-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Cytaty z tagiem "mech" [8]
[ + Dodaj cytat]Powiadają, że po śmierci trudno o miejsce pobytu bardziej romantyczne niż wiejski cmentarz gdzieś w Anglii. Tutaj kamienne nagrobki, przytulone do parafialnego kościoła, obrastające mchem w wieczystej ciszy i spokoju i tylko deszcz pracuje niestrudzone, zacierając przez lata najgłębiej nawet ryte inskrypcje.
Las nocą rośnie jak jezior poszum.
Droga kołysze we mchu, we mchu.
Delikatne poduchy mchu wychwytują wodę z rosy, mgły lub deszczu i ją magazynują. Jednak przeważnie to nie wystarcza, bo drzewa albo działają jak parasole (świerki i spółka), albo odprowadzają wodę konarami prosto do korzeni (drzewa liściaste). W tym ostatnim przypadku sytuacja jest prosta – mchy osiedlają się na pniu w tych miejscach, którędy po deszczu spływa woda. Nie płynie ona równomiernie, bo większość drzew stoi trochę krzywo. U góry lekkiej krzywizny tworzy się mały strumyczek, z którego czerpią mchy. Nawiasem mówiąc, z tego właśnie powodu porastający drzewo mech nie nadaje się do określania stron świata. Rzekomo ma wskazywać stronę nawietrzną, z której deszcz uderza o pień i nawilża go. Ale w środku lasu, gdzie drzewa wyhamowały wiatr, deszcz przeważnie pada pionowo z góry na dół. Do tego każde drzewo jest wygięte w inną stronę, tak że orientacja po mchu może wyłącznie przyprawić o zawrót głowy.
Jeśli ponadto kora jest chropowata, to wilgoć wyjątkowo długo utrzymuje się w niewielkich szczelinach. Chropowatość pni zaczyna się od dołu i w miarę upływu lat postępuje coraz wyżej, aż do korony. Dlatego właśnie mech na młodych drzewach rośnie tylko parę centymetrów nad ziemią, za to później otula dolną część pnia niczym podkolanówka.
Żeby las był naprawdę duży, obraz nie może obejmować ani czubków drzew, ani nieba. Tylko bardzo grube pnie, rosnące prosto w górę. Ziemia to łagodne pagórki coraz to dalsze, coraz mniejsze i mniejsze, aż las staje się bezkresny. Kamienie są, ale się ich nie widzi. Od tysiącleci porasta je mech przez nikogo nie zniszczony. (...)
W dobrze namalowanym lesie wszystko ma mniej więcej ten sam kolor, mech, pnie i gałęzie jodeł, wszystko jest miękkie i poważne, mieszają się szarość, brąz i zieleń, ale zieleni musi być bardzo mało. Można, jeśli się chce, umieścić w lesie na przykład księżniczkę. Jest zawsze biała, bardzo mała i ma długie, żółte włosy. Znajduje się w środku obrazu albo w jego złotej partii.
Zmiany nie zawsze są przyjemne, ale za to niezbędne. Dwa lata bez zmian w zupełności wystarczą. Jeżeli ten stan się przeciąga, pewne sprawy mogą zarosnąć mchem.
Istnieją dwa rodzaje piękna. Jeden odczuwamy zmysłami, drugi wewnętrzną częścią naszego ja — duchem. Natomiast podział piękna na piękno natury i dzieła ducha ludzkiego byłby sztuczny. Bo czy znajdziemy się wśród zjeżonych ku niebu szczytów, pojąc się ponurą grozą olbrzymów granitowych, czy uniesie nas łódź w bezmiar lazurów morza, czy stąpać będziemy po aksamitach mchu w rozszumiałym, czarownym w nieskończonej zieloności, lesie, — wszystkie wrażenia przeniosą się do naszego mózgu za pomocą oczów. Rozkosz odczucia będzie przeważnie rozkoszą jednego zmysłu — wzroku.
- Mech rośnie tu w dziwny sposób. Co mogło to wywołać?
- Alkohol. (...) Mnie popycha do dziwnych rzeczy.
Ale to jeszcze nic. Ewa miała narzeczonego. Nazywał się Mech. Trudno. Mech był, jak sama nazwa wskazuje miły. Był również, na co nazwa specjalnie nie wskazuje, inteligentny i uroczy.