rozwińzwiń

Ostatni dzień skazańca

Okładka książki Ostatni dzień skazańca Victor Hugo
Okładka książki Ostatni dzień skazańca
Victor Hugo Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie klasyka
167 str. 2 godz. 47 min.
Kategoria:
klasyka
Tytuł oryginału:
Le Dernier Jour d'un condamné
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
1990-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1990-01-01
Data 1. wydania:
2006-01-24
Liczba stron:
167
Czas czytania
2 godz. 47 min.
Język:
polski
ISBN:
0674935500
Tłumacz:
Maria Leśniewska
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
129 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
642
242

Na półkach:

Arcydzieło zarekomendowane przez Fiodora Dostojewskiego. We wstępie do „Łagodnej” Dostojewski tłumaczy czytelnikom, dlaczego nadał swemu dziełu podtytuł „Opowiadanie fantastyczne”. Wyjaśnia, że fantastyczność dotyczy wyłącznie formy, bo treść jest „jak najbardziej” realna. I tu nawiązuje do Wiktora Hugo, który „pozwolił sobie na jeszcze większe nieprawdopodobieństwo, zakładając, że skazaniec może (i ma czas) kreślić notatki nie tylko w ostatnim dniu, lecz nawet w ostatniej godzinie, dosłownie w ostatniej minucie. Gdyby jednak zaniechał tej fantazji, nie powstałby i sam utwór - najrealniejszy i najprawdziwszy ze wszystkich, jakie napisał”.

„Najrealniejszy i najprawdziwszy” – to wystarczająca zachęta do sięgnięcia po „Ostatni dzień skazańca” – utrzymaną w formie pamiętnika opowieść o mężczyźnie skazanym na śmierć. Niewiele wiemy o tym człowieku, nie znamy nawet jego imienia i nazwiska. Z zapisków wiadomo, że pochodzi z dobrego domu („otrzymałem staranne wychowanie”),że jest młody, zdrowy („jestem stworzony do długiego życia”),wykształcony i dość zamożny. Ma matkę, żonę i 3-letnią córeczkę, którą kocha nad życie. Wiemy, że czeka go gilotyna, bo „popełnił prawdziwą zbrodnię”, „przelał krew!”, jednak nie znamy żadnych szczegółów dotyczących tej zbrodni.

„Ostatni dzień skazańca” to nie tylko zapis skrajnych emocji człowieka, który odlicza dni, godziny, a potem już minuty do egzekucji, ale także bardzo realistyczny i wstrząsający opis przygotowywania transportu więźniów-galerników do portu w Tulonie, czy opowieść rzezimieszka, który zajął celę śmierci narratora po tym, jak ten wyruszył w drogę na szafot.

Tym króciutkim arcydziełem Wiktor Hugo zaprotestował przeciwko karze śmierci i dał wyraz swojej wrażliwości społecznej, pełnej współczucia także dla tych, którym współczuć najtrudniej.

Arcydzieło zarekomendowane przez Fiodora Dostojewskiego. We wstępie do „Łagodnej” Dostojewski tłumaczy czytelnikom, dlaczego nadał swemu dziełu podtytuł „Opowiadanie fantastyczne”. Wyjaśnia, że fantastyczność dotyczy wyłącznie formy, bo treść jest „jak najbardziej” realna. I tu nawiązuje do Wiktora Hugo, który „pozwolił sobie na jeszcze większe nieprawdopodobieństwo,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
973
427

Na półkach:

Podobnie o ostatnich godzinach traktuje "Mur" Sartre. I trzeba przyznać, że Sartre nieco lepszy. Bardziej porusza.

Podobnie o ostatnich godzinach traktuje "Mur" Sartre. I trzeba przyznać, że Sartre nieco lepszy. Bardziej porusza.

