Wilcze dzieci
- Kategoria:
- historia
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2022-10-18
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-10-18
- Liczba stron:
- 220
- Czas czytania
- 3 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788382951967
Dziecko wobec wojny jest zawsze ofiarą, niezależnie po której stronie frontu się urodziło.
Historie i świadectwa "wilczych dzieci", czyli wojennych sierot z obecnych terenów Warmii i Mazur oraz Obwodu Kaliningradzkiego, które jeszcze długo po 1945 roku ukrywały się w lasach.
Upadek Trzeciej Rzeszy rozpoczął się z chwilą wkroczenia Armii Czerwonej do Prus Wschodnich, pierwszego terytorium Rzeszy, do którego dotarli sowieccy żołnierze. Rosjanie wystawili Niemcom bardzo wysoki rachunek za zbrodnie popełnione przez nazistów na froncie wschodnim.
Bojowy szlak czerwonoarmistów znaczyły stosy bestialsko pomordowanych bezbronnych ludzi, masowe gwałty, grabieże, pożary i powszechna dewastacja mienia. Nikt nie był bezpieczny od żądnych zemsty sowieckich zdobywców. Śmiertelne żniwo wśród ludności cywilnej zbierał też przeraźliwy głód. Gdy umierały matki, dzieci, często kilkuletnie, zostawały same.
Według różnych źródeł w lasach i ruinach tych terenów ukrywało się około dziesięciu tysięcy sierot. Niektóre źródła podają, że nawet dwadzieścia tysięcy. By zdobyć cokolwiek do jedzenia, przemierzały pieszo wiele kilometrów. Przekradały się też na Litwę, gdzie żebrząc o żywność, miesiącami, czasem latami, tułały się od wioski do wioski. Kilka dekad później nazwano je wilczymi dziećmi.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Tak wyzwala Armia Czerwona, czyli o pruskich dzieciach i kobietach
„Nikt przecież skrupulatnie nie liczył wałęsających się małych bezdomnych istot. Ani tych, które zamarzły, umarły z głodu, padły z wycieńczenia, ginęły przy torach pociągu czy utonęły w Niemnie, kiedy przeprawiały się przez rzekę na litewską stronę, żeby zdobyć żywność lub nająć się tam do pracy (…).”
Może się wydawać, że dobrze znamy już historię drugiej wojny światowej. Wszak od zakończenia tego wyniszczającego konfliktu minęło kilkadziesiąt lat. Jednak należy pamiętać o tym, że historię piszą zwycięzcy. Tak jest w każdej epoce i XX wiek nie jest pod tym względem żadnym wyjątkiem. Wojnę w Europie wygrał zaś tak naprawdę Stalin. To jego Armia Czerwona wyzwoliła kraje Europy Środkowo-Wschodniej, chociaż słowo „wyzwoliła” jest raczej dużym nadużyciem. Życie w komunistycznym zniewoleniu oznaczało, że niektóre tematy automatycznie stały się zakazane. Należało o nich w ogóle nie mówić.
Właśnie jednej z takich kwestii dotyka Wioletta Sawicka w swojej najnowszej publikacji pod tytułem „Wilcze dzieci”. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. W tym miejscu na chwilę się zatrzymam. Otóż autorka podbiła moje czytelnicze serce sagą „Wiek miłości, wiek nienawiści”, która jest doprawdy rewelacyjną lekturą. To właśnie w czwartym tomie tego cyklu pojawia się wątek wilczych dzieci. Stąd też temat ten nie był dla mnie obcy. Wiedziałem zatem, że muszę sięgnąć po reportaż, w którym Wioletta Sawicka szerzej opisze to zagadnienie. Wiadomo bowiem, że powieść rządzi się swoimi prawami.
Tytułowe wilcze dzieci to wschodniopruskie sieroty, które musiały walczyć o przetrwanie, gdy zimą 1945 roku Armia Czerwona zajęła Prusy. Zwrócę uwagę na fakt, iż autorka ma świadomość tego, że podejmowany przez nią temat może budzić emocje. Stąd też przypomina, jakich okropności dopuszczali się Niemcy wobec Polaków i polskich dzieci. To nie kto inny tylko Niemcy zakładali obozy koncentracyjne dla dzieci, których jedyną winą była polskość. Bardzo dobrze, że wszystkie te kwestie zostały przypomniane w książce. Smutna prawda jest taka, że bezbronne dziecko jest zawsze największą ofiarą wojny.
