-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Cytaty z tagiem "sydney" [19]
[ + Dodaj cytat]
-Nie masz pojęcia, jakie masz szczęście, że robimy to dla ciebie. Ciemność tak cię wypaczyła, że nie wiem, jak długo
zajmie nam wyplenienie jej. Ale dokonamy tego. Nie ma znaczenia ile to potrwa ani jak będzie trudne, ale odczynimy cokolwiek ten morojski chłopak ci zrobił.
Zmusiłam się do wykrzywionego uśmiechu, czując smak krwi w ustach.
- A pewny jesteś, tato? Bo on zrobił ze mną wszystko.
A:"I know. It's cenrtainly not to me. And that's why I'm not going to give you a hard time." He paused dramatically." I'll just love you whether you want me to or not"
(..)
S:"Wheter I want you to or not? What on earth does it mean?"
A:"Sorry. That came off creepier than I intended. I just mean, I don't care if you say we can't be together. I don't care if you think I'm the most evil, unnatural creature walking the earth (..) You can think whatever you want, do whatever you want. (..) I'm going to just go on loving you, even if it's hopeless
Sydney pocieszało się wymyślaniem okrutnych, ale na ogół świetnych dowcipów na temat rzekomej apatii Melbourne, na przykład:
- Masz dzieci?
- Tak, trójkę. Dwójka jeszcze żyje, a jedno mieszka w Melbourne.
- Gdzie to jest? – spytałam.
- Lexington w Kentucky.
- Och na litość Boską. – jęknęłam. – Dlaczego nie na Bahamach? Albo w Kukurydzianym Pałacu?
Dymitr spróbował ukryć uśmiech. (...)
- Jeśli wyjedziemy stąd teraz, może dotrzemy do niego przed świtem.
Rozejrzałam się wokół.
- Ciężki wybór. Porzucić to wszystko dla elektryczności i kanalizacji?
Teraz to Sydney się uśmiechnęła.
- I żadnych więcej propozycji małżeństwa.
- I zapewne będziemy zmuszeni walczyć ze strzygami. – dodał Dymitr.
Zerwałam się na równe nogi.
- Jak szybko możemy wyjechać?
- Większość uważa, że wszystko, co on robi, to magia.
- Och, daj spokój – westchnęłam. – Jesteś nie fair.
- Doprawdy? Sama widzisz jak Castile go uwielbia. Gdy dorośnie, chce być taki, jak Bielikow. Sonia najwięcej mówi w czasie naszych badań, ale nawet ona nic nie zrobi bez jego aprobaty. „Co o tym myślisz, Dymitrze?”, „Czy to dobry pomysł, Dymitrze?”, „Proszę, czy pozwolisz mi paść na kolana i wielbić cię?”.
- Będzie dobrze – zapewnił Eddie. – Twojemu chłopakowi i Micahwoi odbierze mowę.
Odpięłam pas bezpieczeństwa.
- Już trzeci raz słyszę określenie „twój chłopak”. O co w tym chodzi? Dlaczego nie mówicie na niego Brayden?
Nie odpowiedzieli od razu. W końcu niepewnie odezwała się Jill:
- Bo nie możemy zapamiętać jak się nazywa.
Sydney! Opanuj się! Myśl o czymś innym. Odmieniaj łacińskie wyrazy. Albo recytuj układ okresowy!
- Na coś takiego nie ma żadnego prawdziwego zaklęcia – powiedziała według wzoru układając grudki ziemi na mojej dłoni. – Tutaj bardziej chodzi o medytację z tą różnicą, że nie próbujesz osiągnąć żadnych konkretnych rezultatów, tylko łączysz się z istotą ziemi. Co ci przychodzi do głowy, gdy myślisz o glinie?
- Żeby nie ubierać się na biało.
- Myślę, że to dla ciebie. – powiedział Dymitr podając mi mały plecak.
Otworzyłam go i znalazłam trochę ubrań na zmianę oraz kilka podstawowych przyborów toaletowych. Dwa razy sprawdziłam ciuchy.
- Szorty, koszulki i sukienka. Nie mogę w tym walczyć. Potrzebuję dżinsów. (...)
- Nie narzekaj. – powiedziała Sydney. – To wszystko działo się dość szybko. Tylko tyle udało mi się upchnąć.
Spoglądając za siebie, zobaczyłam Dymitra rozpakowującego własną torbę. Zawierała parę podstawowych ubrań a także…
- Prochowiec?! – wrzasnęłam, obserwując, jak wyciąga długi, skórzany płaszcz. To, jak się tam w ogóle zmieścił, przeczyło prawom fizyki. – Udało ci się zorganizować dla niego prochowiec, ale nie mogłaś mi znaleźć pary dżinsów?
- Jest taka sprawa – zaczęłam mimochodem. – Wkrótce może dołączyć do nas Wiktor Daszkow.
Na korzyść Sydney można było powiedzieć, że udało jej się nie zjechać z drogi.
- Co? Ten zbiegły więzień?
Sądząc po wyrazie oczu Dymitra, był w ciężkim szoku, ale, jak zawsze, pozostał opanowany i zachował kontrolę.
- Dlaczego – zaczął powoli. – Wiktor Daszkow dołącza do nas?
- No cóż, to dość zabawna historia...