Pokaż mimo to

avatar
829
671

Na półkach: , , , , , , , ,

Wczujmy się w uczucia kogoś stąpającego po krawędzi śmierci, a poza nią otchłań i odkrycie tej wielkiej tajemnicy naszego przeznaczenia...Postarajmy się utożsamić i poczuć ten strach na kilka, kilkanaście godzin przed śmiercią, gdy wyrok śmierci i kat przy gilotynie już czekają, by spełnić swe zadanie.
Odkryjmy w sobie ten lęk, ten niepokój, to przerażenie, by docenić życie, które otrzymaliśmy, ten dar, który tak bardzo nie dostrzegamy. Opowieść jest krótka, bardziej opowiadanie niż powieść, ale wyciągnijmy z niej tę prawdziwą esencję, to, co najlepsze pochodzące od człowieka, pisarza, prawdziwego arysty, który pisał wprost z własnej duszy. Cieszmy się naszym czasem i przyszłością, która choć pełna niepewności, ale ciągle jest i pozwala nam doświadczać kolejnych chwil i momentów...
To jedna z pierwszych jego książek, ale już wtedy jako młody człowiek sprzeciwiał się karze śmierci, która w jego czasach we Francji była wykonywana i uznana przez prawo.
...
Wielokrotnie sam się zastanawiałem nad tym tematem i wielokrotnie też nie miałem w pełni określonego zdania.
Ale chyba już odnalazłem w sobie stanowisko w tej sprawie. Czy wolno człowiekowi odebrać życie? Czy my jako społeczeństwo mamy do tego prawo?
Nie wolno!!! Takie jest moje stanowisko. Wyrok śmierci z reguły stosowało się wobec największych zwyrodnialców, ludzi, którzy z przyjemnością i wszelką premedytacją odbierają życie. A dla takich ludzi śmierć wydaje się zaledwie nagrodą, bo szybka śmierć nie odkupi ich win. Największą karą jest dożywocie spędzone w więzieniu, by zostali na resztę życia z własnymi myślami, z resztkami sumienia, jeśli im jakiekolwiek zostało, a jeśli mają sumienie, niech ich dręczy póki kres ich żywota dobiegnie końca.
A dla całej reszty, której czyny wypadają o wiele łagodniej, kara śmierci wydaje się niewspółmierna do popełnionych przez nich czynów i nie można brać jej w ogóle pod uwagę.
Po cóż ludzkość i ktokolwiek miałby brać na swoje barki i sumienie odpowiedzialność za czyjąś śmierć. Tylko nasz Stwórca, może zabrać nam, to co nam dał, nikt inny. Jesteśmy zbyt mali, by decydować o czyimś życiu.
Akt zemsty i poczucie wielkiej niesprawiedliwości to normalne uczucia, gdy ktoś krzywdzi bliskie nam osoby, ale dla tych największych zwyrodnialców śmierć, tak jak mówiłem jest nagrodą, a nie karą.

U mnie z klasykami bywa różnie. Raz mi podejdą, a raz nie. Wszyscy zachwycają się "Wojną i pokojem", "Braćmi Karamazow", "Zbrodnią i karą", "Anną Kareniną", a ja nie. Nie wiem czemu. Coś mi tam widocznie nie pasuje. Być może zbyt dużo polityki. Bo sam język, narracja, dialogi i proza za każdym razem stała na bardzo wysokim poziomie. Jedynie w "Braciach Karamazow" wkurzały mnie strasznie dialogi, które wydawały mi się pełne histerii, pisane jakby na jedno kopyto i nie pozwalały wyodrębnić charakteru danej postaci. A przecież każdy człowiek komunikuje się ze światym w zróżnicowany sposób. Każdy ma swój styl, różny poziom i zasób słownictwa, kultury, charakteru. Jedni są oszczędni w słowach, drudzy niczym z kałasznikowa wypluwają z siebie wyrazy, bez porządku, bez zastanowienia.
...
Wojna i pokół...., kurczę, przeczytałem jej jakieś 500 stron, no i stwierdziłem, że nie dla mnie. Szkoda mi było czasu, tym bardziej, że czekało na mnie jeszcze jakieś 1500, więc nie widziałem sensu, aby się męczyć i przeczytać tylko dla tego, że świat uznał tę powieść za arcydzieło literatury. Z czytania trzeba czerpać przyjemność..., to jest cel nadrzędny...:))
Z klasyków uwielbiam za to Dumasa i właśnie Victora Hugo, choć dwutomowe wydanie "Nędzników" w swoim czasie budziło we mnie niewielkie obawy, czy aby podołam tak wielkiej powieści...

