cytaty z książki "Antologia bajki polskiej"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tu trzeba ustalić,
że słońce, chociaż silniej niźli świeca świeci,
nie lubi się chwalić
i zapewniać, iż niczem bez niego poeci.
To jest po pierwsze,
A po wtóre:
ta prawda jest nie mniej jarząca,
że mimo wszechświetlanej mocy
słońca,
poeta odeń wyższą ma naturę,
bo może pisać wiersze
nawet i w nocy.
Poeta, chociaż także nie lubi się chwalić,
może starych słońc zgasić sto, nowych — zapalić.
Bajka jest potrzebą wszystkich czasów i narodów. Dowodem tego — jej żywotność. Znajdujemy ją w najstarszych pomnikach chaldejskich z przed czterech tysięcy lat, znajdujemy ją w Grecyi i Rzymie, w średniowiecznej i nowożytnej Europie. Znamiennym jest fakt, iż w wielu literaturach pierwszemi drukowanemi książkami w języku ojczystym są zbiory bajek.
(...) aby apolog wywierał jakikolwiek wpływ na ludzką duszę, musi być koniecznie i przede wszystkiem dziełem sztuki (...).
Drugim niezbędnym warunkiem dobrej bajki jest szczerość. (...)
A jeśli bajka nie jest dziełem sztuki, to nie posiada żadnej wartości.
Panie, życzyłcibych tego,
abyś zawżdy barana miewał odźwiernego.
I u nas dzisich wieków ludzie to działają,
że własne przyjacioły o to zabijają:
gdy mu się upomina tego, co pożyczył
będzie prędko zęby swe od kamienia liczył.
Po mału tedy do szczęścia przystępuj,
a szukając go, z granic nie występuj,
wszak powiedają, iż kto napomalej,
ten zajdzie dalej.
[pisownia oryginalna].
Tak, jeśli się nam długo szczęśliwie powodzi,
nie mamy też narzekać, gdy zasię przychodzi
kłopot jaki. Uporem żaden nie utyje,
ani głową, mój bracie, muru nie przebije.
Nie tak nazbyt konceptom chytry ufaj lisie,
kiedy zaprosisz gości, dajże im na misie,
żeby cię kiedy, tego przykładem bociana,
(choć ptak szczyry i prosty), nie karmiono z dzbana...
Jest i ludzi takich wiele,
którzy o wszystkim discurują śmiele,
ale gdyby ich prawiąc nie słyszano,
to by ich za mędrszych miano.
Każdy, co rozum masz, mój mężu, w głowie,
nie sprzeciwiaj się nigdy Białejgłowie:
złamiesz dobrocią gorszą nad złe Duchy;
na miód, nie na żółć, łowią ludzie muchy.
Cały świat jest pełen ludzi,
których głupia zazdrość łudzi.
Jadł ser Kruk, chytra Liszka, znając go prostakiem:
»Gdybyś miał głos, Jowisza byłbyś«, prawi, »ptakiem.
Ten ser z pyska wypuści. Ta porwawszy powie:
»Wszystkiego masz dość, Kruku, rozumuć brak w głowie«.
Jeśli wierzysz Pochlebcom, bedziesz oszukanym.
(...) i tę zdrową maksymę w twej pamięci napisz:
nie sądź nikogo po minie,
bo się w sądzeniu poszkapisz.
Prawa są nasze jako pajęczyna:
bąk się przebije, a na muchę wina.
Razu pewnego w przezroczystej wodzie
przypatrywał się jeleń swej urodzie.
Sam się dziwił cudności rosochatych rogów,
lecz widząc swoje nogi cienkie jak badyle,
gorzko narzekał na bogów.
Gdzie proporcja? głowa tyla, nogi tyle!?
Małoż jest takich gilów na świecie,
których bez zasług odyma pycha?
Wielcy z pozoru tylko, a przecie
habit, jak mówią, nie czyni mnicha.
Bił ojciec rózgą dziecię, że się nie uczyło:
gdy odszedł, dziecię rózgę ze złości spaliło.