W swoim reportażu Wioletta Sawicka pisze o tym, jak wyglądał bojowy szlak Armii Czerwonej. To właśnie Prusy Wschodnie były pierwszym terytorium III Rzeszy, do którego weszli Sowieci. Ogarniała ich żądza zemsty za to wszystko, co Niemcy robili na froncie wschodnim. Komunistyczna propaganda dbała o to, aby każdy Niemiec – niezależnie od wieku czy płci – był synonimem śmiertelnego wroga. Ludność cywilna znalazła się w potrzasku. Niemieckie władze zbyt późno zezwoliły na ewakuację. Żołnierze Stalina byli bezlitośni. Morderstwa, gwałty, tortury, pożary, kradzieże – tak wyglądało sowieckie wyzwolenie. Tysiące dzieci zostało sierotami zdanymi na pastwę losu. Przemierzały one pieszo dziesiątki kilometrów, aby zdobyć jakiekolwiek pożywienie. Boso i w łachmanach wędrowały od wsi do wsi, prosząc o litość. Kilkuletnie dzieci pozbawione dzieciństwa. Widziały rzeczy, których nikt nie powinien oglądać. Doświadczyły niewyobrażalnego głodu i cierpienia. Wiele z nich przedostało się na Litwę. Tam znalazły nowe rodziny i nową tożsamość. O swoim losie mogły zacząć głośno mówić dopiero po upadku Związku Radzieckiego.
Wioletta Sawicka oddaje im głos, aby same opowiedziały o wszystkim, czego doświadczyły. Czytając ich relacje, zadajemy sobie pytanie: jak można było to wszystko przeżyć? Skąd czerpały siłę do kolejnego kroku, potem jeszcze jednego i jeszcze? Czy poznały swoją niemiecką rodzinę? Jak potoczyło się ich życie po drugiej wojnie światowej? Czy uporały się ze swoją traumą?
„Wilcze dzieci” to bardzo przejmujący reportaż o najbardziej bezbronnych ofiarach wojny. Smutna prawda była taka, że nikt nie przejmował się pruskimi sierotami, „pomiotem Hitlera”, jak je nazywano. Pozostawione samym sobie doświadczyły niewyobrażalnego okrucieństwa. Przeżyły wbrew wszystkiemu. Ich świadectwa są dla nas przestrogą, że każda wojna przynosi ze sobą jedynie cierpienie i śmierć. Niewątpliwym atutem książki są również liczne zdjęcia. Recenzowany tytuł to kolejny reportaż o prawdziwym obliczu „wyzwolenia”, jakie przynosiła Armia Czerwona. Polecam lekturę. Nazwisko autorki jest renomą samą w sobie.
Wojciech Sobański
Wyróżniona opinia
Autorka podjęła się bardzo trudnego i bolesnego tematu,czyli opisała los dzieci z Prus Wschodnich( dzisiejszy obszar Warmi i Mazur oraz okręg Kaliningradu) po natarciu Armii Czerwonej z 1945 roku. Ludność miała zakaz opuszczania swoich terenów oraz miała ich bronić za wszelką cenę ale w starciu z armią sowiecką nie miała szans. Rozpoczął się koszmar, który dla wielu skończył się śmiercią. Kim są "Wilcze dzieci"? To dzieci pozostawione same sobie po śmierci najbliższych, szukające jedzenia i żebrzące, często umierające z głodu na ulicach, zmuszone do ucieczki i ukrywania się w lasach. Dzieci, którym nikt nie chce pomóc i których nikt nie chce. To dzieci które wychowała ulica. Tylko nieliczni mieli szansę i zostali przygarnięci przez litewskie rodziny. Niestety, często wiązało sie to z ciężką pracą ale były i rodziny, które traktoway te dzieci jako swoje. To co musiały przejść te dzieci,to co widziały aż trudno ogarnąć umysłem. Kradzieże, palenie wszystkiego wokół, spustoszenia, śmierć najbliższych a przede wszystkim sadystyczne gwałty, które musiały oglądać na własne oczy albo same były ich ofiarami...barbazyństwo Armii Czerwonej nie miało granic. Najgorzej miały dziewczynki i kobiety. Były bite i gwałcone, bez względu na wiek!!! Pamięć jest ulotna? Niestety nie w tym przypadku. Taka trauma wbija się w pamięć i wraca w koszmarach. Dzieci pozbawione uśmiechu, czułości najbliższych, radości dzieciństwa. Dzieci, które nie śpiewały kołysanek, nie było beztroskiej zabawy....było zimno i smutno a brzuch ciągle pusty. Nie było się komu poskarzyć, do kogo przytulić. Z uwagi na komunizm, był to temat tabu w Polsce. Książka zawiera wiele zdjęć oraz wywiadów z tymi, którzy jeszcze żyją i mogą opowiedzieć o tych koszmarnych wydarzeniach. Autorka wykonała niesamowitą pracę, ponieważ ukazała tragedię dzieci z drugiej strony frontu. Wojna zabrała dzieciństwo wszystkim dzieciom: polskim, żydowskim, niemieckim...i innym narodowościom. Autorka pięknie pisze: "Dziecko wobec wojny jest zawsze ofiarą niezależnie po której stronie frontu się urodziło" Polecam. Nie można zapomnieć o tym co było.