Byłem ciekawy tej małej powieści, tym bardziej, że to chyba jego debiut literacki. Nie dowierzałem na początku, gdy zobaczyłem ilość stron, bo zestawiając jego "Nędzników" z tą maleńką powieścią, to wypada ona niczym miniaturka:)

Victor Hugo ma niezwykłą zdolność do pokazywania ludzkich dramatów tak dosadnie, tak autentycznie, tak prawdziwie... Uruchamia w czytelniku silne emocje, co prowadzi do tego, że przywiązuje się do będących tam postaci. Ci bohaterowi stają się bliscy, a przeżywane przez nich dramaty stają się również udziałem czytającego...
Czas spędzony przy tej książce nie będzie zbyt długi, ale warto poświęcić kilka godzin. One wystarczą, by zrozumieć sobie pewne rzeczy, przypomnieć sobie o nich.

Wczujmy się w uczucia kogoś stąpającego po krawędzi śmierci, a poza nią otchłań i odkrycie tej wielkiej tajemnicy naszego przeznaczenia...Postarajmy się utożsamić i poczuć ten strach na kilka, kilkanaście godzin przed śmiercią, gdy wyrok śmierci i kat przy gilotynie już czekają, by spełnić swe zadanie.
Odkryjmy w sobie ten lęk, ten niepokój, to przerażenie, by docenić...

więcej Pokaż mimo to

avatar
186
152

Na półkach: , ,

Victor Hugo posługuje się niezwykle pięknym, wręcz poetyckim językiem, przez co jego dzieła czyta się szybko i przyjemnie.

„Ostatni dzień skazańca” zwraca uwagę czytelnika na odczucia człowieka zdającego sobie sprawę z ostatnich chwil życia, jakie mu pozostały.
Myśl o śmierci paraliżuje, ale też skłania do refleksji, zadumy, wspomnień, wyczulenia na wszystko, co dzieje się dookoła.

Emocje i nadzieja na ułaskawienie, towarzyszące skazańcowi do ostatniej chwili życia są jak brzytwa, której chwyta się tonący.
Główny bohater bowiem, ma w sobie tak silną wolę życia, że musi myśleć o jego ocaleniu, żeby mieć odwagę odejść i ponieść karę za swoje czyny z godnością.

Książka krótka, ale warta zapoznania się z zawartym w niej przekazem. Polecam.

Victor Hugo posługuje się niezwykle pięknym, wręcz poetyckim językiem, przez co jego dzieła czyta się szybko i przyjemnie.

„Ostatni dzień skazańca” zwraca uwagę czytelnika na odczucia człowieka zdającego sobie sprawę z ostatnich chwil życia, jakie mu pozostały.
Myśl o śmierci paraliżuje, ale też skłania do refleksji, zadumy, wspomnień, wyczulenia na wszystko, co dzieje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
990
788

Na półkach: ,

Victor Hugo, to postać, przynajmniej z samego nazwiska, znana chyba każdemu miłośnikowi literatury pięknej. Poeta, prozaik, autor licznych sztuk teatralnych. Człowiek, a przede wszystkim obywatel, czynnie włączający się w dyskusje polityczne gorących, rewolucyjnych czasów XIX- wiecznej Francji. Jak ważne dla Europy oraz całego świata były teksty Hugo, jak wydatnie wpłynął na twórczość innych znakomitości słowa pisanego takich jak chociażby Fiodora Dostojewskiego, Charlesa Dickensa, czy Alberta Camusa, można by pisać całe książki. My idziemy jednak pod prąd i zamiast skupiać się na najbardziej znanych dziełach pisarza, bierzemy na tapetę jeden z najwcześniejszych obrazów francuskiego mistrza, a mianowicie Ostatni dzień skazańca, powieść, którą ze względu na jej gabaryty śmiało można sklasyfikować jako nowelę lub opowiadanie. Czy na zaledwie osiemdziesięciu stronach Ona i On odnaleźli ślady geniuszu jednego z najwybitniejszych autorów w historii literatury? O tym dowiecie się z lektury kolejnej odsłony Między Wenus, a Marsem
ZARYS FABUŁY

Ona: Książka, którą dzisiaj bierzemy pod lupę jest zaledwie kilkudziesięciostronicową nowelką w związku z czym, jej fabuła nie jest zawiła. To jednowątkowa historia bezimiennego skazańca zamkniętego w ponurej celi gdzieś w dziewiętnastowiecznej Francji, oczekującego na egzekucję przez zgilotynowanie. Victor Hugo skoncentrował swoją opowieść głównie wokół odczuć strachu i lęku, jakie trawią więźnia na kilka godzin przed wymierzeniem kary.

