Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik3
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Dariusz Kujawski
2
5,4/10
Pisze książki: literatura podróżnicza
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,4/10średnia ocena książek autora
9 przeczytało książki autora
13 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Alpy na wariata. Na początku były Ferraty Dariusz Kujawski
5,8
Książka – przynęta. Słowa znajdujące się na okładce, zachęcają do sięgnięcia po tę pozycję, w której Dariusz Kujawski opisuje cztery wyprawy – czasami dość szaleńcze – nakłaniając czytelników do ruszenia się z miejsca, do realizacji marzeń. Autor przekonuje, że czasami warto „bez oporów wsiąść w samochód i pędzić przed siebie tysiące kilometrów, by zdobyć upragniony szczyt”.
Książka stanowi swego rodzaju pamiętnik wędrówek po Dolomitach i Alpach, dość dobrze udokumentowany, przez co może być przydatna wielu osobom, nie tylko tym, które wybierają się w te wyższe partie górskie. Istotnym elementem wspomnianych wycieczek jest towarzystwo, przez co wspomnienia często nabierają humorystycznego charakteru.
"Alpy na wariata" czyta się dobrze, przynajmniej po pewnym czasie :). Kilka pierwszych stron sprawiało mi problem, dopiero po przyzwyczajeniu się do stylu autora mogłem w pełni skupić się na opisywanych przygodach. A że opisy są naprawdę dokładne – czasem aż za bardzo – dość łatwo wyobrazić sobie, że jest się w centrum wydarzeń, obok Dariusza i Jego znajomych. Często, podczas lektury, zastanawiałem się, jak ja bym do tego podszedł… Pytanie zasadne, gdyż mój styl wędrówki znacznie różni się od tego przedstawianego w książce, przynajmniej pod względem przygotowywania się do wyjazdu. Sposób „na wariata” na pewno jest bogaty w przygody, ale czy zawsze skuteczny?
Wszystkim tym, którzy chcą ruszyć się trochę dalej niż w Tatry, a z drugiej strony trochę się boją, gdyż jak tylko o tym pomyślą, to pojawiają się pytania: „czy to nie za daleko?”, „czy trasa nie będzie zbyt trudna”, „czy nie będzie zbyt drogo”, „czy…?”, zdecydowanie polecam tę książkę. Lektura miła, lekka i na pewno inspirująca.
Alpy na Wariata. Pierwsze szczytowanie Dariusz Kujawski
5,0
Literatura okołogórska od kilku lat cieszy się niesłabnącą popularnością, a opowieści taterników, alpinistów i himalaistów są chętnie czytane nawet przez ludzi w żaden sposób nie związanych z górami. Jedną z takich książek, jest dość jeszcze świeża pozycja „Alpy na wariata. Pierwsze szczytowanie” napisana przez mławskiego alpinistę Dariusza Kujawskiego. To dokładnie taka książka, jakiej można się spodziewać – zbiór opowieści o zmaganiach człowieka z górą. Czasem jest śmiesznie, czasem smutno, czasem przerażająco – zawsze jednak w przytoczonych historiach widać ogrom emocji, tych najpiękniejszych i tych bardziej przyziemnych.
Książka składa się z czterech historii, które mają trzy wspólne mianowniki. Po pierwsze Alpy – te francuskie, austriackie, słoweńskie i szwajcarskie. Znajdziemy tu więc relację z wyprawy na Mount Blanc, podchody pod matkę gór Matterhorn, nieco lżejsze zmaganie z najwyższym szczytem Słowenii Triglavem oraz jeszcze inne w swej naturze pasmo masywu Grossglockner. Mimo, że wszystkie te szczyty to wciąż Alpy, to jednak każdy z masywów jest inny. Te dwa najwyższe z nich Mount Blanc i Matterhorn mają swoje podobieństwa, podobnie jak Triglav i Gross. Jednak wyprawy, w których Dariusz Kujawski bierze udział to nie tylko „zaliczanie” kolejnych szczytów, dopisywanie ich do listy zdobyczy, to przede wszystkim indywidualne starcie z górą, własną słabością i okolicznościami przyrody.
Drugim wspólnym mianownikiem jest odrobina szaleństwa. Czytając relację alpinisty można odnieść wrażenie, że każda z tych wypraw była dość spontaniczna w realizacji. Bez długich i dalekosiężnych planów, po prostu decyzja – jedziemy, wspinamy się, może się uda, a może nie. Autor niejednokrotnie wspomina błądzenie po okolicach przy dojeżdżaniu pod szczyty. Wariackie noclegi w namiotach, ukrytych przed służbami patrolowymi, czy właścicielami schronisk. To również nie zawsze dokładnie przemyślany ekwipunek, gdy na przykład okazuje się, że dostępne liny są zbyt krótkie, albo że może warto było jednak wziąć ze sobą więcej wody.
Ostatnim co łączy wszystkie cztery wyprawy jest tytułowe „Pierwsze szczytowanie”. Po pierwsze w każdej z wypraw znajduje się ktoś, kto wychodzi w Alpy po raz pierwszy, dla kogo mierzenie się z cztero-, czy trójtysięcznikiem to coś nowego. Czy będzie to pani Krysia, która nieco przeceniła swoje możliwości, czy młody Michał zabrany w góry, by podzielać pasję ojca. Obowiązkowym jest też szczytowanie, w jakże wymownej dwuznaczności. Bo zdobycie szczytu budzi emocje, które ciężko porównać z czymkolwiek innym. Pokonanie samego siebie, własnego strachu i słabości, by w końcu stanąć na samym szczycie to niezapomniane przeżycie i czytając książkę Dariusza Kujawskiego nie mamy co do tego żadnych wątpliwości.
„Alpy na wariata. Pierwsze szczytowanie” czyta się bardzo dobrze. Są napisane lekko i z polotem, wciągają jak dobre opowieści snute w blasku dogasającego ogniska. Jest w nich nie tylko opowieść o górach i własnych emocjach, które budzi starcie się z nimi, ale nie brak tu również opisów niesamowitych widoków. Znajdziemy tu również wzmianki o tym, jak wszystkie cztery drużyny dogadywały się ze sobą, a to nie zawsze było łatwe, proste i przyjemne. Jednak relację z każdej z wypraw czyta się wyśmienicie, a liczne fotografie pozwalają choć trochę poczuć ten górski klimat.
Druga (Po „Alpy na wariata. Na początku były Ferraty”) książka Dariusza Kujawskiego to świetny kawałek podróżniczej literatury. Znajdziemy tu wielką pasję i miłość do gór, które stają się ucieczką od przytłaczającej codzienności. Bo jeśli damy radę zdobywać szczyty (albo prawie, jak w przypadku przytoczonej wyprawy na Matterhorn),to możemy zrobić wszystko.