Oceny
Książka na półkach
- 298
- 167
- 20
- 20
- 8
- 4
- 4
- 4
- 4
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
Wstrząsające, mało znane losy dzieci zamieszkujących pod koniec II wojny światowej tereny dawnych Prus Wschodnich. Wydarzenia przemilczane przez wiele lat i tak naprawdę skazane na zapomnienie. Bezpośrednie ofiary, świadkowie tych zdarzeń już prawie wymarli, a większości żyjących ludzi takie historie nie za bardzo interesują, bo to przecież Niemcy, bo im się należało za to co ich rodacy zrobili! A poza tym to wojna, więc muszą być ofiary! Przerażające!
Wstrząsające, mało znane losy dzieci zamieszkujących pod koniec II wojny światowej tereny dawnych Prus Wschodnich. Wydarzenia przemilczane przez wiele lat i tak naprawdę skazane na zapomnienie. Bezpośrednie ofiary, świadkowie tych zdarzeń już prawie wymarli, a większości żyjących ludzi takie historie nie za bardzo interesują, bo to przecież Niemcy, bo im się należało za to...
więcej Pokaż mimo toTemat - na pewno istotny historycznie, mało eksplorowany. Ale narracja, stanowiąca "kolaż" wypowiedzi, nużąca, chyba nie do końca przemyślana. W posłowiu autorka tłumaczy, że jest to "zaledwie przyczynek zbiorowego obrazu". Może ten "zbiorowy obraz" będzie ciekawszy? Czekamy!
Temat - na pewno istotny historycznie, mało eksplorowany. Ale narracja, stanowiąca "kolaż" wypowiedzi, nużąca, chyba nie do końca przemyślana. W posłowiu autorka tłumaczy, że jest to "zaledwie przyczynek zbiorowego obrazu". Może ten "zbiorowy obraz" będzie ciekawszy? Czekamy!
Pokaż mimo toAutorka w zasadzie niewiele dała od siebie; treść tej książki to głównie relacje i przekazy oraz dane zaczerpnięte z innych źródeł, w tym z filmu o "wilczych dzieciach", tak więc jest to dziełko w zasadzie mocno nieautorskie. Kupiłam właśnie ze względu na relacje tych osób, bo sam styl autorki w tekście, który pisała sama oceniam jako pretensjonalny i na pewno nie należy jej traktować jako reporterki. Gros roboty wykonał kto inny, "Wilcze dzieci" to tylko popularyzacja tematu wcześniej już zgłębionego przez inne osoby.
Autorka w zasadzie niewiele dała od siebie; treść tej książki to głównie relacje i przekazy oraz dane zaczerpnięte z innych źródeł, w tym z filmu o "wilczych dzieciach", tak więc jest to dziełko w zasadzie mocno nieautorskie. Kupiłam właśnie ze względu na relacje tych osób, bo sam styl autorki w tekście, który pisała sama oceniam jako pretensjonalny i na pewno nie należy...
więcej Pokaż mimo toMieszkam na Warmii, wychowałam się na Mazurach i jestem wściekła, że w naszych szkołach nie uczy się ani o historii tych ziem, ani o tym, co zgotowała im Armia Czerwona. Nic. Zero. Od szkoły podstawowej po liceum nie usłyszałam na te tematy ABSOLUTNIE NICZEGO poza tym, że "kiedyś tu były Niemcy". Dopiero na studiach otworzono mi oczy. Ktoś może powiedzieć, że powinnam zapytać starszych ludzi albo kogoś w domu- prawda jednak jest taka, że jeśli nie miało się autochtona jako członka rodziny bądź jej bliskiego przyjaciela, to ta wiedza była niedostępna. Możliwości dotarcia do odpowiedniej literatury też nie było. Dlatego jestem wdzięczna Autorce za tę książkę.