On: Właściwie nie ma tutaj czego dodać, jak wspomniała Dominika – to krótka książka, zaledwie 80. stronicowa i odnośnie fabuły temat został już wyczerpany powyżej 😉 .
ODCZUCIA TOWARZYSZĄCE LEKTURZE

Ona: Nie ukrywam, że historia ta odcisnęła na mnie spore piętno. Od dawien dawna nie miałam bowiem w ręku książki, która wywołałaby we mnie aż tak silne emocje. Historię Skazańca czytałam ze ściśniętym sercem i żołądkiem jednocześnie. Bardzo mu współczułam, jeszcze mocniej kibicowałam. Victor Hugo miał osobliwy dar do konstruowania sylwetek swoich bohaterów. Postaci jego książek (jak chociażby Fantyna czy Jean Valjean z głośnych Nędzników) przeżywają prywatne dramaty. Nie inaczej jest w przypadku naszego bezimiennego skazańca. Ostatnie godziny przed karą śmierci przez zgilotynowanie, jaką ma ponieść można porównać do swego rodzaju agonii. Olbrzymi strach, gonitwa myśli, rozpacz i obawa o malutką córeczkę – emocje są tutaj skrajne. Bardzo mocno przeżyłam tę historię i niezmiernie dziwi mnie fakt, że odbiór utworu przez krytyków był zgoła odmienny. Zarzucano mu między innymi, iż nie wzbudza u odbiorcy współczucia, co więcej, doczekał się nawet swojej parodii. Czyż to nie dziwne, Przemku?

On: Hmm, odnośnie parodii i braku współczucia, zdecydowanie nie mogę zgodzić się z takim odbiorem, aczkolwiek daleko mi również do Twoich “zachwytów” (jeśli tak można nazwać Twą reakcję, choć to chyba złe słowo). Co prawda bardziej przychylam się ku Twojemu odbiorowi Dominiko, jednak historia ta nie wzbudziła we mnie aż tak potężnych emocji (z dwoma wyjątkami, o których za chwilę). Nie wyobrażam sobie, by parodiować tę historię, tak jak i nie mieści mi się w głowie, by nie odczuwać choćby odrobiny współczucia względem tytułowego skazańca. Z drugiej zaś strony, mnie nie porwało. Było poprawnie, było solidnie. Ba, jak na tak krótką stronicowo opowieść, autor wykazał się całkiem sporym kunsztem pisarskim, jednak.. czegoś mi zabrakło. Czegoś, co wbiłoby w fotel. Mnie nie wbiło, choć gdybym miał oceniać to dzieło w dziesięciostopniowej skali, przyznałbym siedem i pół, czyli – wbrew pozorom – całkiem sporo.

Ona: Wbijać nie wbiło, ale jakimś cudem ta historia siedzi we mnie głęboko. I szybko nie wyparuje, tego jestem pewna.

On: Ma coś w sobie, to fakt, jednak sam materiał i punkt wyjściowy, można było bardziej rozbudować. Oczywiście zamysł Hugo był tak jaki był i nie mnie z tym dyskutować.
WALORY POWIEŚCI

Ona: Jak już wspominałam wyżej, głównym walorem tej nowelki jest jej pokaźny ładunek emocjonalny. To proza, która porusza. Abstrahując jednak od strony uczuciowej, warto wspomnieć, iż historia ta powstała głównie dlatego, by poruszyć ważny problem etyczny, mianowicie karę śmierci, która figurowała w prawie francuskim za czasów życia Victora Hugo, a z którą autor się nie zgadzał. Francuz w sposób bardzo dobitny i obrazowy maluje emocje, z jakimi borykać musieli się skazańcy mający przed sobą ostatnie godziny życia oraz nieuchronną perspektywę egzekucji na gilotynie.

