cytaty z książek autora "Mian Mian"
Powiesz, że miłość jest jak Romeo i Julia,
Ale będziesz miała na myśli książkę.
Powiesz, ze miłość to anioły w Kaplicy
Sykstyńskiej,
Ale będziesz miała na myśli obraz.
Powiesz, ze miłość to to, co twoja sąsiadka czuje
do Maryi,
Ale będziesz miała na myśli opowieść.
Chcę wiedzieć,
Czy kiedykolwiek czułaś
Tornado w środku,
Trzęsienie ziemi w środku.
Przecież nie możesz przywiązać wszystkich
naczyń w swoich szafkach.
W środku trzęsie się morze.
Nie znajdziesz tysiąca kamizelek ratunkowych,
Które uchronią cię przed zatonięciem.
Ja wiem,
Miłość to tonięcie.
To ból i światło, piorun i magia, to żart!
Czy kiedykolwiek to przeżyłaś?
Bo chcesz napisać historię, w której będziesz Julią,
Bo chcesz namalować tysiąc niebieskich
Aniołów, grających na harfie.
Bo chcesz skończyć do tej swojej rzeki
I przemoczyć się do nitki.
Utonąć razem,
Rozpłakać razem,
Chwycić się za ręce,
Zatracić się w jej ramionach.
A ja będę tam,
Wśród publiczności,
Ucząc się cierpliwości Wschodu, cierpliwości
Rybaka,
Aż przyjdzie moja kolej.
Wiele nas ze sobą łączyło. Oboje mieliśmy nasze własne, osobne, milczące światy i szanowaliśmy nawzajem swoją ciszę.
Kiedy zamówiłam colę, Saining oznajmił, że powinnam przestać ciągle popijać colę. Kobiety powinny pić alkohol.
Nigdy się nie dowiesz, czym jest prawdziwe cierpienie, dopóki nie poczujesz, jak wszystkie delikatne uczucia zamieniają się w nienawiść.
Proszę, uwierz w to,
Mały strumyk powiedział mi,
Że chce mnie objąć, objąć czule,
Swobodnie płynąć,
Swobodnie spadać,
A strumień rwie naprzód, bez ustanku.
Będę oddychać pod wodą, w tym strumieniu,
Do końca życia.
Tylko strumień wie, jak to się stanie.
Proszę, uwierz mi,
Jeśli już nie potrzebujesz mnie,
Wkrótce odejdę,
Obiecuję ci, obiecuję,
Że utopię swoje ciało w winie.
Nie widywałam się z przyjaciółmi. Nie śpiewałam.
Miałam dwadzieścia dwa lata i umarłam śmiercią naturalną
Twarz, którą zobaczyłam w krzywym lusterku, była paskudna. Nigdy w życiu nie czułam do siebie takiego wstrętu. Wstyd, którego wtedy doznałam, moje ciało nosiło w sobie już zawsze. (...) Jaźń, która wyciekała ze mnie, była nicością. Kiedy próbowałam uspokoić oszołomione ciało, zamglone lustro odbijało moją pustą twarz.
Ochranialiśmy się nawzajem. Łączyła nas bezpośrednio nasza wewnętrzna samotność, nasz wewnętrzny blask. To różniło nas od większości zakochanych, którzy wyznają sobie miłość, mówiąc "kocham cię". Nie mieliśmy kontaktów cielesnych. Nie dotykaliśmy się fizycznie, lecz byliśmy ze sobą tak blisko. Czuliśmy, że nasza miłość jest podobna do boskiej
Życie jest serią początków, nie łańcuchem zakończeń - dlatego jest takie piękne.
Serca wszystkich ludzi są ze sobą połączone. Kiedy we śnie panuje spokój i cisza, mimowolnie wyczuwamy cudze serca. Im więcej miłości w naszym sercu, tym staje się większe, a to sprawia, że potrafi lepiej odbierać sygnały innych
Jego nieśmiertelna kruchość wyrosła z nieśmiertelnej słodyczy i piękna.
Rzeczywistość jest murem, który oddziela nas od uzdrowienia. Musimy się przebić przez ten mur, a muzyka może nas ocalić.
Dowiedziałam się, że jestem "ciasteczkiem zaprawionym trucizną".
Kobieta, która nigdy się nie kochała, jest jak zielone jabłko, ta, która się kochała - jak czerwone, a ta, która kochała za dużo - jak robaczywe jabłko.