Mieszkam na Warmii, wychowałam się na Mazurach i jestem wściekła, że w naszych szkołach nie uczy się ani o historii tych ziem, ani o tym, co zgotowała im Armia Czerwona. Nic. Zero. Od szkoły podstawowej po liceum nie usłyszałam na te tematy ABSOLUTNIE NICZEGO poza tym, że "kiedyś tu były Niemcy". Dopiero na studiach otworzono mi oczy. Ktoś może powiedzieć, że powinnam...
więcej Pokaż mimo toTytuł nieadekwatny do zawartości. Dominującym tematem są gwałty dokonywane przez żołnierzy radzieckich. Wstrząsające i niewyobrażalne. Niemniej ten temat przesłonił dramat porzuconych dzieci i po raz kolejny zostały one potraktowane po macoszemu.
Tytuł nieadekwatny do zawartości. Dominującym tematem są gwałty dokonywane przez żołnierzy radzieckich. Wstrząsające i niewyobrażalne. Niemniej ten temat przesłonił dramat porzuconych dzieci i po raz kolejny zostały one potraktowane po macoszemu.
Pokaż mimo toTemat jest ważny i ciekawy, książka jest natomiast krótka i to rozczarowuje... ale nie wiem, może tego nie powinienem oceniać, może tylko tyle udało się autorce wydobyć ze świadków tamtych wydarzeń, zwłaszcza z tytułowych wilczych dzieci, w końcu długie dziesięciolecia minęły. Jestem przyzwyczajony do relacji "dzień po dniu", czasem nawet "godzina po godzinie", tutaj bohaterzy opowiadają o całym życiu w kilku zdaniach... Nie wiem, naprawdę nie wiem czy można było te wywiady lepiej poprowadzić, coś mi jednak mówi, że może było można, trochę bardziej pociągnąć za język, o trochę więcej szczegółów zapytać...
Co natomiast było zbędne, to nawiązanie (w taki sposób, w jaki to zostało zrobione),do obecnej sytuacji w Ukrainie - to nie są "te same sowieckie metody", to są wojenne metody. Mamy dwudziesty pierwszy wiek i pełno badań na temat tego dlaczego ludzie zachowują się tak jak się zachowują. Zwłaszcza, że trochę wcześniej autorka napisała, że Niemcy robili dokładnie to samo w czasie tzw. rzezi na Woli.
(przeczytana/wysłuchana: 3.07.2023, Legimi)
4-/5 [7/10]
Temat jest ważny i ciekawy, książka jest natomiast krótka i to rozczarowuje... ale nie wiem, może tego nie powinienem oceniać, może tylko tyle udało się autorce wydobyć ze świadków tamtych wydarzeń, zwłaszcza z tytułowych wilczych dzieci, w końcu długie dziesięciolecia minęły. Jestem przyzwyczajony do relacji "dzień po dniu", czasem nawet "godzina po godzinie", tutaj...
więcej Pokaż mimo toMyślę że gdybym czytała te książkę kilka lat temu moje odczucia byłyby inne. Natomiast teraz kiedy za ścianą wschodnią toczy się wojna a ja sama jestem matką po stokroć bardziej przeżywam to co opisuje autorka. Sawicka w Wilczych dzieciach przedstawia wspomnienia dzieci które w wyniku wojny zostały same i musiały odnaleźć się w zupełnie nowej rzeczywistości. Książka jest przejmująca i przerażająca
Myślę że gdybym czytała te książkę kilka lat temu moje odczucia byłyby inne. Natomiast teraz kiedy za ścianą wschodnią toczy się wojna a ja sama jestem matką po stokroć bardziej przeżywam to co opisuje autorka. Sawicka w Wilczych dzieciach przedstawia wspomnienia dzieci które w wyniku wojny zostały same i musiały odnaleźć się w zupełnie nowej rzeczywistości. Książka jest...
więcej Pokaż mimo to"Dzieci nie wywołują wojen, są ich ofiarami ! "
Prusy Wschodnie były pierwszym obszarem państwa niemieckiego, na jaki dotarły oddziały Armii Czerwonej, prące w kierunku Berlina. Krasnoarmiejcy nie mieli tam litości ani dla wrogich żołnierzy, ani dla ludności cywilnej, ani nawet dla kilkuletnich dzieci, które w najmniejszym stopniu nie odpowiadały za hitlerowski horror. A mimo to poniosły druzgoczącą karę za winy dorosłych.