On: Tutaj po części się z Tobą zgodzę, jednak nie do końca (ah, te różnice pomiędzy Wenus a Marsem, co? 😉 ). Jak już wspomniałem – dla mnie ów ładunek emocjonalny nie był aż tak potężny. Nie sposób jednak nie zgodzić się tak z odbiorem (Twoim/moim/prawdopodobnie większości czytelników) jak i zamysłem samego Hugo odnośnie kary śmierci. Tutaj z moimi odczuciami zaczekam do kategorii “Scena, której nie zapomnę” choć oczywiście, jak wszystko w tej książce, będzie to odczucie względem zasadności kary śmierci właśnie.

Ona: Tak to już bywa, z tymi dwoma odległymi od siebie światami 😉 Wracając jednak do tematu, nie wiem czy też zwróciłeś Przemku na to uwagę, ale Victor Hugo w sposób wybitny potrafił nakreślać klimat mroku, brudu, obskurności. Zjawiskowo odmalował podobną rzeczywistość w Nędznikach. Jego zamiłowanie do przedstawiania szpetoty ówczesnej prozy życia jest niebywałe, a panorama Francji z pierwszej połowy XIX wieku robi spore wrażenie.

On: To fakt, umiejętność koncentrowania się na oraz opisywania brzydoty, wychodzi Hugo niezwykle przekonująco. Właściwie cała ta książka jest “brudna” i na swój sposób odpychająca. I oczywiście wiem, że to zaledwie osiemdziesiąt stron, a i sama historia traktuje o facecie skazanym na ścięcie, więc trudno tu oczekiwać huraoptymizmu, aczkolwiek tak jak mówisz, dawka “brzydoty” jest zauważalna prawdopodobnie w większym stopniu niż można by oczekiwać. Składa się na to wrażenie w zasadzie każdy opis – od galerników (czyli dłuższy) po opis pryczy skazańca i koca, którym jest owinięty (czyli opis krótszy). I to w sumie dobry przykład, bo choć nie odtworzę teraz dokładnie tego zdania, jest ono idealnym odbiciem tego o czym mówimy, mianowicie, że ów “koc” był taki sam w letnie upały jak i zimowy ziąb, czyli nie sprawdzał się ani tu, ani tu. I właśnie takie pojedyncze zdania, takie malutkie cegiełki budowały od początku do końca wrażenie bezsilności, brudu, przerażenia, niesprawiedliwości społecznej itd.

Ona: Typowy Hugo, ten sam, którego pokochałam czytając Nędzników.

On: Wierzę, że i ja pokocham 😉
MANKAMENTY POWIEŚCI

Ona: Powiem krótko: Ostatni dzień skazańca jest zdecydowanie zbyt krótki! Niespełna osiemdziesiąt stron, które przeczytałam na raz.

On: W zasadzie wypada mi się jedynie zgodzić z Tobą, Dominiko. Długość tej… powieści? noweli? opowiadania? jest zdecydowanie niewystarczająca i właśnie to sprawiło, że nie do końca byłem w stanie poczuć te emocje. Pierwsza rzecz jest taka, że zabrakło mi wyjaśnienia dlaczego (z jakiego powodu) nasz skazaniec znajduje się w takiej a nie innej sytuacji. I tak, zdaje sobie sprawę z tego, iż taki (utrzymania tajemnicy) był zamysł autora, jednak ze swojej strony, jeśli mam być oczywiście szczery, muszę wytknąć to jako coś co uznaję za wadę. I właściwie to byłoby wszystko, całość jest bowiem zbyt krótka, nawet by wytknąć jej minusy.

Ona: Przyznaj jednak, tak szczerze, z ręką na sercu. Czy taka informacja miałaby jakiekolwiek znaczenie? W tej nowelce nie chodzi o powody, a o karę śmierci (jak i traktowanie więźniów, galerników) samą w sobie. Powody są tutaj, w moim odczuciu, zupełnie zbędne.

On: Prawdopodobnie odkrycie powodów osadzenia skazańca nie wpłynęłoby na wydźwięk lektury, jednak mnie tego brakowało. Brakowało mi tego jako czytelnikowi z XXI wieku, który być może chciałby się dowiedzieć za co w XIX wiecznej Francji ścinano głowy. Zresztą i nie żebym pouczał pisarza pokroju Hugo, jednak dla dobra tej powieści, a może i nawet dla podkreślenia tego “brudu” i niesprawiedliwości jakie serwuje nam autor, dobrze by zrobiło, gdyby okazało się, że cały ten rozgrywający się na przestrzeni Ostatniego dnia skazańca dramat ma tak naprawdę błahe źródło i można by wtedy dyskutować również z samym wyrokiem.
SCENA, KTÓREJ NIE ZAPOMNĘ

Ona: Scena, która mną wstrząsnęła (choć i tak mam poczucie, że słowo to jest eufemizmem),to ta, gdy Skazańca odwiedza mała córeczka. Jako mama dwójki dzieci w podobnym wieku moment ten przeżyłam w sposób szczególny, na samą myśl mam na ciele dreszcze.

