Dziewczyna, która pływała z delfinami Sabina Berman 6,4
ocenił(a) na 104 lata temu Gdybym miała jeszcze raz czytać tę książkę, wzbogacona o mądrość po fakcie, powiedziałabym sobie – Zapomnij o tym napisie na książce!
"Opowieść na miarę bestsellerowego FORRESTA GUMPA."
Wyrzuć go razem z kontekstem całkowicie z głowy! Tytuł też wyrzuć! Potem stworzysz sobie własny. Wyczyść też całkowicie wyobraźnię z porównań i sugestii.
Sio! Precz z umysłu!
Ma zostać tylko twoja tabula rasa i Ja. To znaczy ona. Karen z autyzmem wysokofunkcjonującym. Panna Zdolna Inaczej, jak określali ją inni. Dziewczyna mówiąca o sobie Ja, bo to było pierwsze słowo, jakie nauczyła się wymawiać i jakim rozpoczęła proces myślenia na kilka lat po tym , gdy zaczęła istnieć. Jakim również rozpoczęła opowieść o sobie, swoją historię życia. Tak jak ona ją widziała, prosto, faktograficznie i bez fantazji, nadinterpretacji, sugestii, znienawidzonych metafor i eufemizmów oraz pokrętnej dyplomacji, zaciemniających i wypaczających widzenie otaczającej rzeczywistości. Piękno świata, którego nie dostrzegali standardowi ludzie, zamknięci w egoistycznej bańce samouwielbienia, "w której widzi i słyszy się tylko to, co ludzkie, i w której tylko to, co ludzkie ma znaczenie, a wszystko inne to zaledwie krajobraz, towar albo pożywienie". Ślepi, nieczuli, skupieni tylko na własnych emocjach i potrzebach, uciekający w świat fantazji rozumianej jako "filozofia, religia lub historie o rzeczach, które nie istnieją", by wyobrażać je sobie, mimo ich namacalnego współistnienia, obecności w rzeczywistości, przed oczami, na wyciągniecie ręki. Według niej to oni byli autystyczni. Ale Karen nie poprzestała tylko na tym wniosku i to ją odróżnia od morza narzekających ludzi na niski stan kondycji moralnej i duchowej ludzkości. Poszła dalej w swoich rozmyślaniach, wskazując przyczynę tego zjawiska wyobcowania i znieczulicy. Odważyła się sprzeciwić nie tylko werbalnie, ale i całym swoim życiem kartezjańskiej tezie – Myślę, więc jestem. Przeciwstawiając jej swoją – "Jestem, więc myślę." Ale to jeszcze nie wszystko. Rzuciła wyzwanie dotychczasowemu porządkowi społecznemu, zbudowanemu na myśli Kartezjusza, której utrwalaniu sprzyja religia, stawiająca na szczycie piramidy ważności – człowieka, coraz bardziej zamykającego się na świat zewnętrzny, na inne istoty żyjące. Rzuciła też wyzwanie Bogu, koncentrującym się na człowieku i na tym co on robi lub czego nie robi, "który stwarza świat i ciała niebieskie, a potem sam zamyka się w ludzkiej bańce".
Nawet nie wiem kiedy zaczęłam myśleć jak Karen, patrzeć jej oczami, stosować jej logikę, widzieć rzeczywistość bezpośrednio. To było bardzo niebezpieczne doświadczenie. Bo jak zgodzić się z poglądem, że Bogiem jest wszystko co nieznane, nienazwane, a to co znane po prostu jest, istnieje bez miejsca między nimi na cud? Jak nie przyznać jej racji, że Kościół utwierdza ludzkość w siedemnastowiecznych poglądach Kartezjusza, bazujących na podkreślaniu wyobcowujących różnic między człowiekiem a zwierzęciem, a odrzuca poglądy Karola Darwina podkreślające podobieństwa między gatunkami?
I dlaczego właściwie piszę o warstwie filozoficznej tej powieści, zamiast o trudnym dorastaniu Karen w tym normalnym dla mnie, a dla niej autystycznym świecie?
Bo ona sama uważała, że tym, co pomiędzy najistotniejszymi punktami w treści, nie warto zawracać sobie głowy. To tylko najmniej ważny wypełniacz, a jej życie jest takim wypełniaczem, nośnikiem, tłem, by móc zrozumieć to, co miała najważniejszego do przekazania. A co tak usilnie staram się przelać na papier, jakbym miała przed sobą co najmniej esej Leszka Kołakowskiego, a nie życie i poglądy autystycznej dziewczyny, która kończy szkołę, połowę studiów, prowadzi biznes w branży rybnej i stara się żyć, współodczuwając każdą istniejącą istotę ziemską.
Bzdurzy?
To jak wytłumaczyć konieczność organizowania kampanii na rzecz empatii dla zwierząt pod jakże wiele mówiącym hasłem – Zwierzęta są jak ludzie. Czują!? Kim się staliśmy, że musimy uczyć się dostrzegać cierpienie zwierząt? Przez kogo jesteśmy wychowywani, że nie jesteśmy w stanie dostrzec podobieństw? Jakimi treściami jesteśmy indoktrynowani, że współodczuwania nadal musimy się uczyć w XXI wieku? I najważniejsze pytanie – Kto jest odpowiedzialny za nasz autyzm?
Niezwykła filozoficzno-psychologiczna opowieść. Odkrywcza, rewolucyjna, wstrząsająca moimi dotychczasowymi poglądami, odważna, ukryta pod niepozorną okładką, której ciężar treści autorka podała w tak mistrzowsko lekkiej i przystępnej formie. Pod tytułem, który mógł wymyślić tylko człowiek standardowy z upodobaniem do eufemizmów i metafor.
http://naostrzuksiazki.pl/