brzmiało, było prawdziwe.
Moja rodzina była naprawdę wspaniała, ale rodzice nie mieli układów, byli biedni. Patrzyłem więc na przemoc domową w domu swoich przyjaciół, na którą nikt nie reagował. Milczałem, kiedy moja siostra została zgwałcona, a milicja nie podjęła żadnych czynności, chociaż doskonale było wiadomo, kto jej to zrobił. Marzyłem, żeby się stamtąd wyrwać i zacząć coś robić.
Ciężka atmosfera, która utrzymywała się od kilku godzin, nagle wyparowała. Oboje spojrzeli na siebie z rozbawieniem. Czas mijał bardzo powoli.
Cały żal i wyrzuty sumienia planowała zostawić w tym miejscu i odciąć się, musiała być w formie, żeby wrócić na właściwe tory. Musiała poukładać swoje życie, któremu w ciągu kilku lat ostatnich dni pozwoliła wywrócić się do góry nogami.
Milczenie to doskonała technika negocjacyjna i mediacyjna. Cisza jest dla ludzi krępująca. Mało osób lubi milczeć, mając przed sobą drugą osobę, z którą może po prostu porozmawiać. Wcześniej czy później większość odpuszcza i sama podejmuje rozmowę. Wszystko byleby nie być w ciszy.
Można pracować w zespole, jeśli jego członkowie to nie są irytujące kule u nogi, o które ciągle się potykasz...
Nienawidziła czuć się słaba. Nikt jednak nie wiedział, jak bardzo doceniała wsparcie. Poczucie, że mimo wszystko nie jest sama i ktoś próbuje się o nią zatroszczyć, było budujące.