On: No i tutaj dochodzimy do momentu, gdy i ja wreszcie nie będę tym facetem bez serca 😉 Dwie sceny ujęły mnie mocno. Pierwszą jest rzecz jasna ta, o której wspomniałaś przed chwilą, czyli scena wizyty córeczki. Zdecydowanie najbardziej dramatyczny moment całego obrazu, który obdziera tak skazańca jak i samego czytelnika z resztek nadziei i wiary. Bardzo ciężko się to czytało, bez dwóch zdań.

Ona: Nigdy nie posądzałam Cię o brak serca 😉

On: Kamień z serca ;) . Drugim fragmentem, który przykuł moją uwagę były wiersze opisujące rozważania naszego bohatera nad. .. nie pamiętam teraz jak było to ujęte.. “lekkością” czy też “bezbolesnością” ścięcia pod gilotyną. Rozważania dotyczyły tego, czy rzeczywiście jest to kara “łatwiejsza” i mniej bolesna aniżeli – dla przykładu – trwające godzinami tortury. Ciekawy wątek i tu naprawdę jest nad czym myśleć (w naszym przypadku czysto teoretycznie),czy gorszy jest rzeczywiście czas tortur, czy też moment oczekiwania na spadające ostrze; moment kiedy słyszy się, gdy opada ono w dół i ten ułamek sekundy, ułamek świadomości tego co za chwilę się stanie – czy tak naprawdę nie to jest “gorsze”?

Ona: Prawda, choć przyznam szczerze, że dla mnie prawdziwą torturą dla tegoż skazańca był właśnie ten czas oczekiwania na wykonanie kary. Istna psychiczna katorga!
JĘZYK I STYL

Ona: To punkt, przy którym nie możemy się chyba za bardzo popisać. Język i styl są poprawne i przystępne, ale nie przykuły zbytnio mojej uwagi. Ot, niczym niewyróżniająca się niczym szczególnym stylistyka, która obrazowo przedstawia treść książki.

On: Ponownie muszę przyznać Ci rację Dominiko, nie za bardzo jest się tu nad czym rozwodzić, zbyt mała była to próbka, by oceniać język oraz styl. Były poprawne.
WNIOSKI PO LEKTURZE

Ona: W przeciwieństwie do Ciebie, drogi Przemku, jestem z lektury w pełni usatysfakcjonowana. To poprawna formalnie oraz uderzająca emocjonalnie historia, którą przeczytać można “na raz”. Czuć w niej ducha Wiktora Hugo, jego zapędy, by polemizować z ówczesną konstrukcją świata i przedstawiać jej niechlubne strony są tutaj wyraźne. Stanowią wspaniały punkt wyjścia do tego, by poznać jego bardziej szumne dzieła. Czytałam Nędzników oraz Katedrę Marii Panny w Paryżu. Nie wiem jak Ty, ale po tej lekturze pragnę sięgnąć jeszcze po Człowieka śmiechu. Może i przy okazji tego tytułu spotkamy się jeszcze kiedyś gdzieś pomiędzy Marsem i Wenus, by razem podyskutować na temat, nie boję się użyć tych słów, wybitnej twórczości Francuza?