Wiesz, czego najbardziej brakuje w Szanghaju? W Szanghaju brakuje morza. Chciałabym siadywać na plaży, mieć nad głową błękitne niebo, a obok przyjaciela czytającego książkę. Chciałabym się opalać, patrzeć w dal i o niczym nie myśleć. Odpoczywać. Potrzebuję odpoczynku.
Ciągle narzekamy na nasze nieszczęśliwe życie – teraz już wiem dlaczego. Dlatego, że nasze oczekiwania wobec miłości są coraz bardziej techniczne. Doszłam do wniosku, że miłość to wyłącznie kwestia osobistych skłonności.
Często muszę uciekać od tych, którzy są mi najbliżsi, i jechać samotnie w jakieś miejsce, gdzie jeszcze nigdy nie byłem, a potem wracać. Dzięki temu życie wydaje mi się wiecznie świeże, bo wiem, że wciąż coś nowego czeka na odkrycie.[...] Kiedy wyjeżdżam, czuję się tak prawdziwie, a gdy wracam - mam poczucie, jakbym coś utracił.
Jak to w końcu jest – czy tracimy kontrolę nad sobą, by w rezultacie osiągnąć wolność, czy też wolność jest tylko jednym ze sposobów utraty kontroli?
Zmrok. Sypialnia Kiwi. Chłodne barwy, lustro – owal na czterech kółkach. Rozebraliśmy się do pasa; chwycił mnie lewą ręką za ramię i oparliśmy się o siebie nawzajem, patrząc prosto w szklaną taflę. Zachodzące słońce i wschodzący księżyc muskały nas szarymi promieniami, gdy tak siedzieliśmy półnadzy przed lustrem. Nasze głowy miały identyczną wielkość, a włosy – tę samą średnią długość, były lśniące, idealnie proste, ani zbyt cienkie, ani zbyt grube. Mieliśmy takie same pociągłe, szczupłe twarze i duże, lśniące oczy, tak samo niestabilny poziom cukru we krwi, tak samo paskudne nosy i pełne usta, wysuszone i wygięte. Tę samą karnację, wzrost i wagę, identycznie wystające obojczyki i czarne włosy.
Zmienił ją, stała się nowym człowiekiem.
A potem w szybkim tempie doprowadził ją do stanu wyczerpania psychicznego i fizycznego. Dwa i pół roku spędziła, usiłując jak najdokładniej wyobrazić sobie i zrozumieć tamte dwie noce i trzy dni.
Tak wiele wycierpiała, tak bardzo została skrzywdzona. Pojawił się chyba po to, by odebrać jej własne życie.
Zmieniła się.
Stała się jeszcze bardziej próżna, jeszcze bardziej teatralna, lepsza od prawdziwej. Ciągle grała.
Ale kiedy w końcu klękała przed nim, stawała się najnaturalniejsza i najszczersza na świecie. Jej ciało pragnęło go, pragnęło go nieustannie.
Jeśli to nie była miłość- znaczy to, że miłość nie istnieje.
Wiele nas ze sobą łączyło. Oboje mieliśmy nasze własne, osobne, milczące światy i szanowaliśmy nawzajem swoją ciszę. Oboje chorowaliśmy na astmę, w dzieciństwie dokuczano nam, nie mieliśmy żadnych wzniosłych ideałów. Nie interesowało nas życie innych ludzi; byliśmy wrażliwi i brakowało nam wiary w siebie, nie wierzyliśmy w to, co pisali w gazetach, baliśmy się porażek, lecz myśl o oparciu się jakiejś pokusie zawsze wzbudzała w nas lęk. Chcieliśmy być na scenie, zostać artystami. Wydawaliśmy cudze pieniądze, przerażeni perspektywą, że to się kiedyś skończy. Nie chcieliśmy zamienić się w porządnych członków społeczeństwa, zresztą i tak nie wiedzielibyśmy, jak to zrobić. „I tak jesteśmy jeszcze młodzi" – powtarzaliśmy sobie. Wiedzieliśmy, że istnieje na świecie mnóstwo ludzi takich jak my, ale i tak sądziliśmy, że nasze spotkanie stanowiło wyjątkowo szczęśliwy traf. Dzieliliśmy radości i smutki, wrażliwość, poczucie humoru i wstyd. Saining codziennie patrzył na mnie, gdy zasypiałam, a ja patrzyłam na niego.
Czasami wydawało mi się, że nasza miłość jest czymś w rodzaju trucizny, bo gdy tak leżeliśmy razem w miękkich głębinach nocy, cisza i spokój odbierały nam mowę, sprawiały, że nie chcieliśmy się już obudzić.
Zapach przestzeni między palcami (...) na zawsze pozostanie wyraźny w mojej pamięci