cytaty z książek autora "Katarzyna Barlińska P.S. Herytiera"
Dziś jesteśmy inni, niż wczoraj.
Jutro będziemy inni, niż dziś.
Ale i tak skończymy w piekle,
bo piekło na nas czeka.
Kim byliśmy? Prawda była taka, że byliśmy po prostu ludźmi z dużą ilością błędów na koncie i miejscem zarezerwowanym w samym środku piekła.
- Złego diabli nie biorą.
- W tobie to sam szatan miałby konkurencję.
- Papierosy są szkodliwe. Przetworzone jedzenie jest szkodliwe. Spaliny są szkodliwe. Alkohol jest szkodliwy - wymieniał, patrząc mi w oczy. - I zrezygnujesz z tego wszystkiego? [...] Wszystko jest szkodliwe, Clark - powiedział dużo ciszej. - Życie również.
Nie potrafiłam już normalnie oddychać, ponieważ oddychałam nim.
Pozostaje nam tylko wierzyć, że kiedyś wszystko będzie dobrze, a jeżeli nie to po prostu "to kiedyś" nie jest jeszcze odpowiednią porą.
- Dziewczyno, kto ci dał prawo jazdy?
- Ta sama instytucja, która już kilkakrotnie nie dała tobie.
- Czytałaś kiedyś Fausta Goethego? (...)
— Nie — odburknęłam zgodnie z prawdą, na co uniósł złowieszczo kącik ust, a ja ponownie poczułam ciarki na całym ciele.
— W tej książce Faust podpisuje cyrograf z diabłem. To wyrok — niemal wyszeptał, a jego głos był jak oko cyklonu. Dookoła szalał huragan, panował chaos i nieład. A w środku było cicho i pusto. Jego głos taki był. Cichy i pusty pośrodku bezładu. — Właśnie to zrobiłaś, Victoria.
- O mój Boże, czy ty chcesz mnie tu zabić? - zapytałam śmiertelnie poważnie.
- Tak - odpowiedział spokojnym tonem. - To mój magazyn na zwłoki.
Nadzieja. Znów ona. To ona raniła najbardziej, bo karmiła nas kłamstwem. To zawsze była ona. Zawsze wszystko działo się przez nią.
(...) ciocia wódka i wujek wino ci pomogą.
-Bo tylko ja pokażę ci świat, który chcesz widzieć.
Nie byłam złą, niewdzięczną córką. Po prostu chciałam żyć po swojemu.
Kurwa, przysięgam, że chcę cię teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
- Będę się wpierdalać w coś, co i mnie w jakiś sposób dotyczy! Na co liczyłeś, co? Dlaczego to zrobiłeś?
- Bo chciałem z tobą być! - wydarł się tak silnym i mocnym głosem, którego nie słyszałam u niego nigdy wcześniej. Spojrzał na mnie z ogniem w czarnych oczach i ten ogień mógł palić miasta. Byłam pewna, że gdyby tylko chciał, świat mógłby stanąć w płomieniach. - Chciałem, żeby ta ostatnia noc była z tobą!
To psychopata, ale jestem tego pewna, że gdybyś już była jego, a on byłby twój, to podpaliłby nawet piekło, byś była szczęśliwa.
Żeby kogoś pokochać, trzeba go poznać i zrozumieć. Aby poznać człowieka, potrzeba czasu i wspólnie spędzonych chwil. Miłość... ona jest wtedy, kiedy widzisz człowieka nagiego, ale nie w aspekcie cielesnym. W tym emocjonalnym. Kiedy ktoś zburzy dla ciebie każdy swój mur. I gdy ta osoba jest całkowicie bezbronna, szczera i gotowa, by zrobić dla ciebie wszystko, tak jak ty zrobisz wszystko dla niej... to jest miłość. To jest najcelniejsza definicja miłości - Victoria Clark, ETH, runda 5.
Dziś jesteśmy inni niż wczoraj, jutro będziemy inni niż dziś.
Ale i tak skończymy w piekle. Bo piekło na nas czeka”.
I przysięgam, że jeśli jeszcze raz powiedzą do mnie zakochana dziewczynka, księżniczka czy dziecinka, to ich pochlastam. Tępym, plastikowym widelcem.
Podczas gdy ja byłam jego trzynastym grzechem, Nathaniel Shey stał się moim pierwszym powodem, by na nowo pokochać świat.
Od zawsze lubiłam podejmować decyzje. [...] Dla mnie w decydowaniu było coś oczyszczającego. Lubiłam dokonywać wyborów, bo wtedy dochodziło do mnie, że to ja miałam władzę nad swoim życiem. Nikt inny. Tylko ja.
-Poważnie?- zapytałam kiedy rzucił butelkę na kawałek trawnika.- Chcesz grać o jedenastej w nocy w kosza?
Myślałam, że po wielu ciężkich i burzliwych chwilach wszystko znów wróci na swoje miejsce. Niestety tak się nie stało. Nie wiem, dlaczego akurat nam się to przydarzyło. Przecież zasługiwaliśmy na szczęście. Każdy na nie zasługuje, więc dlaczego nie my?
- Jestem dobry? [...]
- Jesteś.
- To dlaczego odeszłaś?
[...]
- Dobrze wiesz, że musiałam [...]
- Nie musiałaś.
- Musiałam, bo nie jestem w stanie cię uratować.
- Och, kurwa — jęknęłam, uderzając głową z niemałą siłą w blat biurka. — Popełniłam wielki błąd — wyszeptałam, kiedy powoli zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, co właśnie zrobiłam.
(...)
— Wciągałaś kreski z Albańczykami w Nowy Rok na Times Square? — zapytał śmiertelnie poważnie, przez co zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego jak na kretyna.
— Nie.
— To ty nie wiesz, co jest poważnym błędem.
Kim byliśmy? Prawda była taka, że byliśmy po prostu ludźmi z dużą liczbą błędów na koncie i miejscem zarezerwowanym w samym środku piekła.
— Mówi, że jesteś krzykiem — odpowiedział niezrażony Enzo, a
następnie spojrzał na mnie. — A ty ciszą.
(...)
— Prababcia mówi, że krzyk i cisza zdarzają się rzadko — tłumaczył Enzo, chyba też nie do końca rozumiejąc paplaninę staruszki. Ta, nie przejmując się naszymi minami, dalej coś mamrotała. — Bardzo rzadko, bo krzyk pasuje do krzyku, a cisza do ciszy. Raczej się nie zdarza, aby krzyk i cisza połączyły się i nie wybuchły. Są razem zbyt potężne, aby trwać przy sobie w harmonii. Dla niej jesteście niesamowitym zjawiskiem.