Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Leszek Konopski
2
6,2/10
Pisze książki: powieść historyczna, historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
39 przeczytało książki autora
60 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Alchemik z Hagi Leszek Konopski
5,1
Ok... Co ja właśnie przeczytałam?
To tak, zacznijmy od początku. Ktoś w wydawnictwie przesłał do drukarni zły plik i zamiast jednej powieści, wydrukowano nam w jednym tomie dwie. 3/4 zajmuje właściwy Alchemik z Hagi, a 1/4... no, ale po kolei.
Pierwszy trzy ćwierci książki naprawdę mi się podobały. Taka niby klasyczna opowiastka. Alchemia, kamień filozoficzny, diabeł i cyrograf to wszystko motywy, które doskonale znamy, ale zawsze chętnie przeczytamy o nich po raz kolejny. Sama historia nie wprowadza moim zdaniem nic nowego do tematu, ale jest tak ładnie skonstruowana, że miło spędza się nad nią czas. Szczególnie cieszy dobry research historyczny i bardzo przyjemna narracja. Prowadzona jest ona w formie gawędy przytoczonej przez kogoś, kto na XVII-wiecznych bohaterów patrzy z dużej odległości (czasowej) i sprytnie wplątuje do opowieści fakty z przyszłości - akurat ja za taką formą opowiadania historii przepadam, więc byłam uradowana :)
I za tę część książki spokojnie wstawiłabym 7 gwiazdek, z komentarzem, że to nawet takie 7,5. Ale potem przyszła końcówka...
Najpierw reprymenda dla autora: Miałeś wcale nie głupi pomysł. Podróże między przeszłością, a przyszłością to może nie odkrywczy, ale pełen potencjału motyw. Gdybyś zaczął pierwszą osobą i całą historię oparł na tym wątku, mogłoby wyjść wcale nie tak źle. Ale co Cię pokusiło, by całkiem spójną, utrzymaną w klasycznym stylu gawędę uzupełnić czymś tak bardzo wziętym od czapy? No, podręcznikowy przykład przedobrzenia. Czytelnik dostaje absolutnego mętliku i przynajmniej mi, nie chciało się już nawet ogarniać dlaczego te czasy są pomieszane i kim jest nowy bohater... Nie wyszło po prostu, a przynajmniej ja będę przy tym obstawiać.
A teraz... drogie wydawnictwo Bellona. Serio, uważajcie, który plik wysyłacie do drukarni. Jak to jest możliwe, że wyraźnie nie poprawiony tekst trafił do dystrybucji? Nie powiecie mi chyba, że korekta specjalnie zostawiła taką masę powtórzeń, błędów stylistycznych i ogólnego chaosu w ostatniej ćwiartce książki? Serio, końcówkę czyta się fatalnie. I to na moje oko jednak wina wydawnictwa.
Podsumowując, 3/4 historii czyta się miło i przyjemnie, a 1/4 na końcu to jakaś pomyłka Matrixa, które okrutnie psuje mi całokształt. Ale autor pokazał, że ma wyobraźnie, więc może zerknę na jego kolejne powieści.
Ps. Jaka znowu powieść historyczna? Fantastyka, jak w mordę strzelił, jeno przyjemnie osadzona w przeszłości.
(Z chęcią podyskutowałabym z kimś na temat tej książki. Może ja coś nie zrozumiałam w końcówce. Priv, ktoś?)
Alchemik z Hagi Leszek Konopski
5,1
www.ujrzecslowa.pl
Alchemia zawsze mnie intryguje w książkach, jest to dziedzina nauki, która potrafi przyprawić o ciarki na plecach, spowodować, że zaczynamy marzyć o płynnym złocie, kamieniu nieśmiertelności, czy o innych hedonicznych przyjemnościach.
Alchemik z Hagi przenosi nas do XVII-wiecznej Holandi, lecz nie tylko, gdyż znajdziemy tutaj również podróż w czasie. Dzieje niderlandzkiego alchemika Dirka van Woensdrechta wprawiają nas w świat alchemii bez dwóch zdań. Poszukuje on sposobu na przemienienie ołowiu złoto, diabeł Łakota mu to „umożliwia”, lecz jak przystało na rodowitego diabła, posiada on małe kruczki, których na pierwszy rzut oka nie jesteśmy w stanie wraz z głównym bohaterem dostrzec. Opowieść o alchemii, połączonej z nurtem fantastyki oraz oscylujący wokół podróży w czasie, zaciekawieni?
Ja byłam ogromnie zaciekawiona, lecz chyba na tym się skończyło. Nie powiem, ze to była przeprawa przez mękę, lecz jakoś historia nazbyt mnie nie wciągnęła. Miałam chyba pierwszy raz wrażenie, że niektóre fragmenty są wybitne, a inne są swoistym zapychaczem, co jest dość dziwne, ponieważ nie jest to długa pozycja. Zgadzam się z niektórymi opiniami w Internecie, że historię, można by podzielić na dwie części, lub bardziej w proporcji ¾ do ¼. Pierwsza z nich, opowiada o alchemii, jej dziejach, zmaganiem się głównego bohatera z tym tematem, a druga jest tą wspomnianą podróżą w czasie, której kompletnie nie rozumiem. Zbyt wiele pomysłów, nie zawsze działa na jakość. Tutaj po prostu zakończenie zniszczyło cały sens tej książki.
Pierwsza część, jest naprawdę dobrze skonstruowana, wprowadza nas w wir Holandii, nazewnictwa alchemicznego, oraz pożądania wprawienia własnego ego w pozytywne wibracje. Wplątanie w tą historię diabła Łakoty, było naprawdę mądrym zagraniem, sprawiło, że cała historia miała swoisty charakter i sens. Język w niektórych sytuacjach sprawiał mi problem, w szczególności w nazewnictwie, lecz miałam na uwadze, iż Autor chciał nas w pełni wprowadzić w dawne czasy, więc nie sprawiało to takiego zgorzknienia z mojej strony. Miałam jednak wrażenie, że skoro ma się taki pomysł na książkę, to można by ją napisać nieco obszerniej, bo w niektórych przypadkach miałam wrażenie, że historia jest ucięta w pół zdania. A przecież wyobraźnia potrafi ponieść pisarza czy czytelnika do nieogarniętych granic.
Ostatnia ćwiartka sprawiła, że ręce mi opadły. Podróże w czasie są naprawdę wdzięcznym i pożądanym tematem, sądzę nawet, że i w tej historii pomysł by się sprawdził, lecz nie w takim wykonaniu, jaki przedstawił Autor. Było w nim za dużo zawirowań, niezrozumienia z mojej strony, jako czytelnika. Że po skończonej lekturze, chciałam powiedzieć: Pani Leszku, co Pana podkusiło do zniszczenia tej historii takim kiepskim pomysłem. O ile zachowanie bohaterów z dawnych czasów jest zrozumiałe, tak bohaterzy po podróży w czasie, są jacyś wyjęci ze świata rzeczywistego. Tak się po prostu nie robi.
Pomimo wszystkich moich żali do tej pozycji, polecam ją miłośnikom alchemii, tylko ostatnią ćwiartkę sobie podarujcie, wtedy wasza ocena będzie o wiele wyższa od mojej. Nie mniej jednak, jeżeli Pan Leszek stworzy coś nowego, chętnie po nią sięgnę, bo nie przekreślam tego talentu całkowicie. Bo na ogromny plus zasługuje magiczne wciągnięcie Nas w świat XVII Holandii.