rozwiń zwiń
Niedoczytana_Basn

Profil użytkownika: Niedoczytana_Basn

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 3 lata temu
82
Przeczytanych
książek
171
Książek
w biblioteczce
17
Opinii
105
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

ŻYJĄC W PRZESZŁOŚCI

Znacie to uczucie, kiedy przypadkiem trafiacie na jakąś książkę, czytacie opis na tylnej okładce, po czym wkładacie ją do koszyka z myślą „to będzie właśnie to”? Bo tak właśnie trafiłam na tę pozycję, choć zamiast myśli „to jest właśnie to” pojawiła się raczej „nie znam, nie słyszałam, sprawdzę”. No i sprawdziłam... I gdybym musiała jej wystawić ocenę, to byłaby ona na poziomie plus/minus.
*
Berlin. Kilkuletni amator wspinaczek dokonuje makabrycznego odkrycia za fasadą jednej z kamienic na Placu Poczdamskim. W śledztwo dotyczące ciał, zwisających niczym kokony, zaangażowana zostaje jednostka behawioralna. Akta trafiają na biurko Emmy Carow – pięknej, ambitnej i absolutnie aspołecznej policjantki, dla której praca to nie tylko praca, a rzeczywistość to przeszłość.
*
Plusem zdecydowanie jest Berlin. Kto lubi to miasto tak jak ja, powinien być przynajmniej zadowolony. Oczywiście nie ma tu orzeszkowych opisów przestrzeni, niemniej można wybrać się na całkiem przyjemny spacer ulicami tego niezwykle uroczego miasta (tak, turystyczne punkty odniesienia są).
Idea – zdecydowanie do pozazdroszczenia. Po setkach książek, w których trup ścielił się gęsto, zwłokach odnalezionych zaraz po zbrodni lub rozkładających się, stodołach, super mieszkaniach, śniegach, wreszcie mamy do czynienia z „trupem na widoku”, którego nie widać.
Narracja – sprawna i bardzo dobrze przetłumaczona. Ewidentnie zastosowano tu technikę niezbyt długich rozdziałów, które można przeczytać dosłownie wszędzie – w przerwie na lunch, podczas jazdy tramwajem, czy po prostu we własnym domu w wygodnym fotelu.
No i wreszcie motyw sekty (nie, nie będzie spoilerów), który wydawałby się niezwykle wdzięcznym tematem w przypadku thrillerów czy kryminałów, a jednak wydaje się być dosyć rzadko stosowanym chwytem.
*
Minusy? Są i to nawet całkiem spore. Niestety, ich wyliczenie wiązałoby się z przedstawieniem fabuły, a nie na tym mi zależy. Zdanie na ten temat powinien sobie wyrobić każdy z Was ;)
*
Reasumując – nie, czasu spędzonego na czytaniu „Kokonów” Ule Hansen nie uważam za czas stracony. Owszem, nie jest to książka, która na długo zapadnie w pamięć i raczej nie zmieni ona niczyjego życia, niemniej czyta się ją po prostu dobrze. Mimo kilku elementów, które bym zmieniła, to jednak jest to pozycja, która wciąga i wbrew pozorom, to co wydawałoby się oczywiste, wcale nie musi być prawdą. W sam raz na letni wypad na plażę :)

ŻYJĄC W PRZESZŁOŚCI

Znacie to uczucie, kiedy przypadkiem trafiacie na jakąś książkę, czytacie opis na tylnej okładce, po czym wkładacie ją do koszyka z myślą „to będzie właśnie to”? Bo tak właśnie trafiłam na tę pozycję, choć zamiast myśli „to jest właśnie to” pojawiła się raczej „nie znam, nie słyszałam, sprawdzę”. No i sprawdziłam... I gdybym musiała jej wystawić ocenę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

ŻYWORODKA RZECZNA I WIELORYB

Miałam ostatnio dziwny sen – byłam na wycieczce szlakiem starych latarni morskich. I nie byłoby w nim nic niesamowitego, gdyby nie to, że żadna z nich nie była nad morzem. Ze szczytu każdej z nich, aż po horyzont, widać było tylko spieczoną ziemię i kamienie. Ich wciąż gorejące pochodnie nie wskazywały już drogi morskim wędrowcom. Były tylko świadectwem czasów, w których jeszcze było morze...
*
Skąd ten sen? - spytacie. Ano pewnie stąd, że właśnie skończyłam drugą część „Kwartetu żywiołów” Mai Lunde, czyli „Błękit”. Powieść, której główną bohaterką jest woda. Podobnie jak w „Historii pszczół”, tak i tutaj autorka bawi się czasem przedstawionym, żonglując przeszłością i przyszłością. W niesamowitym stylu przedstawia nam dwie osoby, których losy są ze sobą splecione mocniej niż by się wydawało. Jedna z nich bowiem zawdzięcza życie tej, której nigdy nie poznało. Konstrukcja książki, w której obie historie się ze sobą przeplatają, sprawia, że wprost nie można się od tej lektury oderwać.
*
Signe – 2017. Staruszka, która żyje na łodzi. Aktywistka środowiskowa, która mimo podeszłego wieku (wkrótce skończy 70 lat), wciąż walczy o to, co dla niej najważniejsze, jednocześnie zmagając się z własną przeszłością, rodzinnym rozczarowaniem i nieszczęśliwą miłością.
David – 2041. postawiony w sytuacji bez wyjścia, zmuszony do ucieczki i opieki nad kilkuletnią córką. Traci ukochanych i dojrzewa do roli ojca. Stara się stworzyć swojemu dziecku świat, w którym nie będą odczuwać pragnienia i głodu.
*
Ci bohaterowie nigdy się ze sobą nie spotkają, nigdy nie spojrzą sobie w oczy i nie wymienią uprzejmości. A jednak to właśnie Signe uratuje Davida i małą Lou.
*
Maja Lunde podejmuje w swoich książkach temat niezwykle istotny, a mianowicie to, do czego prowadzą zmiany, jakie ludzkość wprowadza w naturze. I choć powieść pozornie kończy się szczęśliwie, to jednak przesłanie jej jest niezbyt optymistyczne. Bo jeśli niczego nie zmienimy, to następne pokolenia nie tylko nie będą mogły zobaczyć morza, ale nie poznają też deszczu, nie będą się cieszyć widokiem obłoków na niebie i nigdy nie przespacerują się po zroszonej rosą trawie.

