cytaty z książki "Prymuska"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Bo przecież, żeby kogoś trzymać za rękę, trzeba najpierw swoją dłoń otworzyć.
Bo już wiem, że zaufanie nie zależy od pewności, że nikt nigdy mnie nie skrzywdzi. Może znowu to zrobi. A może to ja zranię kogoś, kogo kocham. Nie możemy sobie obiecać, że nie. Ale kiedy mu ufam, to znaczy wierzę, że poradzę sobie z każdą taką sytuacją. Że ona mnie nie złamie, ale da na przyszłość większą siłę.
Łatwiej wyczyścić kopyta dzikiemu koniowi, niż powiedzieć, co się naprawdę czuje.
- Ta klacz była krzywdzona przez ludzi, odczuwała głód, strach i rwący ból w kopytach, a jednak nigdy w nas nie zwątpiła. Nie znarowiła się. Nadal potrafi z jednakową cierpliwością okazywać mnóstwo ciepła i sympatii. Jest dla maluchów jak żywa przytulanka. Służy nie tylko do jazdy, ale i do wywoływania uśmiechów u tych dzieci, które znają tylko ból i przerażenie. Dzięki temu, co przeszła i jaka jest, możemy się od niej uczyć wybaczania, zaufania i miłości.
- Bzdury - prychnął na to stłumionym, cynicznym śmieszkiem ojciec Patryka.
Widzisz, najczęściej ranimy innych właśnie w te miejsca, w które nas wcześniej ugodzono.
Książka jest jak list w butelce. Wysyłam w świat wiadomość, ale kto i gdzie ją wyłowi, tego nie wiem.
Zaklinacze nie istnieją - wyjaśniłam. - To taka przenośnia, żeby łatwiej nazwać to, co robią. Ale to nie magia. Chodzi o to, że konie cały czas do nas mówią. Można się z nimi dogadać równie dobrze jak z ludźmi. Trzeba tylko przemówić w ich języku.
Kontroluję jego ruch za pomocą drobnych gestów, a nie siłowania się. Zamiast wymagać i żądać, nagradzam i to natychmiast, kiedy zrobi nawet mały krok we właściwym kierunku. Gdy tylko widzę jego dobre chęci. A jeśli koń odmawia posłuszeństwa, nie trzeba go zaraz karać, lecz najpierw pomyśleć, dlaczego top robi. Lepiej dziesięć razy pochwalić niż raz ukarać. Nikogo jeszcze nie uczyniono dobrym, dowodząc mu, że jest zły.
Nie dam się zarazić tą złością. Nie od dziś przecież wiem, że silne uczucia, zwłaszcza te negatywne, przenoszą się z jednej osoby na drugą jak płomień. U koni też tak się dzieje. Zwierzę wyczuwa lęk i reaguje własnym lękiem. Podobnie jest ze złością.
Szczęście nie zależy od tego, jak wyglądam, co posiadam, co umiem, a czego nie. Ani kim jestem dla świata. Liczy się to, czy wierzę w siebie i czy siebie lubię. Prawdziwe szczęście ma ten, kto wie, że jest wystarczająco piękny, mądry i dobry, aby go kochać. Bo każdy z nas taki jest, tylko że nie wszyscy w głębi serca są o tym przekonani. Moje szczęście kryje się w moich własnych oczach. Tylko oczach duszy, którymi patrzę na siebie i swoje życie - takie, jakie jest.
Przy tych zwierzętach trzeba zachowywać się spokojnie i konsekwentnie. Kluczem do ich serc jest asertywność, ten złoty środek między uległością a agresją.
W mieście nie widać takiego nieba. Bo im mrok gęstszy i ciemniejszy, tym większy i jaśniej świecący wydaje się ten sam księżyc. Podobnie im mniej wiesz o osobie, którą chcesz poznać, tym bardziej jesteś wyczulony na każdy jej gest i każde słowo. Tak to już jest.
Czasem człowiek stawia ścianę między sobą a swoimi uczuciami. Blokuje je, żeby przetrwać. I tak mu zostaje.
Coś takiego niezłomnego i uczciwego w niej było, taka niewzruszona godność i ufność we mnie, i to słońce w oczach…
Ucieczka w dobroczynność ma tę zaletę, że chociaż nie umiem jeszcze pomóc sobie, to jednak potrafię zrobić coś dla innych i prędzej czy później zobaczę efekty swoich działań. A taka świadomość daje energetycznego kopa i siłę do zmiany tego, co się da również w samym sobie.