cytaty z książek autora "Jennifer L. Armentrout"
Zawsze uważałem, że najpiękniejsi ludzie, naprawdę piękni w środku i na zewnątrz, to tacy, którzy nie są świadomi swojego wpływu.[..] Ci, którzy rozprzestrzeniają swoje piękno, chwalą się, marnują to, co mają. Ich piękno jest ulotne. to tylko skorupa, ukrywająca ciemność i pustkę." (tłum.)
-Jesteś dupkiem. Mówił... ci to ktoś wcześniej?
-Och, Kotek, każdego dnia mojego błogosławionego życia.
-Daemon, to nie był zwykły szaleniec.
-O to teraz jesteś ekspertem od szurniętych ludzi?
-Miesiąc z tobą i odnoszę wrażenie, że mam już doktorat w tej dziedzinie.
-Sprawdziłem twojego bloga.
-Znowu mnie prześladujesz, jak widzę. Mam zdobyć zakaz zbliżania się?
-W twoich snach, Kotek. O, czekaj, już w nich występuję, prawda?
-W koszmarach, Daemon. W koszmarach.
Słowa to najpotężniejsze narzędzie. Proste i zazwyczaj niedoceniane. Potrafią leczyć. Potrafią niszczyć.
Książki były konieczną ucieczką, którą zawsze podejmowałam z radością.
-Od tamtego czasu tylko dźga mnie długopisem.
-Pewnie dlatego, że chce cię dźgnąć czymś innym.
W chwili, w której cię odnalazłem, zgubiłem siebie.
-Następne pytanie?
-Czemu jesteś takim wielkim dupkiem?
-Wszyscy muszą być w czymś dobrzy,nie?
-Cóż, nieźle ci idzie.
Wykrzyczane z gniewem "KATY ANN SWARTZ!" i męski śmiech były tym, co wyciągnęło mnie z satysfakcjonującego, głębokiego snu. [...] Mama stała w drzwiach mojej sypialni ubrana w szlafrok, z rozdziawioną buzią. [...]
- Co? - wymamrotałam. Moja twarda poduszka się poruszyła. Spojrzałam w dół i poczułam, jak moje policzki płoną. Daemon był ciągle w moim łóżku. I częściowo na nim leżałam. [...] O mój Boże nie...
- To nie to, na co wygląda.
- Nie? - Mama założyła ramiona na piersi. [...] Zaczęłam się podnosić, ale ramię Daemona zacieśniło się na tali [...] Miałam ochotę umrzeć na tysiąc sposobów. Odepchnęłam go. Nie dał się. Nieznacznie uchylił powieki.
- Mmm, z czym ty masz problem? - Popatrzyłam znacząco na przejście. Zmarszczył brwi, odwrócił głowę i zamarł. - O, wow, niezręczne. - Odchrząknął i puścił moją talię. - Dzień dobry, pani Swartz.
Piękna twarz. Piękne ciało. Koszmarny charakter. Święta trójca przystojnych chłopców.
-Ciasteczko?
-Jasne.
-Chodź i weź.
Daemon umieścił połowę ciastka między tymi pełnymi, stworzonymi do pocałunków ustami. [...] Daemon chwycił ciasteczko. W jego oczach był błysk, jakby właśnie wygrał jakąś bitwę.
-Czas minął, Kotek.
-Witaj, skarbie, byłem na wódce i panienkach. Tak, wiem, moje priorytety trochę się zmieniły.
Kocham Cię Katy. Zawsze kochałem i zawsze będę - powiedział zdławionym, zachrypniętym głosem podszytym paniką.
- Biegłaś sprintem przez las w egipskich ciemnościach. Nawet ja...-Zawahał się.-Dobra, nie ja, ale normalni ludzie by się wtedy przewrócili. Ja jestem na to zbyt zajebisty.
- Wyglądasz, jakbyś ty się kąpała, a nie ten samochód. Nigdy bym nie pomyślał, że mycie samochodu jest takie ciężkie, ale po oglądaniu cię przez ostatnie piętnaście minut jestem przekonany, że powinni zrobić z tego sport olimpijski.
-Oberwałeś pudełkiem po lodach?
-Tak.
-Cholera. Szkoda, że mnie to ominęło.
-Jestem pewien, że Dee z przyjemnością to dla ciebie powtórzy.
Skromność jest dla świętych i nieudaczników. Ja nie jestem ani jednym, ani drugim.
-Nie umierasz-powiedział.
-Skąd wiesz?
Spojrzał mi prosto w oczy.
-Bo nigdy bym na to nie pozwolił.
-Jesteś nieśmiała, nie, Kotek?
-Dlaczego tak mnie nazywasz?
-Bo wtedy stroszysz się jak kotek.
Ta dziewczyna oznaczała kłopoty. Kłopoty zapakowane w małą paczuszkę z przeklętą kokardką. A co najgorsze, była rodzajem kłopotów, które mi się podobały.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Filmujesz się?
Wzięłam wolno głęboki wdech.
- W twoich ustach brzmi to co najmniej, jakbym nagrywała porno.
Daemon parsknął gardłowo.
- A robisz to?
-Będziesz potrzebował więcej niż Dziękczynienie i choinka, żeby mnie przelecieć.
-Cholera. No i po moim planie.
Szybko przebrałam się w spodenki do spania i gładką, różową koszulkę. Niezbyt seksowna bielizna, ale podczas mycia twarzy i zębów stwierdziłam, że to najlepszy wybór. Wszystko inne przysporzyłoby Daemonowi pomysłów. Do diabła, jego zachęciłaby papierowa torba.
-Założę się, że jeszcze przed Nowym Rokiem przyznasz, że jesteś we mnie szaleńczo, głęboko, nieodwracalnie...
-Wow. Może jeszcze jeden przysłówek?-Moje policzki zapłonęły.
-Może nieodparcie?
-Jestem zaskoczona, że wiesz co to przysłówek.
-Nie rozpraszaj mnie, Kotek.
-Nie sądziłam, że czytasz klasykę.
-Cóż preferuję książki z obrazkami i krótkimi zdaniami, ale czasami wychodzę poza schemat.
-Niech zgadnę, twoje ulubione obrazki to te, które może pokolorować?
-I nigdy nie wyjeżdżam poza kontury.
-Jest o wiele więcej sposobów, by się ubrudzić. Nie żebym kiedykolwiek miał ci je pokazać.
-Wolałabym się wytarzać w gnoju niż w miejscu, gdzie mogłeś spać.