Wkrótce znowu Jaś krnąbrny na plagi zarobił,
ojciec rózgi nie znalazł, i kijem go obił.
Kwitnących nauk przezacne składy,
co swoim światłem kraj ożywiacie,
o literaci! jeśli mej rady,
którą wam myślę dać, usłuchacie,
weźcie za model tego słowika...
Niech wasze pisma nie będą długie,
niechaj z nich jedno serce dotyka,
gdy się z rozumem zabawia drugie.
Inaczej świat nam roztropny powie:
Słowik czyżyka równał do żaby,
lecz ci są ichmość lub półgłówkowie,
lub niehamowne w jęzorkach baby.
Snuł pająk pajęczynę, pełen tej otuchy,
że w niej kiedy uwięzi łatwowierne muchy.
Właśnie bielić zaczęto; pająk spracowany
nie dostrzegł, jak go mularz przytłoczył do ściany.
Widząc to zdala, mucha dzięki zbawcy składa:
»Kto pod kim dołki kopie, często sam w nie wpada«.
Drzewka przez wzajemne wsparcie
przetrwały wichrów natarcie.
Nigdy się kotek swojej nic zbędzie natury.
Zjadały Basi sadło i myszy i szczury.
Wsadziła więc Filusia — i cóż stąd wypadło?
Zjadł naprzód szczury, myszy, a potem i sadło.
Był przed zerami jeden postawiony,
stąd się zrobiły miliony.
Lecz dumne zera nie mogły się zgodzić,
by miał im jeden przewodzić.
»My staniemy na czele, alboż to nas mało«?
rzekły zera. Stanęły. Cóż się z niemi stało?
Co były milionami, dziś są niczem zera.
Szanujcież, kiedy macie ludy bohatera.
Rozum i serce, dwa wrogi
na straszny bój się wyzwali,
wtem weszła Anna do sali
i rozum w nogi...
Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku
i przyszedł kot Doktór: »Jak się masz koteczku!«.
Korzystając z chwili Mama
rzecze: »Na sukni wypierze się plama,
ale strzeż się moje dziecię
brzydkim czynem splamić życie:
bo ci, Stasiu, mówię szczerze,
ta się plama nie wypierze«.
Wilk odszedł, klnąc Bebe i mać jej z ruska brzydko.
Pewien uczony
bardzo wsławiony
pokazywał mi szufladę.
»Patrz, co to ja w te papiery
przez lat trzydzieści cztery
rozumu, nauki kładę.« —
»Ach«, ktoś na to z boku doda,
»cóż to za wielka szkoda,
moi mili panowie,
że rozum i nauka,
której każdy w głowie szuka,
u tego pana w szufladzie — nie w głowie«.
Rzecze sława mistrzowi: »O artifex, sine,
że ci oto wawrzynem opaszę łysinę«.
A mistrz jej na to słowy takiemi odpowie:
»Idź do dyabła z wieńcami, wróć mi włos na głowie«.
Gdy kozy od Jowisza uzyskały brody,
oburzały się capy: »To — krzyczą — urody
męskiej przecie oznaka! Kozice brodate
zechcą się równać z nami!!« A zaś Jowisz na te
słowa wzniósł palec w górę i tak prawi: »O, źle
jeden z drugim w tej sprawie rozumujesz, koźle...
Oszukały się kozy, gdyż głupio prosiły;
więc mają wasze brody — lecz bez waszej siły«.
Morał płynie stąd jasny, jak słońca promienie,
że można znieść spokojnie... równouprawnienie.
»Kto jest twórcą miljona? Ja! niech sześciokrotnie
zbliżę się do jedności, co stoi samotnie
i z wielkim ducha strapieniem
duma nad swem poniżeniem«.
»Masz słuszność!« rzecze Jedność z właściwą skromnością,
»Ja jestem zawsze jednością
i godzę się z przeznaczeniem.
Ty zaś pyszałku dumny z wydętem obliczem
miljonem jesteś przy mnie, lecz bezemnie — niczem!«.
[pisownia oryginalna].