On: To nie jest tak, że czuję się zawiedziony lekturą, w żadnym wypadku! Jak napisałem niemal na samym początku książkę oceniam na siedem i pół więc stosunkowo wysoko. Nie mam też zastrzeżeń do polemiki Hugo z prawami jakimi rządził się świat, w którym przyszło autorowi żyć. Odczuwam jednak pewien niedosyt spowodowany przede wszystkim poczuciem, że można było z tej historii wyciągnąć jeszcze więcej. Kurcze, nawet najprostszym zabiegiem byłoby opisanie ostatniego tygodnia, nie dnia. Znasz mnie zresztą Dominiko i wiesz, że uwielbiam pisanie dla samego pisania i generalnie w powieściach najbardziej rozsmakowuję się w gawędziarstwie. Oczywiście są od tego wyjątki, jednak ja po prostu lubię “lanie wody” 😉 Ostatni dzień skazańca to bardzo poprawna książka pod każdym właściwie względem i Broń Boże nie chcę żebyś Ty, czy czytelnicy naszego tekstu źle mnie zrozumieli – to dobra książka, po którą warto sięgnąć, chociażby po to by poczuć klimat XIX wiecznej Francji (swoją drogą rozsmakowałem się ostatnio w literaturze z tamtych czasów, a Tobie przy okazji mogę polecić nagrodzony niedawno genialny film “Faworyta” – jestem przekonany, że przypadnie Ci do gustu, ja się w nim zakochałem). Co zaś tyczy się kolejnych naszych spotkań przy okazji Między Wenus, a Marsem to wiesz przecież, że zawsze jestem otwarty na propozycje 😉 .

Victor Hugo, to postać, przynajmniej z samego nazwiska, znana chyba każdemu miłośnikowi literatury pięknej. Poeta, prozaik, autor licznych sztuk teatralnych. Człowiek, a przede wszystkim obywatel, czynnie włączający się w dyskusje polityczne gorących, rewolucyjnych czasów XIX- wiecznej Francji. Jak ważne dla Europy oraz całego świata były teksty Hugo, jak wydatnie wpłynął...

więcej Pokaż mimo to

avatar
715
627

Na półkach:

Zrozpaczony bohater nie może się pogodzić z czekającym go losem.

Zrozpaczony bohater nie może się pogodzić z czekającym go losem.

Pokaż mimo to

avatar
677
625

Na półkach:

„WSZYSCY LUDZIE SĄ SKAZANI NA ŚMIERĆ Z NIEOKREŚLONYM ZAWIESZENIEM”

To raczej nie jest motto książki, ale bardzo mi zapadł w pamięci ten cytat...

„Ostatni dzień skazańca” Hugo określany jest jako powieść, choć ja akurat subiektywnie mam odmienną opinię – uważam to bardziej za opowiadanie, gdyż jest to jednowątkowy, krótki utwór zawierający w kieszonkowym wydaniu 100 stron, a więc normalnie byłoby jakieś kilkadziesiąt. Wprawdzie zawiera prawie 50 rozdziałów, ale to mylące, gdyż np. często na jednej malutkiej stronie są aż dwa „rozdziały”, a więc bardziej to takie akapity...

FABUŁA (bardzo prosta): skazaniec czeka na wykonanie kary śmierci.

Mężczyzna rozmyśla, analizuje, boi się, rozpatruje możliwość ułaskawienia, spotyka z księdzem, który zamiast pocieszać głosi zimne frazesy. Wzruszająca jest scena odwiedzin nieświadomej córki. Całość stanowi oskarżenie mechanizmu wymiaru sprawiedliwości.

Drugim utworem jest jeszcze krótszy „Kuba Golec”. Robotnik poprzez biedę dopuszcza się kradzieży i trafia do więzienia, gdzie nieludzko traktowany jest przez strażnika, a później planuje zemstę co doprowadza do obustronnej tragedii... W obszernym posłowiu pada pytanie kto winien? Robotnik? Zwierzchnik? A może społeczeństwo?

Normalnie dałbym niższą ocenę, ale jak pisałem traktuje oba utwory nie jako powieść, ale jako opowiadania, a w tym gatunku są one wybitne.

„WSZYSCY LUDZIE SĄ SKAZANI NA ŚMIERĆ Z NIEOKREŚLONYM ZAWIESZENIEM”

To raczej nie jest motto książki, ale bardzo mi zapadł w pamięci ten cytat...

