cytaty z książek autora "Wilkie Collins"
Nasze słowa są olbrzymami, gdy wyrządzają nam krzywdy,a karłami, gdy oddają usługi.
Wszak nie urodziła się jeszcze kobieta, która potrafiłaby wyrzucić z serca prawdziwą miłość tylko dlatego, że jej obiekt nie jest jej wart.
Matka, która walczy o życie swojego dziecka, to matka, która walczy o to, co jej się święcie należy.
Jedni ludzie przebiegają przez życie, inni przechodzą spacerkiem, a pani Vesey przesiedziała życie. Tak o wczesnej, jak i późnej porze dnia widywało się ją siedzącą w domu albo w ogrodzie. Niespodziewanie spotykało się pandą Vesey przesiadującą w niszach okiennych na korytarzach. Siadała na składanym stołeczku, kiedy przyjaciele zabrali ją na spacer, siadała, zanim spojrzała na coś, zanim coś powiedziała, zanim przytaknęła lub zaprzeczyła w odpowiedzi na najprostsze pytanie — zawsze tak samo grzecznie uśmiechnięta, zawsze z tą samą bierną uwagą, przechyliwszy głowę i wygodnie ułożywszy ręce, zawsze, cokolwiek by się w domu działo. Łagodna, ustępliwa, niezwykle spokojna i nikomu nie szkodząca starsza dama, która budziła w obserwatorach myśl, że nigdy, od chwili urodzenia, nie żyła naprawdę. Natura tyle ma do roboty z tym światem, jest tak zajęta produkowaniem wielu różnorodnych koegzystujących tworów, że niewątpliwie od czasu do czasu bywa zbyt zaganiana i zmęczona, by należycie wyodrębnić rozmaite procesy, jednocześnie się dokonujące. Wychodząc z tego założenia, nie pozbędę się nigdy przekonania, że Natura zaabsorbowana była niewątpliwie robiendem kapusty, kiedy rodziła się pani Vesey, i że poczciwa owa dama ponosi konsekwencje tego, że umysł Natury — matki nas wszystkich — zaprzątała w owym czasie troska o jarzyny.
Żadna kobieta nie ma pochlebnej opinii o innych kobietach, ale rzadko która przyznaje to tak otwarcie jak ja.
Takie bachory, łobuzy! Nie wiem ,czy mam panu to wyznać, panie Hartright, ale bardzo bym chciał, aby struktura dzieci uległa gruntownej przemianie. Odnoszę wrażenie, że natura tworząc je myślała tylko o tym, aby uczynić z nich maszyny do produkowania nieustannego hałasu.
W każdej nacji można spotkać pewien interesujący typ kobiety - kobiety, która bez względu na to, w jakiej przestrzeni by się nie znalazła, wypełnia ją kompletnie, jak aktor wypełnia przestrzeń sceny.
Nie, nic na tym świecie nie pozostaje w ukryciu na zawsze. Prędzej czy później przychodzi dzień, w którym złoto od stuleci leżące niepostrzeżenie w ziemi wydostaje się na powierzchnię. Zdradliwy piasek odsłania ślad stopy, która kiedyś po nim stąpała, woda w końcu wyrzuca na brzeg ciało, które w niej utonęło. Nawet ogień po strawieniu jakiegoś przedmiotu pozostawia wyznanie winy w postaci popiołu.
Mężczyźni! Wrogowie
naszej niewinności i naszego spokoju! Wyrywają nas z kręgu miłości rodziców i
siostrzanej przyjaźni! Zagarniają nas z duszą i ciałem dla siebie! Wiążą nasze życie ze
swoim, jak bezbronnego psa na łańcuchu!
Każdy człowiek wydaje się sobie ciekawy - ale im więcej w nas niegodziwości, tym bardziej jesteśmy sobą zaabsorbowani.
Jak wielkich rzeczy może dokonać cierpliwość kobiety i odwaga i stałość mężczyzny.
Trzech rzeczy nie potrafi obecnie żaden przedstawiciel młodej generacji: pić wina, grać w wista ani prawić damie komplementów.
Czy głęboko poza zasięgiem inspirujących lub zahamowujących bodźców społecznych nie istnieją w każdym z nas wrodzone pierwiastki Dobra i Zła - jednakowo zdane na łaskę nadarzających się okazji i pokus?
W ludziach o skromnych możliwościach finansowych niekiedy budzą się nader hojne odruchy – w bogaczach nigdy.
Nie znamy ani nie możemy osądzać samych siebie. Inni mogą nas osądzać, ale nie poznać. Tylko Bóg osądza i jednocześnie zna.
Drogi siostrzeńcze, w ogóle nie znasz kobiet. Zewnętrznie starzeją się, nie przeczę. Jednak wewnątrz pozostają młode do końca swoich dni. Posłuchaj mojej rady. Nawet gdy siwe włosy wydają się niepodważalnym dowodem, nawet gdy dorosłe dzieci wydają się niepodważalnym dowodem, nie daj się zwieść! W życiu kobiety jest tylko jeden moment, kiedy można mieć pewność, że dała już sobie spokój z mężczyznami. To moment jej śmierci.
Wielu mężczyzn pokazuje w życiu domowym te rysy charakteru, które gdzie indziej skrywa.
(...) w oczach większości kobiet mężczyzny nie hańbi złamanie danego słowa, o ile łamie je dla kobiety...
