-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać258
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński9
Cytaty z tagiem "proza" [36]
[ + Dodaj cytat]Na mordercę zawsze można liczyć, że błyśnie kunsztowną prozą.
...ale po raz kolejny przekonywała się, że pisanie i czytanie to dwie kompletnie różne rzeczywistości - niestety nie możesz nasiąknąć prozą, żeby następne ją z siebie wycisnąć.
Niewysłowione rozkosze czekają na artystę, ale przeznaczone jest mu także cierpieć bardziej niż komukolwiek z ludzi. [...] Nigdy nie dowie się naprawdę, co to miłość kobiety, bo dla niego wszystko jest nim samym. On stwarza wszystko: świat, rzeźbę, wiersz, kochankę. Kocha swoje arcydzieła, Alenie kocha nic poza nimi. Oto dlaczego rzeczywistość jest dla niego trucizną [...]. Wszystko, co nie jest nim, napełnia go niesmakiem i rozpaczą. [...] A przecież potrafi kochać, całą duszą pragnie dobra, i choć świat odpycha go na każdym kroku, chciałby jego szczęścia. Ale szczęśliwy jest wtedy, gdy jest samotny. Jest silny jak półbóg. Oto dlaczego wielki artysta nigdy nie jest dobrym małżonkiem, dobrym ojcem. Okropne!...
Utwór prozatorski istnieje dla mnie tylko o tyle, o ile daje mi coś, co bez ogródek nazwę rozkoszą estetyczną, czyli poczucie, że zdołałem jakoś, którędyś nawiązać łączność z odmiennymi stanami bytu, w których sztuka (ciekawość, czułość, dobroć, ekstaza) stanowi normę.
Talent prozatorski to zdolność wyskakiwania z własnej skóry, to umiejętność stawania się w myślach kimś całkiem innym, prezesem spółdzielni, brzuchomówcą w cyrku, kobietą oczekującą dziecka, robotnikiem wysłanym na kurs, wdowcem i pięcioletnią dziewczynką.
Kto posiadł sztukę, ten ma już prawdziwy błękitny kwiat. Gdzie inni widzą kamienie i głazy, przed nim otwiera się rozległe państwo piękna. Są w nim skarby, których nie przeżre rdza, a bogatszym będzie niż lichwiarze i wielcy potentaci, chociaż w jego kalecie często grosz grosza nie dogoni.
Nie miałem złudzeń; wiedziałem, że Polska interesuje ludzi tylko na zasadzie przedmieścia Rosji; sam nie interesuję się młodą prozą bułgarską czy rumuńską, nie mogłem przecież być aż na tyle śmieszny, aby żądać od ludzi, by nagle porzucili Camusa i Faulknera i poczęli interesować się młodą prozą polską.
Czuję się zagubiony w kniei słów i obrazów, bezradny wobec nich, znudzony samą czynnością tkania prozy. Nie lubię papieru, pióra, przepisywania na maszynie. Robię to wszystko gwałcąc sam siebie i psując piękno zamyślonej opowieści, którą lubię tak długo, póki jest marzeniem. W końcu trzeba ją jakoś przelać na papier, więcej czy mniej udolnie, nadać zmysłowi kształt materialny, ale nigdy nie będzie ta opowieść pysznić się urodą i siłą, którą miała, póki snuła się po głowie. Realizacja jest rezygnacją. Jest też skutkiem doświadczenia, które przekonało, że na odsuwaniu zamysłu niewiele się zyska, osłabi się tylko pierwotny impuls, zatrze się sam zamysł albo wzbogaci o elementy nowe, podpowiedziane przez toczącą się rzeczywistość, jednak sprzeczne z tym, czym miało być opowiadanie.
Fragment prozy może popsuć się nagle, niby kawałek polędwicy.
Nie lubiłam poezji i wszystkie wiersze świata wydawały mi się niepotrzebnie skomplikowane i niejasne. Nie rozumiałam, dlaczego tych rewelacji nie zapisuje się po ludzku - prozą.