Maja Lunde, "Błękit", Wydawnictwo Literackie

ŻYWORODKA RZECZNA I WIELORYB

Miałam ostatnio dziwny sen – byłam na wycieczce szlakiem starych latarni morskich. I nie byłoby w nim nic niesamowitego, gdyby nie to, że żadna z nich nie była nad morzem. Ze szczytu każdej z nich, aż po horyzont, widać było tylko spieczoną ziemię i kamienie. Ich wciąż gorejące pochodnie nie wskazywały już drogi morskim wędrowcom. Były tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

MENTALNIE ROZBIEGUNOWANA
Zawsze chciałam poznać historię mojej rodziny. Losy pradziadków, dziadków. Dowiedzieć się, jak
się to wszystko potoczyło, że w końcu na świecie pojawiłam się ja. I pewnie mogłabym to zrobić,
pewnie wystarczyłoby poszperać w archiwach, popytać, przeprowadzić małe śledztwo i wszystko
byłoby jasne. Ale muszę przyznać, że tak jak bym chciała, tak jednocześnie przeraża mnie to, co
mogłabym tam odkryć. Bo historia mojej rodziny, jak pewnie każdej innej, nie jest usłana różami. I
nie wiem, czy mam w sobie wystarczająco dużo odwagi, by się z tym zmierzyć.
Pewnym jest natomiast, że Jonathan tę odwagę miał. Wyruszył w podróż, by odnaleźć osobę, która
w czasie wojny uratowała jego dziadka. Podróż, która ze wszech miar okazała się nietypowa. Ale
od początku...
Młody Amerykanin, chcąc lepiej poznać historię swojej rodziny, mając w zasadzie jedynie zdjęcie,
wyrusza w podróż po Ukrainie, by odnaleźć tajemniczą Augustynę, która w czasie wojny uratowała
przed nazistami jego dziadka. W podróży tej towarzyszą mu Sasza, Dziadek i Sammy Davis, Junior,
Junior, będący, odpowiednio, jego tłumaczem, szoferem i, no właśnie – Sammy Davis, Junior,
Junior to tylko pies, acz nie bez znaczenia dla fabuły ;) podróż, choć krótka, obfituje w wiele
zaskakujących momentów, a kończy się... i tego dowiecie się czytając „Wszystko jest iluminacją”.
To, co mnie w tej książce bardzo się spodobało, to jej trójdzielna konstrukcja. Mamy tutaj bowiem
do czynienia z tak naprawdę trzema opowieściami, z których każda jest inna tak fabularnie, jak i
gatunkowo. Mamy tu bowiem coś, co nosi znamiona powieści epistolarnej, a mianowicie listy
Saszy do Jonathana, mamy relację z podróży, opowiedzianą również przez Saszę, oraz baśniową
opowieść o historii rodzinnej Jonathana, opowiedzianą najpewniej przez niego samego. Opowieści
te różnią się od siebie językowo i stylistycznie, co sprawia, że samo czytanie tej pozycji do
najłatwiejszych nie należy. Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, acz jednocześnie pełna
tragikomicznych zwrotów akcji i dość nietypowego, ale jednak, humoru. Znajdziemy tu tragiczną
historię rodzinną, komiczną historię tworzenia własnej tożsamości, baśniową przeszłość pełną
magii, rozczarowanie i wielką miłość.
Jonathan Safran Foer we „Wszystko jest iluminacją” stworzył powieściową hybrydę, która jednych,
niczym Brod, pochłonie w całości, a innych, niczym Brod, odrzuci na zawsze.

MENTALNIE ROZBIEGUNOWANA
Zawsze chciałam poznać historię mojej rodziny. Losy pradziadków, dziadków. Dowiedzieć się, jak
się to wszystko potoczyło, że w końcu na świecie pojawiłam się ja. I pewnie mogłabym to zrobić,
pewnie wystarczyłoby poszperać w archiwach, popytać, przeprowadzić małe śledztwo i wszystko
byłoby jasne. Ale muszę przyznać, że tak jak bym chciała, tak...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Niedoczytana_Basn

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
82
książki
Średnio w roku
przeczytane
5
książek
Opinie były
pomocne
105
razy
W sumie
wystawione
82
oceny ze średnią 6,8

Spędzone
na czytaniu
599
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
6
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]