Prawdą jest, że miłość wznosi się ponad inne namiętności, ale może też upaść niżej.
Pociąg do Londynu odjechał prawie cztery godziny temu, zabierając ze sobą pannę Vanstone i towarzyszącą jej panią Wragge. Moja nieszczęsna żona jest za mało rozgarnięta, by mogła posłużyć mi jakąkolwiek aktywną pomocą - ale będzie ogniwem łączącym mnie z panną Vanstone. W imię owej wyższej racji godzę się z tym, że przez pewien czas sam będę musiał szczotkować sobie spodnie, golić się i wykonywać wokół siebie inne przyziemne czynności. Jeśli pani Wragge miewała wcześniej jakiekolwiek przebłyski inteligencji, to opuściły ją one już chyba na dobre. Kiedy oświadczyłem, że zgadzam się na jej wyjazd do Londynu, od razu uraczyła nas dwoma pytaniami. Chciała wiedzieć, czy wolno jej będzie pójść na zakupy i czy będzie mogła zostawić swoją książkę kucharską w domu. Panna Vanstone i ja jednogłośnie przytaknęliśmy - i od tamtej pory pani Wragge ani na chwilę nie przestała chichotać. Nadal jestem ochrypły od daremnych prób przywołania jej do porządku za pomocą aplikowanych w nieskończoność bodźców głosowych. Ponadto z odrazą przypominam sobie teraz, że gdy zostawiałem ją w pociągu, obydwa jej pantofle były przydeptane.
W zwykłych okolicznościach te absurdalne szczegóły w ogóle nie zaprzątałyby mojej uwagi. Mam jednak podstawy, by obawiać się, że imbecylizm mojej żony doprowadzi do nieprzewidzianych komplikacji.
W zwyczajnych warunkach samowiedzy rzadko jesteśmy w stanie odkryć, jaki silnie owa duchowa część nas, która jest nieśmiertelna, potrafi przywiązać do siebie i swoich czynności najlichsze elementy otaczającego nas przemijającego świata. W splątanym motku najtrudniej prześledzić bieg najcieńszych nici. Kiedy analizuje się skojarzenia i wzruszania kierujące grą naszych namiętności, najprostsze i najbardziej swojskie z nich są ostatnimi, które dostrzegamy. Dopiero gdy nadchodzi wstrząs i umysł się przed nim wzdraga, gdy radość zmienia się w smutek albo smutek w radość, zauważamy w zewnętrznym świecie błahostki, które nasze najszlachetniejsze umysłowe przyjemności albo najdotkliwsze bóle uczyniły częścią siebie; drobiny, które wir wciągnął w swój odmęt tak zachłannie i niezawodnie jak największą masę.
Im jesteśmy lepsi, tym więcej bezinteresownej uwagi poświęcamy innym. Im jesteśmy gorsi, tym bardziej koncentrujemy się na sobie.
... ale o tyle lepiej jest być niezamężną
kobietą... chyba... chyba że się bardzo kocha swego męża.
- Gdzie go pani poznała? - zapytała Magdalen, wykorzystując tę sytuację, by choć trochę poprawić skąpy stan swojej wiedzy na temat nieprzeniknionego Wragge'a.
- W jadłodajni - odparła jego żona. - Ze wszystkich głodnych i rozkrzyczanych klientów był najgorszy. Obsługując go, popełniałam więcej błędów niż w przypadku całej reszty razem wziętej. Na początku przeklinał - och, jak straszliwie przeklinał! A kiedy przestał przeklinać, ożenił się ze mną. Inni też chcieli się ze mną żenić. O tak, miałam w czym wybierać! A dlaczego by nie? Gdy na kobietę spada niespodziewany spadek... jeżeli to nie czyni z niej damy, to co innego? A czy to nie naturalne, że dama ma duży wybór? Więc miałam swój mały spadek, miałam w czym wybierać i wybrałam kapitana - o tak... Był najmądrzejszy i najniższy ze wszystkich. Dobrze się zajął mną i moimi pieniędzmi. Ja wciąż tu jestem, ale pieniędzy już nie ma. Niech panienka nie kładzie tego ręcznika na stole -nie spodoba mu się to! I proszę nie przekładać jego brzytew - jeśli przełoży je panienka, zapomnę, która jest która. A jutro rano koniecznie muszę pamiętać, która jest która. Ależ nie, panienko, kapitan nie goli się sam! Kazał mnie się tego nauczyć i teraz ja to robię. Układam mu też włosy i obcinam paznokcie - odnośnie do paznokci jest okrutnie wymagający. Tak samo wymagający jest odnośnie do swoich spodni. I swoich butów. I swojej porannej gazety . I swoich śniadań, obiadów, kolacji i podwieczorków...
Upalne lato miało się ku końcowi i my, znużeni wędrowcy, tułający się po londyńskim bruku, zaczynaliśmy już marzyć o złocistych łanach zboża i o ożywczym morskim powiewie.
Mrok w ciemną swą płachtę owinął już ziemię, gdy stanąłem przed drzwiami matczynego domku.
(...) kobiety, które szczycą się swoim poczuciem przyzwoitości, w dziewięciu przypadkach na dziesięć nie znają czegoś takiego jak pobłażliwość czy litość.
Wdzięczność należy do cnót najrzadszych we wszystkich klasach społecznych (...).
(...) czy najbardziej niepozorne życie(...) nie może zostać uszlachetnione trwałą ambicją i poświęcone wzniosłemu celowi?