"Wilczymi dziećmi" nazywano w regionie kaliningradzkim dzieci niemieckie urodzone w Prusach Wschodnich, które po wojnie nie zdążyły wraz ze swoimi bliskimi wyjechać do Niemiec. To dzieci, które błąkały się po lasach, szczególnie na terenach obecnej Litwy. W poszukiwaniu jedzenia i schronienia przemierzały wiele kilometrów. Zmarznięte, głodne czasami były przygarniane przez obcych ludzi, którym z ukrywanie dzieci groziła kara śmierci.
Tak, trzeba wyraźnie podkreślić, że dzięki pomocy Litwinów, przeżyło dość dużo wschodnioeuropejskich dzieci.
Autorka stosunkowo niedawno usłyszała pierwszy raz o "wilczych dzieciach" choć mieszka na terenach Warmii od wielu lat. Podjęła wyzwanie i opisała trudne wydarzenia z tamtych czasów. Dodatkowo swą publikację opatrzyła kilkunastoma czarno-białymi fotografiami archiwalnymi, jak również bardziej nam współczesnymi.
Książka podzielona jest na dwa główne rozdziały.
"Zagłada Prusów Wschodnich", który traktuje o bestialstwie i wynaturzeniu radzieckich żołnierzy wobec ludności z terenów Prus. Ludności nie tylko niemieckiej.
Drugi rozdział to "Wilcze Dzieci", czyli główny temat książki.
Autorka pisząc książkę korzystała z materiałów dostępnych w litewskich publikacjach, z pomocy stowarzyszeń mniejszości niemieckiej w Warszawie.
Do kilku osób, naocznych świadków niektórych wydarzeń dotarła osobiście. To już niestety garstka świadków historii. Te osobiste spotkania zaowocowały niesamowicie przerażającymi świadectwami. Ciężko było je przeczytać, choć człowiek wie z różnych przekazów do czego byli i nadal są zdolni żołnierze armii radzieckiej/rosyjskiej.
Ból i cierpienie każdego dziecka zostawia trwałe ślady w dziecięcej duszy. Ciężko wyobrazić sobie ile czasu trwało zanim każde z nich mogło rozpocząć w miarę normalne życie, zanim znalazło ciepły kąt i życzliwe osoby, chcące się nimi zaopiekować. Dużo tych dzieci trafiło do sierocińców, dużo było wykorzystywanych do różnych prac ponad ich siłę.
Pani Wioletta nawiązuje kilka razy w treści książki do obecnie toczącej się wojny na Ukrainie i kolejnego bestialskiego zachowania żołnierzy armii rosyjskiej.
Wachlarz emocji podczas czytania jest bardzo szeroki. Trudno bowiem, poza elementarnym współczuciem i przerażeniem losami „wilczych dzieci”, nie dostrzec innych mechanizmów trawiących kolejne społeczeństwa i historie. Takich, które każą pokonanego traktować jak nie-człowieka a dzieci obciążać winami rodziców.
Dlatego bardzo ważne, że pozostała garstka świadków historii zaczęła świadczyć o niej po upadku Związku Radzieckiego i świadczy do dzisiaj, po to, abyśmy poznali prawdę, przekazywali ją dalej i nigdy o niej nie zapomnieli.
"Dzieci nie wywołują wojen, są ich ofiarami ! "
więcej Pokaż mimo toPrusy Wschodnie były pierwszym obszarem państwa niemieckiego, na jaki dotarły oddziały Armii Czerwonej, prące w kierunku Berlina. Krasnoarmiejcy nie mieli tam litości ani dla wrogich żołnierzy, ani dla ludności cywilnej, ani nawet dla kilkuletnich dzieci, które w najmniejszym stopniu nie odpowiadały za hitlerowski horror. A...
