cytaty z książki "Wszyscy mamy coś do ukrycia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Do wielu rzeczy trzeba mnie było długo namawiać, ale do jedzenia - nigdy.
Bursztynowy blask zachodzącego słońca ślizgał się po żebrach żaluzji i kładł na parkiet drżące, świetliste pręgi.
Skołowaciałam.
Byłam jak Andrzej Gołota u progu nowego milenium, powalony prawym sierpowym Tysona, nim jeszcze ich starcie na dobre się zaczęło.
Doprawdy, chciałam mu wierzyć. Niestety Adama nie było przy tym, jak Zaremba opiekała mnie na ruszcie własnej wersji zdarzeń.
Urządzenia emitowały charakterystyczny, wątły szum, a powietrze przenikał dobroduszny zapach papieru z recyklingu.
Po chwili auta znów ruszyły, a wśród nich wóz policyjny, którego falujące odbicie ślizgało się teraz po przyciemnianych szybach baru.
Z powodu bijącej w nozdrza stęchlizny odruchowo odcięłam dopływ powietrza do nosa i ruszyłam schodami w górę obskurnej klatki schodowej.
Również w ocenie Krzyśka transporter policyjny miał podjechać pod mój dom raczej prędzej niż później.
Oblana pąsem dziewczyna, raz po raz nerwowo zerkała na zegarek.
Ocucona przyjemnym chłodem murów starej willi, zupełnie nieświadoma tego, co czeka mnie tuż za rogiem, zeszłam po schodach klatki schodowej na półpiętro.
By wyrazić swój sceptycyzm, dziennikarz lekko wykrzywił usta, a dłonie wsunął do kieszeni spodni.
Kto mógł przypuszczać, że ta, w gruncie rzeczy drobna robótka położy faceta trupem, i to w rozumieniu ścisłym, to znaczy - nieodwracalnym!
Przeczuwałam, że cały ten audyt jeszcze odbije mi się czkawką, ale żeby aż tak!?
W powietrze wzbiła się pachnąca chmurka perfum komisarz Zaremby. Wyglądało na to, że ich ognista woń zadomowiła się w tapicerce mojej kanapy, by ustawicznie przypominać mi, że jestem na muszce. I to czyjej?!
Grunt, że Krzysiek nie próbował podsycać we mnie złudnych nadziei, jakoby dochodzeniówka nie miała powodów, by w nadchodzących dniach zechcieć zaangażować się w bliższą ze mną znajomość.
A może był to syk powietrza, uchodzący z ciała nieboszczyka, którego duch, wydostawszy się z sieci martwych tkanek, unosił się ponad bibliotecznymi regałami w postaci niedostrzegalnej gołym okiem mgiełki?