„Ostatni dzień skazańca” Hugo określany jest jako powieść, choć ja akurat subiektywnie mam odmienną opinię – uważam to bardziej za opowiadanie, gdyż jest to jednowątkowy, krótki utwór zawierający w kieszonkowym wydaniu 100 stron,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
336
23

Na półkach: , , , ,

Czytając bardziej znane dzieła Victora Hugo, takie, jak "Nędznicy" czy "Katedra Marii Panny w Paryżu", nie możemy nie zauważyć zainteresowania pisarza problemami społecznymi. W "Ostatnim dniu skazańca" Hugo porusza temat kary śmierci, zdecydowanie się jej sprzeciwiając. W tej krótkiej powieści poruszona jest historia mężczyzny skazanego na śmierć. Jest to świetne studium psychologiczne, przyglądamy się bowiem, jak umysł skazańca zmienia się pod wpływem odosobnienia i długich rozmyślań. Dzieło to prowokuje do myślenia: choć do samego końca nie dowiadujemy się, jakie przestępstwo popełnił narrator, zaczynamy się zastanawiać, czy kara śmierci na pewno jest odpowiednia? Kto ma prawo decydować, czy dana osoba zasłużyła sobie na wyrok ostateczny i nieodwracalny? Czy skazując przestępców na śmierć rzeczywiście karano tylko winnych i dawano przestrogę innym? Warto poświęcić wieczór na lekturę tej książki i zastanowieniem się, co chciał nam przez nią przekazać Victor Hugo.

Czytając bardziej znane dzieła Victora Hugo, takie, jak "Nędznicy" czy "Katedra Marii Panny w Paryżu", nie możemy nie zauważyć zainteresowania pisarza problemami społecznymi. W "Ostatnim dniu skazańca" Hugo porusza temat kary śmierci, zdecydowanie się jej sprzeciwiając. W tej krótkiej powieści poruszona jest historia mężczyzny skazanego na śmierć. Jest to świetne studium...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4645
3414

Na półkach: , , , ,

"Ostatni dzień skazańca" ma sporo wspólnego z "Nędznikami" autora. To przede wszystkim podobna tematyka, a także motywy - w obu utworach pojawia się galernik skazany za kradzież chleba (chociaż nie jest to ta sama postać); w obu dziełach mamy do czynienia z obsesyjnym strachem przed katorgą, która przez wielu więźniów uważana jest za wyrok gorszy od śmierci.
Bezpośrednie nawiązania do "Ostatniego dnia..." odnajdujemy w pierwszym tomie "Nędzników", gdy narrator zwraca się bezpośrednio do czytelnika, zakładając, że zna on jego twórczość.

Tytuł tego opowiadania wskazuje na to, że będziemy towarzyszyć skazańcowi tylko przez jedną dobę. W rzeczywistości jednak poznajemy sporo faktów z jego przeszłości, gdyż wspomina on przebieg procesu, swoją rodzinę, znajomych... Dokonuje także moralnego obrachunku, przyznając się do winy i mając wyrzuty sumienia; nie dowiadujemy się jednak, jaką dokładnie zbrodnię popełnił, co sprawia, że trudno jest nam jednoznacznie go ocenić.

Klimat opowieści jest bardzo przytłaczający. Czytając opisy celi więziennej, ma się klaustrofobiczne wrażenia. Niemal łapie się powietrze wraz z bohaterem, gdy zostaje on przeniesiony na jakiś czas do innej celi i do sali dla chorych.
Wrażenia potęgują przemyślenia i przeżycia wewnętrzne mężczyzny, który przechodzi od obojętności do paniki, od nadziei do zwątpienia i odwrotnie.

Mimo iż "Ostatni dzień..." jest krótkim utworem, mieści w sobie wiele emocji i zapisuje się w pamięci czytelnika, gdyż trudno przejść obok niego obojętnie.

"Ostatni dzień skazańca" ma sporo wspólnego z "Nędznikami" autora. To przede wszystkim podobna tematyka, a także motywy - w obu utworach pojawia się galernik skazany za kradzież chleba (chociaż nie jest to ta sama postać); w obu dziełach mamy do czynienia z obsesyjnym strachem przed katorgą, która przez wielu więźniów uważana jest za wyrok gorszy od śmierci.
Bezpośrednie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    280
  • Przeczytane
    178
  • Posiadam
    31
  • Ulubione
    5
  • Klasyka
    5
  • Teraz czytam
    4
  • 2018
    4
  • Literatura francuska
    3
  • 2015
    2
  • 2014
    2

Cytaty

Więcej
Victor Hugo Ostatni dzień skazańca Zobacz więcej
Victor Hugo Ostatni dzień skazańca Zobacz więcej
Victor Hugo Ostatni dzień skazańca Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także