Wojna wpływa na każdy aspekt życia i dotyka każdego, także najmłodsze, bezwolne i bezbronne ofiary - dzieci.
Wioletta Sawicka powracając do formy reportażu, przypomina o doświadczeniach wojennych sierot z obecnych terenów Warmii i Mazur oraz Obwodu Kaliningradzkiego. Temat mam wrażenie jest przykurzony w zbiorowej świadomości Polaków i historycznej narracji. Opierając się m.in. na filmie dokumentalnym "Vilko vaikai – Wolfskinder – nutylėtos tragedijos įamžinimas" oraz wspomnieniach tytułowych "Wilczych dzieci ", przypomina nam, że historia lubi się powtarzać, a Rosjanie nie zmienili się ani na jotę. Przetaczając się przez kolejne "wyzwalane" tereny pozostawiali po sobie zgliszcza, bestialsko mordowali ludzi, dokonywali masowych gwałtów, grabili, dewastowali i palili mienie. Dzieci, które cudem ocalały sowiecką pożogę i zostały na świecie same z powodu śmierci bliskich, bądź rozdzielenia z nimi - zrozpaczone i bezradne, zdane tylko na siebie, w poszukiwaniu jedzenia i dachu nad głową - żebrały, kradły, błagały o dorywcze prace za kawałek chleba, mierzyły się z mrozem, głodem i nieżyczliwymi, zastraszanymi karami za udzielenie im pomocy ludźmi, często z samotnością. Prowadziły przez miesiące, a nawet całe lata tułacze życie, radząc sobie najlepiej, jak potrafiły, aby przetrwać i nie trafić w ręce władz, wysyłających je do dziecięcych łagrów, nie tracąc przy tym nadziei na odnalezienie krewnych, bądź na nowy, bezpieczny i troskliwy dom. Więcej szczęścia miały te dzieci, które pozostały na ziemiach włączonych do Polski. One były z reguły kierowane do sierocińców, wychowywane na Polaków. Niektóre były tak małe, że nie pamiętają nawet swej prawdziwej tożsamości. Według różnych źródeł w lasach i ruinach tych rejonów, jak i na terenach Ukrainy, Białorusi, a najczęściej Litwy, gdyż tam właśnie docierały, ukrywały się tysiące, a nawet setki tysięcy wojennych sierot. Właśnie dlatego, że przez długi czas włóczyły się po lasach, po kilku dekadach od zakończenia wojny nazwano je "wilczymi dziećmi". Dziś przez wzgląd na toczącą się wojnę w Ukrainie temat ten ma szczególny wydźwięk, bo jak wspomina autorka, i jak możemy przeczytać i usłyszeć w doniesieniach medialnych, taki sam los z rąk rosyjskich żołnierzy każdego dnia spotyka ukraińskie dzieci. A przecież nie tak powinno wyglądać dzieciństwo. Każde dziecko, bez względu na pochodzenie powinno być otoczone opieką i miłością. Każdy konflikt zbrojny najokrutniej je z tego odziera, pozbawiając domu, rodziny i widoków na przyszłość. Ten reportaż jest trudny, wstrząsający i dający do myślenia. Nieraz w trakcie czytania mimochodem z oczu płyną łzy wzruszenia. Mam nadzieję, że dzięki poleceniom czytelników trafi do jak najliczniejszego grona odbiorców, a dzięki Wiolettcie Sawickiej temat ten stanie się impulsem do wielowymiarowej dyskusji o dzieciach doświadczających wojny.
Wojna wpływa na każdy aspekt życia i dotyka każdego, także najmłodsze, bezwolne i bezbronne ofiary - dzieci.
więcej Pokaż mimo toWioletta Sawicka powracając do formy reportażu, przypomina o doświadczeniach wojennych sierot z obecnych terenów Warmii i Mazur oraz Obwodu Kaliningradzkiego. Temat mam wrażenie jest przykurzony w zbiorowej świadomości Polaków i historycznej narracji. Opierając się...
Bardzo trudna historia o której nigdy nawet nie słyszałam. Warto przeczytać i przekazywać kolejnym pokoleniom.
Bardzo trudna historia o której nigdy nawet nie słyszałam. Warto przeczytać i przekazywać kolejnym pokoleniom.
Pokaż mimo to